24.02. Rozmowa z Eliną o polityce. W piwnicy.

23

24 lutego, dzień 724.

Wpis nr 713

Dziś rozmawiałem z Eliną z Kijowa. Kurcze, w trakcie rozmowy telefonicznej urwało się i byłem zaniepokojony. Oddzwoniła za pół godziny. Okazało się, że musieli uciekać do piwnicy, bo rosyjskie samoloty zaczęły nisko latać nad ich domem. Wyjechali z Kijowa, by schować się w podmiejskiej daczy, ale okazuje się, że to nie bardzo pomaga. Dalej nie ma jak jechać, bo wszystko zakorkowane.

Elina dzwoniła do mnie ze dwa tygodnie temu i poprosiła czy nie mogę jej załatwić po taniości kilku telefonów satelitarnych, bo uważali, że Putin zaatakuje Ukrainę i im powyłącza infrastrukturę telefoniczną. Było to w czasie, kiedy wszyscy spekulowali, że Putin tylko tak straszy, wszystko i tak dostał i po co miałby atakować. Im tam na Ukrainie było jasne, że zaatakuje, tylko poczeka – na prośbę Chińczyków – aż się im Olimpiada skończy. No i mieli rację.

Ciekawe czy Elina wiedziała i wie, że zostaną sami? Że towarzyszyć im będą tylko wyrazy wsparcia, napisy kredkami na chodnikach i podświetlone na ich kolory budynki? Że odkładany egzamin z ułudy „końca historii” właśnie się zaczął? Że koncert mocarstw znowu powrócił i nie ma nadziei dla nas, maluczkich? Że liczą się interesy a nie frazesy, którymi byliśmy do tej pory karmieni?

Nie wiem czy łudzi się, że to wszystko zjednoczy Zachód, że taka skala bandyterki potrząśnie sytymi i ospałymi? W końcu jesteśmy w jakimś zaklętym kręgu powtarzających się obrotów: samostanowienie mniejszych, dominacja większych, w końcu koncert mocarstw, ich nieuchronny konflikt, przesilenie, rozpad układu świata potęg, podmiotowość mniejszych państw i zaczynamy od nowa. Stare dobre czasy już minęły, wielcy układają się od nowa pokazując sobie nawzajem swą siłę na karku ofiar wojen zastępczych.

Przecież kiedy z Eliną siedzieliśmy na targach i konferencjach, rozprawialiśmy o cyfryzacji, nikt z nas nie podejrzewał, że będziemy zbiegać jeszcze kiedyś do schronów, że ten świat kiedyś pęknie. A było tak fajnie. Pracowaliśmy w niemieckim koncernie prasowym, przyszłość wydawała się jasna i prosta, świat uporządkowany. Ale w tej kolorowej grupie wielu nacji tylko u nas, Słowian, cały czas z tyłu głowy pobrzmiewał dzwoneczek z ostrzeżeniem, że tak dobrze i długo to nie będzie, że to jest na kredyt. I co z tego, że mieliśmy rację?

Dziś kiedy Elina siedzi w piwnicy warto sobie przypomnieć te czasy, bo już wtedy było pisane, że zostaniemy z tym wszystkim sami. Że nie warto polegać wyłącznie na, okazuje się niepewnych, sojuszach. Że trzeba budować własną siłę. I było trzymać się bardziej razem z nami, niż liczyć, że da się robić politykę ponad głowami sąsiadów. Dziś już tylko oni zostali.

Zachód nie kiwnie palcem. Wszyscy rozprawiają jakież to sankcje nie zafundują Putinowi. A nawet (danke shoen) nie są w stanie wyłączyć mu SWIFTa. Wszyscy rozprawiają o tym jak Kremlowi dołożą, ale udają, że nie widzą wielkiego słonia o nazwie Nord Stream, który stoi na środku salonu dyplomatów. Jest nietykalny, a powinien być pierwszy zezłomowany, jeśli ktokolwiek chciałby uderzyć w Kreml. Tak, wielkie interesy. W końcu Niemcy postawili na rosyjski gaz i wiszą teraz, wraz z Europą, którą do tego przymusili, na łasce Putina. A więc mu nie podskoczą. I Putin o tym wie i patrzy się z pobłażaniem na te wszystkie kredki i wyrazy oburzenia.

Wiemy to też my. Słowiańskie ofiary geopolitycznego położenia. Tłumaczymy to Zachodowi od lat, ten już miał dość słuchania tych ostrzeżeń. Teraz udaje zaskoczenie. Ale to we końcu i tak my zapłacimy za ich błędy. Teraz dopiero widać jak to było z ta drugą wojną światową. Syte społeczeństwa odwlekają do końca moment sprzeciwu dyktatorom. Nie chcą wojny i będą za to odwlekanie płacić. Najpierw naszą krwią, potem – swoją. Będą ustępować watażkom, którzy o tym wiedzą i albo odpuszczą bo się nasycą, albo będą bez końca eskalować, trzymając w szachu zakładników pokoju.

Zachodni będą liczyć na racjonalność dyktatorów, na to, że im się nie będzie opłacało. A dostaną fangę w nos, ot tak, dla nauki i zabawy. Przecież Putin mógł poczekać aż ruszy NS2 i dopiero zacząć tę wojnę. Ale skoro ruszył teraz, kiedy ma jeszcze gazociąg nie dopięty to albo jest szaleńcem, albo wie, że nic mu w tej mierze nie grozi. Że obecna skala konfliktu to żadne zaskoczenie dla Niemiec i USA, a może i dla Chin. Że już jest pozamiatane. Nami.

My i Elina wiemy, że to nie będzie koniec. Że jeśli Zachód nie zareaguje – a może i tego nie robi – ostro, to następni w kolejce będziemy my. Wystarczy popatrzeć na casus beli. Putin najechał Ukrainę nawet nie siląc się na prowokację. Po prostu dlatego, że chce ją zdemilitaryzować i zdenazyfikować. Co to oznacza? Że może najechać każdego, kto ma własne wojska. A nazistów można zawsze i wszędzie znaleźć. No, może z wyjątkiem Niemiec.

Tak że Elino, zmienił się nasz świat i to bezpowrotnie. Trzymam za Ciebie, twoją rodzinę i naród kciuki. Patrzymy na Was jak na siebie za chwilkę i zaciskamy pięści. Bezradni. Tak to się u nas skończył koniec historii. W piwnicy.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.  

About Author

23 thoughts on “24.02. Rozmowa z Eliną o polityce. W piwnicy.

  1. Mnie najbardziej denerwuje to, ze zachód nie wyposażył w broń do zestrzeliwania samolotów i helikopterów. Bo taką broń łatwo przewieźć było wcześniej, a Ukraina mogła to wykorzystać w trakcie I fazy. Jeśli Rosja straciła by wiele maszyn lotniczych, atak mógłby się opóźnić lub ni dojść od skutku. To smutne, że zachód nie POMÓGŁ tak jak powinien. Ale niestety, nawet nasi „przywódcy” nie stronili od frazesów na konferencjach, a potem ucichli. Kraj został zaatakowany i będzie przejmowany przez obce nam i nieprzyjazne państwo, a my ten bufor tracimy NA WŁASNE ŻYCZENIE. Tak jak Lecha Kaczyński mówił w 2008 roku. Dziś Gruzja, jutro Ukraina, a pojutrze Polska. I sami się Putinowi podkładamy, jak w Smoleńsku w 2010 roku, jak przy Macierewiczu jako był w MON w 2015. Ja tego nie akceptuję. Ale nie mam niestety nic do powiedzenia.

  2. Panie redaktorze, niestety, znów Pan ma rację.
    Ale jak to było na pieczątce red. Wróblewskiego w jego licznych redakcjach? – „No i co z tego?”

    Karnawał się skończył. I teraz, obawiam się, rysuje się nowu przed nami przed nami jedyny WAŻNY (stary) wybór: umieramy z honorem (jak zawsze), podpalamy świat (a należy się sq…synom!) i umieramy bez honoru, czy może wreszcie choć raz chronimy jedyne, czego mamy za mało (co widać było przez te 30 lat wyraźnie) – resztki naszych elit. Tych prawdziwych, z fundamentem kulturowym, za to bez kredek i starbunia… Żeby było na rozmnożenie, jak dojdzie do prawdziwego qui pro quo mocarstw. A dojdzie, możemy być pewni. Słowem – droga endecka czy piłsudczykowska. Organiczna czy romantyczna. Itd.
    Obawiam się, że jeszcze jednego krwotoku naszymi elitami nie przetrwamy…
    Bo kto powiedział, że Polska ma być zawsze?

  3. Gratuluję analizy, właściwie niewiele można dodać. Może tylko to ,że Europa , nawet gdyby chciała ( a nie chce ) , nie ma czym ani kim walczyć . Już dawno żadne z państw UE nie ma prawdziwego wojska ( tylko niewielkie jednostki ekspedycyjne służące do dyscyplinowania tubylców w różnych krajach afrykańskich ), a jedyne dyskusje w tym temacie to zbyt niski status osób ” binarnych „. Zresztą Polska nie jest o jotę lepsza , a ostatnie występy Komendanta odnośnie finansowania armii , to prawdziwy dramat świadczący , że ,niestety, utracił On całkowicie kontakt z rzeczywistością i powinien natychmiast udać się na zasłużony odpoczynek

  4. Ja akurat mam odwrotne wrażenie, że Zachód właśnie się obudził. I dotarło do niego, że Ukraina jest nie do obronienia. Natomiast członków NATO jest gotów bronić dość zdecydowanie (przynajmniej w tym momencie, dopóki sojusze geopolityczne się nie odwrócą). Skończyły się cyrki z brygadami pancernymi w Żaganiu i dowództwami w Szczecinie (krok do tyłu, za rzekę i koniec przedstawienia) czy „rotacyjnymi” wyrzutniami rakiet (bez rakiet). To, że Ukraina nie jest w NATO, to „zasługa” Niemiec (przy wsparciu Francji), ale także samej Ukrainy (przed Pomarańczową Rewolucją opór przed wstępowaniem do NATO, zwłaszcza na wschodzie Ukrainy był dość mocny, tak miej więcej pół na pół). U nas ci, którzy budowali swą pozycję na wierności centrali w Moskwie znaleźli sobie nową centralę ratującą ich przed „polskim żywiołem”, w Brukseli i wyrośli na „pierwszych Europejczyków”, straszących Brexitem w wykonaniu „nieinternacjonałów” (i faktycznie tego się boją, to ich koszmar, bo straciwszy oparcie w ruskich tankach znaleźli je w zachodnich bankach, ich interesy teraz tu reprezentują – powołując się niezmiennie na dobro Polski rzecz jasna – a po brexicie zostali by z tubylcami sam na sam, to ich największy koszmar – nienawidzą „tego tu Polactwa”, swoich korzeni, każdym pixelem TVNu, każdą literką „Wyborczej”). Ukraińscy oligarchowie nie mieli okazji do reorientacji, „partia prorosyjska” nie zmieniła się w „probrukselską”. Dopiero Majdan spowodował mocną reorientację społeczeństwa (większości, nie całego).

    Po raz trzeci w ciągu nieco ponad stulecia wzajemne relacje Niemiec i Rosji doprowadzają do globalnego konfliktu (oraz katastrofy cywilizacyjnej i ostatecznego upadku znaczenia Europy przy okazji). Tym razem Putin sprzedał Niemcom rurę, na której ich powiesi (najpierw nas rzecz jasna, tak jak przedtem Ukrainę czy inne państwa). Zachód uzależnił się od rosyjskiego gazu tak, że nie może pisnąć (a samolot z Prezydentem Kaczyńskim „spadł” na terenie Rosji akurat na kilka dni przed zapowiadanym przez niego wetem gazowego „kontraktu stulecia”, całkiem przypadkiem rzecz jasna).

    Wydaje się, że Zachód właśnie się zorientował co do długofalowych celów Rosji i Putina – odbudować imperium Stalina, a jeżeli się da, dokończyć to, co mu się nie udało – budowę imperium aż po Gibraltar. Pytanie czy nie za późno… W każdym razie restrykcje niewiele pomogą, liczy się tylko militarna siła. Gaz, którego (z katastrofalnymi dla siebie, dzięki Niemcom, skutkami) nie kupi od Rosji Europa, kupią chętnie Chińczycy, jeżeli odetniemy ich od systemów finansowych, Chiny chętnie uzależnią Rosję od własnego (każdy ma swoją „rurę” na sąsiadów). Polecam wczorajszy film Ziemkiewicza na YouTube „Kto wygra tę wojnę” – wojnę Rosji z Ukrainą wygrają… Chiny (chińska sztuka wojny – póki się da, prowadź ją cudzymi rękami). Od czasów II Wojny Światowej wszystko przesunęło się na wschód – wówczas Stalin „sponsorował” Hitlera, żeby wkroczyć na zgliszcza zrujnowanej wojną Europy jako „wyzwoliciel” (i zrealizować cel istnienia ZSRR), dziś Chiny wspierają (i przy okazji uzależniają od siebie) Rosję . Jedno co dla nas dobre, tym razem to Ukraina pełni rolę Polski sprzed 1939 roku, a my tym razem jesteśmy (póki co) kawałkiem Zachodu. Natomiast gdyby Putin zrealizował swoje cele (za cenę jednoczesnej realizacji celów Chin), stalibyśmy się, jako Europa, wasalem wasala. I to byłby ostateczny koniec cywilizacji europejskiej, kolejne tysiąclecie należałoby do Chin. Oprócz filmu Ziemkiewicza polecam na YT film z Zychowiczem, na którym promuje swoją – napisaną wspólnie z Jackiem Bartosiakiem – książkę „Nadchodzi III Wojna Światowa” (znowu się spóźniłem z lekturą, cholera) w filmie „Czy Zachód ponownie wystawi Polskę do wiatru?” na kanale „7 metrów pod ziemią”, jeżeli ktoś jest ciekawy krótkiego przeglądu ogólnej sytuacji geopolitycznej.

    Żeby zakończyć trochę optymistyczniej – jak się potoczą dalsze losy świata, nie wie nikt. Ale ciekawe byłoby, gdyby Chiny powtórzyły numer Rosji (tej dzisiejszej, na Ukrainie, oraz tej z 1939 czy 1941 roku – pamiętajmy, że wtedy Stalin się spóźnił wg Suworowa, Hitler był szybszy) i wkroczyły „wyzwolić” zagrabioną im przed wiekami Syberię oraz w obronie (dość już licznej) mniejszości chińskiej po rosyjskiej stronie granicy. Rosja znów, jak podczas Drugiej Wojny Światowej, stała by się z musu „pivotalnym” sojusznikiem Zachodu w trakcie Trzeciej, ale tym razem Zachód mógłby jej zaoferować jako zapłatę nie nas, tylko… Syberię. Albo nawet kolejny kawałek Chin… Nowa Rosja od Uralu po Pekin… 😉

  5. Najstraszniejsze co usłyszałem w ostatnich dniach, to wypowiedź p. Bartosiaka po jego wizycie w Waszyngtonie – że sami Amerykanie patrzą na polskie zakupy broni jak na miotanie się wioskowego głupka. Albo kacyka jakichś beduinów na pustyni. Bo wydajemy kupę kasy na coś, dla czego NIE MAMY ZASTOSOWANIA W JAKIEJKOLWIEK ROZSĄDNEJ STRATEGII. BO NIE MAMY TAKIEJ STRATEGII. A dlaczego tak jest? Bo nasi kompradorscy politycy nawet sami siebie nie zapytali (już nie mówiąc o pytaniu fachowców) – PO CO im te hiperduper czołgi, myśliwce itd.
    A to nie tak się robi. – SE KUPIMY i MY SOM JUŻ BEZPIECZNE.
    G…prawda!
    Najpierw – CO CHCEMY ZROBIĆ.
    Powiedzmy, że zniechęcić potencjalnego agresora do ataku, bo nieopłacalny.
    Kiedy nieopłacalny? Kiedy do domów nie wróci CO NAJMNIEJ 50-70 tysięcy ich żołnierzy (jak w Afganistanie, czy w przypadku Amerykanów – Wietnamie). A koszt najazdu dla nich sięgnie co najmniej 100 mld USD. I stracą coś cennego – np. wazną infrastruktur kluczową gdzieś tam…
    Czyli – musimy mieć CAŁY SYSTEM OBRONNY skonfigurowany pod ten cel.
    A więc – wielowarstwowa obrona przeciwlotnicza wraz z komponentem obrony radioelektronicznej, pozwalająca na skuteczne przeciwdziałanie ich walce powietrznej na np. miesiąc (czas dotarcia ew, wsparcia z zewnątrz)
    I skuteczna obrona przeciwpancerna – nie pozwalająca napastnikowi opanowywać terytorium – powiedzmy też przez miesiąc.
    Plus coś do dalekich uderzeń celowanych – np. rakiety manewrujące konwencjonalne w ilości znaczącej, odpalane spod wody (triadą najlepiej).
    Plus cyberkomponent (wiadomo po co).
    Plus powszechne szkolenie ludnoości , obrona terytorialna i broń bojowa w każdym domu, zależnie od przydziału mieszkańców.
    Plus odpowiednio przygotowane przeprawy na kluczowych kierunkach działania przeciwnika.

    Czy cokolwiek z tego od 2014 roku nasi politycy przygotowali. A czasu było naprawdę sporo.
    NIC! Poza modułem przeciwpancernym, niewiele wartym bez panowania w przestrzeni powietrznej i bez rozbudowanego systemu obrony radioelektronicznej.
    I to świadczy o całkowitej nieprzydatności, głupocie albo sabotażu ze strony tychże polityków. Który przez ostatnie lata woleli nap…ć się o rzeczy mało istotne, albo robić za akwizytorów bigpharmy… Rozwalając co się da i gdzie się da przy okazji. Niezależnie od ekipy, niestety.

    1. Ano właśnie , a dlaczego tak się dzieje ? Brutalna prawda jest taka , że ” nasi przywódcy ” wcale nie są nasi. A zmieniające się przy władzy partie reprezentują przede wszystkim interesy swoich mocodawców ( odpowiednio Ameryki oraz Niemiec i Francji ). Stąd dziwaczne ( na pozór ) decyzje polityczne czy gospodarcze , stąd te zakupy uzbrojenia , w nadziei że pan i władca spojrzy łaskawym okiem , stąd wypchnięcie milionów Polaków z ojczyzny aby budowały pomyślność Zachodu. Nie uważam , że rządzą nami idioci ( chociaż na niektórych, nawet bardzo wysokich stanowiskach , są i tacy ) , a jedynie nadzorcy posługujący się polską mową ( a i to czasami z wyraźnym trudem )

    2. My tu się produkujemy, a te sprzedawczyki patrzą tylko, żeby mieć z tego pożytek polityczny i ogłupić swój elektorat, oni nie patrzą dalej niż do kolejnych wyborów. Abrams będzie trzecim rodzajem czołgu, całkowicie nam zbędnym. To jest dobry czołg, nie wiem, czy nie najlepszy, ale mamy Leopardy zakupione od Niemca kilkanaście lat temu i dopiero nauczyliśmy się je obsługiwać, więc logicznym rozwiązaniem, byłoby dokupienie(choć nie przepadam za Niemcami, ale tu chodzi o nas, a nie o wspólne animozje) tychże. Dodam, że Abrams jest dwa razy cięższy, dwa razy więcej pali(silnik turbinowy) i każda śrubka jest w systemie calowym, to jest czołg na pustynie, a nie na błoto Europy Wschodniej. Ogólnie czołgi, ile by się ich nie miało, bez wsparcia lotnictwa i piechoty to tylko kupa złomu, bardziej przydałyby się nam drony. Ale niestety, od lat u steru mamy różne stronnictwa(ruskie, pruskie, czy amerykańsko-żydowskie), ale nigdy nie było polskiego i ten zakup zatrzyma rozwój armii na następne lata, ale może taki właśnie jest cel.

      1. Abrams MIAŁBY w Polsce duży sens.
        Ale już i w liczbie ok 1000 sztuk gotowych do boju, wraz z przeszkolonymi ząłogami rotowanymi (2 pełne zmiany+1), amunicją na co najmniej miesiąc walki każdy, z całym zapleczem, serwisem, komponentem obrony przeciwpowietrznej i przeciwrakietowej i rzecz jasna z odpowiednią logistyką paliwową, transportową, komunikacyjną, inteligentnego pola walki, mostami pontonowymi o odpowiedniej nośnosci, itp. itd.
        Podobnie jak f-35 miałyby sens, gdybyśmy mieli nad lotniskami izraelskie systemy obrony przeciwbalistycznej i przeciwrakietowej /przeciwlotniczej. Sama obietnica Sabre w przyszłości – od Brytyjczyków to dużo za mało. I za póżno.
        Nawet patrioty miałyby sens, gdyby było ich z 5-7 razy tyle i gdybyśmy na pewno dostali ich KODY do odpalania od Amerykanów.
        I z pięć łodzi podwodnych autonomicznych miałoby sens, gdyby miały na podkładzie rakiety o zasięgu do 3-3,5 tys. km, supersoniczne manewrujące – a tak po 8-12 każda. I każda z głowicą termobaryczną, minimum pół tony. Albo burzącą/kinetyczną.

        Wszystko to miałoby sens. JUŻ i W NALEŻYTEJ ILOŚCI!

        1. Dlatego napisałem, że Leopardów tyle czasu się uczyli, więc tych też będą się tyle uczyć i jest to czas stracony, co z tego, że będą mosty pontonowe o odpowiedniej nośności, jak przy aktualnej pogodzie zakopie się po paru metrach. No i umowy trzeba podpisywać z możliwością ingerencji w licencję, bez konieczności otrzymania zgody producenta, jak to jest w przypadku Leoparda, Niemiec się musi na wszystko zgodzić, a właśnie na nic się nie zgadza, nasi chcieli poprawić system celowniczy, nie zgodzili się. Wszystko tak jak Pan napisał powinno być, ale patrząc na nasze kukiełki, łudzi się Pan?

  6. Witam,
    No, to trochę Redaktor popromował blondynkę z Kijowa! Ciekawe gdzie ta doświadczona pracą u zachodniego pracodawcy dziennikarka była, gdy doszło do faszystowskiego przewrotu?
    Nic nie pisała nasza kijowska blondynka gdy kijowski reżim faszystowski mordował swoich obywateli na Donbasie przez długie osiem lat!
    Nie napisała ani jednego artykułu na temat antypolskich ustaw Wierchownej? Bo „ustawowa antyrosyjskość” wymierzona była także w Polaków, Węgrów, Słowaków i sto innych narodowości zamieszkujących UPAdlinę! Więc zwisało jej jak zamykano polskie szkoły, jak nadal nie można się dobić pełnej restauracji Cmentarza Orląt Lwowskich, nie protestowała gdy banderowskie władze faszystowskiego kraju nie zgadzały się na ekshumację grobów na Wołyniu – czy choćby upamiętnienie ofiar banderowskich ścierw? Ani słowem się nie zająknęła nad problemem zbiorów Ossolineum i trudnościami w dotarciu do zbiorów przez polskich naukowców. Nie wspominając o zbiorach Uniwersytetu Kijowskiego – jak Redaktor pewnie pamięta – zbudowanego z darów polskiego społeczeństwa ze wszystkich zaborów!

    I nagle blondynka odkryła, że tak jak jej rodacy z Gorłówki, Doniecka czy Ługańska musi chować się w metrze czy piwnicy?

    Nie pamięta jak banderowcy ostrzeliwali dzielnice mieszkalne „swojego Mariupola” Gradami?

    Nie kojarzy bomb fosforowych zrzucanych na obywateli Ukrainy w Sławiańsku?

    Nie kojarzy zestrzelonego przez jej kolegów banderowców samolotu pasażerskiego?

    Bo ja pamiętam i notuję to w zapisach codziennych od roku 2014!

    Mam kontakt z przybyszami „stamtąd” od lat 80-tych – to moi dobrzy znajomi, przyjaciele – którzy albo tam studiowali albo stamtąd przyjechali do Polski. Oni jeszcze przed przekształceniem niesławnego dzieła Lenina pod nazwą „Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka” w „Samostijną” epatowali mnie stale informacjami o rosnącym nacjonaliźmie-banderyźmie – już od połowy lat 80-tych. A w latach 2004-2010 – już było powszechnie wiadomo – że ten faszyzm w końcu musi być siłą zdławiony!

    I na szczęście ktoś w końcu pokazał „cohones” !

    Szkoda, że w roku 2014 Polska wyśmiała propozycje Żyrinowskiego – by dokonać podziału „samostijnej”. Ile tysięcy ludzi dało by się uratować! Szczególnie Polaków na Donbasie!

    Tylko proszę Redaktorze o zapytanie „kijowskiej blondynki” przy kolejnej rozmowie – czy nadal uważa że ludzi nie będących banderowcami czyli ukraińcami trzeba mordować w sposób tak okrutny jak w Odessie?

    Może siedząc w piwnicy czy w metrze coś do niej dotrze? Czego jej z całego serca życzę!

    I życzę jej też szczerze by nie dotknęła jej „denazyfikacja”…

    1. Chwila-moment, wzrost nacjonalizmu w odrębnym kraju jako uzasadnienie najechania przez sąsiada? A to ciekawe. Raczej Putin zobaczył, że mu Zachód zawija Ukrainę i zagrał w co umie, a w co Zachód nie chce grać albo, co gorsza, zagra nami-pionkami.
      Faktycznie przydałby się teraz najazd „niebieskich ludków” z „jakiejś innej” strony Rosji. Szkoda, że USA nie nauczyły się tej sztuczki.
      Ale ja jestem amator w te klocki. To może jakaś kolejna zaraza? 🙁

      1. Jak przyjdzie rozkaz to będzie i kolejna zaraza. Na razie Kraska i Niedzielski rozkazał żeby wirus nie atakował uchodźców. Mogą przyjeżdżać bez testów, kwarantanny i paszportów szczepionkowych. Co innego my, tubylcy, nas te dobrodziejstwa nadal obowiązują. Taka wojna to jest dar niebios dla naszej polskiej (?) władzy. Nikt już nie zapyta o zgony poszczepienne, spadek odporności albo nowy polski wał. Nasi dzielni mężowie stanu mogą teraz z ważnymi minami bohatersko walczyć z Putinem deklaracjami i zdecydowanymi apelami do Zachodu, a jak nadejdzie prawdziwe zagrożenie, równie bohatersko spi…ć w jakieś bezpieczne miejsce, jak w 39. Moim zdaniem to jest po prostu kolejny etap wielkiego resetu. Ty, herbatko, jak ci zależy na Polsce, pomódl się lepiej do kogoś, kto zawsze nam pomagał.

          1. Putin zbój!!
            Pajdiot na ch.j!

            Coś mu się zdaje się zacięło w tej jego ukraińskiej misji, ruski trollu! A i Xi mu dziś w mordę napluł. „Mentalność z zimnej wojny”. Pięęęknie🤣🤣🤣

        1. Dokładnie tak też uważam. Pamiętam jak z górą pół wieku ChRL wystosowywała , całymi latami , ” kolejne poważne ostrzeżenia ” wobec ZSRR. Zebrało się tego coś ze 3000. Nie mogę się oprzeć wrażeniu , że trockistowskie elity UE , gorliwie powielają wiele pomysłów azjatyckich towarzyszy

  7. Przypominam że my, tu w Polsce, mamy wojnę od 2 lat.
    I że jak dotąd zginęło w niej 200 tysięcy Polaków.
    Czy ze strony NATO albo Unii Europejskiej padło choćby jedno słowo sprzeciwu?
    Nie słyszałem. Ale widziałem że centrum decyzyjne tej wojny z narodem, z Polakami, mieści się w największym i najsilniejszym państwie NATO …
    Kto zatem jest naszym wrogiem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *