21.04. Iwermektyna, studium oszustwa
21 kwietnia, dzień 1145.
Wpis nr 1134
zakażeń/zgonów
455/9
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
Dziś znowu cytat z Teo Negro. Autor pokazuje w jaki sposób można skrzywiać badania, na które się później powołuje kowidowa „nałóka”. Sam tekst jest dość obszerny i skomplikowany, ale warto go prześledzić, by zobaczyć jakimi sztuczkami Big Farma fałszuje badania, by uzyskać odpowiednie, a nie prawdziwe wyniki. Tu chodziło o całą serię zdyskredytowania istniejących leków, które leczyły kowida. Przypomnieć należy, że ta gra była ukierunkowana od początku pandemii po to by weszła szczepionka i to na zasadach nadzwyczajnych. Jednym z trzech warunków zwalniających ze standardowych badań była sytuacja niewystępowania żadnego leku na pandemiczną chorobę. To był warunek tolerowano awaryjnego dopuszczenia szczepionki, bez minimum badań. A więc mieliśmy do czynienia z kilkoma kontrofensywami Big Farmy, by wyeliminować wszelkie lekarstwa, aby zrobić „szybką ścieżkę” dla szczepionek. Hydroksychlorochina, iwermektyna, amantadyna, to tylko skrócona lista leków do tej pory używanych w terapiach zakażeń dróg oddechowych. Cała farmacja, łącznie z wynajętymi nałókowcami rzuciła się na standardowe leki, udowodniając nie tylko ich nieskuteczność na kowida, ale i szkodliwość w ogóle, jakby znane od dziesięcioleci lekarstwa, ratujące życie milionom, nagle stały się śmiertelne.
Autor konsekwentnie poddaje badaniu badania, które dowodziły takich karkołomnych tez, tu na przykładzie iwermektyny. Można zobaczyć jak subtelnymi sztuczkami metodologicznymi kształtowało się pożądane wyniki, z góry projektując pod nie badania. Widać tu w całej rozciągłości premedytację „badaczy”, którzy tak kierowali badaniami od samego początku, by zdyskredytować konkurentów mających te wady, że były to leki dostępne, wszechstronnie przebadane i… tanie. Osobnym przypadkiem jest tu wyjątek leków „wynalezionych” specjalnie „na kowida”, które miały tę zaletę, że były nieprzebadane, okazało się, że szkodliwe, ale za to potwornie drogie. Ten ewenement omówimy sobie na przykładzie fenomenu leku zwanego remdesivir, ale to w następnym odcinku. Teraz zajmijmy się iwermektyną i tym, jak Big Farma ukręciła jej łeb:
„Na wstępie warto napisać, że jednym z centralnych punktów covidianizmu jest narracja o braku skutecznych leków przed szczepieniami, to umożliwiło ekstremalnie przyspieszoną procedurę EUA dla preparatów. Dlatego jest to twierdza, którą będą bronić za wszelką cenę i środki. Kiedy większość badań klinicznych oraz obserwacyjnych napisanych przez doświadczonych lekarzy i klinicystów pokazuje wyraźny trend skuteczności iwermektyny w zespole infekcji COVID-19, to w kontrze opłacane są, a następnie publikowane badania zaprojektowane, aby zdyskredytować lek. Nazwiskiem, które się przewija w bardzo słabych metodologicznie lub zwyczajnie oszukanych badaniach jest Pan Boulware. Jego najnowsze dzieło, czyli opublikowana w pupilku Big Pharmy – JAMA, to praca na temat iwermektyny.
Zanim przejdziemy do metodologii, to w obecnej covidianizacji nauki oraz jej przejęcia przez koncerny, należy najpierw zajrzeć do działu „konflikty interesów”. Znajdziemy tam […] mały konflikcik nie ma na co patrzeć. Warto jednak zapamiętać wspomniane tam badanie ACTIV-6. [tu autor cytuje całkiem spory spis konfliktów interesów – JK].
Pacjenci byli werbowani do badania kiedy doświadczali co najmniej dwóch symptomów przeziębieniowych kojarzonych z COVID-19 do 7 dni od wystąpienia symptomów. Oznacza to, że do badania byli włączani ludzie nawet po 7 dniach od wystąpienia symptomów. Słaby design dla antywirusowego leku. Teraz warto zobaczyć heterogeniczność grup włączonych do badania: Okazuje się, że większość uczestników to były osoby zaszczepione. To jest przecież poważny czynnik zakłócający całego badania. Autorom oczywiście do głowy nie przyszło, że szczepienie może wpływać na przebieg Covid-19.
Wiemy i zakładamy, że szczepionki na C-19 to najbezpieczniejsze i najlepiej przebadane preparaty, które nie mogą mieć wpływu na przebieg C-19, bo przecież transfekcja 2 x 10^12 zdrowych komórek by wytworzyły 14 x 10^12 kolców Wu/WIV-S1 przy jednym tylko zastrzyku, jest neutralna zdrowotnie. Transfekcje LNP-mRNA i adenowiralnymi wektorami kodującymi to samo patogenne białko Wu/WIV-S1 zmieniły krajobraz immunologiczny populacji. Werbowanie większości chorych zaszczepionych, podawanie im iwermektyny, a potem zdziwienie, że nie zdrowieją oni za szybko, to niezły fikołek. Towarzystwo prowadzące te badania jest częścią większej grupy, która dziwnym trafem dostaje granty i dodatkowe pieniądze. Wysoce skonfliktowani interesowo naukowcy prowadzą badania w ramach programu ACTIV-6, aby zabezpieczyć tyły NIH (National Institute of Helath) i innych instytucji dyskredytując iwermektynę.
Natomiast Pan Boulware cały czas pojawia się na tapecie jeśli trzeba przyklepać swoim nazwiskiem badania, które mają zabić tanie i skuteczne leki. Recenzja programu ACTIV-6 sutorstwa przez doświadczonego lekarza-klinicystę ICU, który aktywnie leczy C19 oraz sporo osób ze środowiska medycznego odkryła, że metodologia badań iwermektyny w ramach ACTIV-6 została zaprojektowane tak, aby uniemożliwić iwermektynie wykazanie istotnego efektu. Potwierdzali to nawet uczestnicy tego badania.
Tak działa Big Pharma…
Po raz kolejny ludzie do badania werbowani byli nawet wiele dni od infekcji, lek dostarczany był im tradycyjną pocztą. Niektórzy zaczęli stosować lek nawet ponad 10-12 dni od wystąpienia objawów. Metodologia tego badania była wręcz paradna.
Pan Boulware zasłynął również z badań nad hydroksychlorochiną, które również zostały zaprojektowane tak, aby uniemożliwić lekowi osiągnięcie istotnych wyników. Nawet jako placebo zdecydowano użyć kwasu foliowego, który nie jest neutralną substancją. W związku z tym jako placebo podano uczestnikom aktywny związek, który jest inhibitorem furyny, głównego medium dla udanej fuzji korowirusowych protein kolcowych z komórkami gospodarza. Badania te były publikowane przez ulubione journale BigPharmy, a media pisały głośne nagłówki. Te same schematy pojawiają się również w innych badaniach i z innymi skonfliktowanymi interesowo naukowcami. Opisałem to w tej nitce.
Wypaczone są również wszystkie badania używające jako placebo remdesiviru. Redmesivir jest lekiem toksycznym, drogim, szpitale za jego używanie dostawały bonus finansowy. Badania tego leku wcześniej przerywano z powodu toksyczności i śmiertelności wśród pacjentów. Dr Paul Marik, to ścisła czołówka na świecie speców od farmakologii klinicznej i farmakokinetyki (Indeks Hircha: 105). W tym wykładzie przedstawił największe kontrowersje dotyczące remdesiviru. […]
Przeanalizujmy sobie inne badanie iwermektyny I-TECH opublikowane oczywiście nigdzie indziej jak w JAMA… Udajmy się do serca publikacji, czyli metodologii. Badanie werbowało ludzi z już rozwiniętą infekcją w okresie ok. 7 dni od wystąpienia pierwszych objawów. Iwermektynę podawano średnio 5,1 dnia po wystąpieniu objawów, a 1-rzędowy punkt końcowy badania był wyznaczony zaledwie 3,1 dnia po rozpoczęciu leczenia, leczenie w tym badaniu trwało 5 dni. Przy średnim czasie podania iwermektyny od wystąpienia pierwszych symptomów 5,1 w przedziale ufności 1,3 = prawie żaden uczestnik badania nie przyjął iwermektyny w przeciągu 3 dni od pojawienia się symptomów. W takiej metodologii jest niemal niemożliwe uchwycenie statatystycznie istotnego sygnału dla leku antywirusowego. Jak to się ma do metodologii badań leków Paxlovid i Molnupiravir, gdzie podawano je najwcześniej jak to było możliwe, a badania miały ścisłe reguły wykluczeni. Pacjent wykluczony z podawania leku jeśli ten nie był podany w wąskim przedziale czasu, określanego jako kluczowy by lek mógł wykazać efekt. W przypadku iwermektyny i większości leków przeciwwirusowych okno skuteczności maleje z upływem czasu, często jest to kwestia dni. Lek przeciwwirusowy najskuteczniejszy jest w fazie pre-symptomatycznej, kiedy wiremia rośnie oraz w pierwszych 2-3 dniach infekcji.
Z badania wykluczeni zostali pacjenci z saturacją 95% i niższą = jeden z punktów 'ciężkości choroby’ według definicji przyjętej przez WHO. Jednak ciężkość choroby według WHO nie zgadzała się z tym co podano w publikacji, ponieważ WHO definiowało hipoksję jako saturację mniejszą niż 93%, a nie 95%. ubytek wydaje się być zaprojektowany, aby wykazać nieznaczący efekt -> 1-rzędowy punkt końcowy badania kończył się zanim leczenie zostało zakończone. Autorzy w tym czasie kwalifikowali pacjentów jako progresywnych w kierunku ciężkości choroby, jeśli wymagali suplementacji tlenu (saturacja 95%+). Doszedł istotny czynnik subiektywnej oceny klinicznej w przypadku kwalifikacji pacjenta z saturacją 95%. Cyfrowe urządzenia mierzące saturacje również są narażone na wahania odczytów, o czym wie każdy, kto wykonywał seryjnie pomiary tymi urządzeniami.
Pacjenci zostali zbyt późno włączeni do badania -> osiągnięcie najważażniejszego punktu końcowego ustalonego przez autorów było nierealne w oknie 3,1 dnia. To co w tym badaniu jest najciekawsze to 2-rzędowe punkty końcowe badania. Parametry jak: czy pacjent potrzebował mechanicznej wentylacji lub ryzyko zgonu, dały wyniki na korzyść iwermektyny: Pacjenci wymagający wentylacji mechanicznej: 4 (1.7) iwermektyna vs. 10 (4.0) grupa kontrolna; Śmiertelność szpitalna all-cause in-hospital mortality: 3 (1.2) iwermektyna vs 10 (4.0) grupy kontrolnej.
Uznano je za nieznaczące. W konkluzjach pracy widniało jedynie: „badania nie wspierają użycia iwermektyny u pacjentów z COVID-19”, mimo, że śmiertelność grupy kontrolnej wynosiła 3x tyle, co grupy przyjmującej iwermektynę. To p-value (prawdopodobieństwo, że obserwacje z badań były dziełem przypadku) na poz. 0,09. Oznaczałoby to, że w tym badaniu istnieje 9% prawdopodobieństwo, że różnice w śmiertelności w obu grupach były dziełem przypadku = 91% prawdopodobieństwo, że różnica w śmiertelności jest prawdziwa i replikowalna. […] Leżący w szpitalu, chory pacjent brałby te liczby w ciemno przy tak dobrze przebadanym leku o dokładnie poznanym profilu bezpieczeństwa.
JAMA już zasłynęła z opublikowania pracy na temat wpływu iwermektyny na umiarkowany przebieg C-19, która miała tak złą metodologię, że ponad 1.000 lekarzy wystosowało list z jej krytyką i wskazaniem poważnych błędów (np. podawanie iwermektyny na pusty żołądek, co ograniczało bioprzyswajalność w tkance płucnej). Oficjalne wytyczne FDA dla iwermektyny: trzeba ją dawać z posiłkiem o wysokiej zawartości tłuszczu, co zwiększa 2,5-krotnie bioprzyswajalność leku vs. podanie go na pusty żołądek. Przyswajalność też spadnie z nieodpowiednio dobranym posiłkiem i płynami np. czarną herbatą.
[…]
Jak zastosujemy twierdzenie Bayesa do analizy danych wyjdzie nam wyraźny trend skuteczności iwermektyny. Tak się bawi Big Pharma. Mimo, że rzeczywistość wygląda tak:”
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Z amantadyną było identycznie. Przede wszystkim w badaniach klinicznych, o ileż spóźnionych, podawano ją wg maksymalnych dawek z ulotki, czyli 100 mg dziennie. I za późno.
Tymczasem wg znanego z Przemysla schematu, 1 dawka NATYCHMIAST po pozytywnym na covid badaniu, to mialo być 200 mg, a do konca 1 doby jeszcze 2×100 mg. Podobnie drugiego dnia, trzeciego ew czwartego bodajże 2×100 a potem po 100 raz na dobę podtrzymujaco.
Jak to działalo? Kiedy latem 2022 w BiH, gdzie szalał wciąż „najgorszy” wariant delta, zaraziłem się covidem, temperatura wieczorem sięgnęła mi 39 st C, rano 38,4, a dwa testy pokazały c19, NATYCHMIAST zacząłem brać amantadynę (wzięliśmy ją na wakacje w apteczce) w NALEŻYTYCH wielkosciach. Wieczorem mialem juz tylko 37,6.
Następnego (trzeciego) dnia choroby rano juz tylko 36,2 st. C.
Podobnie czwartego, a piątego 36,4. I tegoż dnia pokonalem 1500 km autem do domu w Polsce. Bez kłopotow.
Potem 10 dni na zwolnieniu po teleporadzie. Temp normalna , amantafyna 1×100 mg, dużo witaminy C i D. Kaszel meczacy, oczyszczajacy drogi oddechowe z pozostałosci infekcji przez tydzień, osłabienie po c19 przez trzy tygodnie.
I po bólu. Z tym że ostry etap infekcji u mnie, 60 prawie latka z astmą i insulinoopornoscią potrwał dosłownie 2 dni od wyklucia się infekcji. Podobnie bylo kilka dni potem u żony . Paradoksalnie, najostrzej z nas (tydzien gorączki, silny kaszel itd) przeszla c19 nasza 13- letnia corka, której amantadyny na wszelki wypadek nie podalismy wiedząc, że w tym wieku c19 to naprawdę jak grypa.
I doskonale wiem, że pomogła właśnie anantafyna, bo trzy lata wczesniej zwykła grypa skotłowala mnie 5 x bardziej.
No ale nasi rodzimi covidianscy ministrowie bigfarmowcy załatwiali amantadynę w tym samym celu co tamci ivermektynę.
Oczywiscie zero szpryc, jeszcze nie zdurnielismy na tyle, by na stale przebudowywac sobie RNA a nawet DNA jakimś eksperymentalnym zajzajerem.
No i mamy od czasow komuny zero tolerancji na wszelkie formy państwowej bezprawnej opresji.
Eh, mój starszy brat może by dziś żył gdym wtedy wiedział to co dziś.
Gdyby Pan Autor zerknął do większej liczby badań, to można naprawdę się przerazić. Przykładowo, mnie krew zalała, kiedy przeczytałem, że witamina C nie działa na C-19. Badania kliniczne. Zastosowano: werble!!! tadaaaam!!! 500mg na DOBĘ. Powtórzę. Pół grama na dobę. Jak mnie łapie przeziębienie to biorę 1g na godzinę, a niektórzy zalecają nawet większe dawki. W ten sposób nic nie będzie działać. Co należało udowodnić. A najlepsze jest to, że tych badań nie prowadzą inżynierowie, statystycy, filozofowie, tylko k…a lekarze, którzy na co dzień ponoć leczą (?) ludzi.
Kradnę na swoja stronę
http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/aktualnosci/206-aktualnosci-kwiecien-2023
Czyli że nawet ze zmanipulowanych badań wynika, że iwermektyna ma co najmniej taką samą skuteczność w zapobieganiu zgonom kowidiwym jak szczypawka. To gdyby zrobić badania poprawnie wyjdzie to co już od dawna wiemy, że szczypawki nie miały żadnego sensu zdrowotnego.