22.11. Finanse Polaków. Nie jest źle
22 listopada, dzień 265.
Wpis nr 254
zakażeń/zgonów/ozdrowień
861.331/13.618/423.971
Od początku pandemii sadze się na to by zobaczyć jak kwarantanny i lockdowny przeorały kieszenie domowych budżetów Polaków. Intuicje prowadziły raczej do wniosków pesymistycznych, bo to i utrata pracy, a co najmniej zmniejszenie zarobków, bankructwo kolejnych zamykanych branż skłaniały jednak do wersji ciemnej: braku płynności, spirali niespłacanego zadłużenia, trudnościami z dostępem do kredytu. Jednak pojawiło się ciekawe badanie ZPP z października tego roku pt.: „Finanse Polaków w czasie COVID-19”. I okazuje się, że… nie jest źle.
Polacy dość dobrze oceniają swoją kondycję finansową:
Uważają też, że skutki ekonomiczne pandemii nie mają znaczącego wpływu na ich sytuację finansową:
90% Polaków nie widzi potrzeby zaciągania nowych zobowiązań z powodu kowida, 80% nie ma problemów z terminową spłatą zobowiązań, 61% gospodarstw domowych nie odczuwa negatywnych skutków ekonomicznych związanych z pandemią, zaś tylko 10% ograniczyło swoje wydatki z powodu koronawirusa. Grupy, które odczuwają pogorszenie to zwłaszcza młodzi w przedziale 18-34 lat.
Dla 56% Polaków wydatki pozostały w pandemii bez zmian, zaś obciążenia nie zmieniły się dla 59% Polaków. 80% procent obywateli nie ma problemów ze spłatą swoich zobowiązań.
Wydaje się to cudem, że w tak zmiennej sytuacji Polacy właściwie nie odczuli skutków ekonomicznych wynikających z lockdownów. A więc skoro wiemy, że gospodarka ma problemy z płacami i zatrudnieniem to z czego żyją rodacy? Jak uzupełniają braki, w ten sposób, że w większości ich nie widzą? No głównie z oszczędności, bo aż dla 31% Polaków zmniejszyły się ich rezerwy. Czyli Polacy wciąż walczą o utrzymanie swojego poziomu życia kosztem swoich zapasów.
Co ciekawe znacznie zmieniła się struktura celów, dla których się oszczędza. Widać z tej zmiany to, co przewidują w przyszłości badani. Otóż dwa najczęstsze cele oszczędzania to przygotowanie się na nieprzewidziane wydatki (53%) i gromadzenie „na czarną godzinę” (46%). Czyli Polacy, mimo, że nie pogorszyła się ich sytuacja – są przygotowani na nadejście gorszych czasów, co dobrze świadczy o refleksji naszych krajan.
Ciekawe jest też przeanalizowanie z czego zrezygnowaliby Polacy, gdyby ich przycisnęło. Po pierwsze ograniczyliby wydatki inne niż kluczowe w sensie egzystencji. Chce tak postąpić ponad połowa Polaków, 1/3 zaczęłaby się wyprzedawać – samochód, dom, kosztowności, dopiero 30% zaciągnęłoby jakiś kredyt, by sfinansować swoje wydatki.
Okazuje się, że pogląd jakoby nierozsądni Polacy pożyczali na konsumpcję, a potem się borykali z kredytem nie jest uzasadniony, a przynajmniej postawa ta uległa zmianie w czasie pandemii. Polacy są odpowiedzialni – wzięcie kredytu na sfinansowanie swoich wydatków to dla nich ostateczność. Po prostu obywatele wiedzą, że mogą pojawić się w przyszłości kłopoty ze spłatą dodatkowych zobowiązań. Wystarczają już im obecne i troska o to by na nie starczyło. Aż 72% nie bierze pod uwagę, że w czasie kryzysu nie spłacałoby swoich zobowiązań.
A więc wyniki są ciekawe. Nie jest tak źle. Polacy, jeśli mają kłopoty to sięgają po oszczędności, więcej problemów mają młodsi, ale gremialnie rodacy nie chcą się zadłużać w bankach, by utrzymać swój poziom życia. Już prędzej zrezygnują ze swych wydatków lub się wyprzedadzą, po to by finansować własne wydatki bez zaciągania dodatkowych zobowiązań. Zobaczymy później czy nasi rodacy wytrzymają dalej w swoich postanowieniach.
Wypada trzymać kciuki.
Wszystkiw wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”