13.02. Jak historyk z kagiebistą

4

13 lutego, wpis nr 1249

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Mieliśmy spore medialne wzmożenie. Władimir Putin udzielił wywiadu Tuckerowi Carlsonowi. Właściwie to nie wiadomo o co chodzi, bo Putin udziela wywiadów na prawo i na lewo, a więc skąd takie zamieszanie? Chodzi o osobę dziennikarza, któremu ten wywiad dawał Putin. Tucker Carlson to dziennikarz, który wypłynął na konserwatywnej narracji za czasów pierwszej kadencji Trumpa, właściwie jako jeden z nielicznych przeszedł suchą stopą obiektywizmu przez morze covidowe. Zwolniony niedawno ze swego FOX NEWS założył własny kanał, gdzie cieszy się milionową popularnością. Jego cechą charakterystyczną w czasach wojny ukraińskiej było ostre krytykowanie amerykańskiego zaangażowania i to od początku konfliktu, co nam w Europie wydawało się mocno odklejone, acz wyszło później – i utwierdziło się w dzisiejszych czasach -, że większość amerykańskich Republikanów ma tak samo. Dlatego ciekawe zdawałoby się, że będziemy mieli do czynienia z pierwszym zachodnim dziennikarzem, który odpyta władcę Kremla, będąc równocześnie jego może nie zwolennikiem, ale i nie mainstreamowym krytykantem. Mówimy tu o pierwszym zachodnim dziennikarzu, który dostąpił zaszczytu także dlatego, że i wcześniej różni się starali, jednak zgodę dostał tylko on, co kładzie się pewnym cieniem na całą sprawę.

Gadać czy nie gadać?

Jeszcze przed wywiadem byliśmy świadkami ataku na dziennikarza. Wywiad się jeszcze nie odbył, ba, nawet się nie ukazał oficjalnie, a już grono krytyków zleciało się z całego świata. Ameryka to wiadomo – teraz tam są boje przedwyborcze i lewackie media (a już praktycznie tylko te w USA zostały) walczą o umotywowanie działań Bidena w wojnie na Ukrainie, mimo tego, a może właśnie dlatego, ten ma z tego powodu kolosalne przedwyborcze, sondażowe straty. A więc nie wolno rozmawiać z dyktatorem, bo to świadczy o tym, że takiego zbrodniarza można zwolnić z ostracyzmu – nie przeprowadza się bowiem wywiadów z Hitlerem, tylko z nim walczy.

Mówiąc szczerze można mieć do tego podejście liberalne – czemu nie posłuchać co ma do powiedzenia drugi aktor, demiurg tamtej strony? W końcu mamy tylko narrację strony ukraińskiej, a więc jesteśmy uzależnieni co tu dużo mówić od propagandy wojennej. Co prawda Putin poza nią też nie wyjdzie, ale warto posłuchać jaki ma towar do sprzedania. Chociażby po to, by nasz wypadł lepiej. Ale z drugiej strony ustawiony wywiad był pokazywany w Rosji jak jakieś wyjątkowe spotkanie wodza z celebrytą. Rosjanie się tym ekscytowali – miało być tak, że nasz Wołodia powie co trzeba Zachodowi, a my to wszystko usłyszymy, jak ich tam wszystkich dojeżdża argumentami, których oni tam nie chcieli słuchać, a my znamy je na pamięć. Wszystko to razem – chęć posłuchania co ma tam kremlowski dyktator do powiedzenia, z drugiej strony – ostentacja ustawki tworzyły dynamiczną równowagę, która kończyła się tym czym miała – zainteresowaniem co tam będzie powiedziane.

Wykład Putina

Putin był przygotowany jak student na egzaminie z biologii. W anegdocie zdający był obryty jedynie ze słoni i jak dostał pytanie o robaki, to odpowiedział: „Robak jest kształtem podobny do trąby słonia. Słonie dzielimy na…” i potem ciągnął swoje. Nie chcę nawet się zastanawiać, czy pytania do wywiadu były uzgodnione, bo przy takiej technice jest to bez znaczenia. Putin nie chciał odpowiadać na pytania Tuckera, tylko mówić do wybranej publiki, bo nakręcona wyjątkowość wywiadu dawała mu światowe zasięgi. Putin mówił głównie do Zachodu, zwłaszcza do senatorów USA, w których rękach jest pomoc dla Ukrainy. I mówił to, co myśli, że powinni oni usłyszeć. Dla nas to stara pieśń, ale dla pośredników w zamianie woli amerykańskiego suwerena w czyny to mogły być rewelacje.

I poszło – Ukraina to żadne państwo, to odwieczna część narodu rosyjskiego (tu sprytna zamiana Rusów na Rosjan, co jest mylące nawet dla wielu Polaków, co dopiero zaś dla Amerykanów). Wręczył nawet Tuckerowi kopię listu Chmielnickiego do Katarzyny Wielkiej, co to jego kopia właśnie przypadkiem przechodziła przez studio z tragarzami. Kłamał, zmylał daty, podawał nudną, bo półgodzinną wersję źródeł wydarzeń na Ukrainie z 2024 z początkami w wieku IX, wywodząc stamtąd swe prawa do Ukrainy, jako części jego państwa i wielkiego narodu. W końcu wylądował – tu ukłon zdaje się w stronę własnej publiczności – na tym, że w Stanach rządzi prezydentami samo CIA, pokazując wiele przykładów takiego umocowania. Rzecz jasna Rosja to gołąbek pokoju w historii świata, odpowiadający tylko reakcją, kiedy się go przyciśnie do ściany. A Stany go przyciskają i sam nie wie Putin po co?

Miała też i Polska swoje poczesne miejsce w tym ponaddwugodzinnym wystąpieniu. Właściwie to my tu mieszaliśmy od początku z tą Ukrainą. Gnębiliśmy w sumie odłam ludności rosyjskiej, aż ta po powstaniu Chmielnickiego zwróciła się po protekcję do Katarzyny, czyli właściwie do swoich. Jesteśmy rozrabiaczem tromtadrackim w naszym rejonie. Nawet doszło do tego, że współpracowaliśmy z Hitlerem i doprowadziliśmy do wybuchu II wojny światowej, w której naród radziecki pokonał polskiego przyjaciela – Adolfa. Chyba tylko z powodu braku czasu nie było czegoś o polskim antysemityzmie. Teraz też chojrakujemy i Putin nas zaatakuje tylko wtedy, jak my zaatakujemy jego. Tyle merytoryka tej pogadanki.

Ustawka albo ignorancja

Tak, bo to była pogadanka. Tucker ani razu nie przerwał tego wykładu, ani razu nie docisnął Putina jakimkolwiek pytaniem, choć nie trzeba być historykiem, by wyłowić sprzeczność tezy o polskiej współpracy z Hitlerem i bycie przez niego napadniętym, co było naszym krokiem wywołującym wojnę. Tucker jest ponoć historykiem i ten cały wykład łże-historii rosyjskiej racji stanu mógł obalić wielokrotnie, ale nie zrobił tego. Możliwości takiej postawy są dwie: jedna mówi o tym, że bycie historykiem w USA sprowadza się do wiedzy o liczbie i nazwiskach wszystkich prezydentów, bo historia świata to historia USA, rzecz jasna. Druga możliwość jest smutniejsza – dziennikarz miał być tylko statywem, który trzymał jedynie mikrofon do transmisji przygotowanego wykładu Putina, bez zadawania zbędnych czy kłopotliwych pytań.

I tu trzeba wrócić do początku – gadać z takim hitlerkiem czy nie, skoro to tak wygląda? Odpowiedź sama się ciśnie – gadać, ale tylko wtedy jak się to robi uczciwie i jest się do tego przygotowanym. Uczciwie, to znaczy nie uczestniczy się w ustawce, nie zadaje wyłącznie ustawionych pytań, bo alternatywą tego blamażu jest tylko ignorancja dziennikarza. Tylko brak wiedzy, kontekstu historii, o których opowiadał Putin mogły sprowadzić to medialne wydarzenie do swobodnej pogadanki na tematy wybrane przez interlokutora. Bez komentarza, bez konfrontacji z faktami. Mamy więc do wyboru w przypadku Tuckera albo nieuczciwość dziennikarską, albo ignorancję. Nie wiadomo co gorsze. Słabo, dziennikarzu.

Dla odpornych było jasne – Putin powie to, z czym będzie chciał dotrzeć do wybranej grupy celowej. Moim zdaniem byli to amerykańscy senatorowie, którym trzeba było pokazać, że nie mają co angażować USA w wojnę z pokojową przecież Rosją. Myślę, że wielu łyknęło to jak pelikany, usłyszeli o historii rosyjskiego kontekstu Ukrainy z czasów, kiedy w miejscu Waszyngtonu plemię Nanticok latało za Powhatanami z kamiennymi siekierkami. Kruczowłosa prapraprababka Pokahontaz przycinała na zimę skóry bizona kiedy tam daleko, na wschodzie rodziła się myśl państwowa obecnej Rosji, zaś protoplaści senatorów pradziadowie przyszłych białych emigrantów latali po europejskim polu jako hreczkosieje. Przy takiej putinowskiej skali porównawczej, to można mieć kompleksy, tam w Stanach.

Wywiad a sprawa polska

Znowu dostaliśmy, tym razem przez Tuckerowy mikrofon, po uszach. W świat poszło, żeśmy rozrabiaki, którzy psują ważne sprawy dorosłym, dokazujemy jak pijane koty, a będąc w chwilowej dziejowej mocy dręczymy inne narody. Trzeba nas więc trzymać w kordonie sanitarnym, doglądać to dziwadło chorego człowieka Europy, który może rozniecić pożar i będzie musiała go – też dla jego dobra – gasić światowa społeczność. Czyli dostaliśmy kolejny narastający wariant polskich stereotypów. Jak zwykle bez odpowiedzi państwa polskiego. Ale Tucker już z nami rozmawiał grubo wcześniej i prezydent Duda mu wszystko ładnie wyjaśnił. Głównie o programie 500+.

Napisał Jerzy Karwelis

Więcej wpisów na moim blogu www.dziennikzarazy.pl

About Author

4 thoughts on “13.02. Jak historyk z kagiebistą

  1. A na razie targowica Tuska w MEN wykreśla z lektur szkolnych Pana Tadeusza, Kochanowskiego, i całą resztę POLSKI!.
    W zamian dadzą więcej Tokarczuk.
    I niestety, to nie żart.
    Larum grają!
    Szable w dłoń, bolszewika jednak pora już bić!

    1. Będą hodować człowieki sowieckie bez narodu, rodziny i wiary. Zamiast Sienkiewicza (Henryka) będzie Tokarczuk, mówiąca, że Polacy to mordercy Zydów – łatwiej się toto wpisze w świetlaną przyszłość Europy. Jedynie rolnicy potrafią się postawić (może dlatego, że mniej do szkól chodzą), ale i ich już niedługo załatwi redukcja CO2 o 90%.

  2. „To skrajnie niebezpieczne dla naszej demokracji”
    https://www.youtube.com/watch?v=b-HaPb4jdAM&t=14s

    Śledzę dokonania Tuckera od czasu wojny kowidowej. Zadawał niewygodne pytania odnośnie Pfizera, pochodzenia covida, wspierał kanadyjskich truckerów- nie wyleciał z Foxa za darmo. Czekałem niecierpliwie na ten wywiad, wiedząc że zmieni to pewną optykę bez względu na to jakie pytania padną i jakie odpowiedzi. Można się było spodziewać jakie…
    Co do treści, nie trzeba się było domyślać, bo nie od dziś wiadomo że pytania zadawane Putinowi muszą być wcześniej ustalone a Tackerowi POZWOLONO jedynie je zadać. Jeśli ktoś myśli że Putin „zaprosił” Tuckera do rozmowy a on jedynie wypełnił polecenie swojego „mistrza”, to jest głąbem. To był barter: opłacało się Rosji i opłacało USA. Stany prowadzą swoją politykę na zasadzie przymusu zewnętrznego (biała flaga). Po wywiadzie posypały się gromy tak wśród polityków jak i internautów. Wniosek tych gromów można wysnuć jeden- nikt nie chce zakończenia wojny na Ukrainie i wszystkim marzy się rozwiązanie ostateczne- III W.Ś. Utwierdziłem się w tym przy okazji Nawalnego. Niejaki Biden ośmielił się wtedy stwierdzić, że śmierć Nawalnego jest potwierdzeniem słuszności decyzji o dofinansowywaniu Ukrainy z uwagi na rosyjski reżim. Zapominając oczywiście o kimś takim jak Julian Assange…który gnije w amerykańskim więzieniu, bez wyroku… Każdy dyktator stosuje przemoc! Jeśli kogoś nie przekonała wojna kowidowa, to i Tucker nie przekona.

  3. Można kupić na Allergo koszulkę ze Stalinem ale nie można robić wywiadu z Putinem.
    Są jakieś zalety przemowy Putina – skoro Zachód tak alergicznie na niego reaguje i neguje wszystko co powie to dobrze że na nas nagadał, teraz gdyby ktoś nam coś zarzucał odpowiemy- powielasz narrację Kremla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *