5.04. Ekologiczne rytuały, kolejna świecka tradycja.
5 kwietnia, dzień 399.
Wpis nr 388
zakażeń/zgonów
2.448.463/55.005
Taki był nawał, że większość przegapiła. Ja – strażnik pandemicznych zdarzeń – nie mogę. Ale poszło niszowo, niemniej wyraziście. Była oto w dniu 27 marca Godzina dla Ziemi. Dla jej uczczenia trzeba było zgasić na jedną godzinę światło, odłączyć się od prądu i pomyśleć o przyszłości planety. I poszło.
Ekologiczni sceptycy zaczęli się wyzłośliwiać i szukać dziury (ozonowej?) w całym. No bo rzeczywiście – co masz zrobić jak swój dom oświetlasz fotowoltaiką i nie zostawiasz tym samym brudnego śladu węglowego? Zgasić to światło czy nie? Szydercy radzą by pójść na kompromis – grzać i świecić, ale założyć okulary przeciwsłoneczne.
Oczywiście wkradła się i polityka. Wrogowie prezydenta Trzaskowskiego, człowieka-awarii, pochwalili, że ten zaczął obchody dnia Ziemi dzień wcześniej, bo to wtedy zgasło światło w dwóch dzielnicach stolicy. Ale nie na jedną godzinę. Zaczęły się spekulacje, że skoro to przymusowa dobrowolność obchodów, to czemu się mitygować? Jak już, to po całości – wyłączyć całe miasto i na nagle ociemniałych nadejdzie mroczna refleksja. Mi się tylko roztopiły mrożonki w zamrażarce i rzeczywiście – naszła mnie refleksja nad panią Spurek, że może rzucić jednak to mięso? Muszę tylko zobaczyć, czy to sztuczne od Billa Gatesa też trzeba będzie zamrażać. Ktoś coś wie?
Ja już pisałem o eko-hipokryzji, czyli działaniach na pokaz, bo to ten klimat i natura to modne takie, właściwie jak się chce zaistnieć jako celebryta to nie wypada nic nie robić „w temacie”. A więc celebryctwo siadło i zgasiło, ale i tu szydercom nie dość. Zaraz wytropili, w tym wypadku niejaki Grzegorz Lisiński: „Niewiele jest w przyrodzie zjawisk bardziej kretyńskich niż celebryci, którzy lecą na Zanzibar, żeby przez 2 tygodnie grzać tyłek nad basenem i emitują przy tym tyle C02, co 50 aut przez rok, a potem ogłaszają, że jak zgaszą chińską świetlówkę w kiblu na godzinę, to uratują planetę”.
Tak, to obłuda, nie wiem tylko czy wyrachowana czy tylko tak z gapiostwa. No bo jak tuzy polskiej kultury nie wiedziały np., że ich zaszczepiają poza kolejnością, to skąd ich młodsi, bardziej zanzibarowi mają znać rachunek swego przelotu na drugi koniec świata? Ważne, że na fejsiku czy insta zostanie ślad, że wszyscyśmy się starali. Ślad niewęglowy.
Ja wiem jedno – a skończyło się liceum zawodowe o profilu elektronicznym -, że jak się włącza lub wyłącza światło to następuje gwałtowny, skokowy wzrost poboru mocy. To znaczy, że czasami lepiej jest dla świata nie gasić zbyt często światła, a już szczególnie z powodów ekologicznych. Ale kto tam o takich rzeczach myśli. Odbębniliśmy kolejną świecką tradycję i zadowoleni wsiedliśmy do swoich wielolitrowych SUV-ów i pojechaliśmy do lasu poobserwować budzącą się na wiosnę przyrodę. Niektórzy w samochodach napędzanych prądem wyprodukowanym przez węglowe elektrownie. Ale liczy się sztuka…
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Dodam jeszcze złośliwie, że już od dawna funkcjonuje u nas program pt. „infrastruktura i środowisko”. I tak, jeśli kiedyś przy remoncie linii kolejowych wymieniało się szyny i podkłady, tak teraz, przy okazji, wycina się przy także wszystkie drzewa przy torach i dworcach. To jest prawdziwa rzeź, nie jakieś tam kilka drzew. Tak w ramach troski o srodowisko…