24.12. …ale za to będziemy bez CO2

12

24 grudnia, dzień 662.

Wpis nr 651

zakażeń/zgonów

4.032.796/94.041

Wczoraj pisałem o czym (nie-)rozmawiać przy wigilijnym stole. A sam sobie dziś przypomniałem rozmowę parę lat temu, która ledwo nie doprowadziła do awantury na Wigilii. Mowa była o globalnym ociepleniu, ratowaniu planety przed człowiekiem i deindustrializacji. Rozmowa coś tak jak o aborcji, to znaczy, że obie strony zakładają, że mają rację i siadają do rozmowy, nie po to by przekonać drugą stronę, ale by ją pognębić argumentami i usłyszeć (swoje) racje. To dziwne bo rozmowy o aborcji to coś bardziej o etyce, mniej o nauce pt. kiedy tak właściwie mówimy o człowieku. Wydawałoby się, że rozmowa o klimacie powinna przebiegać w atmosferze argumentów naukowych i statystyk, ale okazało się, że obie strony wyposażyły się w takowe, tylko, że nawzajem się wykluczające. W ten sposób doszliśmy już do tego punktu, kiedy postawy klimatyczne ocierają się o kwestie… wiary i przekonań, skoro argumenty racjonalne obu stron się znoszą. Zawisła klęska nad wigilijnym stołem, bo nie w sprawie TEJ wiary zebraliśmy się, by świętować narodziny innej Nadziei.

Ja nie będę tu rozstrzygał racji obu stron, nie jestem aż taki głupi, żeby w tej sprawie wiedzieć albo nie wiedzieć. Chciałem tylko dorzucić jeden argument, dość chyba logiczny, który kwestie wiary doprowadzi do wrót racjonalności i zaczniemy może na poważnie, i od początku. Rozumiem, że walczymy o dobry klimat dla CAŁEJ planety. Gazy cieplarniane nie mają narodowości i swobodnie przemieszczają się nad granicami państw i kontynentów. W związku z tym, choćby i najlepsze działania w jednym tylko zakątku nie doprowadzą do zmian tylko w jednej części świata. Tak samo na odwrót – jak ktoś będzie dymił u siebie, to będzie dymił na cały glob, bo efekty zmian klimatu – tak przynajmniej twierdzą zieloni globaliści – są światowe. A więc popatrzmy na to zestawienie.

Ja zaznaczyłem tylko „nasz” europejski udział. Mniej niż 10% w dymieniu. Cała reszta kopci ile wlezie, Ale to u nas, w Europie, tym w końcu cypelku Eurazji wzięliśmy się za sprawę na poważnie. Co się stanie dla planety jak my dołożymy swoje czyste (w 2050 roku?) powietrze, zaś do tego czasu (prawie 30 lat) reszta będzie kopcić na całego? Klimat się polepszy? Gdzież tam! Mamy proporcje schodzenia z 10% i z drugiej strony robienia z pozostałych 90% dzisiaj jakichś 130% w przyszłości. A więc dla planety to pikuś. Czarny. Jak to będzie dla gospodarki? Lepiej? A dla kogo? Kto podrożeje, z jakiego kontynentu wycofają się już resztki dotychczasowej produkcji? I do kogo? Ano do kopcących.

Ma nas podobno uratować europejski podatek od importu z krajów z dużym śladem węglowym. A uratuje? Czemu? Przecież to i tak tylko podrożeje tanie produkty z Chin i Indii, a więc będziemy mieli wszystko droższe i zniknie konkurencyjny mechanizm trzymania cen na porządnym poziomie, bo tak europejskie ceny szachowali Chińczycy. Poza tym Europa zbiednieje, bo niby dlaczego nie? Skąd Europejczycy będą brali pieniądze? Z produkcji? Tak? Tej zmniejszanej?  Z usług?  Jakich innych niż oprowadzanie chińskich wycieczek po zabytkach minionej sławy Europy? Innowacje? Żarty, te odeszły do Azji już praktycznie całkowicie. Będziemy więc słabnącym i mniej interesującym rynkiem dla towarów z kopcącej Azji, a ta zwróci się ku własnemu rynkowi wewnętrznemu bogacących się społeczeństw.

Jest jeszcze koncepcja, że damy dobry przykład i będziemy zawstydzać inne kraje, produkować łzawe reklamówki o kaszlącej planecie i główni kopciciele świata się nawrócą. No, takie rzeczy to jeszcze nigdy w świecie nie zadziałały. Chińczycy patrzą z lubością jak Zachód bez jednego strzału zakłada sobie pętlę na szyję. Azja przyspiesza z inwestycjami w węgiel i owszem, jak już zdobędzie świat może mieć nawet kaprys, by sobie pozwolić na ekologiczne zaśpiewy. Ale będzie śpiewała do siebie, bo nas już nie będzie. W szale zielonej paniki, jakbyśmy mieli zbawić świat sami się zdegradujemy cywilizacyjnie, będziemy mieszkać w jaskiniach, jeść kiełki, nie zatruwać środowiska nawet ogniskami, czyli będziemy ekologicznymi dzikusami. A kopcący świat się będzie rozwijał, bo przyspieszy, kiedy my z własnej woli się cofamy. I robimy to bardziej dla zaspokojenia własnej hipokryzji, niektórzy by pozbyć się stresu klimatycznej depresji, wmawiając sobie, że ratujemy świat.

Nasz udział w kopceniu jest jak na wykresie – mniej niż 10%, zaś udział w zamartwianiu się o planetę – 100%. W dodatku wymyśliliśmy sobie wewnętrzy system „zachęt”, który działa wyłącznie w naszej skali i zrujnuje wkrótce podstawy naszej cywilizacji. Poddamy ją za hipokryzję klimatycznej religii.

A więc proszę, nie rozmawiajcie o tym przy świątecznym stole, bo w sprawie nie TEJ wiary zebraliśmy się przy nim.     

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

12 thoughts on “24.12. …ale za to będziemy bez CO2

  1. Niestety sam przez jakiś czas byłem wyznawcą religii śladu węglowego.
    Już mi przeszło.
    Nadal mam silne przekonania pro ekologiczne.
    Jednak nie zamykałbym elektrowni węglowych czy gazowych z powodu CO2.
    Jednak z powodu marnotrawstwa wody, stepowienia kraju (odkrywki węgla brunatnego), inne zanieczyszczenia, trzeba to modernizować i powoli odchodzić od tego.
    Do na przykład elektrownie na dwutlenek węgla w cyklu nadkrytycznym.
    energia atomowa? Może niewielkie systemy, za to wiele?
    Z niskimi emisjami, czyli z komina sąsiada palącego kaloszami trzeba walczyć.
    Z powodów oczywistych.

  2. Zdrowych, rodzinnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia wszystkim!:).

    I krotka egzegeza wpisu Gospodarza: jakie są wspólne cechy/pochodzenie ekologizmu/klimatyzmu, genderyzmy/lgbtqqnamuniuizmu, sanitaryzmu, internacjonalizmu europejskiego i całej tej postmarksowskiej ideolo?

    SKRAJNE NIEDOUCZENIE wyksztalconych ponad swą inteligencję pasożytniczych akolitow tych sekt quasireligijnych, a w istocie – jaczejek… (Lub jaczejek a w istocie sekt). A skoro nieuki – MUSZĄ być dotowane, by przeżyć. Najpierw przez rodziców. Potem przez każdego, komu się to ostatecznie opłaci . A że nic innego porządnie nie potrafią, to są jak niegdysiejsi lektorzy szkół partyjnych czy inni rosyjscy rewolucjoniści, bez swych mecenasów – zginą. Lub będą żebrać na Zrzutce na życie i ajfonki.
    Zaś granty są na takim poziomie, że nie tylko oni (ich liderzy!) z tego po prostu doskonale żyją! BEZ ŻADNEJ OSOBISTEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SKUTKI! Ale i zwyczajni terenowi podskakiwacze pod eko itd.
    Zasilani są bowiem z międzynarodowego kapitału.
    Któremu są niezbędni, by zarabiał wiecej! Oraz jak sądzę przez kraje takie jak Chiny czy Rosja…

    Jako że to ludzie zwyczajni na co dzień ponoszą konsekwencje tegoż, owi ekoterrorysci (bo to JEST terroryzm!) dla wspolnego dobra większosci muszą być wyeliminowani.
    Jak? Poprzez odcięcie ich od żłobów z zagranicy i budżetu krajowego . Już na poziomie ich „NGO-sow” i UCZELNI!Nie będzie kasy, skonczą się wygibasy. Orban to doskonale zrozumiał i… przypadeg?- jako chyba jedyny kraj w Europie Węgry mają dziś głęboko w d… np. kryzys z gazem , ekotertoryzm, genderyzm i inne takie szkodliwe totalizmy (poza sanitaryzmem).
    Na początek wystarczy kilka zmian w polskim prawie: zakaz finansowania NGO i stowarzyszeń z zagranicy (jak w USA!). Odcięcie przez rząd grantów dla uczelni /kierunków postmarksowskich i przekierowanie ich na kierunki niezbędne społecznie i cywilizacyjnie ( szkoły techniczne!, medyczne itd).
    I jak najszybciej prawdziwa reforma oświaty! By zamiast tęczowo- thunbergowskiego pitupitu uczniowie dostawali wiedzę. Wystarczy na początek parę wycieczek np do Bełchatowa, do Bogdanki, potem do zrujnowanego przez ekoterrorystów Żarnowca, a na koniec w każdej szkole obowiązkowe trzy dni calkowitego blackoutu, najlepiej zimą, żeby dzieciaki zrozumiały, o co kaman.
    A co z ideologami?
    Spoko, oni ZAWSZE idą ram, gdzie są pieniądze i gdzie nie trzeba dużo pracować. Dać sute granty ngo-som propagującym szybki rozwój gospodarczy, nawet kosztem zielonej energii, to te życiowe popaprance same się zlecą…

    1. Weźmy takie pisemko amerykanskie Swiat Nauki 10.2021 i czytamy (art. Łowcy metanu):”(USA, Basen Permski) w szczycie produkcji w 2019 firmy wierciły 600 nowych otworów miesięcznie. … pochodnie (spalajace metan) pracują że sprawnością 93%” … (wykres) Emisje metanu stałe rosną, 1637 ppb (części na miliard) w lipcu 1984, 1892ppb w grudniu 2020.

  3. I jeszcze jedno, bardzo ważne. Cytat taki:
    „Jeśli powiesz „nie” na wczesnych etapach cyklu opresji, powiesz to w sposób przekonujący i potwierdzisz działaniem, zakres opresji ze strony napastnika zostanie ograniczony. Można powiedzieć, że siły tyranii rozprzestrzeniają się na obszary, które się im udostępnia. Osoby, które rezygnują z uzasadnionych reakcji podejmowanych w samoobronie, wystawiają się na nadużycia”.

    Wniosek: stawiać się trzeba wszelkim bydlakom, w tym klimatycznym, unijnym czy sanitarystycznym NA SAMYM POCZĄTKU ich ataku.
    A co zrobił Matołusz i PiS? Dawał im d… zawsze i wszędzie już na początku ich atakow.
    Więc co się dziwić, że teraz trzeba będzie aż Polexitu albo rozwalenia Unii Eunuchów? Trzeba ich było nie rozzuchwalać , panie Morawiecki…

    1. Może by tak było gdyby nie był ich agentem.
      Poza tym, jak wieść niesie< Pan matołusz i jego rodzinka sprzedają na potęgę swe nieruchomości w Polsce…

  4. Dziękując, przypomnę Młodzieży, że w latach 70-tych ubiegłego wieku całkiem poważnie planowano zwiększenie ilości dwutlenku węgla w atmosferze planety o 5%, z jakichś 0,04 do około 0,042%, co pozwoliło by na zwiększenie plonów w rolnictwie o jakieś 10-15%. Co z kolei zapewniło by żywność kolejnym miliardom ludzi.

  5. Zestrachany przewidywaniami podwyżek cen ogrzewania zerknąłem tutaj
    http://www.cena-pradu.pl/ogrzewanie.html

    Zdumiony odkrywam, że drewno jest na trzecim miejscu.

    2 lata temu instalowałem w ojcowym domu nowy piec gazowy a teraz straszą 40% podwyżką cen gazu…
    Kominek w związku z tym zostawiam…Kto wie, może IKEA się przyda jeszcze?

    Dom poojcowy, prawie jak z obrazka powyżej… remontuje się…
    kolejny miesiąc. Na pytanie czemu drzwi wyjściowe są takie brzydkie? odpowiada się- żeby nie chciało się wychodzić.
    Remoncik „trwał i trwa mać” ale już możecie czuć się zaproszeni na parapetówę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *