22.04. Mydlenie oczu

3

22 kwietnia, wpis nr 1261

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Kiedy Iran zaatakował w niesłusznym odwecie Izrael (jak sami wiemy odwety są słuszne i niesłuszne, bo gdyby tak Iran ubił kilku żydowskich generałów w izraelskiej ambasadzie gdzieś tam na świecie, to odwet Izraela byłby w pełni akceptowany przez tzw. społeczność międzynarodową), a więc kiedy Iran niesłusznie się odwinął na niewinnych jak pustynne łątki Żydów, USA wskazało, że za takie akty to grożą kolejne sankcje nałożone na Iran. I tu się Waszyngton kompletnie wysypał, gdyż, jak wychwycił doktor Szewko, USA zagroziło, że wstrzyma dostawy do Iranu swoich komponentów, by Teheran nie mógł z nich produkować swych dronów, które atakują Izrael.

Reductio ad Holokaustum

I wyszło szydło z worka (co po angielsku się wykłada, że to kot z niego wyskoczył). Z komunikatu Stanów wyszło bowiem, że do tej pory USA dostarczały takie komponenty Iranowi, choć ten produkował z ich udziałem drony sprzedawane Putinowi, których ten potwór używał na Ukrainie. Wtedy, do zatargu z Iranem, było wszystko w porządku i gdyby nie ten straszny Iran (a właściwie, gdyby nie Żydzi pocelowali w ambasadę w Damaszku), to byśmy się nigdy o tym nie dowiedzieli, że układy scalone „made in USA” fruwają nad Ukrainą i ją demolują z powietrza. Ale też okazało się, że są drony dobre i złe, choć mogą to być te same drony, zrobione przez tego samego producenta, z tych samych komponentów. Wyszło, że jak latają w służbie zimnego ruskiego czekisty to jest ok, zaś jak napadają na dzierżawców Ziemi Świętej, to nie jest ok. Nie wiem jak z tego Stany teraz wyjdą, ale chyba nie trzeba się będzie tłumaczyć, bo komu? Ukraińcom? A kto ich tam słucha… Opinii publicznej? A gdzie tam – ta jest zakneblowana syndromem izraelskim, który powoduje, że jak Naród Wybrany atakuje, to ma powody, zaś jak jest atakowany, to staje się automatycznie niewinną ofiarą w dodatku w oparach dziedzictwa Holokaustu.

To uniwersalne jest. Reductio ad holocaustum to zgrany chwyt, na który mogą się nabierać albo zaczadzeni, albo kraje, które wciąż mają kompleks, że w tamtych czasach światowej pogardy zachowały się podle. Ale w Polsce można chyba to zakwestionować. Jak wygląda takie reductio? Proszę bardzo: ostatnio zapytany szef rządu izraelskiego na okoliczność tego, czy rzeczywiście prawdziwe są zdjęcia palestyńskich marketów pełnych jedzenia, kiedy 2 miliony wygnańców z północy Strefy Gazy do Rafah są na skraju klęski głodu odpowiedział, że chyba minister spraw zagranicznych Niemiec dociekająca tej kwestii nie myśli, że Żydzi są dziś tak jak naziści w II wojnie światowej, kiedy ci pokazywali uładzone obrazki z obozów koncentracyjnych, a wiadomo jak to było naprawdę. I to zamyka wszelkie pytania. Oświęcim i nie ma się z czego tłumaczyć.

Zachodnie poczucie winy

Uważam to za skrajną podłość, mimo tego (a może właśnie dlatego), że nabiera się na to cały świat. A więc weźmy tego byka za rogi. Jak to było z tym Holokaustem? Hitler namordował miliony Żydów, ale to co się działo wokół tego i w czasie tej hekatomby, i potem, to już osobna sprawa. Świat przymykał na to oczy, zaś losy statku St. Louis, czy katastrofa misji Karskiego są tylko probierzem ogólnej tendencji. Świat miał to gdzieś, ginęli inni, w dodatku gdzieś tam na odległych krańcach jakichś dzikich Słowian. Były inne kłopoty rozwiniętych społeczeństw i nie w głowie były jakieś brania się za sprawę w imię humanitarnych przesłanek. Dziś, a jakże, dalejże, że to okropieństwa, zaś nasze milczenie pokrywa się pomstowaniem na tych strasznych nazistów, bo tak naprawdę cóż było robić? Hitler się uparł, ma czołgi i nie podskoczysz. Co prawda trudno wytłumaczyć ochotność wydawania Żydów okupantom, ale tu znajdziemy sobie innych winnych zastępczych – choćby takich Polaków. A z nimi łatwo, bo to na krzywe drzewo każda winna koza wskoczy, zaś sami Polaczkowie dostarczają Zachodowi argumentów własnej winy przepraszając i kręcąc o tym samodemaskacyjne filmy. Ale to tylko „gotowość” do przyjmowania wspólnych oskarżeń, za grzechy przodków przecież. Bo my teraz na Zachodzie to byśmy do tego nie dopuścili, czego najlepszym przykładem były znalezione kiedyś przez mnie oskarżenia Warszawiaków, którzy przecież bezczynnie przypatrywali się jak taki Korczak odprowadza dzieci do gazu, a przecież – jak pomstowała jakaś internautka – trzeba było zrobić jakąś demonstrację, akcję plakatową, wlepki i strajk. Tyle Zachód – wtedy i dziś.

I Żydzi nie bez winy

Ale Himalaje hipokryzji są i po stronie Żydowskiej. Trudno znaleźć coś bardziej obrzydliwego niż instrumentalne wykorzystywanie tragedii własnego narodu w celach w sumie… powtórki z historii a rebour. To, co teraz Żydzi wyprawiają z Palestyńczykami, to obiekt nie tylko procesów przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, gdzie oskarżane jest o ludobójstwo państwo Izrael, ale i przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym, gdzie ma stanąć już premier Izraela Netanjahu oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości.

Żydzi w swej narracji używają holkaustycznych argumentów, by nie tyle uzasadnić, ale rozgrzeszyć swe współczesne uczynki. To straszne, kiedy dymy Oświęcimia, rozbuchane taktyczną propagandą, mają przykryć niecne uczynki państwa, które deklaruje otwarty rasizm i wprowadza go w życie. No, to przypomnę. Po pierwsze – czynią to członkowie narodu, którzy – z przyczyn oczywistych – w większości nie są nawet potomkami tych wyrżniętych w Europie. Po prostu – te geny nie zostały przekazane, gdyż rozwiały się na polach „skrwawionych ziem”. Wiem, że to będzie potworne uproszczenie, ale użyję go dla lepszego zrozumienia. Otóż, pomijając diasporę rozrzuconą po świecie, mieliśmy dwa centra – Żydów zachodnich, dobrze wykształconych, umieszczonych w elitach w różnych obszarach, z państwowymi włącznie. To było oczywiste – naród bez ziemi musiał sobie jakoś radzić, wchodził więc w struktury, organizacje, więcej myślał niż się trudził. Ale była też druga, większa diaspora. Środkowo-europejska.

Tam były masy żydowskie, które nie przeszły dwóch procesów, które były udziałem ich zachodnich pobratymców. Nie załapali się na benefity rewolucji przemysłowej, gdyż ta w małym tylko stopniu dotknęła Europę Środkowo-Wschodnią i – po drugie – nie zasymilowali się z lokalsami. Pierwsze powodowało, że w swej masie Żydzi wykonywali zawody uzupełniające, poza wyjątkami, nie sublimowali się w elitę dołączoną, stanowili w sumie biedotę, rozsianą bardziej po wioskach niż miastach. Drugą cechą była rzeczona nieasymilowalność. Po pierwsze wskazuje to na dość… tolerancyjne podejście państw goszczących, które nie przykręcały śruby w kierunku izolacji lub wymuszanej asymilacji. Na Zachodzie Żydzi bardziej „rozpuszczali się” w lokalnym żywiole, na Wschodzie nie asymilowali się, nawet nie integrowali, trochę żyli obok, ale w sumie w samoobronnej izolacji.

Powodowało to dwie tendencje – zatopieni we własnych społecznościach nie znali lokalnego języka i byli też skupieni wokół ortodoksyjnych form własnej wiary, która stanowiła dla nich wyznacznik jednoczący rozproszoną wspólnotę i nadzieję na jej zjednoczenie. Brak języka był podstawową przyczyną, dla której Żyd podczas okupacji nie miał żadnych szans, bo nawet nie mógł się skomunikować z lokalsem, by ten mu pomógł, o rozmowie z esesmanem już nie mówiąc. Ortodoksja religijna była czynnikiem, który jeszcze przed II wojną światową… zrażał do nich oświecone gremia zachodniej części żydowskiej diaspory. Ci pejsaci, kiwający się pobratymcy byli kłopotliwymi krajanami dla aspirujących zachodnich Żydów. Żeby uświadomić współcześnie żyjącym i rozpolitykowanym Rodakom: Żydzi zachodni myśleli i mówili o tych wschodnich mniej więcej tak samo jak… dzisiejsi platformersi o dzisiejszych pisowcach: w sumie ten sam naród, ale wstyd na cały świat.

Mydło

I teraz druga zawrotka. I ci, którzy przed wojną tak pogardzali swymi pejsatymi krajanami, jak się zmieniły obroty światowe, wzięli tych wyklętych na sztandary swych roszczeń. Niezły numer, co? To tak, jakby w ramach własnych korzyści, peowcy powoływaliby się na martyrologię pisowców. Dowód? Proszę. Gdy dumny Izrael dostał od społeczności międzynarodowej prawo do państwowości przez pierwszy okres nazywał niedobitków z Europy Środkowo-Wschodniej, osiedlających się w nowej ojczyźnie mianem „sabon”. Sabon, to znaczy – mydło. Żydzi, ci którzy zjechali z całego świata, a Holokaustu nie przeżyli, z przyczyn oczywistych (bo by nie przyjechali z powodu tego, że by nie żyli), byli na tyle bezczelni, że uważali tych niedorżniętych za wstyd narodowy. Żyd powinien walczyć, a tu się poddał. Ten wstyd za krajanów osadzony był na potwornej ignorancji, bo tylko ci co przeżyli nie wiedzą czemu poddano tych, którzy nie przeżyli. Ci mieli usta pełne piachu dołów kościotrupów i nie mogli nic powiedzieć na swoją obronę, że szli pokornie na rzeź. I tak samo szliby ci, którzy wyzywali ich od mydła. Ta narracja zmienia się w okolicach procesu Eichmanna. Izrael triumfuje, porywa zbrodniarza na drugim końcu świata, sprowadza do siebie i osądza. To jest przełom, jednak od mydlenia Żydów ocalałych z Holokaustu mija sporo lat, bo mamy rok 1961.

I teraz następuje fenomenalny fikołek. „Sabony” stają się bohaterami narodowymi. Każdy ślad, wspomnienie, pamiętnik, dziadek-babcia stają się świętością. I z tym przekazem Izrael wchodzi na salony. Do tej pory to był jakiś kraik nie wiadomo gdzie, jakaś tam terytorialna rekompensata za grzeszki Zachodu, łatwa i tania, zwłaszcza, że na koszt Palestyńczyków. Wcześniejszy wstyd narodowy staje się nie tylko dumą, ale i podstawą „Przedsiębiorstwa Holokaust”. Staje się też podstawą narracji dyplomatycznej Izraela, która coraz częściej zaczyna być używana do uniwersalnego uzasadniania, a właściwie rozgrzeszania, wszelkich poczynań Izraela. I tak to jedzie do dziś, z tym, że mamy do czynienia z dawkami rosnącymi. Izrael coraz więcej broi i jednocześnie coraz więcej oskarża za przewiny wobec przodków, których i w czasach zagłady, i jak widać teraz – traktował i traktuje instrumentalnie.

Niedobra o tym mówić?

Jestem zdegustowany, że takie rozważania, jak te moje tutaj, łapią się na antysemityzm. Mechanizm takiej dystrybucji jest dwojaki. To, że Żydzi używają tego argumentu to ich mentalne prawo, jednak należy brać każdorazowo po uwagę wyliczone wyżej okoliczności. Każdy naród ma swój sposób walki o swoją reputację. Szkoda, że nasz wybrał samobójczą drogę samobiczowania za głównie nie swoje winy i powiela to pedagogiką wstydu. Niech sobie Żydzi robią z własnym image co chcą. Chodzi o tych działań percepcję. Wiem, że większość z czytających ten tekst podziela moje poglądy, ale akurat w „tym temacie” następuje jakieś odrętwienie. Racja racją, ale „niedobra o tym mówić”. Tak? A więc mamy jakieś święte krowy, które dbają o to, by ich wcale nie świętość była omijana łukiem, w co najmniej w milczeniu, jeśli już nie taktycznym uwielbieniu? Dlaczego? Bo obejmie nas wdrażany i importowany ostracyzm?

Znam wielu Żydów. Jednych lubię, drugich – nie. Tak samo jak mam z Amerykanami, Niemcami czy Rosjanami. I nie ma to nic wspólnego z pochodzeniem. Po prostu jak z każdym człowiekiem i narodem – zdarzają się różni po drodze i nie ma czegoś takiego jak zbiorowa odpowiedzialność, choć pewne wyznaczniki wspólnoty mentalu może i istnieją. A może i nie? No, bo jak się posłucha takiego np. pisowca i zaraz potem pełowca, to człowiek ma duże wątpliwości czy należą do tego samego narodu, nawet wspólnoty. Pewnie tak samo jest i z Żydami – co chatka, to zagadka. Ale – moim zdaniem – państwo im się nie bardzo udało. Jeśli domaga się szacunku na fałszywym kredycie z przeszłości, jeśli świeci w oczy wszystkim ofiarami, nad którymi albo przechodziło się wcześniej do porządku, albo wyśmiewano, to jest to słabe. A jeśli to ma uzasadnić obecne ludobójstwo to jest to słabe do kwadratu. W dodatku sami Żydzi się na to godzą, że każde zakwestionowanie działań, choćby znienawidzonego przez wielu Żydów rządu, to plucie na piece Oświęcimia, że każdy sprzeciw wobec choćby najbardziej będącego w błędzie Żyda, to poplecznictwo piekłoszczyka Hitlera. Ja się na to nie godzę i będę o Żydach, i o Izraelu mówił i sądził, jak o każdym innym narodzie. Wedle zasług i przewin.

I to jest może najlepsza propozycja dla tego narodu i kraju. Normalność. Bo za bycie Narodem Wybranym w końcu płacił zawsze ten, co miał takie uroszczenia. Dziś za nie płaci coraz więcej innych, niewybranych narodów. Życzę więc sobie i wszystkim… normalności.            

About Author

3 thoughts on “22.04. Mydlenie oczu

  1. Mamy takie czasy, że jak się powie parę zdań prawdziwych, to zaraz przykleją łatę populistycznego skrajnego prawicowca. A jak o Izraelu, to jeszcze antysemity.
    Ale z drugiej strony: jeśli (niektórzy) ludzie chcą i szukają prawdy, a populizm to jest mówienie ludziom tego, co chcą usłyszeć, to tak, takim populistą walącym prawdę w oczy warto być. Przynajmniej dla niektórych. Reszta niech się krzywi.

  2. Jeszcze do niedawna jakakolwiek wypowiedź krytykująca Żydów czy państwo Izrael była aktem samobójczym. Przyklejenie łatki, wykluczenie z dyskusji, finito. Ostatnio to się zmieniło. Pełno już różnych ludzi z flagą Palestyny na twiterze i to chyba głównie jakaś turbo lewica. Gdzieś ktoś na samej górze (tej ponad głowami prezydentów) jednak przekręcił jakiś skobelek i dał przyzwolenie na atakowanie Izraela. Nagle z ust mejnstymowych liberałów (czyli komunistów) dowiadujemy się że Żydzi robią coś złego. Są też niezdarne próby wyjścia z trudnej sytuacji tłumaczeniem, że to niedobry nacjonalistyczny rząd a nie Żydzi jako tacy. Zabawne bo nigdy wcześniej nikt u nas nie zarzucał nacjonalizmu nikomu poza Polakami. Sam pytałem prześmiewczo kilka razy takich co to mieszali z błotem Polaków nacjonalistów -czy mają coś przeciwko nacjonalistom ukraińskim albo żydowskim. Zabawne podwójnie bo nacjonalistyczny rząd Izraela nie wybrał się sam. Jak Hamas ma poparcie Palestyńczyków to można mordować wszystkich Palestyńczyków. A jak rząd Izraela ma poparcie Żydów?
    Podobny zwrot na drodze rewolucji nastąpił przecież „w temacie” LGBT. Feministki jeszcze 10 lat temu niepodważalna awangarda lewicy zostały odstawione na boczny tor i zastąpione transami. Mało tego, nawet najświętsze gejostwo już wypada z łask na rzecz przebierańców. Kolejny etap. Może to samo z Żydami? Może jednak ich wszechobecne wpływy nie są tak wszechobecne na samym szczycie? Albo mają w nosie los swoich pobratymców tych z niższych sfer. Głównym celem rewolucji nie jest przecież istnienie czy nieistnienie państwa Izrael tylko zniszczenie chrześcijańskiej cywilizacji. Jeżeli muzułmanie zrobią to lepiej to po co im przeszkadzać. Dlatego jestem bardzo daleki o peanów na cześć wolnej Palstyny –arabskiej i jednak głównie muzułmańskiej. Tylko reaktywacja Królestwa Jerozolimskiego 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *