23.02. Historia pewnej konferencji.

30

23 lutego, dzień 723.

Wpis nr 712

Od dziś przestaję podawać liczbę zakażonych i zgonów, bo moje główne źródło przestaje je publikować, co oznacza może nie tyle, że to koniec pandemii, ale, że – co było jasne dla wielu od dawna -, że jej aspekt epidemiologiczny zszedł już na dalszy plan. A więc system poddał się po 723 dniach…

Wojenne pohukiwania znowu przykryły rzeczy ważne. Nie to żebym walczył o bezwzględne pierwszeństwo tematów kowidowych, bo koronawirus jest taktowny i politycznie wyrobiony na tyle, że wie kiedy jego miejsce i czas. O czym przypominają media. Ale gdyby nie wojna, to dziś wszyscy by deliberowali nad konferencją, w trakcie której rząd odwołał większość obostrzeń. A tu ani fali radości, ani lud wyzwolony nie wybiegł na ulicę. Tak jak to z wojną hybrydową, tu akurat było wiadomo kiedy się zaczęła, ale kiedy pandemia się skończy to nie takie proste. No bo mamy do czynienia z „bezobjawowym zniesieniem obostrzeń”.

Chodzi o to, że do tej pory niewidoczne, mniej dotkliwe i kompletnie nieprzestrzegane obostrzenia mają zniknąć, a więc lud nie bardzo będzie widział różnice. No bo testoza pozostaje, kwarantanny i izolacje tudzież, no i nasz (jedyny?) widomy znak pandemii – maseczki. W innych krajach już sobie podarowali, ale u nas nie – my będziemy dalej po staremu. Jesteśmy więc jak zabity skorpion – już po herbacie ale jeszcze kąsamy. I to trzeba było jakoś na konferencji wytłumaczyć. Było cię ciężko, bo wymagało to slalomu pomiędzy tyczkami zmyśleń i fałszerstw, ale nie to było najgorsze.

Otóż w dzień chwały pełzającego zniesienia postanowiono złapać byka za rogi i za pomocą nagle (po półtora roku od wystąpienia zjawiska) natchnionych dziennikarzy podjąć temat ponadnormatywnych zgonów w Polsce. No bo nasze pierwsze miejsce w tym względzie kłuło w oczy od dawna i postanowiono się z tym rozprawić. Po pierwsze zjawisko:

No, przodujemy, można nawet na niektórych serwisach zobaczyć jak nam szło. Doszliśmy do 200.000 ponadnormatywnych zgonów,

co daje nam pierwsze miejsce w podziale na liczbę ludności. (Zobaczmy na Szwecję, o której poniżej jeszcze będziemy pisać):

Zjawisko to wystartowało w… październiku 2020 roku i było spowodowane głównie polityką rządu. To wtedy ujednoimienniono wiele szpitali, co oznaczało przerwanie niekowidowych terapii, odkładanie zaplanowanych (w polskiej służbie zdrowia oznacza to zazwyczaj – pilnych) operacji oraz wstrzymanie przyjmowania do szpitali. Tak gwałtowny skok, jaki miał miejsce w okresie połowa października-połowa listopada 2020 mógł być spowodowany tylko dwoma czynnikami: zbombardowaniem kilku miast albo błędami w systemie zdrowia publicznego, które natychmiast skutkowały takim skokiem, w którym w ciągu 30 dni doszliśmy do 40.000 ponadnormatywnych zgonów. Ponad 1 tysiąc dziennie. Dodatkowo.

I teraz jak to tłumaczono na konferencji? No, tragicznie to zaczął premier. Najpierw od bzdury, skąd się w ogóle biorą teraz chorzy pacjenci, skoro przeprowadziliśmy tyle działań, ze szczepionkowaniem włącznie. Okazało się, i to my foliarze jesteśmy nienaukowi, że… były to osoby, które przechorowały wirusa w poprzednich falach i teraz się pochorowały. Znowu. No ja już nie wiem jak to skomentować, bo takie twierdzenie kłóci się nie tylko z nauką ale i z prostą logiką. No, jak już premiera przyszpilił jakiś dziennikarz o nadmiarowe zgony, to usłyszeliśmy coś na wzór „a u was Murzynów biją”, czyli nie padła odpowiedź czemu prowadzimy w tym niechlubnym rankingu, tylko dowiedzieliśmy się, że u nas nikt nie selekcjonował pacjentów, jak tam było u nich, na Zachodzie.

Tak? A czy teleporady nie były przypadkiem takim hurtowym triażem? A czy tych z pozytywnym testem nie wywalano z izb przyjęć, jeśli się z takim wynikiem tam zdołali przedrzeć? A ludzi chorych na długoletnie choroby odstawianie zamiast na oddziały specjalistyczne to do kowidowych umieralni, gdzie byli doglądani przez okulistów, którzy chcieli dorobić i leczeni respiratorami albo niedziałającymi wynalazkami Big Farmy, takimi jak remdesivir – to nie była selekcja? Ale to premier – odbił piłeczkę w kierunku Szwecji, powołując się że myśmy postępowali zgodnie z nakazem człowieczeństwa, tamci zaś wstrzykiwali morfinę na kolorowe farewell. Czyli tamci to zimni mordercy, ale jakoś tak się stało, że tam mniej umarło, niż przy naszej „humanitarnej” strategii?

Minister Niedzielski stwierdził, że wysoka śmiertelność na polskiego kowida była spowodowana późnym zgłaszaniem się pacjentów do szpitali. To jak to? Codziennie straszyliście jak to się w szpitalach umiera, że są przepełnione, że ludzi trzeba odsyłać, że dla postrachanego chorego telefon po kosmitów to była ostateczność. A teraz że to oni winni. To znaczy, że taki profesor Jan Waszkiewicz z Wrocławia, który miał i pozytywny test na kowida, i niezdiagnozowane przez tydzień (teleporada) zapalenie płuc i zabrali go na oddział za późno, tak że po kilku dniach zmarł, to on za późno zadzwonił?

Z nadmiarowymi zgonami pan minister Niedzielski wziął się za bary wprost. Nie tam, że Szwedzi (też?) mordują. Po prostu winni są Polacy. Tego się nie da odzobaczyć: „Jeśli chodzi o zgony nadmiarowe, jest to suma różnych przyczyn, które dotyczą różnicy między poszczególnymi krajami. Analizując w ujęciu różnych krajów – bo rzeczywiście tutaj nie mamy chwalebnej statystyki – widzieliśmy pewne przyczyny, które nie zależą w gruncie rzeczy od covidu, a od pewnych parametrów, które przesądzają o długości trwania życia: to jest skłonność ludzi do profilaktyki, do wczesnego badania się, to jest świadomość zdrowotna, która decyduje o stylu życia. Ta zdrowotność społeczna też przesądza, że jeśli pojawia się uderzenie epidemiczne w postaci koronawirusa, to będzie on zbierał większe śmiertelne żniwo w społeczeństwach, które charakteryzują się mniejszym poziomem zdrowotności”. 

Cytując ulubieńca pana ministra, czyli profesora Horbana (gdzieś zniknął, c’nie?) „gdybym umiał się posługiwać nożem, to bym go użył”. Wywalali ze szpitali, żeby zrobić miejsce kowidowcom, a w międzyczasie zanotowaliśmy w pandemii NAJNIŻSZY od ponad 10 lat stopień wykorzystania łóżek w szpitalach.

Przerywali terapie, odkładali operacje, nie przyjmowali do szpitali, nie diagnozowali chorób, bo siedzieli przy telefonach. I co, winni są Polacy, bo za dużo palą, piją, nie bawią się na świeżaku (np. w lasach…), nie chodzą (nie dzwonią, znaczy się) do lekarzy? I to wszystko wysypało się nagle w ilości 40.000 zgonów w październiku 2020? Tak sobie pili i palili, nic się nie działo na średniej aż tu nagle Polakom w wymiarze ludności sporego miasteczka zechciało się zabierać na tamten świat w ciągu jednego miesiąca?

To już nie jest robienie idiotów z ludzi, z pełną bezkarnością pychy. To naplucie na trumny ofiar własnych błędów. Może jednak trochę pokory i chociażby pokuty? 200.000 rodzin obserwowało zapaść swoich najbliższych. Jedni gaśli po domach (około 70.000 nadmiarowych zgonów pozaszpitalnych), inni w otoczeniu rodziny, bez pomocy lekarzy, jeszcze inni – w samotności opuszczeni przez medyków, bo ci byli zajęci na oddziałach kowidowych, albo nie było personelu, bo któraś z pielęgniarek złapała pozytywny test i zamknęli cały oddział. I mówienie teraz ich rodzinom, bo zmarłym już ciężko coś powiedzieć, że sami sobie byli winni, to jakiś koszmar.

Mnie zawsze na szkoleniach z PR-u uczyli – nie obwiniaj ofiar, nawet gdyby były same sobie winne. Publiczność nie przyjmie takiego braku empatii. Bo poza winą są jeszcze emocje i cierpienia – ofiar i ich rodzin. A co dopiero powiedzieć o zrzucaniu winy na ofiary kiedy jest się sprawcą ich cierpień? To cynizm pierwszej wody i mam nadzieję, że ludzka pamięć tak łatwo tego nie puści.

I po czymś takim… nikt z dziennikarzy na konferencji nie przycisnął ministra, kiedy ten ujawnił taką pogardę dla swoich ofiar. A wystarczyło zapytać: A cóż to takiego się stało 15 października 2020 roku, że po 30 dniach od tego momentu 40.000 osób umarło ponad normę? Czy rząd podjął wtedy ciut wcześniej jakąś decyzję dotyczącą przyjmowania (a właściwie zwalniania) pacjentów? Kto ją podjął? Czemu ten proceder (skoro wyniki ponadnormatywnych zgonów były znane już w ciągu miesiąca, przynajmniej takiemu Karwelisowi i spółce) był kontynuowany i zaowocował drugą i trzecią falą ponadnormatywnych zgonów?

Czy profesor Waszkiewicz źle się prowadził, że umarł? I czy to prawda, że służba zdrowa pod pańskim kierownictwem nie ma sobie nic do zarzucenia i nasze pierwsze miejsce na tym śmiertelnym podium, to zasługa jedynie złego prowadzenia się Polaków?

Nikt z mediów nie zadał takich pytań, a są one – i inne, lepsze – oczywistością, jeśli media mają spełniać swoje zadanie. Odbył się tylko spektakl z zadaniem jednego nieprzyjemnego pytania. Otrzymano bzdurne, albo pogardliwe odpowiedzi, co oznacza, że układ czuje się bezkarny. Co oznacza możliwość recydywy.

Jedna z bardziej obrzydliwych konferencji, jakie widziałem. A wiedziałem na żywo przecież konferencje Urbana w stanie wojennym. Jak by to było? „Rząd się wyleczy?”. Chyba amantadyną…

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

30 thoughts on “23.02. Historia pewnej konferencji.

  1. Urban i Jaruzelski przy TYCH sanitarystycznych ludobójcach to pikuś: raptem 400 ofiar w 10 lat.
    CI masowi zabójcy zabili ĆWIERĆ MILIONA LUDZI (bo i część nieleczonych covidowych trzeba doliczyć) w dwa lata.
    Urban i jaruzel buty by im mogli czyścić…

    1. Dobre sobie, najbezczelniejsza covidiańska suka szuster-ciesielska jako autorytet medyczny!?
      Lecz sobie człowieku nogi, bo na głowę chyba za późno…

  2. A tymczasem Ukraina została zaatakowana przez Rosje.
    https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/w-rosyjskiej-propagandzie-%c5%bcydzi-rz%c4%85dz%c4%85-ukrain%c4%85-a-polska-jest-%e2%80%9ekoniem-troja%c5%84skim%e2%80%9d-usa-%e2%80%9eto-obsesja-putina%e2%80%9d/ar-AAUdsOY?ocid=msedgntp
    A więc wojna, że zacytuję Polskie Radio z 1 września 1939 roku. Kto następny? Bo Rosja z raz obranej drogi raczej nie zawróci.
    Ponoć wybuchy słychać nawet we Lwowie i Łucku, a więc 60 i 90 km od granicy z Polską.

    1. Ja się może będę powtarzał, ale jak pisałem i nadal tak uważam, że to element budowania wysokiej eskalacji, żeby uzasadnić, że w rozmowach ostatniej szansy zgodzono się ponad naszymi głowami na tak niekorzystne dla nas zapisy.
      Szczerze mówiąc to oba scenariusze są dla nas ryzykowne – i otwarta wojna i takie porozumienie ostatniej szansy, gdzie Putin dostaje wszystko na tacy (całą Europę środkowowschodnią). Ale myślę, że paradoksalnie to właśnie otwarty konflikt zbrojny na Ukrainie daje nam jako takie szanse na wybronienie się, bo to by było wciągnięcie Rosji w długi, dość wyniszczający konflikt, nawet gdyby zajęli całą Ukrainę (w co nie bardzo wierzę). Szanse tego rodzaju, że nastroje społeczne we wszystkich prozachodnich krajach naszego regionu pójdą w jednym kierunku, że podniesie to świadomość naszych interesów, mobilizacji itd (w pewnym uogólnieniu, wiadomo, że warchołów nie zabraknie).
      Natomiast scenariusz, który mi wydaje się bardziej prawdopodobny i o którym już pisałem, jest tylko pozornie lepszy dla nas, bo „chroni nas przed wojną”. Ale tak na prawdę pod tym pozorem doprowadza nas do kompletnej ruiny na przestrzeni 5-10 lat.
      W przypadku scenariusza otwartej wojny na Ukrainie widzę szanse na wyjście z tego obronną, a nawet zwycięską ręką, szanse na zwrot Ukrainy ku Polsce, na jakieś Trójmorze lub inne podobne projekty. W przypadku scenariusza ustępstw po rozmowach „ostatniej szansy” nie widzę jak mielibyśmy się bronić przed kompletnym skolonizowaniem nas. Ten drugi scenariusz znacznie bardziej opłaca się krajom zachodnim i Rosji i sądzę, że do tego obecnie dążą. Nas powinno interesować raczej uwikłanie Rosji w długi, męczący konflikt na Ukrainie. I nie chodzi tu o cynizm, tylko o realizm.

      1. JA zawsze powtarzam ,ze państwa o charakterze demokratycznym nie mają szans w starci uz państwami o charakterze niedemokratycznym lub antydemokratycznym. Przypominam mi to trochę mecz piłkarski, gdzie na boisko wychodzą dwie drużyny graja przeciw sobie . Ta pierwsza jednak stosuje się do zasad i przepisów. Owszem, zdarzają się faule (jak to w walce o piłkę), ale nie sa ostre i zdarzają sie rzadko. I druga, która ma w nosie przepisy na boisku, fauluje, kopie po kostkach, zdobywa bramki ze spalonego i żąda ich uznania, naburmusza sie, kiedy sędzia odgwizduje przewinienie i uważa, że jest traktowana gorzej niż przeciwnik. Mozliwie ,ze jest w tym drugie dno związane z tym co chce osiągąc. Wygrać za wszelką cenę bo „jej się należy”, bo inni wygrywają nieuczciwie i ona tez tak chce. Rosja jest takim typowym symetrystą. USA napadły na Irak (co akurat uważam za błąd, który jak smród ciagnie sie za nimi), to nie oznacza, że Rosja też tak może zrobić z Ukrainą. A takie jest tłumaczenie.

  3. A tymczasem cały smród po kovid jest pięknie zamiatany wojną na Ukrainie, na co wielu się nabiera (nawet wśród czytelników Dziennika, co widać po komentarzach, Admin o kowidzie, oni o Ukrainie). Ja nie mówię, że sytuacja na Ukrainie jest nieważna, ale znaj proporcjum mocium Panie – wojna ta nie przyniosła na razie 200 tysięcy zgonów Polaków . A tymczasem wszystkie media zgodnie walą w Putina i żądają od Polaków jedności. Nie ma jedności dla morderców, ja się na to nie nabiorę.

    1. Nikt się nie nabiera, tylko trochę zaśmiecamy temat dygresją. W temacie kowida redaktor powiedział wystarczająco i celnie, co tu poprawiać 🙂

  4. Z pozdrowieniami w kolejnym doniosłym i szczęsnym dla Polaków, a przede wszystkim mieszkańców LNR, DNR i całego kraju – byłej USRR!

    Huraaa!
    Po prawie 8 latach w końcu się doczekaliśmy akcji denazyfikacyjnej!

    W nocy banderowcy atakowali z częściowym powodzeniem na kilku odcinkach frontu. Wezwane oddziały rosyjskich „mirotworców” w końcu zaczęły likwidować ukraińców czyli banderowców. Nie istnieją już dwie najroźniejsze brygady, mam nadzieję że faszystom z Ajdara i Azowa też się dostało ostatecznie. Oddziały LNR i DNR idą do przodu. W Noworosji wstrzymano akcję ewakuacyjną. Białoruskie czołgi też wchodzą na teren upa-dłego kraju.
    Zlikwidowano prawie wszystkie lotniska, składy broni itd. Nie istnieje amerykańsko-brytyjskie bazy w „naszym polskim” Oczakowie i pod Odessą. Nawet „skalibrowano” Stanisławów.
    Wojsko węgierskie stoi na granicy i chyba czeka na rozwój wydarzeń i ewentualne wejście by chronić swoich obywateli.
    Jedyna niewesoła informacja to to, że tysiące banderowców może się pojawić w Polsce…

    Nie mniej jednak, kto ma szampana to chyba już ma otwartego! 🙂

    1. A jak już Putin pokona Ukraińców to zainstaluje tam jakiegoś powiedzmy Ołeksanda Łuhaszenkę, Ukraina pod jego władzą ochoczo przystąpi do ZBiRu i za kilka lat Białoruś razem z Ukrainą przy dyskretnym poparciu Putina wkroczą na teren RP. No ale ty pewnie będziesz się wtedy cieszył. Ja po prostu patrzę na to w ten sposób: kto jest dla nas bardziej niebezpieczny banderowcy czy Putin?

      1. Dokładnie. 10/10.
        Ale przecież putlerowskie trolle nie po to tu włażą, żeby NAM , Polakom robić dobrze, ale żeby realizować polecenia swych nadzorców z Olgina czy skąd tam jeszcze…
        I w tym kontekście: owszem, wychodzi na to, że jednak prawdą jest, że niektórzy najbardziej aktywni „foliarze” to agentura Rosji.
        Nawet tu . Ze dwóch takich (lub jeden multinickowy) włazi putlerowi ws agresji na Ukrainę do d… bez wazeliny.

  5. No proszę, każdy kto ma trochę bardziej trzeźwe spojrzenie na „wojnę”, od razu staje się automatycznie ruską onucą. Podobnie jak przedtem foliarzem i płaskoziemcą. Dla mnie tzw wojna to jest tylko następny etap operacji „kowid”, tylko bardziej zdecydowany, co poznać po zakazie komentowania na interii. Pewnie się boją nadmiernego entuzjazmu na zapowiedzi rządu o sprowadzeniu do Polski paru milionów miłośników Stiepana Bandery. Polska (?) władza jak zwykle najbardziej wystawia tyłek bez żadnej zapłaty, szkoda tylko że nie swój ale zwykłych, szarych ludzi.

    1. To, że ktoś jest Ukraińcem nie oznacza, że jest fanem Bandery . Znam sporo Ukraińców, którzy już tu mieszkają od lat i pracują, ale nie popierają tego co o nim mówią. Wiec to nie takie oczywiste. Bandera narobił sporo złego i w czasach IIWŚ i jest mu to pamiętane, tak jak się pamięta o Stalinie i jego zbrodni na Polakach, jak się pamięta Hitlera i jego zbrodnie. Tak jak się pamięta PRL zbrodnie UB z lat 40 i 50. Takich rzecz sie nie zapomina. Ale nie można uogólniać i generalizować. Trzeźwe patrzenie na działania Rosji na Ukrainie nie mają nic wspólnego z tym jak Rosja ich traktuje. Bo dzis tak ich traktuje, a jutro może Polaków. Wiec jak bym był ostrożny z takimi komentarzami.

      1. Co innego solidaryzować się z nimi a co innego sprowadzać bezrefleksyjnie miliony ludzi, którzy już pewnie nie wrócą do siebie. Kto pamięta wojnę, ten zaświadczy, że ani ruscy ani ukraińcy ani niemcy nie wyszli nam na zdrowie!

      2. Ja jeździłam kiedyś, co prawda dobre kilka lat temu po Ukrainie (zachodniej) i muszę stwierdzić, że ludzie ci mieli generalnie zupełnie dziwną, nijak się nie mającą do naszej wizję 2. Wojny światowej. Nagminne było przekonanie, że my i oni to razem walczyliśmy z Sowietami. To znaczy my, AK, i oni UPA. W ogóle nie wiedzieli, albo nie chcieli wiedzieć o zbrodni wołyńskiej. Myślę o prostych ludziach z wioch i miasteczek, gdyż z takim gadałam. Zdziwił mnie też ich sposób na wyrażanie patriotyzmu, w byle dziurze były jakieś „izby pamięci” (kto pamięta coś takiego w swojej podstawówce?) z pamiątkami po ich, czyli de facto upowskich żołnierzach, aż czasem mi się gorąco robiło na myśl, że mam wejść do takiej chałupy, gdzie, no właśnie, co zobaczę? Siekierę? Ale oni też mają w domach portrety Tarasa Szewczenki, to taki ich Mickiewicz… Czy wy macie panowie patrioci, portrety Mickiewicza na ścianach obok Najświętszej Panienki? A swoją drogą, to właśnie na Ukrainie po raz pierwszy usłyszałam od prostej Hucułki, że naszego (polskiego) prezydenta zabił Putin… To było chyba z miesiąc po katastrofie i naprawdę byłam zszokowana, bo u nas jeszcze się takie wnioski nie rodziły .

    2. Dokładnie! Dzięki takim idiotom wyzywającym ludzi przytomnych od ruskich onuc ma kto walczyć (i umierać) w imię zysków zachodnich banksterów.

  6. Acha, wśród tych „uchodźców”, na pewno wmiesza się tych islamskich emigrantów, co to chcieli się dostać do nas przez Białoruś. I na co było tak dzielnie budować zasieki na granicy, jak teraz wpuścimy każdego?

    1. Ty onuco nie zmieniaj tu bez przerwy nicków, tylko wyp…laj w podskokach!
      Nicki zmieniasz, a śmierdzisz cały czas tak samo. Won prowokatorze!

          1. Ja ci nie przedstawiłam swojego punktu widzenia, więc co się czepiasz. To nie twój blog. Jak się Adminowi nie spodobam, to mnie wywali . I się tak nie podniecaj, to nie na Polskę lecą rakiety (no chyba że jesteś Ukraińcem, to wtedy rozumiem, współczuję). Teraz trzeba myśleć, co robić, żeby na nas nie spadły za jakiś czas, a prostych rozwiązań nie ma, a nie kwiczeć na wszystkich, co próbują się zastanawiać . Dla mnie ważna jest tylko moja ojczyzna, Polska, a reszta jest narzędziem.

  7. Posłuchaj p. Bartosiaka. Na dziś chyba najtrafniejszy punkt widzenia. Jak dotychczas (i od lat dziesięciu) sprawdza się w 120 procentach . Choćby jego rozmowa z red. Janke z grudnia.
    Fejków od ruskich trolli na pewno nie musisz przyswajać. Bo to nie żaden inny punkt widzenia, tylko świadoma dezinformacja, część większej operacji służb wojny psychologicznej putlera.
    (Choć jak dziś przeczytałem, że ukraińscy uchodźcy nie bedą testowani itd a Polacy nadal tak, to uznałem, że to Niedzielski jest największym w Polsce sabotażystą od Putina.

    1. Akurat czytam „Koniec końca historii”, więc się dobrze wstrzeliłeś z radą. Co do fejków od ruskich troli, to wiesz, ja jestem dorosłym człowiekiem. Nie boję się manipulacji i nie trzeba mnie chronić. Mi nikt nigdy nie zapłacił za żadną opinię i nie sądzę, że większość na tym zarabia, po prostu ludzie lubią dyskutować, a u Admina jest kulturalnie, więc to robią tu, a nie gdzie indziej. Ja też zagotowałam, jak usłyszałam o przywilejach kovidowych dla uchodźców. I jeszcze ten pociąg od granicy dla rannych do polskich szpitali, ciekawe, czy też ich wpuszczą bez testów, czy trafią na triaż. Ja rozumiem, że są konwencje międzynarodowe i też solidarność powinna być, ale jednak nie życzę sobie, by mnie gorzej traktowano w moim własnym kraju niż obcokrajowców. A gorące zapewnienia premiera, że przyjmiemy każdego uchodźcę, pachnie mi Angelą na kilometr i podobnymi kłopotami .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *