23.03. Testy
Dzień 20.
zakażonych/zgonów/ozdrowień 749/8/1
Dziś dzień ważny. Mija pełen tydzień od zamknięcia granic i sugerowanej samoizolacji społeczeństwa. Pora więc na bilans. Wychodzi lepiej niż ostrzegał minister. Miało być czterocyfrowo, a jesteśmy poniżej tysiąca. Przez ten tydzień miało się już wylęgnąć to co przyjechało z powrotu Polaków, i widać, że na razie nie jest źle.
Włącza się medialna maszynka, że tak dobre wyniki to dlatego, iż rząd nie testuje, a więc ma niski poziom zakażenia. Niezdiagnozowani mają podobno siedzieć w domach na kwarantannach i nie wiedzieć, że noszą wirusa. Gorzej – niezdiagnozowani mają posuwać po ulicach i zarażać. Trochę to ma wspólnego z błędnym wnioskowaniem, z którego wychodzi, że większa ilość testów powoduje… wzrost zachorowań. No jest korelacja. Jak to więc jest z tymi testami?
Sprawa wydaje się… polityczna. Po pierwsze – test wychodzi pozytywnie dopiero po wystąpieniu symptomów. Więc badajmy tych z symptomami. Po drugie – test nie namierza wirusa tylko fragment jego kodu RNA. Test trzeba powtarzać kilka razy, bo nawet jak za pierwszym razem pokaże wynik ujemny, to i tak można być chorym. Dlatego testuje się ludzi na kwarantannie, sekwencja: objawy-kwarantanna-test (-y!). W związku z tym postulat „testy dla każdego” ma znaczenie wyłącznie polityczne. Testowani obywatele mają się czuć lepiej, choć powyższe wskazuje, że to pewność złudna. Oczywiście testowanie powinno być dostępne dla obsługi medycznej (ale też testy tylko w powyższej sekwencji, bezobjawowych nie badamy). A co z tzw. bezobjawowymi, czyli takimi co mają testy pozytywne, ale nie mają objawów? To samo co z tymi, co mieli wirusa, wyleczyli się (to znaczy wyleczyli objawy) i „zachorowali” ponownie. Czyli nic. Jeszcze raz – testy co najwyżej pokazują obecność kawałka kodu wirusa (fragment kwasu, którym w po części wirus jest), co nie oznacza, że człowiek „choruje” (Bóg raczy wiedzieć ilu z nas go nosi bezobjawowo, jak np. inny wirus prowadzący do grypy). W poprzednich (corocznych) epidemiach grypy epidemiolodzy namierzali do 15% koronawirusów.
W SM potworny wysyp zdjęć z młodości. Większość udaje, że ulega presji wyzwania i niby niechętnie, acz gremialnie publikuje swoje zdjęcia z młodości. Nowy fenomen czasów zarazy? Powrót do korzeni ludzi, którzy w zamknięciu szukają jakiegoś ugruntowania? Ja to już zrobiłem dawno, na swoją 50-tkę. Ale widzę też wersję spiskową – to wszystko przez FB, który chce na tym wyzwaniu potrenować rozpoznawanie twarzy.