14.05. Teleporady z dykty, czyli jeZUS napomina ministra

3
dykta to

14 maja, dzień 803.

Wpis nr 792

zakażeń/zgonów

434/21

Padł blady strach na towarzyszy lekarzy. Otóż na początku maja ZUS rozesłał do medyków pismo, w którym wzywa medyków do wyjaśnień dotyczących wystawiania przez nich zwolnień lekarskich. Te, wedle przepisów, mogą być wystawiane WYŁĄCZNIE po osobistym przebadaniu pacjenta przez lekarza. A tak nie było przez zgoła dwa lata, kiedy towarzystwo przeszło na teleporady. Sprawa na tyle zbulwersowała Ministerstwo Zdrowia, że na konferencji prasowej, w trakcie której ogłoszono możliwe zawieszenie stanu pandemii i zmianę na stan zagrożenia pandemicznego, sam minister odniósł się do sprawy.

To znaczy odniósł się do pytania zadanego przez dziennikarza, bo bez niego sprawy by w ogóle nie było. A to oznacza, że środowisko dziennikarskie, które przespało dwa lata zaczyna zadawać, na razie niewinne, ale niewygodne pytania. Po dwóch latach. Tak jak po dwóch latach ZUS nieśmiało się zapytał o stan prawny tego rodzaju zaniedbań, wcześniej milcząc przez 700 dni tego naginania prawa.

I co powiedział Pan Minister? Ano, że pogada z panią prezes ZUS i jej to wszystko wytłumaczy, to znaczy wytłumaczy jej, że prawo prawem, a wyższa konieczność wyższą koniecznością. No to popatrz Kowalski. Czy takie podejście zadziałałoby w twoim przypadku? Powiedzmy umawiasz się z gminą, że będziesz sprzątał ulice. Nastaje kowid, zaczynasz sprzątać je zdalnie, czyli wirtualnie. Oglądasz sobie ulice przez kamerki, siedzisz w biurze-domu i wirtualnie „sprzątasz”, to znaczy zdalnie wydajesz rekomendacje, by sobie tam na osiedlu sami posprzątali twoim sprzętem z aptek. Potem ulice się zapuszczają, ale ty masz podkładkę w postaci rekomendacji z ministerstwa, że tak można/trzeba (niepotrzebne skreślić). Potem zgłasza się do ciebie gmina, że w kontrakcie tak nie stało, że miałeś sprzątać. I wychodzi „twój” minister i mówi, że pogada z gminą, żeby się nie wygłupiali.

I tak działa prawo w Polsce. Czyli nie działa. Gadanie o stanie wyższej konieczności to pic na Grójec i w dodatku wcale nie zwalnia z odpowiedzialności za stosowanie odpuszczenia wstecz. Wystarczy tylko, że odpowiedni minister pogada z odpowiednim prezesem i prawo idzie precz, zaś ustalenia, rozumiem, że na gębę, zostają. Potem się napisze jakąś poprawkę w rozporządzeniu z możliwością zadziałania wstecz. Tak ze dwa lata.  

Ale pójdźmy dalej. ZUS to ZUS, w końcu zachodzi lekarzy za teleporady od strony swoich „interesów” składkowych. A cały system ochrony zdrowia i kontraktowania lekarzy? Co tam było napisane w procedurach, za które było płacone (pomijam, że w kowidzie doszły jeszcze dodatki – tym się zajmę później) z naszych składek na podstawie jakichś przecież umów i kontraktów? Czy tam było napisane, że w zakresie obowiązków znajduje się zapis, że można nie widzieć na oczy, nie zbadać pacjenta, którego się diagnozuje? Odmówić mu przyjęcia do szpitala na operację serca tylko dlatego, że ma pozytywny wynik badania wydzieliny z nosogardzieli? Jak tam było w tych kontraktach? Wie kto?

Znowu wychodzi, że to państwo to jednak mamy teoretyczne, czyli, że czasami głuptas (w tym wypadku minister Sienkiewicz) może wypowiedzieć słowa prorocze. Bóg nie przez takie usta komunikuje swoje prawdy. Zajmuje to trochę czasu zanim to dojdzie do świadomości suwenira. Jak to mówił pewien mądry człowiek: „Bóg prosto pisze po liniach krzywych”.  I najgorsze jest to, że dla nas to już normalka. Że my się w tym wszystkim urządzamy. Nikt nawet nie zauważył, że minister powiedział, że sprawę, nielegalu przez dwa lata, załatwi rozmową z jakąś panią prezes. A nawet gdyby ktoś zauważył – media zapytały, dostały skandaliczną odpowiedź i „nie pociągły” tematu – to nikt by nawet nie pisnął, bo „tutaj jest, jak jest”.

Dlatego uważam, że kowid, który był katalizatorem przemian świata, był również jak snop jasnego światła, który wyjaśnił wiele rzeczy, znajdujących się dotąd w cieniu polskiego ustroju III RP. Tak, trzeciej RP, bo to co widzimy to nie ułomność jednej czy drugiej ekipy, ale stały, choć pozaustrojowy, objaw (nie)działania naszego państwa. Przenoszony jak kowid pomiędzy ekipami, na którego nie będzie innej szczepionki niż wola suwenira.

A ten się zajmuje nie tylko głupotami, ale teraz zaczyna się zajmować przetrwaniem w ogóle. Nie rozumiejąc, że jego pogarszający się stan jest zawiniony przez niego samego. Pobłażającego państwu z dykty, bo po co nam się było zajmować ustrojem, kiedy każdy się zajmował sobą. Teraz te rachunki przychodzą. Nie wszystko, jak widać, da się załatwić rozmową ministra z prezesem.

PS. Dla adeptów „dziennikarstwa śledczego” proponuję kilka pytań (grozi za ich zadanie tytuł „Dziennikarza Roku”):

  1. W jakim trybie będzie przebiegała konsultacja ministra z panią prezes ZUS
  2. Na przekroczenie jakich przepisów powoływał się ZUS w swoim piśmie do lekarzy?
  3. Kiedy jest umówione to spotkanie?

Po wyjściu ze spotkania, pytanie zadane z tłumu dziennikarzy czekających na wyniki tych rozmów (uwaga – to szydera, bo przecież wiadomo, że dziennikarze „nie poiągno” tematu)

  1. Co ustaliły obie strony?
  2. Jaki przepis będzie zmieniony?
  3. Czy nie będzie zmieniony przepis tylko jego interpretacja?
  4. Czy w Polsce prawo działa wstecz?

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.    

About Author

3 thoughts on “14.05. Teleporady z dykty, czyli jeZUS napomina ministra

  1. Przecież nie może być tak, że my tu wymyślamy genialne rozwiązania a po 2 latach ktoś przychodzi i mówi, że one są niezgodne z prawem tylko dlatego, że są niezgodne z prawem! Ale za to były słuszne (bo nasze).

  2. Mnie zainteresowała sprawa przymusowego szczepienia lekarzy.
    W związku z tym, że część polskich lekarzy okazała się jednak MYŚLĄCA i nie poddała się przymusowi brania udziału w eksperymencie genetycznym, minister-ekonom, tak jak w przypadku ZUSu,coś tam, z kimś tam dogadał się, że przymus przymusem ale to dyrektor placówki ma decydować o tym czy lekarza bez paszportu kowidowego wywalić czy nie…
    Czyli: nie można ale można. Jak to u nas…
    Plandemię wczoraj odwołano ale nadal w placówkach medycznych maski obowiązują, mimo iż wykazano, że są kompletnie bezużyteczne… Istotne są odczucia, wrażenia, pijar… nie nauka.
    TEATR TU WIDZĘ OGROMNY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *