9.05. Media jako czynnik pandemii, czyli jak żyć panie Pawle?

8

9 maja, dzień 433.

Wpis nr 422

zakażeń/zgonów

2.833.052/70.012

Z Pawłem Klimczewskim przeprowadziłem już kilka wywiadów. On to, z excelem w ręku, jako profesjonalny analityk zjawisk społecznych, ale i rynku mediów, wykazał wiele nielogiczności w traktowaniu kowida jako pandemii oraz w działaniach władz zdrowia publicznego. Niedawno zablokował go facebook, co dało mi pretekst do porozmawiania z nim na tematy mniej epidemiologiczne, a bardziej medialne. Wyszedłem od tego, by fakt jego zablokowania, co bardzo częste ostatnio w całości mediów społecznościowych, potraktować jako przykład do zbadania z wyciągnięciem szerszych wniosków.

JK: Witaj Pawle, za co, a właściwie, co zrobiłeś, że facebook Cię zablokował?

PK: Poprosiłem swych fejsbukowych przyjaciół o linki do oficjalnych źródeł firm farmaceutycznych, by dowiedzieć się z nich, jak działają te szczepionki, czy można po nich się zarazić i zarażać innych.. Oni wkleili pod postem sporo linków do dokumentacji medycznej tych preparatów, po czym facebook zamknął mnie na 24 h. To było wszystko oficjalne, w tym dokumenty z Komisji Europejskiej. Facebook uznał to za niespełnianie „zasad społeczności” i mnie wyłączył. Zamknęli mnie na 24 h – to było ostrzeżenie. Pierwsze od marca zeszłego roku, od kiedy publikuję na swoim profilu wyłącznie dane oficjalne, rządowe, medyczne. I wyciągam z nich wnioski. Dostałem informację od moich followersów, że przesłane przez nich linki znikają z mojego profilu na ich oczach, czyli wygląda to już na ręczną interwencję.

I co zrobiłeś?

Dałem im bana na dwa dni i ogłosiłem, że się do mediów społecznościowych nie dotknę przez 48 h i wyłączyłem się na dwa dni, podwójna retorsja. W końcu to ja i moi czytelnicy generujemy content i ruch, co jest przekuwane na ichnią gotówkę, w dodatku dostarczamy im informacje o naszych cechach behawioralnych, co znowu oni przekuwają na czystą gotówkę na rynku reklamowym. Zasugerowałem też innym osobom, by sobie przez weekend dali z tym spokój. Jest ładna pogoda, maj rozkwita, niech fejsbuk poczeka na nas …

Ale jest tu jakieś zapętlenie. Skoro to wszystko takie toksyczne, albo buduje molocha, to czemu Ty jutro i ludzie w ogóle (zakładam, że znając to wszystko) wracacie do mediów społecznościowych?

To jest banalne, ponieważ ten rynek został zmonopolizowany przez… nasze działania. W takim momencie, gdy takie medium osiągnie już pewną masę krytyczną to ma tam wszystko. To trochę tak jak z hipermarketami i sklepami osiedlowymi. Ludzie coraz częściej wybierają hipermarket, bo tam jest wszystko, a później idą tam z przyzwyczajenia po byle bułkę która smakuje jak trociny. Najgorsze w tym jest to, że idziemy tam wyłącznie po nasze towary, bo taki fejsik, to robi tylko półki, daje tylko przestrzeń do wymiany opinii, multimediów, plotek a wstawia do tego marketu jedynie kasy. To było po 2008 roku, gdy fejs wszedł do Polski, byłem zadziwiony jak dziecko, gdy widziałem w publicznej TV, że dziennikarze, wszyscy jak jeden, masowo odsyłają swych widzów na profil programu na FB. Darmowa reklama fejsa na masową skalę. Każdy, kto pracował wtedy w mediach i potrafił liczyć do trzech rozumiał, że taki widz, jak już na tym fejsie zalajkuje program X czy Y tej telewizji, to tam „popłynie” i spędzi wiele godzin każdego dnia w tym medium. A to oznacza, że nie będzie oglądał wtedy TV i dochody TV spadną. W normalnym świecie powinien wkroczyć szybko prokurator, to działanie na szkodę spółki, są na to paragrafy… Pracowałem wtedy u dużego prywatnego wydawcy i śmialiśmy się z tego, co robią ludzie i ich szefowie w TVP, bo sami już czuliśmy jak Internet zdemoluje rynek informacji i rozrywki.

Czyli to jest taki układ narkoman-diler?

I to bardzo mocny. Nie ma innego dilera na mieście, o co ten zwycięski dbał bardziej niż o jakość towaru. Przecież Big Tech niszczył różne technologie, które sprzyjały takiej „oddolnej” komunikacji, jak np. kanały RSS. Grupy dyskusyjne są zawłaszczone przez Google, Gmail jest analizowany przez automaty, aby z treści naszych maili wydobyć wiedzę o pragnieniach i zamienić je w profile konsumenckie,aby je składać w paczki do profilowanych reklam. Kiedyś robiłem projekt segmentowania klientów jednego z większych operatorów poczty elektronicznej w Polsce, to wyszło, że polskie prawo zabrania mi zrobienia tego automatycznie. Googlowi tego nie zabrania, bo on jest poza polską jurysdykcją, a więc oni to robią a polski gigant na rynku e-mailingu nie może i budżety reklamowe płyną za ocean.

Ale może Cię wyrzucił tzw. algorytm sztucznej inteligencji, takie bezosobowe, zaprogramowane narzędzie, a nie ludzka niechęć czy polityczne preferencje?

Reakcja była zbyt szybka, w dodatku chodziło o wyeliminowanie oficjalnych dokumentów rządów i firm farmaceutycznych. To musiała być „ręczna” reakcja. Zastanawiałem się nad tym – zasięgi mam rzędu tysięcy, tezy identyczne do moich powtarzają dziennikarze i blogersi z o wiele większymi zasięgami i są tam bez konsekwencji. Z Youtube mnie wyrzucili za cytowanie danych Ministerstwa Zdrowia i gdyby to robił suchy algorytm, to uderzenie by tam poszło, w tych mających setki tysięcy a nie w moją skromną osobę. Być może jestem na jakiejś czarnej liście i ktoś mnie dogląda jako „usera specjalnej troski”. Podawałem jako jeden z pierwszych oficjalne liczby Ministra Zdrowia, z których wynikało zupełnie coś innego niż mówi mainstream.

No dobrze. Mamy już sekcję Twego przypadku, z czego można wyciągać już szersze wnioski, do czego dojdziemy zaraz. Ja siedzę w mediach „z pozycji” humanistycznych, Ty jesteś statystykiem, co pozwala wyjść z intuicji do twardych faktów. Jaka jest więc wedle Ciebie rola mediów w pandemii?

Ta rola jest kluczowa. Mamy do czynienia z pewnym fenomenem – na różnych oficjalnych stronach instytucji odpowiedzialnych za zdrowie publiczne, można znaleźć kompletnie odmienne informacje niż te, które przekazują nam media.

Przykłady?

Proszę bardzo – jeżeli od pół roku na stronie WHO wisi komunikat, że testy PCR nie mogą być traktowane jako „złoty standard” do wykrywania wirusa, a nasi medialni i polityczni włodarze bombardują nas codziennie ilościami pozytywnych testów, które podają jako zakażenia, to właśnie jeden z wielu takich przykładów. I takie rzeczy żyją już niezależnie, a są wyłącznie medialne.

No, ale dlaczego to tak jest na całym świecie z tymi mediami, że są tak zorkiestrowane? Ktoś im za to płaci? Wszyscy się umówili?

Nie wiem co jest jeszcze nad mediami, jakie są tam motywacje, ale mamy tu do czynienia z bardzo prostym mechanizmem. Media kierują się chęcią zysku jak każdy biznes i będą walczyły o zasięgi i oglądalności. Nakręcają więc psychozę, bo ona zwiększa ruch. Ludzie codziennie chcą się dowiedzieć ilu innych umarło, przed czym się nowym dziś mają chować. Płacą za strach. Horror, w kinowym i w rzeczywistym znaczeniu. Kwarantanny nie tylko zamykają ludzi w domach, ale automatycznie wystawiają ich na media. W o wiele większym stopniu niż przed kowidem. To czyste złoto i printing money. Do tego dochodzą zachowania, które jednak rozmywają ten merkantylny obraz. Chodzi o wyłączanie treści niekorzystnych już z punktu widzenia ideologicznego, ale dla mnie to taki sam interes, tyle, że rozciągnięty w czasie, przygotowanie dalszego ciągu tej tragi-farsy.

A jakie to ideologie?

No chociażby popatrzmy na „walkę z klimatem”. Przecież to zmienia paradygmat energetyki w ogóle. Rosja, Iran, Wenezuela, czyli państwa „niefajne”, jako dostawcy ropy wypadają powoli z gry. Wszystko praktycznie będzie zmienione. A to potężny interes. Trzeba więc przygotować pod niego warstwę społeczną i wytłumaczyć, że musi być drożej, jeśli chcemy przetrwać jako planeta. I tu też trenuje się klucz strachu. Kowid to mała wprawka do straszenia zmianami klimatycznymi. Nawet to się łączy w przekazie, pojawiają się próby narracji, że cowid to taka „kara” natury za jej gwałcenie. W te zmiany zainwestują… podatnicy i chodzi o to tylko, by nie tyle się na to zgodzili, ale tego gorąco pragnęli.

No dobrze, to interesy, ale dlaczego… Disney?

Disney, co u niego? Przepraszam, ale nie oglądam tego już z 40 lat.

No te wszystkie zmiany bajek na poprawne politycznie, genderyzm, LGBT, czy kolorowanie na czarno Kopciuszków. Przecież to nie ma żadnego, przynajmniej dla mnie widocznego, sensu finansowego…

Zmierzamy do rewolucji kulturowej, a więc media muszą być w szpicy, no bo kto to ma zrobić?

Rewolucja kulturowa?

Rozbijane są etosy wspólnoty. Rodzina, formacyjna szkoła, nawet grupy znajomych się wirtualizują. Rewolucja jest wymierzona we wszystkie czynniki integrujące ludzi, a nowa cywilizacja zakłada zdezintegrowane społeczeństwo singli, bez wsparcia jakiejkolwiek grupy (rodzina, przyjaciele, parafia), które jest łatwym celem dla globalnych koncernów, w tym finansjery. Jak masz kredyt i się gdzieś w korpo wykopyrtniesz, to liczna rodzina ci jakoś pomoże, zrobi zrzutkę, potem jakoś to załatwicie. A to nie jest na rękę nowemu światu. Singiel jest bezbronny.

Jak to się stało, że tak daleko idący proces nie został zauważony przez ludzi?

To było stopniowe. Rozwój cywilizacji jest pochodną rozwoju technologii. A ten kierunek stymuluje społeczną alienację człowieka. Jako wolni ludzie karmimy „bestię” cyfrowych gigantów, niby „chcącemu nie dzieje się krzywda,” ale to idzie w złą stronę. Spędzanie wolnego czasu w sieci powoduje brak potrzeby społecznej interakcji w realu i wtedy gdy zamkną Ci konto na fb to jesteś sam z lustrem. Ludzie wyszli z atomów swych rodzin w próżnię. Są non stop bodźcowani fejkami, przez multimedia, messengera, myśląc, że więcej wiedzą. A to jest clutter, szum informacyjny, który nie czyni ich mądrzejszymi, ale bardziej zestresowanymi i wyobcowanymi z realu.

No dobrze, ale poznajmy mechanizmy. Może lepiej nam to pójdzie, jak się zastanowimy – kto na tak przeoranej rzeczywistości korzysta?

No, przede wszystkim administracja rządowa i wielkie koncerny. To taka dwójka dyszlowa. Do tego moim zdaniem mamy do czynienia z próbą wyeliminowania tradycyjnego pieniądza fiducjalnego, czyli dochodzi trzeci czynnik – finansjera, w której kieszeni siedzi pośrednio dwójka naszych dyszlowych. Gwałtowny spadek relacji pieniądza do złota zaczął się już ze dwa lata przed kowidem. Było już blisko katastrofy, ale ugasiliśmy ogień benzyną, bo przez te wszystkie tarcze, fundusze znowu dolaliśmy do tego systemu kolejny potężny zastrzyk wirtualnego pieniądza. 30-40% podwyżka cen zbóż na rynku międzynarodowym przez rok stąd się bierze, a to stanowi główny składnik koszyka inflacji, nie przysłowiowe lokomotywy czy jachty.

Spotkałem się z taką koncepcją, że kiedyś wojny były wywoływane, aby bankrutujące państwa czy królowie nie musieli spłacać przerastających ich długów. Wojna kasowała wszystkie konta. Teraz kiedy mamy świat coraz bardziej globalny, system finansowy jest także globalny i w przypadku jego załamania się możemy mieć do czynienia z konfliktem na poziomie światowym. I – co najciekawsze w tej koncepcji – „rząd światowy” miałby skorzystać z tej okazji (spontanicznej czy zamierzonej, to pozostawiam innym), by BEZ WOJNY zresetować pandemią ten system, który się zawalił.

Ale tego systemu w ten sposób nie dało się zresetować tylko jeszcze bardziej napompować balon dodatkowymi pieniędzmi bez pokrycia.

No dobrze, trochę odeszliśmy od medialnych początków naszego wywiadu. Ile według Ciebie jest w tej pandemii mediów a ile medycyny?

Medycyny jest tyle co kot napłakał. Jasne to było już w marcu 2020 r., z danych rządowych ni jak nie wychodziła żadna pandemia. Potem przyszły jesienne „fale” i wyszło, że mamy 7 razy więcej zgonów z powodu zaniedbań systemowych niż przez kowida. Mamy za jesień i zimę 2020/21 r. 100.000 zgonów ponadnormatywnych bez udziału kowida, czyli katastrofę humanitarną, więc medycyny nie ma tu prawie wcale, jest tylko zarządzanie zdrowiem publicznym. Lody są kręcone, system działa na wspak, kowidowcy w procentach hospitalizacji są faworyzowani, zaś gros szpitali stoi, bo nie są jednoimienne. Chorych na kowida się nie leczy, bo nie bardzo jest czym, a chorych nie na kowida się… nie leczy, bo wszyscy zajęci są tymi pierwszymi. Wiosną 2020 jeden pacjent kowidowy blokował ponad 200 lóżek chorych na inne choroby. Po pół roku ruszyła lawina śmierci ludzi chorych a nie leczonych miesiącami.

Media straszą, sanitaryzm króluje, idzie nowe. Jak się bronić, jeśli się w ogóle chce? Czy to będzie jakaś topniejąca grupa wyrzutków, którzy będą izolowani od coraz bardziej podstawowych usług?

Ostrożnie oceniam tę grupę na umowne 10% Polaków. I oni zaczynają od tego, że rezygnują z mediów. Budowane są alternatywy do mainstreamu, oni rozumieją już,że trzeba wyjść z tych cyfrowych bąbli na fejsie. Trzeba się separować od źródeł strachu, bo on wyłącza rozum. Mam starą Nokię 6310 i na przykład na lotnisku nie można mi było wgrać smartfonowej aplikacji śledzącej, bo nie było gdzie. Obowiązku posiadania smartfona nie ma. Bystry oficer z uznaniem podniósł kciuk i było po sprawie.

No, ale 90% w demokracji przegłosuje tę mniejszość.

No tak, ale jak przeżyliśmy okupację ze strzelaniem do ludzi na ulicach, to i to przejdziemy. Trzeba zacząć od alternatywnych mediów społecznościowych. Mam ku temu kompetencje techniczne i biznesowe i zaangażowałem się w taki projekt, tylko nie jako postać jednej aplikacji czy platformy ale cały ekosystem. To będzie otwarta przestrzeń wymiany informacji oparta o biznes. W sieci są koszty i przychody, identycznie jak świecie analogowym, nie można takich inicjatyw opierać o samą ideologię, ale musi temu towarzyszyć jakaś doktryna. Żyjemy od ćwierć wieku w cyfrowym świecie z „darmowym” dostępem do wielu fajnych rzeczy. Właśnie kelner przyniósł rachunek, bo darmowych obiadów nie ma. Jak ktoś nadal chce konsumować „darmową sieczkę” nie możemy mu zabronić ale wielu ma dość.

A nie sądzisz, że właśnie mnogość takich alternatyw gra na korzyść hipermarketów typu facebook czy twitter? Znowu małe butiki przegrają z one-stop-shop.

Nie myślę o kilku budkach z zapiekankami, to ma być „hipermarket” cyfrowych treści, może trochę mniejszy niż giganci, ale nikt tam nie będzie stał na bramce i dokonywał selekcji. Liczę na rozsądną i wybredną klientelę.

Dziękuję za wywiad i powodzenia.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

8 thoughts on “9.05. Media jako czynnik pandemii, czyli jak żyć panie Pawle?

  1. „No chociażby popatrzmy na „walkę z klimatem”. Przecież to zmienia paradygmat energetyki w ogóle. Rosja, Iran, Wenezuela, czyli państwa „niefajne”, jako dostawcy ropy wypadają powoli z gry. Wszystko praktycznie będzie zmienione. A to potężny interes. Trzeba więc przygotować pod niego warstwę społeczną i wytłumaczyć, że musi być drożej, jeśli chcemy przetrwać jako planeta. I tu też trenuje się klucz strachu. ”
    Gościu trochę zbyt bardzo się rozpędził w tym miejscu. Ktoś kto nie widzi tego wszechobecnego syfu i smrodu związanego z ropą i węglem zasługuje na leczenie.
    Ja zajmuję sie tymi rzeczami od 40-tu lat, przez 30 byłem uważany za nawiedzonego wariata dlatego że nie chcę żyć w syfie, w wyziewach diesla i gazoliny, w gęstej chmurze rakotwórczych wyziewów pieców kopcących „polskim złotem”.
    Poza tym „tania” energia z węgla i ropy kosztuje rocznie życie 50 K do 100K Polaków rocznie z powodu oddychania syfem zamiast powietrza. Polecam odpowiednie mapy jakości powietrza na stronie EEA (European Environmental Agency).
    Niech się facet puknie w czoło to może wskoczy na własciwe tryby myslenia.
    Nawet jeśli straszenie zmianami klimatem jest przesadzone to głównie dlatego że na tępa publikę katastrofalne zniszczenia środowiska nie robi zadnego wrażenia.
    Zmiany w tych aspektach cywilizacji są konieczne lub niech ona ginie!

    1. „energia z węgla i ropy kosztuje rocznie życie 50 K do 100K Polaków rocznie”. Tego nie da się udowodnić. Proszę porównać umierlaność na Śląsku w latach 70-tych

      1. Komentarz kogoś całkowicie odklejonego od wiedzy o PRL-u przynajmniej.
        W latach 80-tych będąc jeszcze studentem pracowałem jako asystent w zespole ochrony środowiska w renomowanym biurze. Usunięto mnie stamtąd po tym jak na forum całego zespołu oświadczyłem że nie chcę brać udziału w fałszerstwach dotyczących jakości (tragicznej) powietrza.
        Dla nieporadnych kognitywnie: manipulowanie statystykami to nie wynalazek ostatnich lat…

    2. Pan Paweł Klimczewski w większości ma rację. Wygląda na to , operacja ” covid ” była testem na podatność ludzi na totalną manipulację i zarządzanie strachem. Trzeba przyznać , że zostało to skoordynowane ( i przeprowadzone ) w sposób perfekcyjny. Zostaliśmy , jako społeczeństwa, sterroryzowani, ogłupieni i rzuceni na kolana. Jeśli mam rację , za kilka ( kilkanaście miesięcy ) zacznie się kolejny etap : reset systemu finansowego , który już od dawna był coraz bardziej niewydolny, ze względu na ogromne zadłużenie , a teraz nie pada tylko dlatego , że koszt jego obsługi sprowadzono sztucznie do zera. Ludzie potracą oszczędności ( jak w czasach wojen ) i żeby nie wybuchł bunt potrzebny jest konkretny straszak. A cóż dla ( prawie ) każdego jest cenniejsze niż zdrowie i życie ………..

    3. Prosze pohamowac się z ubliżaniem moim gościom. Jak sie nie podoba, to proszę nie czytać a tym bardziej nie bluzgać. Ja np. nie podzielam Pańskich opinii, kótre muszę wyyłuskiwać ze steku obelg.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *