15.05. Dwa razy wystawiona
15 maja, dzień 73.
Wpis nr 64
zakażonych/zgonów/ozdrowień
18.016/907/6.918
Dziś wyszła na światło dzienne wiadomość o rezygnacji M. Kidawy-Błońskiej z ubiegania się o fotel prezydenta III RP i zastąpieniu jej przez Rafała Trzaskowskiego.
Koalicja Obywatelska nie była zadowolona z wyników swej kandydatki, teraz robi dobrą minę do złej gry, trzeba więc wrócić do tego co było, by zobaczyć co będzie. A więc co było?
Panią Kidawę-Błońską Koalicja Obywatelska wystawiła po prawyborach. A więc wybrała ją partia w procesie, w którym uczestniczyli jej członkowie, to znaczy ten z nich, kto chciał. Ale nie przesadzajmy z tą demokracją – p. Kidawa była tak bardzo forowana przez centralę, że trzeba było specjalnych namów ze strony Schetyny kierowanych do prezydenta Poznania Jaśkowiaka, by ktokolwiek zgodził się w ogóle wystartować do debaty z kandydatką. Trzeba było stworzyć pozory jakiejś wewnętrzej dyskusji, by Kidawa nie była jedynym kandydatem. Taka była mocna albo – tak słabe było zaplecze KO. Już w trakcie spadających wyników kampanii uchylił się rąbek tajemnicy jej wyboru – to znaczy różni ojcowie (Schetyna, Budka) odżegnywali się od autorstwa jej nominacji, co wpędziło w troski p. Kidawę, bo były to pierwsze sygnały, że ojcowie jej kandydatury mogą opuścić sierotę. Jak więc widać demos KO wybrał źle, ale innych kandydatur i tak nie było. Teraz więc trzeba było pójść drogą na skróty i Zarząd KO, już bez konsultacji z partyjnym ludem, który się tak pomylił – sam podjął decyzję o jej rezygnacji i zastąpieniu Kidawy Trzaskowskim.
Przypomnijmy więc (jak widać nieznanym) autorom jej kandydatury, dlaczego została wystawiona. Już widzę ten slajd w PowerPoint’cie na ścianie salki konferencyjnej w siedzibie KO:
1. Będzie jedyną kobieta wśród kandydatów (a kobiet w Polsce jest więcej niż mężczyzn)
2. Ma dobry poziom zaufania społecznego wynikający z badań oraz oceniana jest jako niekonfliktowa
3. Wygrała ostatnio z Kaczyńskim w Warszawie, to wygra i w Polsce (zrobimy z tego jej [jedyne?] hasło wyborcze!)
4. (Slajd tajny, jak MKB wyjdzie z sali) Jak wygra, to nie urośnie w KO na konkurenta do przywództwa i będzie łatwo sterowalna przez zaplecze
5. (Slajd tajny, jak jeszcze nie wróciła) Pewnie nie wygra, ale powalczymy o przywództwo w obozie całej opozycji, bo inaczej je stracimy.
Ad. 1 Argumentu płciowego nie będę komentował, by nie narazić jego autorów na zarzuty o seksizm. W dodatku na tę funkcję to kryterium nigdy w Polsce nie miało, jak widać, znaczenia.
Ad. 2 Ile razy można powtarzać te same błędy? Przecież to środowisko zrobiło kiedyś to samo z Jackiem Kuroniem – wzięli jego wyniki badań zaufania społecznego – 78% i postanowili to przekuć na sukces w wyborach prezydenckich 1995 roku. Kuroń dostał w nich 9,22% głosów. No można już zapamiętać, że naród niekoniecznie chce, by ktoś obdarzany przez niego zaufaniem szedł do polityki. Tak postrzega politykę, że to miejsce, gdzie ludzie, którym się ufa nie mają nic do roboty. Ale okazało się, że można tego nie zapamiętać.
Ad. 3 Można wygrać z Kaczyńskim w Warszawie, ale i przegrać z nim w Polsce. Zwłaszcza, że Kaczyński nie startuje na prezydenta. A to zasadniczy czynnik, bo prezydent Duda ma znacznie lepsze poparcie i niższy lektorat negatywny od Prezesa. A teraz co będzie? Wyjdzie Trzaskowski i powie: wygrałem w Warszawie z… Jakim to wygram i z Kaczyńskim w Polsce. Kaczyńskim, który nie startuje.
Ad 4 i ad 5 tłumaczyć nie będę, bo to oczywiste, a slajdy tajne.
Ale mając powyższe na względzie to jak sztabowcy mogli wystawić na takie wybory taką panią? Przecież p. Kidawa zawsze była od tego, że jak po jakiejś nawalance jej politycznych harcowników zostawała chwila na rozwianie pobitewnego kurzu to wychodziła ONA, cała na biało i mówił parę komunałów o tym, że trzeba ze sobą rozmawiać i nie dzielić społeczeństwa. I taką tonizującą kobietę wystawiono na frontmenkę brutalnej kampanii…
Jakie walory ma więc Trzaskowski? No przede wszystkim to pyskaty Walczak, co tam sobie nie da na konferencjach prasowych w kaszę dmuchać. Z dziedziny pozycjonowania politycznego KO liczy na to, że Trzaskowski pozbiera elektorat wielkich miast, który w wyborach samorządowych wybrał opcję KO. Wyliczenia są może i niezłe, ale to nie exel wygrywa wybory. Teraz media konkurencyjne do KO wywalą już całą gotową serię zarzutów co do jego prowadzenia spraw Warszawy, w której nowy prezydent słabo sobie radzi. Ja wiem, że aby nawalić PiS, ci co głosowali na Trzaskowskiego mogliby i pić z Wisły płynny dowód jego kompetencji (pod oczywistym warunkiem, że ujęcie wody pitnej jest POWYŻEJ szCzajki), ale to otwarty front do negatywnej kampanii. Zresztą nowy kandydat może paść nie pod falą hejtu, ale beki, tak jak p. Kidawa. Jak się przejrzy serie memów z dnia jego nominacji to widać, w którą stronę to pójdzie.
Myślę, że nominacją ucieszył się PiS, bo mu to daje większe pole manewru. Jak już pisałem – najpoważniejszym konkurentem obecnego prezydenta jest w II turze Hołownia, nie żaden kandydat z KO, nawet Tusk. Szymon zyskiwał na spadkach Kidawy, teraz ci co przeszli do niego od niej będą odpływać do Trzaskowskiego i może być tak, że prezydent Duda jednak się prześlizgnie bez II tury, bo wahający się tym slalomem zniechęcą. A jak nie, to spotka w niej może Trzaskowskiego, który nie ma takiej zdolności przyciągania nie-pisu jaką generuje Hołownia. Myślę, że KO liczy się z porażką, bo tylko Hanna Gronkiewicz-Waltz rozdziera szaty (wierząc w zwycięstwo), że Warszawa po opróżnieniu stanowiska przez Trzaskowskiego dostanie się w ręce pisowskiego komisarza. Koledzy z KO chyba tak nie kalkulują.
Skoro tak, to po co ta zamiana? Wydaje mi się, że chodzi o realizację drugiego (a może nawet pierwszego, patrz Ad 5 powyżej) ukrytego celu KO. Chodzi o walkę o przywództwo w całej opozycji anty-pisu. Gdyby p. Kidawa skończyła z poparciem na poziomie błędu statystycznego, to po wyborach prezydenckich taki np. Kosiniak-Kamysz mógłby zadać zasadne pytania kto jest najlepszą partią opozycyjną. Albo mógłby takie pytanie zadać Hołownia, zakładając nowy „bezpartyjny” byt o starych twarzach, z Tuskiem w tle. Trzaskowski może więc walczyć nie tyle o prezydenturę, co o uratowanie Koalicji Obywatelskiej. A szef wszystkich szefów – Donald Tusk, będzie się temu przyglądał z daleka. I jak będzie porażka, to pokręci głową „ech, samych zostawić i proszę…”, albo, jak będzie sukces, to powie, że był cały za, tylko czekał, czy ma wrócić do Polski na białym Trzaskowskim czy białym (białej?) Hołowni.
Pozostaje p. Kidawa-Błonska, samiuteńka, porzucona przez swych rodziców w politycznym oknie życia. Mnie jej żal, jak każdego, kogo opuścili wszyscy. Została dwukrotnie wystawiona. Raz na prezydenta, drugi raz – do wiatru.
Więcej zapisków na moim blogu „Dziennik zarazy”