3.12. Rakieta PR-owa
3 grudnia, dzień 1006
Wpis nr 995
zakażeń/zgonów
448/8
Zapraszam do wsparcia bloga
Wersja audio wpisu
Swoim zwyczajem odczekałem z tematem rakiet, które uderzyły w Polsce, bo od początku temat wydawał mi się głównie komunikacyjny i zaraz powiem dlaczego. Dałem się wystrzelać wszystkim stronom, by popatrzeć jakie były naboje i do czego strzelano. Dzięki temu nie musiałem zmieniać zdania jak kameleon kolorów. A pokazało się ciekawie, bo:
Polacy wyraźnie czekali co na to powie USA. Rząd się odezwał, gdy „starsi i mądrzejsi” zajęli stanowisko. Z późniejszych doniesień nie wynika z tego, że nasi wywiadowczo nic nie wiedzieli, bo w śledztwie stwierdzono, że „Straż Graniczna ma film, z którego wynika skąd została wystrzelona rakieta”. Podkreślam – nie z którego kierunku nadleciała, ale skąd (czyli z jakiego miejsca) została wystrzelona. Ciekawe. Polacy przyjęli dziwną postawę, bo… kompromisową. Najpierw, że to ruskie strzelały, potem, że jednak nie, ale tu zaczęto kombinować jak koń pod górę.
Narracyjnie słabe to jest, gdyż zaczęło się mówienie nie na temat, a tak jest teraz, gdy w mediach wpierają, że była to ruska rakieta, bo wyprodukowana w Rosji, a w ogóle to Rosja winna, bo ta wojna to przez nią. Od razu pojawiły się prześmiewcze wpisy w internecie, że siekiery używane w rzezi wołyńskiej były też produkcji rosyjskiej, zaś wszystkiemu i tak winni są Niemce, bo to oni wywołali II wojnę światową. Obecnie przebywamy w momentach taktycznych, to znaczy – czekamy na wynik śledztwa. Podejrzewam, że wynik jest znany od dawna (że to jednak Ukraina tak strzeliła), tylko teraz trwają narady w trójkącie Polska-USA-Ukraina, jak zjeść tę żabę i mieć do tego znośną minę.
Ukraina. Ta od początku utrzymywała, że to Ruskie strzeliły. Prezydent Żełeński twierdził tak, jak powiada, na podstawie doniesień swojej armii. Teraz narracja trochę złagodniała, że zobaczymy jak w śledztwie, a więc jak wyżej – gramy na czas. A więc na ewentualne przeprosiny trzeba poczekać, aż strony uzgodnią narrację. W dodatku kwestia rakiety zbiegła się z awanoswaniem bylego ambasadora Ukrainy w Niemczech, pana Melnyka, na wiceministra spraw zagranicznych. Wyglądało to na ostentację, bo awansowano człowieka, który zarzucał Polakom holokaust Ukraińców, tłumacząc nim odwet w rzezi wołyńskiej. Najgłupiej wyszło z ukraińskim udziałem w dochodzeniu, bowiem Kijów ogłosił sam z siebie, że będzie uczestnikiem śledztwa. Na co ze zdziwieniem zareagowała prokuratura polska, że pierwsze słyszy i tak nie będzie. Co prawda w śledztwie mają nam pomagać amerykańscy spece, ale udział strony w dochodzeniu byłby dość niezwykły. Polska stała się więc obiektem gry w medialne fakty dokonane, ale wyszło znowu na kompromis. Zgodzono się na to, że Ukraińcy mogą obejrzeć miejsce zdarzenia, ale od śledztwa są odsunięci. Czyli wnioski wypracujemy my, z tym, że raczej w atmosferze politycznej niż faktycznej.
USA. Główny rozgrywający. Jak tam było, tak tam było, ale to oni na pewno wiedzą skąd to draństwo nadleciało. Ich komunikat, po nocnych naradach był jasny, acz kompromisowy. Nie powiedziano kto wystrzelił, ale kto NIE wystrzelił. Czyli NIE wystrzelili Rosjanie. Reszty mamy się w oczywisty sposób domyśleć. To stara szkoła PR-u, złe wieści ma dostarczyć winny. Dla USA to i tak była zagwozdka: ogłoszenie, że to Ruskie oznaczałoby, że NATO zostało zaatakowane i wymagana byłaby jakaś reakcja sojuszu. Ale taka reakcja jest wejściem na wyższy szczebel drabiny konfliktu. A USA tego (na razie) nie chcą. Obecne tempo wykrwawiania Rosji im odpowiada. Zrywanie na nogi NATO, pierwsze testowanie artykułu 5. byłoby niebezpieczne, bo na takim przykładzie pokazywałoby, również Rosji, jak reaguje NATO jako organizacja. Mieliśmy przez chwilę dwie sprzeczne, acz sojusznicze wersje, aczkolwiek zbliżają się one powoli do siebie, gdyż Kijów w tym względzie pokornieje i oddaje się wynikom dochodzenia, w którym jest tylko obserwatorem. Widać, że Waszyngton jest tu bardzo ostrożny, gdyż podejrzewa (i słusznie) Ukraińców o intencje rozszerzenia konfliktu i większego zaangażowania innych państw w wojnę. Aż do tego stopnia, że może podejrzewać Kijów o prowokacje, by ten cel osiągnąć. USA chcą panować nad tempem i rozległością tego konfliktu i wciągnięcie NATO w tę rozgrywkę na innym niż dotychczasowym poziomie nie jest w ich interesie. Dostają i tak dużo za krew Ukraińców.
Rosja to po pierwsze szampany na Kremlu. No jest radość, jak się zagląda (trudne acz możliwe) do ichnich mediów. Oni z oczywistych przyczyn pękają z radości, że to Ukraina odpaliła. I utrzymują wersję prowokacyjną, że to Kijów strzelał, by zaostrzyć konflikt i że to awanturnicy. Wszystkie te wahania w narracji, różnice zdań koalicjantów to sama słodycz dla duszy rosyjskiej. Najbardziej jednak drwią z… Polski. Nasze stanowisko określają mianem „ni ryba, ni miaso”, czyli uznają za zabawne trzymanie się wersji kompromisowej, że to trochę tak i tak, a ci Ruscy to i tak zbrodniarze, bo przecież zestrzelili malezyjskiego linera. Dla nich to cieszący trudny moment dla koalicji ich przeciwników i nie dziwota, że jadą po tym jak po burej suce.
Ja, dając sobie czas, przeanalizowałem jak wyglądała narracja i odkryłem ciekawy wątek. Mogły to być bowiem dwie rakiety. Jak się przeanalizuje pierwsze informacje to widać to wyraźnie. Potem te dwie rakiety cudownie zamieniły się w jedną. Nawet prezydent Duda stwierdził, że były dwie rakiety, ale jedna nie spadła na terytorium Polski. Hmmm… panie prezydencie takich rakiet, co to „nie spadły na terenie Polski” było w tym dniu pełno, bo się Ukraińcy bronili przed atakiem rakietowym, a więc o czym tu mowa? Najpierw dwoistość rakiet zastąpiono wybuchem i śmiercią nieszczęśników z Przewodowa, potem już został jeden pocisk. Dwie rakiety zmieniają cały obraz, bo jeśli były dwie, które upadły w dodatku w bliskiej od siebie odległości, to cała opowieść o tym, że drwa rąbią i wióry lecą jest na nic. To nie mógł być przypadek. No bo założenie o nieszczęściu polega na tym, że Ukraina się broniła, strzelała swoimi rakietami JEDNA z nich nie trafiła w ruską rakietę, przeleciała przez granicę, niesamozdetonowała się i nieszczęście gotowe. Zdarza się. Ale nie z dwiema rakietami. Nie ma takiej możliwości, zwłaszcza, że obie spadły blisko siebie.
I tu mamy kłopot, bo to oznacza, że strzelono w Polskę z rozmysłem. I teraz tylko trzeba wykryć kto to zrobił. I oba warianty są słabe. No bo jeśli to Rosja, to znaczy, że sobie – bezkarnie jak widać – strzeliła w członka NATO a ten (i całe NATO) nic. A jeśli to zrobiła Ukraina to mamy poważniejszy problem, gdyż wojna może być eskalowana bez kontroli ze strony sojuszników. Pomijam już, że za taki eksperyment zginęli Polacy.
A więc „losy” drugiej rakiety są tu decydujące. Ja myślę, że będzie gra na czas i druga rakieta się rozmyje, zniknie, zostanie opowiedziana jako pomyłka medialna, która się nie potwierdziła po szczegółowym śledztwie. W dniu tragedii zdzwoniliśmy się z Eliną z Kijowa. Dla niej było raczej jasne, że to jednak wypadek przy pracy. Co byłoby – przy całej tragedii dwóch Polaków, i ich rodzin, zrozumiałe. Wojna, panie. Elina była przekonana, że zaraz będą przeprosiny i sprawa się rozejdzie po kościach. Jednak nic z tego. Kijów idzie w zaparte i to też staje się problemem dla sojuszników. Z drugiej strony jeśli to jest tak, że to Ruskie strzeliły to dlaczego mają się Ukraińcy przyznawać, że to oni.
I tak dotarliśmy do końca, zapowiadanego na początku. Ostrzelanie Polski to obecnie głównie problem komunikacyjny. Potwierdza to starą tezę, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Ja się USA nie dziwę. Na tym etapie wojny, kiedy wystarczy pomoc w takiej formie jaką daje USA, dalsza eskalacja byłaby nieuzasadniona. To jest trochę jak z karnym w piłce nożnej. Daje ise go za ewidentne faule, a sprawdza przez VAR i sędzia jeszcze sam ogląda. Tu widocznie się przyglądnięto, że to takie szturchanie się, walka o piłkę ,a nie oczywisty faul. No wiec karniaka nie ma.
Mnie ciekawi co innego. Ukrainie kończą się czołgi. I już wystosowała apel do zachodu o przekazanie kolejnych sztuk. Pytanie kto im jeszcze może dać, bo z tego co wiem to się już wypstrykaliśmy ze sprzętu po UW, a dawanie im tego NATOwskiego to raczej nie wchodzi w grę. Zobaczymy co wymyślą Amerykanie.
Pomieszanie z poplątaniem. A wystarczyło nie kłamać. Nad Polską lata sobie taki śmieszny samolot AWACS ( tzw wczesnego ostrzegania ) . Dzięki temu od razu wiadomo było : czyje , skąd i w jakiej ilości leciało. Wiedział oczywiście o tym także ” nasz rząd” . Ale, że nie jest suwerenny, czekał aż się wypowie przełożony z Waszyngtonu. Na dodatek jesteśmy sługami Ukrainy, a sługa bez rozkazu nie szczeka . Krętactwa Pana Prezydenta Żeleńskiego wyjdą mu bokiem bo stracił sporo na wizerunku w oczach społeczeństw zachodnich. I na koniec: jeśli policjant goniąc kryminalistę zacznie strzelać i zabije postronne osoby to winien jest ścigany przestępca. Słuchanie jak polscy urzędnicy próbują tłumaczyć Ukraińców jest naprawdę urocze
Ja tam się wymądrzał nie będę, polecam tylko wcześniejsze felietony niedocenionego Stanisława Michalkiewicza. Wielka szkoda, że nie docierają one do chociażby kilku milionów odbiorców, podobnie jak zresztą Dziennik Zarazy. Przytłaczająca większość ludzi jest napromieniowywana jedynie słuszną propagandą. Nawet jak niektórzy się z nią nie zgadzają, to i tak, chcąc nie chcąc, wywiera ona na nich swój odmóżdżający wpływ.
Napromieniowywana także dosłownie: bit.ly/3UxNYxh