03.05. Smerf Maruda
3 maja, dzień 61.
Wpis nr 52
zakażeń/zgonów/ozdrowień
13693/678/3945
Od lat jestem otoczony politycznymi marudami. Zazwyczaj jest tak, że marudzą ci, którzy aktualnie są w opozycji. Ostatnio wymieniali się co dwie kadencje. A że są to zasadniczo tylko dwie grupy, to wystarczy trochę cierpliwości i można znaleźć pewne prawidłowości. A jak do tego dodać wirusa, czyli „wzmacniacza marudzenia”, to objawy występują szybciej i ostrzej.
Teraz padło po raz drugi na anty-pis. Ja już wcześniej ich ostrzegałem za czasów PO, by nie doginali tak bardzo z tym, że „nie ma z kim przegrać”, bo kara będzie dotkliwa. I po 8 latach wykrakałem. Męczą się strasznie w tym czyśćcu, ale popadają w kwestionowanie wszystkiego pod tezę PiSu jako mordercy kraju z dyktatorem na czele. A więc marudzą, że wszystko nie tak. Nie ma tu żadnego ładu i składu, bo często zaprzeczają samym sobie sprzed paru dni. Wiadomo, że dla nich PiS to samo zło i codziennie trzeba produkować na to dowody oraz uzasadnienia, ale są granice brawury – wyznacza je choćby logika. Popatrzmy jak to szło z naszym koronawirusem w kwestii marudzenia.
Pamiętacie Państwo paluszek Lichockiej i 2 mld zł na onkologię? A to było ledwie dwa miesiące temu. W Sejmie (no i Senacie!) oraz mediach nie było innego tematu niż troska o chorych na raka. A dziś? „Gdzie oni są, ci wszyscy moi przyjaciele?”. Na raka jak co roku umiera w Polsce około 100.000 osób, na koronawirusa umrze może z 2-3.000. Teraz o tych pierwszych nie mówi nikt, nawet ich wcześniejsi polityczni rzecznicy, a przecież rakowcy umierają co najmniej w poprzednim tempie, jeśli nie szybciej, bo służba zdrowia (i priorytety tzw. opinii publicznej) skupia się na pandemii. Zmieniła się „narracja”, a nie problemy. Temat przestał „grzać” i dziś lepiej grillować PiS koronawirusem za kopertową zagładę narodu niż za 2 mld zł na TVP, które niby miało pozostawić rakowców bez opieki.
Opozycja woła – otworzyć domy i gospodarkę, a jak rząd zaczął luzować izolację to wiadomo, że źle, ale nie wiadomo, jak ma to zrobić dobrze. Przedszkola – źle, parki – źle, galerie – źle. A jak dobrze, to za późno, czyli znowu źle. Nie można jednym tchem nawoływać do poluzowania i jednocześnie krytykować pierwsze i podstawowe jego przejawy. Ale nie, przepraszam – można.
Prezydent Poznania p. Jaśkowiak mówi, że nie otworzy przedszkoli i żłobków 6 maja. Wiem, że samorząd ma na pieńku z PiS-em, ale tu rząd zdecydował, że od 6 maja MOŻNA puścić dzieci do placówek, jak placówki i samorządy będą gotowe. Nie ma po co wywoływać wrażenia, że rząd KAZAŁ, czym ma narażać dzieci, na straży których stoi troskliwy samorząd. Trzeba to jak najszybciej zrobić, pokazać plan jak będziemy (w datach!) do tego dochodzić, a nie mówić, że się w ogóle nie da, bo rząd dał za mało czasu. A konieczność opieki nad dziećmi trzyma przecież rodziców w domach. Ale z drugiej strony nawoływania – wypuśćcie ludzi do pracy.
Wybory korespondencyjne zabiją wielu Polaków, o czym grzmi najgłośniej Gazeta Wyborcza, ale jednym tchem nawołuje do… wznowienia jej prenumeraty przysyłanej (codziennie!) do skrzynek pocztowych. To jaki tu sens?
Ostatnio p. Giertych obwieścił w swym, pochwalonym szeroko, planie dla opozycji, że jak opozycja przegra wybory to będą one sfałszowane, a jak wygra to będą ok (pkt. 5 i 6 dzieła). Trudniej o bardziej jaskrawy przykład „kalizmu” politycznego.
W internecie wręcz modelowy przykład walki z takim marudzeniem. Mój były pracodawca, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, w emocjonalnym wystąpieniu zwraca się właśnie do marudów. Łatwo jest recenzować, że wszystko nie tak, ale całościowych propozycji – oprócz tych, które budżetowo oznaczają de facto rozrzucanie pieniędzy z helikoptera – nie ma. Są tylko narzekania, że za mało, a właściwie to „po co gadacie z tym rządem?”. A z kim mają gadać? Z przewodniczącym Budką? O czym? Czy najpierw obalić rząd a potem gadać z… Jachirą? A co w międzyczasie? Ile tygodni zajmie taka operacja i co w tym czasie z ludźmi? Jaki, lepszy plan „tarczy” leży na opozycyjnym stole? I jeszcze głosy, że rząd się nadmiernie zadłuża. A jak by się zadłużył, gdyby wysłuchał „uwag” opozycji? Nawet tego nie policzono…
Mam czułe oko i już widzę „podgatowkę” do następnego marudzenia – jak się już odbędą wybory w maju, to więcej ludzi przez to umrze. Ale przecież po maju rząd przewiduje pik zachorowań (nawet bez wyborów), a więc to będzie samospełniająca się przepowiednia. Dla opozycji to będzie dowód na śmiercionośność wyborów, a jak krzywa tego nie pokaże to i tak umrze więcej narodu, bo PiS przecież fałszuje dane statystyczne. I tak bez końca.
A po tym wszystkim opozycja staje na mównicy i mówi, że w ciężkich czasach jest cała za współpracą. Jakoś nie mogę w to uwierzyć, kiedy wszystko krytykuje się w czambuł. Niestety przez siły polityczne, opozycyjne do PiS-u pandemia uważana jest za doskonałą okazję, by mu przywalić. Ale jak zwykle – bez pomysłu i pod hasłem „nie ma zgody na…” [tu wpisać dowolne].
A szkoda. Gdy obserwuję inne kraje widzę często akty zawieszenia broni politycznych konkurentów. Dochodzi do budowania szerokich koalicji współpracy, bo priotytetem jest jak najszybsze wyjście z pandemii. Rozliczymy się później. U nas w Polsce to się nie udaje z tego powodu, że pademia zaostrzyła wojnę polsko-polską na wirażu wyborczym. Tylko po wyborach to wcale nie minie, bo albo będą przełożone i będziemy mieli pandemię w conajmniej rocznej kampanii wyborczej, albo się odbędą ze z góry kontestowanym wynikiem. I tak już pewnie będzie do końca (końca?), no, chyba, że przyjdzie jakiś leśniczy i wygoni partyzantów z lasu. Ale, nie – u nas tacy leśniczy mają… zakaz wchodzenia do lasu, pilnowany przez system polityczny oraz ordynację wyborczą i przekazywany sobie pieczołowicie z rąk do rąk przez kolejne ekipy rządzące. W związku z tym jedyne co się zmienia (a właściwie – wymienia) to władza i… marudzący. Koszmar.
W tym wszystkim przekaz opozycji wygląda na wyrafinowany, subtelnie zmieniają się wątki i narracje. Ale on zadowala tylko tych, którzy już i tak wiedzą, a poszukują jedynie kolejnych wariantów uzasadnień. Z kolei przekaz PiS jest prostszy. To różnica jak między slalomem a jazdą na krechę w zjeździe. Przypominam, że w zjeździe jest się szybciej na mecie. Za to slalom wygląda ładniej, a opozycja i jej zwolennicy mają głównie estetyczne oczekiwania. Zabójcze w polityce.
Ale przy zakonserwowanych plemionach w komunikacji ma chodzić chyba o tych, co nie należą nigdzie i wydaje mi się, że ten slalom opozycji jest dla „trzeciego sortu” za trudny.
Jak podążanie tropem węża.
Dziś byłem w kościele w realu, pierwszy raz od izolacji. Co czwarta ławka dostępna. Tam gdzie można siąść – zaznaczone krzyżykiem. A więc pustawo. Fajny ksiądz, pogadaliśmy po mszy. Jest moc. Będzie dobrze.
Więcej zapisków na moim blogu.