17.04. Czy zauważylibyśmy Jezusa? Dzisiaj.
17 kwietnia, dzień 776.
Wpis nr 765
zakażeń/zgonów
1.076/29
Dziś Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Trzeba złapać dystans do spraw bieżących i leżąc na kozetce z przejedzenia warto się pochylić nad szerszą perspektywą niż ta doczesna. Ale te święta w wydaniu niewierzących nie mają takiego znaczenia, dla nich Zmartwychwstanie jest tylko legendą cudu, opium dla mas. W „najlepszym” wypadku – malowniczą tradycją. Proponuję więc ponad podziałami, by się zastanowić nad jedną zagadką. Czy gdyby dziś pojawił się Jezus, przeszedł całą swą drogę ukończoną haniebną śmiercią i chwalebnym zmartwychwstaniem, to czy świat w ogóle zauważyłby ten ludzki dotyk transcendencji? Bo w to, że Chrystus był choćby tylko postacią historyczną, to chyba nawet niewierzący nie wątpią.
No, po pierwsze trzeba zauważyć jak wiele lat zabrało przejście od sekty do masowej religii, którą przyjęły jako swoją narody, państwa i władcy. Chrystusa nie było już od wieków, czas dojrzewał, tak jak i Dobra Nowina, która, by była dobrą, musiała być przez wieki cierpliwie niesiona przez pokolenia. Gdyby więc przyszedł do nas On, nie wiedzielibyśmy, że to Jego czas. Musielibyśmy odczekać wiele lat, by się zapoznać z jego przykazaniami. Ja pamiętam, kiedy w swoim czasie, gdy byłem m.in. wydawcą tygodnika „Przekrój”, omawialiśmy z redakcją zawartość numeru, w którym miało być rozpoczęte repozycjonowanie linii czasopisma. Wtedy dowiedziałem się od redaktor naczelnej, że planowany jest reportaż, który miał pokazać, z Ziemi Świętej, nowy obraz wiary. Autorka zrobiła materiał o ludziach, którzy uważali się za Chrystusa i „wykryła”, że większość z nich to oszuści, jednak ku mojemu zdziwieniu stwierdziła, że trzech to… prawdziwi Chrystusi. (Oczywiście autorka była jakimś zagorzałym agnostykiem, więc jej „fachowość” względem wykrywania „prawdziwości” Jezusów można było taktycznie odłożyć). A więc mieliśmy w 2013 roku ze trzech Chrystusów (oczywiście wedle autorki). Nie wiadomo jak to z tym teraz jest.
Po drugie – media. No właśnie. Jezusowej nowinie trzeba było czasu, by w końcu medialnie zdarzenie lokalne przerodziło się w światowy ruch. Bowiem propagację jego przekazu robiło się „na piechotę”, poprzez misjonarzy, którzy ruszyli w świat by o Nim opowiedzieć. Dziś, w świecie „globalnej wioski” wystarczyłby internet i media społecznościowe. No właśnie – zasięgi nieograniczone, ale wtedy Chrystusowa nowina byłaby pomieszana z całym tym szumem informacyjnym i mogłaby zniknąć na dzisiejszym targowisku „prawd tymczasowych”. Wśród realnych świrów, 200 Jezusów każdego dnia. W dodatku mogłaby być przedmiotem natychmiastowego hejtu, obsmarowana tym całym internetowym syfem. W końcu przemowy Jezusa do ludu to były zdarzenia, na które samowolnie przychodzili ludzie, by posłuchać co ma do powiedzenia, nie zaś efekt wyszukiwania informacji w narzędziu cyfrowej komunikacji. Wtedy była jakaś kultura – przemawiający przemawiał do końca, nie przerywano mu, dziś media służą do przekrzykiwania się zanim ktokolwiek doprowadzi swój wywód do końca.
W końcu czas – już wtedy Nadzieja na zbawienie musiała mieć dla siebie dużo czasu, by dotrzeć i dojrzeć w sercach. Dziś tego czasu nie mamy. Jesteśmy zaganiani i poganiani. Nikt by nie miał cierpliwości dochodzić do znaczenia tego przekazu. W miarę wzrostu świata dobrobytu (materialnego) jesteśmy coraz bardziej zaganiani, by dotrzeć do jego benefitów, poganiani przez mody i trendy. A poganiają nas media, oferując tyle informacji, że w końcu oddajemy się nie własnym wyborom, ale powierzamy swe decyzje ulubionym narzędziom medialnym, które wybawiają nas z kłopotu żmudnego szukania prawdy i selekcjonowania szumu od istotności. Dziś, przy takiej presji czasowej, Chrystus nie miałby czasu na długie kazania, posługiwałby się, tak jak wtedy jakimś skrótem, jakim były Jego przypowieści. Dziś byłyby to chyba memy.
No i chyba ostateczna różnica. Wtedy jakoś wszyscy w coś tam wierzyli. Mało było agnostyków. Wtedy chodziło o odwołanie się do już istniejącego poczucia transcendencji, chodziło tylko o inne zasady przełożenia tego na życie doczesne. Obrządki, ale i etykę, usadowienie w odpowiednim punkcie życia ludzkiego, by motywować je do przeżycia wiary w godności i z pożytkiem dla innych oraz własnej duszy. W większości był tam gdzieś jakiś Bóg (bogowie). A dziś tego nie ma. Transcendentny wymiar człowieczego bytu został zakwestionowany. I mielibyśmy dziś do czynienia z fenomenem nie przekierowania religii na inne wartości, ale z procesem nawrócenia na religię w ogóle. A to trudna sprawa, inna niż to czego dokonał Chrystus.
Nie oznacza to, że przyjście Jezusa w dzisiejszych czasach nie byłoby możliwe. Po pierwsze – to co widzimy dziś to właśnie efekty Jego przyjścia ponad 2000 lat temu. Bez niego tak byśmy nie wyglądali. Jeśli Jezus miałby dziś przyjść to może byśmy go nie zauważyli. Po prostu. Ale Jego ofiara i tak by dojrzewała, bez względu na to ilu byłoby wierzących. Ja uważam, że ta wiara rosła by tylko wolniej. W końcu podtrzymuję zdanie ex-papieża Benedykta XVI, że w obliczu sekularyzacji świata katolicy staną się nieliczną i prześladowaną sektą o wielkiej determinacji, daleko od dzisiejszej „letniej wiary”. Czyli w końcu wylądujemy tam, gdzie się to wszystko zaczęło.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Istotne dla współczesnych czasów jest zastąpienie powietrza, w którym rozchodzą się fale akustyczne, siecią teleinformatyczną, w której rozchodzą się przekazy i ogół komunikacji obecnie.
W przypadku powietrza, opinie wielkich grup ludzkich tworzyły się oddolnie, wymagały wielokrotnego powtórzenia i podlegały wielokrotnej ocenie czy przekazywać dalej, dodatkowo był na to czas. W przypadku telesieci, o tym, co jest przekazywane i popularne decydują jej właściciele. Stają się w ten sposób współwłaścicielami poglądów i myśli ludzi.
To jest fundamentalna zmiana sposobu funkcjonowania ludzi i społeczeństw.
Z dedykacją dla przyjaciół ukrainy:
https://www.youtube.com/watch?v=gfFqYh-KFac
Prawda o Mariupolu ustami samych mieszkańców:
https://www.facebook.com/dare.czeq.5/videos/656897948937762
Nawet w największe święto nie dasz nam spokoju ruskie ścierwo? Widać z jakiej cywilizacji jesteś bydlaku. Zamieść film jak twoi zgwałcili i zamordowali kobiety (najstarsza zgwałcona miała 76 lat!), a później jeździli po zwłokach czołgami. Cieszyli się że poślizg kontrolowany ćwiczą.