14.01. Dwa kowidowe gesellschafty. Analiza porównawcza
14 stycznia, dzień 1048.
Wpis nr 1037
zakażeń/zgonów
123/12
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
W Niemczech afera goni aferę. A… nic nie słyszeliście? Ciekawe dlaczego? Ja wam powiem. Że na Niemca, to się zaraz powinno rzucić TVP, zaś TVN bronić. A tu cisza z obu stron. Jak nie ma co bronić, to TVN cicho siedzi, ale czemu TVP milczy? Przecież teraz mamy pogodę „huzia na Niemca” i taka okazja miałaby przepaść? No przepadnie, bo afera niemiecka związana jest z kowidem, a jako, że to choroba i pandemia międzynarodowa, nie należy przekazywać informacji o kompromitacji głównego nurtu przekazu, bo kwestie kowidowe, a zwłaszcza szczepienne mogą być łatwo przełożona na inne kraje. A więc TVP milczało., bo można było oberwać niemieckim odłamkiem. I szkoda, i wstyd.
Co się stało? No, bohaterem jest KBV, czyli niemiecki związek zawodowy lekarzy państwowych kas chorych. Ten zaczął wysyłać niepokojące dane i to z samego jądra pandemicznego, gdyż to ta organizacja odpowiada za przeprowadzenie akcji szczepiennej w obszarze lekarzy ogólnych. Otóż KBV przedstawiła w Bundestagu dane na temat nagłych śmierci, powiązanych ze szczepieniami. Bardziej obszernie pisałem o tym już wcześniej. Co z tego wyszło? No, nieciekawie:
Z analiz danych KBV dokonanych przez statystyka Toma Lausena wynika, że od 2016 do 2020r. dzienna liczba zgonów w kategorii „nagły” – #ploetzlichundunerwartet nie przekraczała w RFN 20 przypadków. Skoczyła w I kwartale 2021 i utrzymuje się na poziomie ok.100 przypadków dziennie.
Spytam się nieśmiało – a cóż to się masowo zadziało w kwestii zdrowia ludzkości na początku 2021 roku? Hmmm… może pogoda? Może jak u nas, wedle ministra Niedzielskiego, zaczęli się Niemce gorzej prowadzić? I zaczęli wymierać. Ale tu są nie spekulacje a twarda statystyka. No i mamy dane prosto ze źródła. Co na to niemiecki parlament? Dokonała się awantura, gdyż dyskusję nad tym materiałem zainicjowała AfD, czyli zło wcielone, brunatne, szczególnie okropne w niemieckim parlamentaryzmie, Że toto się dostało tam do nich do parlamentu to jakaś pomyłka demokracji. Wiadomo – w Polsce w Sejmie i na ulicach sami faszyści, zaś w Bundestagu to uchodzi. Tyle, że kontekst polityczny inicjującego dyskusję o danych KBV dał asumpt do pominięcia dialogu na temat jak najbardziej naukowych danych i skupieniu się na emocjach związanych z inicjatorem. To dało pretekst do nie zajęcia się meritum tylko do emocjonalnych poruszeń w stylu oskarżenia… AfD o „polityczna manipulację” i „szarlatanerię”.
No tak, czy to AfD jest winna za takie wyniki?
A skoro jest winna, to „partie demokratyczne” nie muszą się zajmować ani analizą przyczyn zjawiska, ani środkami zaradczymi. Wygodne? Tak, ale to jest wypieranie faktów i slalomy medialne.
Ale KBV jeszcze nie skończyła. Znowu wsadziła kij w mrowisko. Oj, przydałby się taki kij w polskim przypadku… Ale u nas nie ma takich związków, które odpowiadając za taki projekt jak szczepienie masowe jednocześnie wyciągałyby statystyczne i naukowe wnioski z tego w czym uczestniczą. U nas samorząd lekarski zajmuje się czymś innym. Z jednej strony kryje lekarzy przed odpowiedzialnością wobec pacjentów za błędy medyczne, z drugiej – jest narzędziem do ganiania nieprawomyślnych lekarzy, którzy ośmielali się leczyć pacjentów w pandemii. Ale o tym polskim wątku to jeszcze zrobię wywiad na ten temat i już się umówiłem z kim trzeba.
Ale wróćmy do KBV. No, naważyli piwa. Porównali liczbę wystawionych ceryfikatów szczepiennych z ilością udzielonych szczepionek. Wyszły ciekawe rzeczy: „Według resortu zdrowia do 15 grudnia wydano 162.397.255 cyfrowych świadectw szczepień, a według Instytutu Roberta Kocha (RKI) podano tylko 136.641.993 dawek szczepionek. W połowie grudnia nadwyżka certyfikatów wynosiła niespełna 26 mln, podczas gdy obecnie wynosi ponad 42 mln.” Jak ktoś ma czas i jest jednocześnie patriotą-sadystą, to można się przyjrzeć jak Niemcy jedzą taką żabę. No cóż, 42 miliony różnicy i rośnie. Jak to wytłumaczyć? Jedni zrzucają to na chaos w danych, inni na to, że wielu osobom wystawiano dodatkowe certyfikaty, bo poprzednie… zgubiono. Tak, 42 miliony zgubionych karteczek, szczególnie w formie elektronicznego poświadczenia. To takie tłumaczenia na siłę, jak long-covid, które mają uzasadnić kłamstwem przykrą prawdę.
Moim zdaniem Niemcy sobie te certyfikaty… załatwiali, bez szczepienia. Przypomnę, że mówimy o narodzie znanym z karności i rozsądku. W porównaniu z Polakami-kombinatorami, anarchistycznym narodem, co to się rządom i kulom nie kłania to ci zza Odry (jeszcze wtedy czystej), to był wzór cnót obywatelskich stawiany Polakom jako kontrprzykład do naszego rebelianctwa. I co? Głupio teraz? No, chyba, że ktoś mądry i z dojściami zbada to samo w Polsce, bo może u nas ta „luka szczepionkowa” jest jeszcze większa. Ale my nie takie głupie. Z tego co wiemy maniana a la polacca, odbywała się w ten sposób, że – oprócz kanalizacji – nie zostawał ślad po fejkowym zaszczepieniu. Człek szedł do umówionego zaszczepiacza, ten wstrzykiwał szczepionkę do zlewu, zamiast szprycować klienta. A więc odbywało się to transparentnie, sztuka szczepionki „schodziła”, zaś pacjent z jak najbardziej legalnym certyfikatem – wychodził. Czyli jednak Polacy górą. Niemcy dopiero raczkują w procederze robienia regulacji państwowych w jajo. My mamy dłuższe doświadczenia, rzec można – narodowe, bo datowane jeszcze przed rozbiorami, kiedy walenie w rogi państwa polskiego było nieźle rozpowszechnione. Zresztą było także, nie mówię, że nie stymulowaną zewnętrznie, przyczyną upadku I Rzeczpospolitej.
Nie wiem czy miło widzieć Niemców na naszej ścieżce i kursie? Chłopaki się uczą, próbują jak mogą, może by się nołchał przydał od nas? Na razie dobrze patrzeć jak oni tam robią swoją wersję kowidową deutsche gesellschaft, w przeciwieństwie do polskiej wersji, polnischen gesellschaft, z której tak się tam śmiano, że urosło to do zbitki słownej, zwrotu frazeologicznego, opisującego z pogardą polskie (lub wszystkie nieudane) dokonania.
Bo i co teraz? Kto lepszy w te kowidowe klocki?
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Bo dobrze, ale czy już badano powiązanie szczepionki z nagłą śmiercią. Bo tu znów brakuje tego gwoździa do trumny. To, że politycy walą się po mordach, a nie zajmują meritum sprawy, to już mnie nie dziwi. Natomiast czekam aż instytut Kocha zajmie się tym na poważnie i głęboko pochyli and skutkami szczepień i powiązania ich ewentualnego z N.S.
http://www.dw.com/pl /raport-ke-wi%C4%99kszo%C5%9B%C4%87-polak%C3%B3w-wierzy-w-szczepienia/a-63833210 – i to jest taki właśnie portal dezinformacji:
„Jeśli chodzi o rodzaj szczepionek to w Polsce największym zaufaniem społecznym cieszą się szczepionki MMR przeciwko odrze, śwince i różyczce, na drugim miejscu są szczepienia na grypę, na trzecim szczepionka HPV przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego.”
Czyli Polacy są łatwowierni do szpiku kości. Szczepienia na grypę dają jak się okazuje z badań 2 % skuteczności, te na HPV przynoszą tylko skutki uboczne. Ale Polacy ufają. Uf uf.
wywiad z Tomem Lausenem: https://transition-news.org/solange-das-pei-die-kbv-daten-nicht-evaluiert-hat-ist-die-corona-impfung-zu