31.05. Mamy polską stolicę sanitaryzmu
31 maja, dzień 1185.
Wpis nr 1164
zakażeń/zgonów
62/0
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
Mamy to. Nie Warszawa, nie gminy, które dostały nagrody za największy poziom zaszczepień, ale to Poznań został stolicą sanitaryzmu. Trzeba przyznać, że ukrywał się długo, ale pierwsze sygnały dochodziły od dawna, tylko że dopiero teraz przerodziły się w całą serię, prowadzącą ostatnią prostą na szczyt kowidowego podium.
Tym pierwszym sygnałem było badanie… ścieków na okoliczność występowania w nich wirusa kowid. To taka radosna kontynuacja tradycji innego miasta – Krakowa, który badał ścieki w celu sprawdzenia gęstości i dynamiki poziomu narkotyków. W przypadku Krakowa dało się te wahania wytłumaczyć, że to nie Krakusy, tylko bandy Angolo-Irlandczyków, które sobie z rodu (par excellence) Kraka zrobili mekkę obleśnych wieczorów kawalerskich. Teraz mamy Poznań i kowid w ściekach.
Bojących się proszę o wstrzemięźliwość i zaniechanie paniki, chyba, że mają dziwne upodobania kulinarne. Bo w ludzkich wydzielinach to z kowidem bywa różnie. W ogóle, to z tym koronawirusem poza organizmem to też jest dziwnie jakoś. Na początku miał zakażać i na przystankach, i na ulicach. Srożył się na powierzchniach choć było wiadomo, że przez skórę się nie zakazisz. To znaczy tam było wiadomo… wtedy to nic nie było wiadomo, bo koronawirus, istniejący przecież od dziesięcioleci nie tylko w przyrodzie, ale i nauce, okazał się taką niespodzianką, że cała wiedza o nim zniknęła i musieliśmy zaczynać od początku. Pamiętamy przecież kosmitów pryskających przystanki i zmiatających ulice strumieniami detergentów. Sprawa została ucięta jak nożem, co dowodzi, że producenci detergentów mieli gorsze dojścia niż Big Farma, która jak widać w środki dezynfekujące nie zainwestowała.
A więc Poznań testuje ścieki. Co z tego może wyniknąć? Ano populacyjne badanie tzw. cichej pandemii. Takich, co to albo bezobjawowo chorują, albo się czają chorzy po domach nie chcąc popaść w testowo-kwarantannową kałabanię. To znaczy kiedyś tak było, bo teraz to pandemia padła z powodu nietestowania się ludzi, a jak tam z nimi kowidowo jest to już chyba władze boją się dowiedzieć, bo jeszcze wyjdą z tego jakieś same zgryzoty. Co ujawniono np. w Poznaniu dzięki traktowaniu ścieków technologią PCR? Ano, że w piątej fali mieliśmy pięć razy więcej chorych (na testy ściekowe) niż wiedzieliśmy o tym oficjalnie. I co? Popadali tam w tym Poznaniu od tego, że było więcej niż myślał obecny kandydat na posła z ich okręgu?
No, pytanie trochę niezręczne, bo wychodzi, że… tak. Pisałem już o tym w kwestii zwiększonej śmiertelności kadry poznańskiego Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza. Dostało mi się za to co niemiara, a ja tylko cytowałem dane statystyczne. Nawet doszło do tego, że zostałem oskarżony, iż to ja z kolei oskarżam o te zgony żydokomunę, która ucina nam (akurat w Poznaniu) głowę, chcąc zająć ogłupiały Polin. Ale co ja poradzę, że tam na uniwerku to jeden nekrolog na tydzień wypada?
Ten fenomen ostatnio pośrednio wyjaśniła grafika zrobiona z danych statystycznych, zestawiona przez Marka Sobolewskiego:
Wynika z niej jakieś szczególne, przebijające polską średnią o rząd wielkości, wzmożenie szczepionkowe. 80% wszystkich szczepień z Polski w jednym mieście. Co tam się dziej w tym Poznaniu? Inni ludzie? Inny mental? Ktoś pompuje wyniki? Nikt im nie powiedział, że już nie ma za to loterii hulajnogowej? Może ktoś z ocalałych poznaniaków wyjaśni ten fenomen?
Ja tam z Wrocławia jestem i myśmy zawsze mieli kosę z Lechem. Dla mnie poznaniak, oszczędny, wyrachowany to pewnie coś tak skrajnego jak dla nich spontaniczny i hulaszczy wrocławianin, potomek kresowych Karguli. Ale warto się przyjrzeć, bo to tam się dziwne rzeczy dzieją. Oglądają własne ekstrementy pod światło, wymierają w jednym miejscu, w końcu szczepią się na potęgę, jak by im ktoś zapomniał powiedzieć, że to już koniec wojny i można iść do domu.
Trzeba będzie doglądać tematu, założyć sobie zakładkę i poczekać. Pomogą w tym nie ściekowe, ale statystyczne grzebaluchy i zobaczymy na czym polegał ten poznański fenomen oraz czy się utrzymał.
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Tyle ludzi się zaszczepiło, czy tyle ludzi jest wpisanych na listy, ale nie widziało nawet strzykawki? Żeby potem nie było jak we Włoszech, że jedno to zapis na kartce czy tam w komputerze. A czym innym rzeczywisty strzyk szczepionki?
Biją rekordy wymierania, więc wzięli a ministerstwo policzyło.
Powielam podobno wiarygodny raport Deagela: https://bitomat.wordpress.com/2023/05/24/zblizajaca-sie-katastrofa-prognoza-deagela-dotyczaca-wyludnienia-w-2025-r-jest-poparta-oficjalnymi-liczbami-ofiar-smiertelnych-w-milionach-i-poufnymi-dokumentami-firmy-pfizer/
Niezwykle cenne. Dziękuję. Właśnie się zaczytuję. Czytałem o tym przed wojną kowidową- nikt nie wierzył.
Ot, „zwykła, internetowa teoria spiskowa”. Teraz mam konkret.
” bo koronawirus, istniejący przecież od dziesięcioleci ” ale dlaczego od dziesięcioleci nikt się nie dziwi? Gdzie był wcześniej, przed tymi leciami? Czy nie przypadkiem pojawił się wtedy gdy rozpoczęto eksperymenty z genami?