3.02. Rzeczywistość obrażona

3

3 lutego, dzień 1068.

Wpis nr 1057

zakażeń/zgonów

1124/3

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Jak wiadomo przyszłość idzie w kierunku rzeczywistości wynajmowanej. Jako że konsekwentnie jesteśmy okrawani z własności skończymy na świecie bez niej, w świecie najemnym. Ciekaw jestem tylko od kogo będziemy pożyczać, bo to oznacza, że własność – dotąd jako tako rozproszona – skumuluje się w ręku nielicznych. Dość powiedzieć, że w kowidzie 1% ludzkości zarobił prawie dwa razy tyle co reszta. Ale proces ten zaczął się już dawno: w USA z początkowych różnic między kadrą a pracownikiem w zarobkach na poziomie 20 razy doszliśmy do razy 300. A więc się rozwarstwia i zamożność i, jak zobaczymy w rzeczywistości wynajętej, własność.

Osmatycznie to działa od dawna, tyle, że w innych formach. No, bo popatrzmy na takie mieszkania czy domy na kredyt. Masz, czy nie masz? No, akt notarialny masz, ale jak zalegniesz z ratami, to tak jakbyś go nie miał. Dostaniesz „batona”, czyli bankowy nakaz zapłaty, który u komornika leci szybko jak woda przez gęś i nie masz domu. A więc miałeś i jednocześnie nie miałeś tej własności. Mało tego, ratami byłeś przyspawany do roboty, godziłeś się na wszelkie korpopotworności, bo wisiał nad tobą kredyt jak miecz Damoklesa. Stąd ten wymuszony ciąg na wyścig szczurów. Ale to ekonomiczne aspekty nowej, wynajętej rzeczywistości.

A jak będzie społecznie? Dziwnie, bo ja uważam, że żyjemy społecznie w rzeczywistości… obrażonej. Świat zewnętrzny ustępuje wszelkim, dodajmy indywidualnym, dziwactwom, bo nie tylko każdy ma do nich prawo – wtedy by je tylko tolerował, ale każdy się może obrazić, jak nie uwzględnisz jego wrażliwości. Najbardziej dynamiczna jest obecnie sfera (płynnej dodajmy) seksualności. Ważna jest ta płynność, bo to nie tylko chodzi o to, że „pci” to nie wiadomo już jest ile, ale o to, że dany osobnik może je zmieniać kiedy chce i żądać od ciebie uwzględnienia tych zmian. A więc trzeba być czujnym, bo nie wiadomo kto przed tobą stoi – wczorajsza Kasia, czy dzisiejszy cis-jednorożec. I musisz to uwzględniać, a więc musisz być w to wpatrzony, ulegać tym zachciankom i jesteśmy już kilometry od tolerancji. Przesuwamy się w stronę odwrotną – afirmacji tej płynności, tolerancja jako znoszenie nie wystarcza – jest dla nowych czasów zbyt bierna.

No dobrze – obrazi się więc taki jednorożec i co? Jakoś jego drażliwe ego będzie ugodzone przez to, że pomylisz zaimki osobowe? Kiedyś ten poziom obrażalstwa w ogóle nie był sprawą, którą się przejmowało społeczeństwo. Jak wyglądałeś na dziewczynkę, choć się nią nie czułeś, to był już twój kłopot. Inni się do ciebie odzywali per „dziewczynko” i nie był to problem społeczny w ogóle. Dziś widać wyraźnie, że jest to problem ideologiczny. Tych odchyleń od normy  jest tak mało, że robienie wokół tego rabanu to jakieś przesadne akty strzeliste. Nauczyciele wylatują ze szkół bo jakiś Joe, akurat sobie ubzdurał, że dziś jest dziewczynką, czego nie wyczuł belfer i kłopot gotowy.

To jasne – chodzi o dezintegrację społeczeństwa na poziomie wartości i pojęć podstawowych, do których kiedyś należała dwupłciowość. Teraz wokół tego robi się chaos pojęciowy i szantaż emocjonalny, niestety już coraz częściej – prawny. Ideologia stawia świat i logikę na głowie, większość cofa się pod presją mniejszości wyposażonej w pieniądze i media. Brniemy w totalny odjazd akceptując wmuszaną nienormalność.

Wszyscy nagle porobili się jacyś obrażalscy. Ale to jest jakiś absurd. Oficjalnie bowiem wynosi się pod niebiosa czyjąś wrażliwość – statystyczna normalność ma jej ustąpić pola, nawet w jednostkowych, najbardziej zdziwaczałych przejawach. Tak jakby nawet nie godność, nawet nie wrażliwość, ale przewrażliwienie jednostki miało by być jakąś wartością, przed którą ma klęknąć świat. To piękny, ale bardziej pięknoduchowski ideał, daleki od rzeczywistości. Jest bowiem odwrotnie. Jesteśmy świadkami procesu w toku, wielkiego procesu zmiany człowieka, by osiągnął on lewackie ideały postępu. Zabiera się nam wolność i własność, stado ganiane nie widzi tego procesu i kierunku. Mało tego – daje się tym zniewolonym poczucie szanowania, każdego z osobna, przez ogół, ba – wymusza się nań, by się pochylał nad każdą łzą. I poziom takiej wrażliwości, a wręcz przewrażliwienia wzrasta, bo stanowi zachętę do ekspresji i gwarancję ochrony.

Rzeczywistość obrażona to ciekawa konstrukcja – daje poczucie pozornej wartości każdemu, prawo dopominania się o szacunek, jednocześnie odbierając wolność. Jest to więc fałsz pozoru. Chodzi o wywołanie przekonania, że jesteś wyjątkowy, akceptowalny w każdej formie i zachowaniu, kiedy jednocześnie jesteś poddany procesom, które niweczą twoją podmiotowość – czyli całe działanie ma znaczenie tylko deklaratywne. Jest pustą obietnicą nowego świata.

Bo tego myku z kradzieżą wolności nie widzą szczególnie obrażalscy. Ci są za tą rzeczywistością i nie widzą jednoczesnej wymiany tych pozorów za prawdziwą wolność. No bo kto to widział jeszcze ze 20 lat temu, by każdy użalał się nad każdą wersją seksualnego zboczenia czy nawet zaburzenia? A teraz to atrybut wyjątkowości, podstawa żądań wszelakich, kompensacji i rozliczeń starego porządku. Probierz poziomu cywilizacji. To jest progresywne i stare jak lewica. Zawsze tak było, tylko zmieniał się wywindowany na taktyczny tron bohater, którego trzeba wyzwolić z alienacji. Jest cała historiozofia, która oceniała dzieje cywilizacji w kontekście ich stosunku do robotników, czy roboczej siły najemnej. Po upadku tej wersji komunizmu, bohater robotniczy odszedł w niebyt i pojawili się nowi reprezentanci nierówności, na które skazywał ich stary świat. Były kobiety, ale tu się też nie bardzo udało, jako, że feminizm, który to zaczął już jest passe. Teraz przyszedł czas na kolejne mutacje „proletariatu zastępczego”. I tu nawet nie chodzi o kwestie wyłącznie genderowe z ich niepoliczalną permutacją wersji. Tu chodzi o „proletariat obrażony”.

Większość ma hołubić każdego niezadowolonego, bo to ona jest winna wszelkim nieszczęściom. Nowy ład dawno już ściągnął z nowego człowieka osobniczą odpowiedzialność za własny los. Jak coś nie wyjdzie – winni są inni: rodzice, świat, szkoła, kościół. Podmiot obrażony ma prawa, zero obowiązków, nawet jest zluzowany z odpowiedzialności za swoje czyny i własny rozwój. A więc będziemy się korzyć przed obrażalskimi i będzie to proces ciągły. Nie ma bowiem nic bardziej stałego niż niewolnik zadowolony ze swego stanu, gdyż uważa go za wykwit dziejowej wolności i większość, która dla nieświętego spokoju temu ustępuje, bijąc się w swoje piersi, za nieswoje winy.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik azarazy”.

About Author

3 thoughts on “3.02. Rzeczywistość obrażona

  1. Prawa wobec reszty stada w obrębie coraz mniejszej klatki ale nie wobec hodowców. Kiedyś mężczyzna bijący kobietę udowadniał tym swoją slabość, dzisiaj system przywali policyjną pałą każdemu „pciu”, nie wnikając w niuanse, realizując uprawnienie Kaduka do korekcji postawy hodowlanej. Tematy zastępcze do mieszania w głowach. Tak jak dzielenie i porównywanie włosa/4 u Scylly i Charybdy polskiej polityki.

  2. Jestem OBRAŻONY na społeczeństwo, które zgadza się na każdy absurd proponowany przez kogoś tylko dlatego że ten jest…bogaty.
    A czy my tu na blogu nie jesteśmy poobrażani na inną , prokowidową rzeczywistość? Ja tak.
    Jednym słowem – wielki obywatelski FOCH
    🙁

  3. Jeśli zboczenia i cywilizacyjną degenerację pochodzenia wiadomego Autor nazywa Lewicą, to chyba w oczach Autora Polska Ludowa była krajem ultra konserwatywnym i skrajnie prawicowym, czyż nie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *