11.08. Demokracja się liczy.
11 sierpnia, dzień 527.
Wpis nr 516
zakażeń/zgonów
2.884.557/75.289
Jak sobie założyłem trzeba było poczekać do dziś by skomentować obecną sytuację polityczną. Zdymisjonowanie Gowina oznaczało de facto koniec projektu Zjednoczonej Prawicy, o której słusznie się mówiło od dawna, że zjednoczona nie jest, zaś co do jej prawicowości wciąż były spore wątpliwości. A więc trzeba było poczekać na sejmowe „sprawdzam”, by zobaczyć kto ma, i jakie, szabelki.
Demokracja w stanach zbliżonych zasobów dwóch wrażych obozów musi się codziennie liczyć. Taka sesja Sejmu to konieczność przygotowania skrupulatnych rachunków potencjału do głosowań. A także odsuwania co ważniejszych głosowań jeśli większość jest niepewna. To, że PiS dołożył w ostatniej chwili do porządku obrad swoją kluczową ustawę o zmianie układu medialnego dowodziło, że się wcześniej policzył i wyszło pozytywnie. A więc po pierwsze wywalił Gowina, po drugie dał jedną noc na ogarnięcie się wahającym, po trzecie wrzucił na obrady kwestie dla siebie krytyczną, czyli – w tym wypadku – ustawę „Lex TVN”.
Jaki rachunek z tego wynika? Ano dynamiczny. No bo pierwsze głosowania o TVN dało się przepchnąć niewielką większością, potem, przy głosowaniach dopuszczających do wystąpień czy to Banasia, czy to informacji od premiera zaczęła wygrywać opozycja, przegłosowując PiS. I Kosiniak zdecydował się zagrać va banque skoro PiS tracił i przegłosowano odroczenie obrad do września. I to przeszło, na niekorzyść PiS. Ten zorientował się, że to kiepsko i zreasumpował głosowanie o odroczeniu i je wygrał. Znowu niewielką większością głosów. Potem przegłosował w drugim czytaniu ustawę o TVN. Totalni obserwatorzy od razu rzucili się na to kto w przerwie na namawianie do reasumpcji zmienił zdanie i wyszło, że zdradził Kukiz i koledzy. Co wzmogło podejrzenia o łupach, które za to mieli zgarnąć. Pojawiły się spekulacje o tece ministra i stanowisku wicemarszałka Sejmu. Zobaczymy jak będzie.
Mnie już nuży ta arytmetyka demokracji. Izrealimy się. To dziwne, bo zbliżamy się do scenariuszy właśnie izraelskich. Tam, bez progu wyborczego i przy sporym rozdrobnieniu partii o większość walczy się modelując najbardziej egzotyczne koalicje, a większość wisi na pojedynczych posłach, jednoosobowo reprezentujących niszowe partyjki. W związku z tym rządzenie polega na ciągłym liczeniu się, korumpowaniu pojedynczych posłów czy to stanowiskami czy zgodami na ustępstwa programowe. Czyni to rządzenie ciągłym slalomem skupionym nie na operacyjnym zarządzaniu państwem ale na arytmetycznym zabieganiu o większość za wszelką cenę. Cenę, którą płaci państwo poprzez zmianę priorytetów na obsługę wewnętrznych procesów demokracji przedstawicielskiej, która wtedy staje się celem samym w sobie.
O dziwo idziemy w tym samym kierunku, a przecież nasze zabiegi ordynacyjne, czyli progowanie czy system D’Hondta miały promować konsolidację partii, wzmacniać byty duże, tak by uciec od chaosu rozdrobnienia w wersji izraelskiej. A efekt mamy ten sam. Podobieństwo wynika z tego, że i rozdrobniona scena polityczna i dwójpolówka wojny polsko-polskiej przy zbliżonych wynikach obu plemion prowadzą do tego, że powoli rządzą… wstrzymujący się od głosu.
Dzisiejsza sesja pokazała dwie rzeczy. Jedną – determinację PiS-u by jednak dojechać z kwestią TVN do końca i to jak najszybciej. Teraz będzie 30 dni hamletyzował Senat, znowu ostatnią ostoją okaże się geniusz marszałka Grodzkiego. Izba refleksji, senatorium, przedłożenie PiS-u odrzuci albo rozepcha poprawkami. To wszystko wróci do Sejmu i zobaczymy czy wciągu tego okresu walcowania PiS powtórzy swój wynik, czyli potwierdzi swoją większość. A więc czeka nas ciekawy miesiąc łamania lub po prostu zmiany postaw posłów w nowym rozdaniu. Kolejny miesiąc samopromujących własną martyrologię materiałów TVN-u o TVN-ie. Listów protestacyjnych i mylenia kolejnej partyjnej stacji telewizyjnej z pluralizmem i wolnością mediów.
Po drugie można się pochylić nad tym jak PiS ustrugał sobie tę większość, bo to może pokazywać przyszłe perspektywy. W internecie pełno zestawień kto jak głosował, z dokładnością do kliknięcia na dane miejsce w ławach. Dla mnie to nudne, czy to ten poseł czy inny. W obecnej sytuacji ważne jest tylko jak w szukaniu większości układają się zasoby Gowina, którego PiS zdecydował się odejść. Jak pisałem musiał zobaczyć, że to się składa, skoro sam przyspieszył to odejście. I widać, że zasoby Gowina w przejściu do opozycji pękły właściwie na połowę. A więc trzeba się będzie PiS-owi układać z resztówkami od nowa, Gowin zaś cnotę stracił a nawet rubelka nie zarobił. No bo jaki jest bilans jego zmiany barw? PIS ma dalej większość, ruch Gowina nie stał się game changerem, który miałby dać szansę na zmianę biegunów większości, na której osobiście on i jego ugrupowanie skorzystaliby dyskontując nadmiarowo swoją pozycję języczka u wagi.
Ta potyczka została dziś wygrana przez PiS, ale to nie wygranie żadnej wojny. Ot, po przesileniu, policzyliśmy się. Ale to nie jest stabilna większość. Nie tyle ilościowo ale jakościowo. Bo będzie ona ewoluować w zależności od tematyki. Tu, na TVN-ie, się złożyło jak złożyło. Ale przez PiS-em kluczowe głosowania pakietu ustaw wprowadzającego Nowy Ład. A chodzi tu o zadanie dla władzy zasadnicze, bo uruchamiające potężne środki inwestycyjne, ale w powiązaniu z chybioną reformą podatkową, również redystrybucyjne. Mają one zapracować na kolejny sukces wyborczy PiS, bo ich dobroczynny, acz moim zdaniem chwilowy, rezultat zbiegnie się w czasie z wyborami w 2023 roku. A tu mamy zagwozdkę, bo przeciwko temu protestował (w części podatkowej i samorządowej) Gowin, lecz on się i tak tu nie liczył, zwłaszcza, że go nie ma. W tej sprawie labilnym pacjentem będzie Solidarna Polska Ziobry, bo mówimy o zagospodarowaniu środków, co do pochodzenia (i pewności) których ziobryści mają spore obiekcje. I wtedy PiS będzie sobie dobierał większość z Lewicy. Czyli większość będzie dynamiczna, bo zależna nie liczbowo ale merytorycznie.
Może dlatego w kwestiach podatkowych Nowego Ładu jest tyle słabych rzeczy dla głównych podatkodawców, czyli małych przedsiębiorców i samozatrudnionych, którzy na tym dealu stracą na rzecz mniej zarabiających. W bilansie setek miliardów w Nowym Ładzie ten transfer od jednych do drugich jest tak niewielki kwotowo, że wydaje się mieć uzasadnienie albo ideologiczne, albo taktyczne. Ideologicznie można podejrzewać, jak każdą dotąd władzę, o myślenie o prywatnych dorobkiewiczach jako istocie zła psującego ideę sprawiedliwości społecznej, więc trochę tam tego jest. Taktyczny element wydaje mi się jednak ważniejszy. Łupnięcie średniaków to moim zdaniem ukłon w stronę Lewicy, by ta w tym kontekście poparła pakiet Nowego Ładu. Wiadomo nie od dziś, że lewica najbardziej nienawidzi właśnie średniaków. Wróg musi być, a od kiedy – deklaratywnie – jesteśmy obrońcami uciśnionych, zaś od góry zdealowaliśmy się z Wielkim Korpo, to wyjście jest jedno – idziemy na średniaka.
Poza tym – ktoś te podatki musi płacić. Skoro nie słabiej zarabiający, skoro nie wielkie korpo, które się z nas wręcz nabijają na zerowym CIT-ie, no to wychodzi, że zapłaci prywaciarz. Za co? Ano za deal z lewicą, by ta poparła Nowy Ład.
Co ciekawe – zyskuje Konfederacja. Teraz wszyscy o nią zabiegają, bo jej głosy, lub wstrzymywanie się od nich, grają coraz większą rolę. Ja uwielbiam obserwować te umizgi ze strony obu, wrażych dotąd Konfederacji plemion. Był taki, sadystycznie przeze mnie doceniony, moment podobnych zabiegów – wybory prezydenckie, kiedy nawet TVN zapraszał, zaś kandydat Trzaskowski nawet się wybierał na Marsz Niepodległości. Ale to był chwilowy numer, który przeminął i nie jest pamiętany przez rozedrganą bieżączką widownię. Teraz te umizgi będą miały charakter permanentny, dopóki się nie skrystalizuje większość, a tę – jak wyżej – oceniam na wciąż dynamiczną. Może PiS zacznie od tego, że marszałek Witek pozwoli Braunowi uczestniczyć w posiedzeniach bez maseczki?
Kurcze, zawsze myślałem, że ta polityka to raczej sztuka ściemniania ludowi, teraz widzę, że to ciągłe liczenie do 460, tam i z powrotem. I to chyba jedyny, szkoda, że w tak małej skali, element uwzględniania przez politykę czynnika ludzkiego.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Niech ich piekło pochłonie za ten nowy Nieład. Człowiek od lat uczy się, pracuje po nocach, podróże w tę i nazad, żadnych zwolnień, zasiłków czy choroby. I kiedy w końcu zaczyna zarabiać adekwatnie do włożonego wysiłku i wykształcenia, przychodzi apostoł Mateusz, który każe oddać to co się zarobiło sąsiadom, bo oni piwko, seriale i zabawa przez całe życie. Ale za to jest ich więcej i zagłosują jak pani przedszkolanka powie.
No dobrze, a jak senat namiesza w pomysłach PiS-u? Jak może wyglądać bilans głosów, jeśli do odrzucenia poprawek trzeba większości bezwzględnej? Czy to też policzyli? A Konfederacja lada moment przedstawi swój własny program (zapewne kontra ładowi pisowskiemu), co może jej znacznie podbić pozycje w sondażach.
Gdy ustawa wróci z Senatu do Sejmu to żeby nie wiem jakie miała poprawki, najpierw musi przejść przez laskę/łaskę marszałkowską 😉 czyli PiS może nigdy tej ustawy nie poddać pod głosowanie.
Niestety to nie jest prawda.