8.07. Podstawy klimatycznego fałszu
Zapraszam do wsparcia mego bloga
8 lipca, wpis nr 1210
Dziś o klimacie, ale w ujęciu Mariusza Jagóry. W ujęciu nie oznacza, że się z nim nie zgadzam – przeciwnie, tekst jest znaleziony w punkt, jak zwykle dobrze opisujący zagadnienie. Klimat coraz bardziej będzie tematem dominującym, luzujący na posterunku światowej narracji zanikające wątki kowidowe. A ponieważ ta „pandemia” potrwa zdaje się dłużej i – zdaje się – będzie miała paradoksalnie jeszcze więcej szkodliwych skutków niż pandemia epidemiologiczna, warto ustalić sobie podstawy, zanim ich fałszywa interpretacja przejdzie w nienaruszalne dogmaty, czego jesteśmy ostatnio świadkami. A więc ruszajmy do tekstu Mariusza.
Zielona Energia – co to jest, czy jest projektem realnym, opłacalnym, możliwym do realizacji – pełen wpis tu https://mariuszjagora.substack.com/p/faszywa-obietnica-zielonej-energii ale poniżej wynotuję najważniejsze punkty. Opieram się na książce pod tytułem „The False Promise of Green Energy” której jednym z autorów jest Prof. Andrew Morriss – link do książki – https://www.dropbox.com/s/z8a4s5hs0f4dkgb/The%20False%20Promise%20of%20Green%20Energy.pdf?dl=0
Nikt o zdrowych zmysłach nie ma żadnych wątpliwości, że środowisko naturalne jest powszechnym dobrem – wszyscy w nim żyjemy, wszyscy lubimy cieszyć się pięknymi krajobrazami, nie lubimy smogu i degradacji otaczającej nas przyrody – nie ma partii która popiera niszczenie środowiska.
Ale w narracji dotyczącej szkodliwości emisji CO2 oraz możliwości przestawienia się wyłącznie na energię zieloną jest więcej mitów niż prawdy. Obietnica zielonej energii to fałsz, zielona energia to nierealistyczna wizja, której wynikiem jest drastyczny wzrost kosztów energii, znaczne ograniczenie jej zużycia oraz obniżenie poziomu życia ludzi.
- Szkodliwość emisji CO2: wykres norm emisji lotnych związków organicznych z samochodów osobowych i ciężarowych od roku 1965 – wtedy wprowadzono pierwsze normy w USA – pokazuje, że krzywa w zasadzie zbliża się do zera, a można by narysować ten sam wykres dla każdej z głównych substancji zanieczyszczających. Emisja spalin samochodów czy autobusów w latach 50-60 nie ma żadnego porównania do emisji dzisiejszej – i to jest prawdą dla całego przemysłu. W 2021 roku pojazdy drogowe w USA wyemitowały milion ton LZO, co stanowi spadek o około 90 % w stosunku do poziomu z 1990 roku. Do pojazdów drogowych zalicza się pojazdy osobowe, ciężarowe i autobusy oraz motocykle.
Źródło: Vehicle Emissions and Urban Air Quality: 60 Years of Progress” https://www.mdpi.com/2073-4433/13/5/650
2. Tania energia sprzyja bogaceniu się obywateli. Powszechny dostęp do taniej energii doprowadził do niewyobrażalnego wzbogacenia się społeczeństw, dał nam styl życia, który tak sobie cenimy – i nie chodzi tylko o powszechny dostęp do dóbr materialnych, chodzi o koszt życia, gdyż energia jest wbudowana w koszt wszystkiego z czego korzystamy: decyduje o cenach leków, pieczywa, ubrań. Np. około połowa kosztów farmaceutyków pochodzi z kosztów energii potrzebnej do ich wyprodukowania. Oznacza to, że wraz ze wzrostem wydajności energetycznej w produkcji, koszt krańcowy zużycia energii na jednostkę produkcji spada, stymulując w ten sposób popyt na energię, ponieważ koszt produkcji spada (dla wielu towarów), a dochody konsumentów rosną wraz ze wzrostem gospodarczym. Jeśli więc koszty energii wzrastają z powodu wymuszenia stosowania droższej energii odnawialnej, wzrosną nie tylko ceny energii elektrycznej, ale także ceny żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych.
Dodatkowo te wzrosty cen nieproporcjonalnie dotykają ludzi najbiedniejszych. Stosunek pośrednich wydatków na energię do dochodów jest cztery do pięciu razy większy w przypadku 10% najbiedniejszych w porównaniu do 10% najbogatszych przedstawicieli naszej populacji.
Historia świata zamkniętą w jednym wykresie dotyczącym dochodu na głowę od roku 1000 r.n.e. pokazuje, że do 1800 r. niewiele się zmienia jeśli chodzi o zasoby materialne ludzkości. Wtedy, najpierw w Wielkiej Brytanii i Holandii, a stopniowo gdzie indziej wydarzyło się coś, co zmieniło w znacznym stopniu położenie ekonomiczne ludzi – coś co nazywamy rewolucją przemysłową. Kraje rozwinięte cieszą się 16-krotnie wyższym dobrobytem w stosunku do tego, jaki mieli wszyscy ludzie na świecie w 1800 roku, co jest olbrzymim postępem. Ta zmiana była możliwa m.in. dzięki dostępowi do taniej energii.
3. Mity zielonej energii – potencjalne nowe źródła zielonego zatrudnienia przy budowie, obsłudze i konserwacji nowych urządzeń energetycznych, takich jak turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne, zarówno jako źródła zatrudnienia, jak i sposób na ekologizację przemysłu wykorzystującego energię – założenie nierealistyczne: w 2010 r Amerykanie pozyskiwali zaledwie 0,6 % energii z wiatru i słońca. Dodając do tego energię wodną, mimo że wielu ekologów sprzeciwia się wielu konwencjonalnym projektom hydroelektrycznym, odsetek ten wzrasta do 3 %, co i tak stanowi niewielki ułamek amerykańskiego zapotrzebowania na energię.
Koszt: energia produkowana przez wiatr i słońce jest nadal znacznie droższa niż energia wytwarzana z węgla, gazu ziemnego czy energii jądrowej. Konwencjonalna energia elektryczna wytwarzana z węgla kosztuje zwykle 25 % energii pochodzącej z ogniw fotowoltaicznych i 66 % z lądowej energii wiatrowej.
Stabilność produkcji: elektrownie węglowe, gazowe, wodne i jądrowe mogą pracować niemal bez przerwy, dostarczając energię w dzień i w nocy, w wietrzne i bezwietrzne dni, niezależnie od tego, czy świeci słońce, czy pada deszcz. Ani wiatr, ani słońce nie są wytwarzane w sposób ciągły lub za pomocą jednego przycisku – musi wiać wiatr lub świecić słońce. W związku z tym zarządzanie dostawami energii elektrycznej staje się bardziej złożone. Energia elektryczna wytwarzana z wiatru i słońca będzie prawdopodobnie wytwarzana daleko od istniejącej sieci przewodów rozprowadzających energię elektryczną na terytorium całego kraju, co wymaga kosztownych inwestycji w nowe linie. Każda strategia, która opiera się na dramatycznym wzroście produkcji energii elektrycznej z wiatru lub słońca, musi uwzględniać te problemy – a zwolennicy zielonych miejsc pracy w większości nie traktują tej złożonej (tj. kosztownej) kwestii poważnie.
Kontrowersje dotyczące „zielonej” energii: farmy wiatrowe i pola fotowoltaiczne nie są pozbawione kontrowersji, zwłaszcza gdy ktoś planuje ich budowę na czyimś podwórku. Wiatraki mogą powodować „migotanie cienia”, zabijać ptaki i powodować zanieczyszczenie wizualne i hałas, który denerwuje sąsiadów. Pola fotowoltaiczne mogą zakłócać siedliska gatunków zagrożonych wyginięciem. Obydwa rodzaje energii wymagają budowy wielu nowych linii przesyłowych, które będą musiały przebiegać przez prywatne nieruchomości. W rezultacie rozbudowa takich obiektów jest znacznie trudniejsza, niż sugerują zwolennicy zielonej energii.
Czy energia jądrowa jest „zielona”? Wiele grup zielonych sprzeciwia się wszelkiej energii jądrowej. Większa liczba elektrowni jądrowych bez wątpienia zmniejszyłaby emisję dwutlenku węgla, co jest kluczowym celem dla większości zielonych. Jednak energetyka jądrowa ma swoje minusy środowiskowe, takie jak składowanie odpadów radioaktywnych. Energia jądrowa nie jest jednak jedyną formą energii, która wiąże się z kompromisami. Produkcja paneli fotowoltaicznych może wiązać się z powstawaniem znacznych ilości niebezpiecznych odpadów, które wymagają utylizacji; większy obszar zajmowany przez farmy paneli słonecznych zwiększa ich wpływ na środowisko; a słoneczne regiony, które najlepiej nadają się do pozyskiwania energii słonecznej, są często wrażliwymi ekologicznie pustyniami. Podobnie złożone są kompromisy związane z wykorzystaniem biopaliw i energii wodnej.
4. Wzrost kosztów życia. Wszystkie dane sugerują, iż zwolennicy zielonej energii przedstawiają nierealistyczną wizję produkcji i wykorzystania energii, i proponują działania, które będą wymagały albo drastycznego zwiększenia kosztów energii, albo znacznego ograniczenia jej wykorzystania. W obu przypadkach oznaczałoby to obniżenie poziomu życia. Skutki w skali globalnej byłyby jeszcze gorsze, ponieważ zwiększenie zużycia energii w ogóle – a w szczególności zwiększenie zużycia energii elektrycznej – jest ważnym sposobem poprawy jakości życia ludzi w gospodarkach rozwijających się. Największym źródłem zanieczyszczenia powietrza na świecie, nie są elektrownie spalające węgiel, lecz obornik czy biomasa spalana w domach trzeciego świata, która powoduje zanieczyszczenie powietrza w pomieszczeniach, co dotyka przede wszystkim kobiety i dzieci, ponieważ to one przebywają w domu, podczas gdy mężczyźni wychodzą do pracy w polu pozostając z dala od zanieczyszczeń powietrza. Gdyby zastąpić piece w ich domach piecami elektrycznymi lub gazowymi, cokolwiek, poprawiłoby to jakość powietrza, a co za tym idzie jakość życia.
5. Zielona Utopia. Czemu wizja zielonej energii jest utopijna? Pokazuje to analiza wykorzystania energii w gospodarce. Różne zastosowania energii zależy od różnych jej rodzajów. Np. transport jest prawie całkowicie uzależniony od ropy naftowej, 95 % energii w transporcie pochodzi z ropy naftowej, a tylko 3 % ze źródeł odnawialnych. Z kolei energia elektryczna jest w dużej mierze wytwarzana z węgla (51 %), energii jądrowej (21 %) i gazu ziemnego (17 %).
yhttps://www.researchgate.net/figure/Primary-Energy-Consumption-by-Sector-and-Source_fig2_281628851
„Nieekologiczne” źródła energii (ropa naftowa, gaz ziemny i węgiel) dostarczają 97% energii w transporcie, 91% energii w przemyśle, 93% energii w budynkach mieszkalnych i komercyjnych oraz 69% energii elektrycznej. Jeśli uwzględnimy energię jądrową jako „nie-zieloną”, jak robi to większość zwolenników zielonej energii, odsetek nie-zielonej energii elektrycznej wzrasta do 91%. Biorąc pod uwagę przytłaczający udział energii nieekologicznej we wszystkich tych obszarach, nawet niewielka zmiana zużycia energii na „zieloną energię” będzie wymagała ogromnych inwestycji w nową infrastrukturę. A ponieważ połowa obecnej energii odnawialnej (prawie w całości wodnej) jest przeznaczana na wytwarzanie energii elektrycznej, zmiana miksu w pozostałych trzech sektorach jest jeszcze trudniejszym zadaniem.
59,6 % naszej obecnej podaży energii pochodzi z dwóch najmniej ekologicznych źródeł, węgla i ropy naftowej, a źródła te są skoncentrowane w transporcie (95 %) i energetyce (52 %). Te obszary, które zwolennicy zielonej energii często wymieniają jako gotowe do radykalnej transformacji, są jednymi z najtrudniejszych do zmiany, ponieważ wymagają ogromnej infrastruktury. Dystrybucja paliw transportowych wymaga ogromnej sieci rurociągów, barek, cystern, terminali, zbiorników magazynowych i stacji benzynowych, aby dostarczyć paliwo z rafinerii do naszych pojazdów. Ponieważ etanol, podstawowe biopaliwo w użyciu, nie może być mieszany z benzyną do ostatnich etapów dystrybucji lub być transportowany istniejącymi rurociągami, a także dlatego, że jest on w dużej mierze rafinowany w innych miejscach niż rafinacja ropy naftowej, rozszerzenie wykorzystania etanolu wymaga stworzenia nowej infrastruktury dystrybucyjnej. Ponieważ elektrownie wiatrowe, słoneczne i nowe lokalizacje wodne nie są obsługiwane przez linie przesyłowe, podłączenie ich do systemu dystrybucji energii elektrycznej będzie wymagało ogromnych inwestycji w nowe linie.
Przykład Wielkiej Brytanii:
Brytyjscy konsumenci płacą setki milionów funtów za wyłączanie turbin wiatrowych, ponieważ sieć nie jest w stanie poradzić sobie z ilością wytwarzanej przez nie energii elektrycznej w najbardziej wietrzne dni. Szacuje się, że Wielka Brytania marnuje rocznie około 1 miliarda funtów energii, ponieważ infrastruktura National Grid nie jest w stanie obsłużyć ilości czystej energii, która jest obecnie produkowana. Inną kwestią jest to, że niektóre z najpotężniejszych farm wiatrowych znajdują się w najbardziej odległych lokalizacjach, z dala od ruchliwych centrów miast, takich jak Londyn czy Manchester. Ze względu na brak infrastruktury energetycznej, te potężne farmy wiatrowe nie są w stanie przesyłać tam energii elektrycznej (https://www.express.co.uk/news/science/1691983/energy-crisis-uk-wasting-million-energy-wind-farm-turn-off-kona-battery-bills)
Przykład Kalifornii:
Z 30.398.249 pojazdów silnikowych w Kalifornii zaledwie 1,9% (563.070) to pojazdy elektryczne. Według szacunków Kalifornijskiej Komisji Energetycznej, stan będzie potrzebował minimum 5,5 GW energii elektrycznej, aby zasilić 7,5 mln pojazdów elektrycznych. Zatem, aby zasilić 29 mln (i więcej) samochodów elektrycznych, potrzeba by było minimum ~17 GW dodatkowej mocy, a prawdopodobnie znacznie więcej – i to przy założeniu braku wzrostu populacji i braku wzrostu zużycia energii elektrycznej, w tym do gotowania i ogrzewania (https://www.energy.ca.gov/news/2021-06/report-shows-california-needs-12-million-electric-vehicle-chargers-2030). Elektrownia atomowa Diablo Canyon, którą stan próbował zamknąć, to 2,3 GW. Tak więc, aby Kalifornia miała wystarczającą ilość energii elektrycznej do zasilenia 30 mln pojazdów elektrycznych, będzie musiała zbudować 20 nowych, pełnowymiarowych elektrowni jądrowych o wielkości tej, którą stan chce zamknąć. Nie da się do tego wykorzystać energii z paneli słonecznych, ponieważ ludzie chcą ładować akumulatory w nocy. Wyprodukowanie takiej samej ilości energii elektrycznej z energii słonecznej i wiatrowej jak z energii jądrowej wymagałoby odpowiednio 379 i 421 razy więcej ziemi. Nie jest to możliwe, ponieważ projekty te zabiłyby – i tak wiele już zagrożonych – gatunków ptaków i żółwi pustynnych.
6. Tanie źródła czystej energii, które mamy obecnie, są oparte na gazie ziemnym. Jeśli dodamy do tego węgiel, energię jądrową i ropę naftową (które mają swoje minusy, żadne ze źródeł energii nie jest doskonałe), jeśli dodamy do tego te źródła, to będzie to praktycznie całe nasze zapotrzebowanie na energię w przyszłości, chyba że ktoś wymyśli jakąś niesamowitą, nową technologię. Znacznie lepszym rozwiązaniem dla poprawy gospodarki energetycznej jest umożliwienie działania rynku poprzez oddanie władzy w ręce konsumentów. Ale ekologiczne grupy nacisku preferują rządowe nakazy zmiany zużycia energii. Innymi słowy, zwolennicy „zielonej pracy” wiedzą, że wciskają zły produkt – zamiast pozwolić, aby rynek ujawnił złą ekonomikę zielonej energii, wykorzystują siłę rządu, aby wymusić kosztowne i niepotrzebne przekształcenia.
7. Fałsz polityki „net zero” – CO2 stanowi 0,04% atmosfery. Przy poziomie 0,02% zaniknie życie na ziemi, bo CO2 jest pożywieniem dla świata roślin. Hodowcy roślin szklarniowych doskonale wiedzą, że tylko jeśli dopuszczą do szklarni CO2 do poziomu nawet 1200 ppm (w atmosferze to ok 45 ppm) to zwiększą plony, a rośliny będą potrzebowały mniej wody. Największymi emitentami CO2 są Indie i Chiny – w jaki sposób UE chce ochronić planetę zubażając swoich obywateli, skoro Europa emituje mały procent wytworzonego CO2? à tu warto sprawdzić ile emitują poszczególne kraje…
William Happer: nie widzę żadnego powodu, by ograniczać emisję CO2. Podwojenie lub czterokrotne zwiększenie obecnego poziomu CO2 będzie dobre dla świata. Obciążenia ekonomiczne, o których mówisz, to cały ból bez zysku dla większości świata. Nasze istnienie zawdzięczamy zielonym roślinom, które przy pomocy światła słonecznego przekształcają cząsteczki dwutlenku węgla (CO2) i wody (H2O) w węglowodany. Na każdą cząsteczkę CO2 włączoną do węglowodanów uwalniana jest jedna cząsteczka tlenu (O2). Duża ilość tlenu jest dobrodziejstwem dla większości zwierząt. Ale z powodu obecnych niskich poziomów CO2, tlen poważnie ogranicza wydajność fotosyntezy roślin C3, które obejmują wszystkie drzewa i wiele ważnych roślin rolniczych.
Nie ma żadnego ryzyka związanego z klimatem spowodowanego przez paliwa kopalne i CO2. Sztywna polityka Net Zero doprowadzi do ogromnego spadku standardu życia, który nieproporcjonalnie dotknie biedniejszych członków społeczeństwa. Przystępne cenowo, obfite paliwa kopalne dały zwykłym ludziom ten rodzaj wolności, dobrobytu i zdrowia, które w minionych wiekach były zarezerwowane dla królów. Czemu chcemy to zmienić?
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Artykuł ciekawy. Pełna zgoda po za jednym. Co2 jest może i dobre dla roślin. Ale już niekoniecznie dla zwierząti i ludiz. W tej chwili utrzymuje sie ,że dla człowieka poziom Co2 o wartości 400 ppm jest właściwy. Wartości powyżej 2000 ppm prowadzi do problemów z oddychaniem, słychać szumy uszne, ponieważ płuca nie dostarczają odpowiedniej mieszanki do organzimu z płuc i mózg daje znać, że coś jest nie tak.
https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/homo-sapiens-w-swiecie-wysokich-stezen-co2-57/
Interesowałem się tym żywo tworząc swój własny projekt stacji pogody wraz z czujnikiem parametrów atmosfery(CO2, VOC). Jest taki czujnik wykorzystywany w domach CCS811, który mierzy parametry powietrza. W tym wartość procentową CO2. Najgorzej jest w dni ciepłe, słoneczne kiedy powietrze nie porusza się, a wilgotność jest niska. Wtedy CO2 zbiera się i można to poczuć na sobie. Pojawiają się bole głowy, migreny, szumy uszne i omdlenia. Jesli pomieszczenia nie są wentylowane , a jest w nich dużo ludzi, ilość CO2 gwałtownie rośnie i ludzie zaczynają mieć problemy. Często ma to miejsce w starych budynkach, np. kościołach, gdzie przepływ powietrza jest słaby i CO2 zbiera się na wysokości głowy. Osoby starsze, ale także młodzi, mogą wtedy mdleć. I to jest właśnie objaw wysokiego CO2, powyżej 2000 ppm. A to są pomieszczenia zamknięte. A teraz proszę sobie wyobrazić kiedy taka wartość będzie na zewnątrz? Dlatego tutaj z diagnozą wskazanego eksperta się nie zgodzę. Rośliny wszystkie nie są w stanie przetworzyć. A 60% CO2 nie rośliny pobierają z atmosfery, ale oceaniczne żyjątka, które zamieniają CO2 w wapń i budują sobie skorupki w których funkcjonują. Im więcej będzie też CO2, tym zakwaszenie oceanów będzie wzrastać. A to także może zagrozić biosferze wodnej planety.
Bardzo jestem ciekaw źródeł finansowania klimatu w mediach, czy to ci sami ludzie/fundacje. Analogicznie jak dziagnozują ażurowe że po kowidzie te same osoby zaczęły komentować wojnę na Ukrainie obnażając bezwstydnie swe onuce
* diagnozują szurów – mój nadzorca słownik
A ja jestem ciekaw co na temat klimatyzmu mówią programy szkolne i przedszkolne. Skądinąd wiem, że w naszej okolicy przedszkolanki opowiadają przedszkolakom, że jak nie będą oszczędzać wody, to woda zniknie. Musiałem to odkręcać i opowiedzieć im o krążeniu wody w naturze, że woda nie znika, pojawia się na nowo w postaci deszczów… a brak oszczędności wody jest zły i głupi, ale z punktu widzenia ekonomicznego. W każdym razie nasza planeta od tego nie umrze (jak przekonywano dzieci), bo woda nie odleci na Marsa.
Do licha, kto pozwala na szerzenie takich bzdur o znikającej wodzie? Czy w ogóle MEN wie co się dzieje? Czy może to od nich wyszło?
No to robimy tanie katalizatory Stępniowskiego, zamieniające CO2 w spirytus w czasie nadmiaru energii, i klimatystów odsyłamy na ich własne drzewo:
https://eko.wprost.pl/10388366/katalizatory-o-ogromnych-powierzchniach-pozwola-zamieniac-co2-w-paliwo.html