25.02. O kurcze, ale jaja…

6

25 lutego, dzień 1090.

Wpis nr 1079

zakażeń/zgonów

1224/12

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Kiedy sobie pooglądałem nowe plany światowe na ograniczenie również jedzenia w celach klimatycznych, zainteresowała mnie kwestia nabiału. No wiadomo – skoro mamy przestać męczyć gwałcone przecież krowy, to i mleko musi jakoś zniknąć. No bo jak inaczej? Nie wiem tylko czy jakieś sojowo-kokosowe zastępniki liczą się za nabiał czy nie. Bo może to być jak ze schabowymi z tofu – z nazwy, może widoku, może mniej ze smaku udaje toto mięso, ale czy liczy się za jego konsumpcję? Czy udawanie „starych” produktów to tylko faza przejściowa, by się konsument jakoś przyzwyczaił i nie wierzgał, zaś następne pokolenia będą już jechały na rympał – zagryzały robakami i nie trzeba będzie ukrywać ich w mieszankach mąk, czy będziemy wprowadzać soję już bez mamienia się, że to mleko?

No dobrze – ma być tego z 90 kg na głowę, potem… a właściwie w wersji optymistycznej – zero na głowę. No to jak i czym będziemy karmić ciało w niezbędne przecież ludzkości od tysiącleci składniki? No, ok – zsojowimy mleko. Ale główny zarzut co do wycinania lasów polega na tym, że robi się to pod uprawę soi. To co, teraz przybędzie takich pól kosztem lasów i będzie w porządku? Ok, niech będzie, choć na logikę w nowej ekonomii ekologicznej nic nie prowadzi do zastępowania jednych sposobów drugimi, bardzie przyjaznymi środowisku. Raczej prowadzić to będzie do tego, że wszystkiego będzie mniej. Tak jak z tym mlekiem – krówki zabiorą, a właściwie nie na rodzą się nowe na mękę, soi nie posiejesz, bo lasy i mleczko zniknie w ogóle.

Moje dzienniczkowe oko padło na kury i jajka. No, tu są duże jaja. Okazuje się, że to rynek spekulacyjny. W takich Stanach to zaczyna jajek brakować i ceny poszły w górę. Podejrzenie padło na ekonomicznego posokowca – Billa Gatesa – który zaangażował swój kapitał w… jajka. Kury się w USA nie niosą, prawdopodobnie z powodu stresu, fabryki spożywcze się palą, 42 milionów kur odeszło na ptasią grypę i kłopot gotowy. Bill jest innowacyjny i będzie inwestował w sztuczne jaja, a więc tajemnica jak to będzie w ogóle bez nabiału się wyjaśniła. Bill z kolegami zrobi, wraz ze sztucznym mięsem i będzie, ale nie będzie. To znaczy przy zabronieniu naturalnych składników pokarmowych całe drobne rolnictwo pójdzie do piachu, zostaną tylko wielkie farmy, które ogarną innowacyjne technologie i będziemy jedli wszyscy z jednego globalistycznego żłoba.

Bo okazuje się, że jaja są niezdrowe, ba – niezdrowe kowidowo. Tak jak i w przypadku leków, które od lat leczyły również stany zapalne i infekcje, a okazały się w kowidzie śmiertelne, tak i z jajkami. Odkryto bowiem ostatnio, że poczciwe jaja są źródłem śmiertelnych skrzepów krwi. A więc grunt pod wyrzucenie elementu diety człowieka praktycznie od jego powstania – jest już przygotowany. Bill z kumplami zrobi sobie (z nas) sztuczne jaja i ludzkość będzie uratowana. Jajka jako obwiniony za NOJ-e (Niepożądane Odczyny Jajeczne) to i tak lepiej niż tłumaczenie zakrzepów krwi przez odłożone konsekwencje przebytego przed laty kowida, w dodatku bezobjawowego.

Pociągnijmy jeszcze wątek jajowo-kowidowy. Tu jest coraz bardziej ciekawie. Otóż z badań wynika, że po trzykroć zaszczepione kury nie tylko immunizują się na kowida, ale wytworzone przeciwciała znakomicie przechodzą do człowieka i uodparniają go na koronawirusa. Ba – „Według artykułu napisanego przez Wei, Diana, Liu i innych przeciwciała zawarte w żółtku jaj kurzych blokują połączenie białek kolca wszystkich wariantów covida z ludzkim ACE2. To naturalna „szczepionka” i zapewne odtrutka dla osób już zaszczepionych.” Kurcze, że tak powiem, wychodzi więc, że zaszczepione kurze stado jest dla nas szczepionką uniwersalną. Z kolei profesor Gallardo uważa, że to znakomity i tani sposób na hodowanie działających przeciwciał i aplikowanie ich człowiekowi. A więc czeka nas nowa przyszłość – nioski nie będą tylko (już?) znosić jajek, ale będą znosiły przeciwciała. Czyż to nie lepszy sposób na odejście od dotychczasowych praktyk? Przecież taka kura to też jest – jak krowa pani Spurek – gwałcona po to by człowiek się ponajadał. A tak – jeśli już będzie gwałcona, to przeciwko kowidowi i należy podrozumiewać, że gdyby nie gdakała, tylko mówiła, to byłaby gotowa na takie poświęcenie.

Płaskoziemscy antyszczepionkowcy biją z takimi kurami na alarm. Nie kwestionują mechanizmu immunologicznego wytworzonego przez przeciwciała kur. Co prawda wcześniej mówiono, że jajka zatępiają kolce białka, a teraz na odwrót, ale jeśli się tego trzymać, to lepiej dostać przeciwciała od kur, niż prokurować je preparatem, który miesza w ludzkich genach, by wytworzyć, wątpliwą, odporność. Dlatego z powodu tego, że może to być łatwy, tani i naturalny sposób podejrzliwi antyglobaliści posądzają globalistów o celowe wyeliminowanie tego sposobu poprzez wywołanie ptasiej grypy i hekatombę niosek.  

Tak, że idą jaja na jaja. Nie wiem już jakie podstawowe składniki odwiecznych diet nie zostały jeszcze zakwestionowane. Co pozostanie? Zwierzaki – nie, uprawy – też nie, bo stepowimy Gaję. Chyba jednak zostanie nam tylko ta syntetyczna karma, o której pisałem kiedyś w „Do Rzeczy” w artykule o sztucznym mięsie. Z naturalnych rzeczy pozostaną tylko robale i tylko dlatego, że trudno posądzić człowieka (na razie) o to, że je do czegoś przymusza.  

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

6 thoughts on “25.02. O kurcze, ale jaja…

  1. Znakomite określenie „posokowiec” dla nieodrodnego syna swojego ojca aborcjonisty i wnuka technokraty. O ile USA ma bzika na punkcie wolności słowa (dziś naturalnie bardzo wybiórczej), to jeden z ich federanlnych organów – Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (zwana przez jednego z bohaterów W. Gibsona Agnencją Bezeceństwa Narod owego) zgrubnie odpowiadająca funkcjonanie polskiej ABW takich skrupułów nigdy nie miała i jeśli Paniom i Panom z tejże kiedykolwiek wróci instynkt samozachowawczy ten człowiek (uważający się za „nad-„) powinien dostać tzw. pismo „Cease & Desist” obejmujace większość jego neomaltuzjanistycznych harców.
    Obawiam się jednak, że „jajka powodujące zakrzepy” to podobnie jak „kuchenki gazowe powodujące astmę” i ruch BLM efekt działań Chińczyków, których opisywane przez naszego a.J. superszybkie pociągi to efekt cwanej rozgrywki prowadzonej m.in. z WEF niemalże od momentu jego powstania w 1971r jako EMF (po właczeniu się maltuzjanisty i technokraty H. Kissingera w aktywne wspieranie tej organizacji w 1974) i kupczenia własnymi poddanymi (zbiorowego cesarza, jak sami Chińczycy zwą KPCh).

  2. Co zostanie?
    Dla frajerów ekologiczna „zielona pożywka” z biomasy, w tym z trupów, soi i robactwa. Czyli z , pardon le moi, z GNOJU .
    Dla normalnych – „teraz jest wojna, kto handluje ten żyje”, oraz podziemna hodowla kur, królików, kóz i świnek morskich. A i prosiaczków w piwnicach też.
    Aż Bestia się sama wykopyrtnie na niewydolność, jak każdy total.

  3. Z jednej strony ograniczenia, z drugiej ogromne ilości byle jakiego jedzenia w sklepach i wyrzucanie na potęgę. Ludzie nie zrozumieją nigdy, że to co jest produkowane masowo i reklamowane, nie ma z założenia być dla nich zdrowe, tylko ma prowadzić do uzależnienia i wszelakich chorób. Może w ogóle zacząć mniej jeść ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *