28.12. Dzieci jako szczepionkowa grupa celowa. Po angielsku – target.
28 grudnia, dzień 666 (kurcze, diabelski, uważajcie na siebie)
Wpis nr 655
zakażeń/zgonów
4.064.715/94.914
Skoro już tropimy kwestie wpływu obostrzeń i manipulacji danymi oraz jak mają wpłynąć one na proszczepienne zachowania, to nie wolno nam ominąć kwestii „dobrowolnego przymusu” szczepienia dzieci. Temat trochę przycichł, bo gotowało się na burzę, a więc postanowiono popracować nad tą kwestią, głównie w gronie rodziców. Polska w ogóle przodowała w tym niezbożnym dziele, bo jako jeden z kliku krajów zgłosiła się do testowania eksperymentalnych preparatów już na niemowlętach (pozdrowienie dla pana Cessaka). W innych krajach poszło szybciej z samym wdrożeniem i już tam się szczepiło małe dzieci na całego. U nas i z dorosłymi szło słabo, a więc trzeba było popracować osobno. Najpierw nad starymi, a potem – nad młodzieżą.
Ja pamiętam, że już „za Delty” sugerowano, że napływa fala hospitalizowanych dzieci z kowidem. To miało wstrząsnąć rodzicami, by powalczyli szczepionkami o zdrowie dzieci. Tak samo było z „falą zakażeń” po otwarciu szkół i przedszkoli na jesieni 2021, kiedy to dzieciaki mordowały odprowadzających je do placówek dziadków. Była to inwestycja przygotowawcza w przyszłość, by zastrachani byli gotowi, jak już będzie można oficjalnie szczepić dzieci. Nic to, że zakaźność wśród dzieci to były (i są) promile, zaś zgony w grupie 12-17 lat to w ogóle nie wyszły spoza 8 za cały rok pandemii. Szczepionki miały zejść, a więc parę milionów klientów nie może leżeć odłogiem. A więc medialne młyny mieliły jak trzeba, z tym, że nie bardzo skutecznie.
Sprawa przyspieszyła wraz z Omikronem. W cudowny sposób okazało się, że atakuje on, a jakże… głównie dzieci, a więc zjawił się nasz nowy wariant wtedy, kiedy trzeba. Można rzec – jak na zawołanie. Z tym napływem dzieciaków do szpitali to nawet staje się i prawda, ale raczej chodzi o wirusa RSV, który w jakiś dziwny sposób kładzie na ciężkie przypadki najmłodszych. Może to z powodu utraty wrodzonej odporności, nad czym ostro pracowaliśmy przez ostatnie prawie dwa lata. Głównie poprzez izolację dzieci, która rozleniwiła system immunologiczny oraz doprowadziła do stresu obniżającego odporność. W dodatku wielu naukowców błaga wręcz o nieszczepienie dzieci, zwłaszcza warto odnotować głos w tek sprawie wynalazcy technologii używanej w szczepionkach (mRNA), doktora Malone. Wielu naukowców uważa, że najmłodsi mają i tak super system odpornościowy, zaś szczepionka dewastuje go i obniża pod poziom odporności sprzed szczepienia.
Zaczęło się robić ciężko, kiedy dochodziło do ukrytej segregacji sanitarnej w szkołach. Jak klasie czy szkole trafiła się kwarantanna z powodu zakażonego (głównie testami) Milusińskiego, to na kwarantannie i zdalnym nauczaniu lądowali nie chorzy, czy pozytywni, ale niezaszczepione dzieciaki. Za to te zaszczepione, choćby kaszlały i ledwo ciągnęły ogon za sobą – zapraszamy do klas na żywo. Uciążliwości takiej kwarantanny były de facto pełzającym lockdownem dla rodziców, a więc była na nich wywierana pośrednia presja, by jednak dzieciaka dziabnąć i mieć spokój.
Zaczęło się robić nieciekawie, gdy przyszły zalecenia, żeby… nie leczyć dzieciaków chorych na ostre zapalenia dolnych dróg oddechowych. Konsultant Krajowy pani profesor Jackowska zabroniła stosowania iniekcji w opiece ambulatoryjnej w razie leczenia ostrych stanów infekcji. Tak, spowodowało to napływ dzieci do szpitali, gdyż tylko tam, wedle zaleceń, można było podać zastrzyk. Tak, zastrzyk – ten sam, który w przypadku szczepionki można dostać na dowolnym parkingu (w Niemczech na przykład w oborze). No i mamy – dzieci z infekcjami przybywa w szpitalach, fala rośnie i wszystko się zgadza. Idzie pińćsetna fala. Kto tam będzie się zastanawiał z jakiego powodu? Przecież wiadomo – w telewizji było, że idzie na nas Omikron, no to wiadomo czemu się tak dzieje, choćby młodzież miała negatywny wynik.
A może mieć coraz częściej pozytywny. No, bo Omikron ma dwie cechy różnicujące go od Delty, na której oparto IV falę. Otóż nasz nowy wróg szybko się rozprzestrzenia, ale jest mniej groźny, bo statystyczne objawy to ustępujące po trzech dniach drapanie w gardle. Ale na teście świeci się na czerwono, doda się go do słupków w mediach i będzie go miało coraz więcej ludzi. W testach. Mało tego – badania wskazują, że Omikron szczególnie upodobał sobie… zaszczepionych, którzy łatwiej nań zapadają niż oporni folarze. (Dla sceptycznych dodam, że to dane rządu Wielkiej Brytanii – 3-krotnie zaszczepieni mają 4,5 razy większe, a 2-ktornie zaszczepieni 2,5 raza większe szanse złapać Omikrona niż niezaszczepieni). W związku z tym położonych do szpitala młodych z kowidem będzie coraz więcej, ale nie tylko on będzie przyczyną ich hospitalizacyjnej przygody. Po prostu będą tam lądować na zapalenie płuc, a „tylko” będą mieli pozytywny znacznik na testach.
Kwestia zaszczepienia dzieci przechodzi jakby bokiem. To znaczy władza unika tematu, wymuszając i strasząc pośrednio rodziców. Oczywiście niektórych nie trzeba było przekonywać, bo wraz z otwarciem szczepień dla najmłodszych media społecznościowe zalała fala chwalipięt-ultrasów. Nie dość, że sami znaczyli swój trop swoimi dokonaniami raportowanymi z punktów szczepień, to mieliśmy obrazki z dumnymi rodzicami i dziabniętymi pociechami. Ja tam uważam, że sprawa zaszczepienia się czy nie, jest intymną i prywatną sprawą każdego. I tego domagam się od innych w stosunku do mnie. Ktoś, kto robi sobie zdjęcie ze szczepienia to dla mnie takim sam ktoś, kto publikowałby zdjęcia z powiedzmy… własnej kolonoskopii. W sumie może robić co chce, ale to jakieś takie… żenujące.
W Polsce ok. 20-30% deklaruje pobranie trzeciej dawki. To słaby wynik jest i trzeba będzie go chyba podostrzyć przymusami. Już prezes Kaczyński oznajmił, że w tej sprawie jest gotów „pójść na całość”. No, ja bym się tak nie sadził, możemy już zobaczyć (w których mediach, ach w których…?) co się dzieje w krajach, które próbowały „pójść na całość” i wystarczy przetransponować to sobie na naszą rzeczywistość. Będę śledził dane o procencie zaszczepienia dzieci w kategoriach wiekowych. Z tym, że to może być trudne, zwłaszcza, że jak akcja będzie szła słabo, to media i ministerstwo nie będzie się miało czym chwalić. A jak nie ma czym się chwalić, to zostaje jedno – przymus, oparty na strachu.
No, bo jak się patrzy na postęp, a właściwie regres, „ważności” szczepień (o tym w kolejnym wpisie) to widać, że będzie coraz częściej. Miało być jak ze szczepionką na grypę, ale tę brało się (jak się chciało) raz do roku. Teraz mija niecały rok szczepień, a w niektórych krajach obowiązkowa staje się już czwarta dawka. Ale to przecież grypa mutuje częściej niż koronawirus, a tu grypowe szczepionki raz na rok a kowidowe 4 razy i więcej? No to ja się pytam – dobra, bronimy się i świat, nasze dzieci i dziadków przez śmiertelnym wirusem, ale na ile dawek szczepień jesteście, wy rodzice, przygotowani wobec własnych dzieci? Raz na kwartał, bo właśnie tak się kroi?
Grecki alfabet ma jeszcze sporo liter dla następnych wariantów, zaś WHO zasugerowała, by kolejne mutacje nazywać imionami konstelacji gwiazd. Wystarczy. Wystarczy wyjść w bezchmurną noc i spojrzeć w niebo. Widać wtedy dokąd zmierzamy.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Z rodzicami mogą sobie robić na co tylko im rodzice, ludzie dorośli, pozwolą. Ale dzieci mi covidonaziści nie ruszą. Tak postanowiłem. Pójdą w Polsce wobec polskich dzieci na całość – ja też pójdę. Z miejsca. I żaden mur, żadna ICH obstawa mi nie przeszkodzi . A takich jak ja jest parę ładnych milionów. Większość polskich rodziców. ONI już to wiedzą. I tyle w temacie.
P.s. a ten Mengele, który rzucił niemowlęta pfizerowi… No cóż… Zbrodnia ludobójstwa to zbrodnia ludobójstwa… Nicht wahr?
A propos omikrona, która nas niby ma zabić (tak jak poprzednie wersje):
https://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/belgijski-wirusolog-zapalenie-p%C5%82uc-po-omikronie-prawie-nie-ma-szans/ar-AASd6fE?ocid=msedgntp
Na razie jednak to jest tak że taktyka 2 kroków do przodu i jednego w tył przynosi efekty w postaci stopniowego akceptowania nieakceptowalnych działań faszystowskiego rezimu pisiorskiego.
Przeczytałem ciekawy głos w tej szaleńczej pandemicznej rzeczywistości:
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/other/naukowiec-z-wielkiej-brytanii-poddajmy-si%C4%99-wszyscy-zakazimy-si%C4%99-koronawirusem/ar-AASctgD?ocid=msedgdhp&pc=U531
Jesli chodzi o szczepionki, skor, a tu już podano, UE zakupiła dawek 8 dla KAZDEGO obywatela UE, to oznacza, że przy 3 dawkach rocznie potrwa to jeszcze 2 lata. Jeśli podajemy 2 rocznie to 4 lata. Wiec sami już wiecie jak długo to potrwa. Oczywiście pod warunkiem, ze UE nie dokona kolejnych zamówień.
Ryzykować bezpieczeństwo własnych dzieci w imię chronienia siebie czy w ogóle innych starszych osób – wiadomo było że ten pomysł może budzić jakieś wątpliwości chociaż tak nam to przedstawiali. No ale dla lepszego efektu marketingowego trzeba było postraszyć że przecież dzieci też umierają na kowid. No i niektórzy łykają. Komu by się chciało liczyć te procenty. Że to śmiertelność poniżej jednej setnej procenta? No ale lekarze namawiają to chyba wiedzą co mówią? Sam już słyszałem dzieci dumne że ich rodzice zaprowadzą na szczypanie. I co jest w tym najbardziej przykre (wiem powtarzam się) że to papież z biskupami wiodą ludzi na manowce. A ja podjąłem decyzję, że nie będę się bał, nie będę skakał na rozkaz na jednej nodze, bo tak zaleca Rada Magiczna przy premierze, nie będę siedział na kwarantannie dopóki nie dostanę poleconym na piśmie a jak dostanę to złożę odwołanie.
Przyjdą i wyważą drzwi. Wojsko i policję to mamy złożoną z typków tchórzliwych i służalczych.
Sam czy we dwóch to do Ciebie nie przyjdą, bo się będą bali, jednak we 20-tu …
Dziś, a propos, że szczepionki nie działają w 100%:
https://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/grzesiowski-od-pocz%c4%85tku-m%c3%b3wili%c5%9bmy-%c5%bce-szczepienia-nie-s%c4%85-skuteczne-w-100-proc/ar-AASeqGY?ocid=msedgdhp
O czym wiemy od dawna. ba. Wiemy, ze nawet nie działają w w połowie tak dobrze jak powinny.
Dziś rano dotarła do mnie pewna prawda, o której wszyscy zapomnieliśmy.
Każdy osobnik, który działał na korzyść innego kraju, kosztem własnej ojczyzny i jej obywateli,
przez wieki nazywany był ZDRAJCĄ. Coś się zmieniło w tej materii?
Zmieniło się. O całe 180 stopni.
Cały dzisiejszy rząd i 3/4 Sejmu to zdrajcy Polski I Polaków. Ale według dawnych standardów, sprzed 1939-tego …
Poza tym, lepiej późno niż wcale.
Ja to wiem od dziesięcioleci.
Coraz poważniej zastanawiam się nad PODSTAWOWĄ w kontekscie walki z niezaszczepionymi o większą sprzedaż (bo przecież nie z covidem!) sprawą. Podstawową, bo zahaczającą wręcz o ontologię i same podstawy cywilizacji.
Jak to jest, że do tego niby DOBRA, zachęcają nas rozmaici akwizytorzy, udający polityków, ekspertów, żurnalistow itd: kolejnymi kłamstwami,
wyzwiskami,
pogróżkami,
straszeniem,
łamaniem prawa,
przymusem,
pozbawianiem praw ludzkich i obywatelskich,
utajnianiem danych,
karaniem lekarzy starających się leczyć,
wykasowywaniem zbyt dociekliwych z sieci,
cenzurą,
eksperymentami medycznymi na dzieciach
itd itp.
Czyli – zachęcają nas do tego niby megadobra WYŁĄCZNIE ZŁEM!
Od kiedy to jednak prawda i dobro potrzebują ZŁA by zzwyciężyć?A może… to wcale nie jest dobro? I właśnie dlatego nim NIE JEST że roznoszone jest i wmuszane LUDZIOM wyłącznie przez ewidentne ZŁO?
Uważam, że już za daleko posunęli się w ataku na podstawowe ludzkie wartości ci akwizytorzy i szerzyciele zła, by wreszcie nie zacząć zadawać im bez przerwy publicznie tego podstawowego pytania: jak może być dobre coś, co wmuszają nam wyłącznie złem?!
Dorzucam dwie refleksje jedna mojego taty druga moja: 1. Jak coś jest naprawdę dobre, to nie trzeba tego reklamować, 2. Rząd jest wynajętym przez nas zarządcą naszego majątku i powinien traktować nas jak dorosłych ludzi a nie jak bandę głupków czy wręcz bydło – kto chce mieć lokdałn niech się zamyka w piwnicy z rodziną, kto nie chce się zarazić w restauracji, niech tam nie chodzi, kto chce nosić maskę -proszę bardzo, chcesz się leczyć Aman……ą , której „skuteczność nie została udowodniona”? nie będziemy ci utrudniać.