6.04. Państwo jako Janosik

6

6 marca, dzień 400.

Wpis nr 389

zakażeń/zgonów

2.456.709/55.065

Dzisiaj poranne wstawanie, bo wywiad w radiu Wnet o 7.30 a trzeba jeszcze wcześniej napisać niniejszy wpis, bo wczoraj jakoś zeszło, że się nie dało. Jak pisał klasyk: pisarstwo to nic wielkiego – najgorsze jest to wstawanie na szóstą. Dziś temat ciekawy, trochę kowidowy, ale czekam na bombę – wywiad z doktorem Pawłem Basiukiewiczem , autorem raportu Warsaw Enterprise Institute o działaniach rządu w sprawie pandemii. Raport jest miodzio, zwłaszcza jeśli chodzi o dokumentowanie kto i jak decydował o świecie, do którego już się przyzwyczailiśmy. Jak się Pan doktor wyrobi, bo jest zajęty walką z hejtem (każdy niezależny raport o takich rzeczach jest atakowany) to będzie ciekawy materiał, by sobie foliarze mogli pogadać z panikarzami na podstawie oficjalnych dokumentów i danych.

Dziś będzie o zarobkach Polaków w pandemii. Ja już o tym pisałem, gdy ku zdziwieniu chyba wszystkich okazało się w badaniach, że nie jest tak z tym źle. Ale dziś inny aspekt, czyli społeczno-porównawczy. Otóż Superak zrobił badania ilu jest chętnych Polaków do opodatkowania najbogatszych dodatkowym progiem podatku dochodowego. Zaczęło się jak zwykle niewinnie, bo Super Express chciał zbadać co Polacy myślą o podatkach z innego powodu niż rewelacja, która wyszła. Mamy bowiem do czynienia z realnym podwyższeniem podatku dochodowego, gdyż zamrożone od 2009 progi podatkowe sobie stoją, zaś średnia płaca rośnie (również z powodów inflacyjnych). Efektem tego jest to, że coraz więcej rodaków łapie się już do drugiej grupy, opodatkowanej 32%, a nie 17. To prawie 1 milion „zamożniejszych” w drugich widełkach.

A więc Superak zapytał się co Polacy myślą o wprowadzeniu dodatkowego podatku 50% dla najbogatszych (za tę kategorię uznano przychody powyżej 120.000 rocznie). I dostał to:

Wychodzą dwie rzeczy, obie straszne. Po pierwsze za bogatego uznano (i głosami badanych potwierdzono) tego, kto zarabia 7.000 zł na rękę. Czyli dość marnie, trzeba przyznać. Po drugie – w społecznym odbiorze 45% rodakom wydaje się, że takie rozpasanie trzeba ukrócić 50-procentowym podatkiem, zaś rząd mentalnie temu przyklaskuje, twierdząc, że z tych podatków będzie się lepiej żyło tym biedniejszym. Ale popatrzmy na tych Janosików.

Czyli jak? Zarabiający 7 koła na rękę dostanie 50% w łeb, czyli… zostanie mu 5.000. Brutto. No to witaj w domu, czyli zostanie mu na rękę czasem mniej niż jego koledze spod widełek 32%. Ja tam swoje wiem i pamiętam z doświadczenia, że najbogatsi tych podatków nie zapłacą, co udowadniali Polsce już wiele razy. Zapłaci je już nie raczkująca, ale czołgająca się przez III RP klaska średnia, co kompletnie już ją zniechęci. Kasa z podatku dochodowego to wcale nie znacząca pozycja w polskim budżecie, ma duży faktor społeczny właśnie, a czy to zwiększenie do 50% da jakieś pozytywne efekty dla dochodów państwa – szczerze wątpię. Zainteresowanych w naukowych podstawach takiej intuicji odsyłam do „krzywej Laffera”, która pokazuje, że podnoszenie danin w nieskończoność kończy się jednak spadkiem przychodów i krzywa zjeżdża w dół.  

Jest to szczególnie niepokojące, bo rząd ogłosił, że będzie reformował system podatkowy. Ma do tego politycznie najlepszą sytuację, bo widać, że wiele państw zabiera się przy okazji kowida za majstrowanie w systemie na poziomie przed kowidem i bez kowida – niewyobrażalnym. Najgorsze, że jak widać z badań będzie miał społeczne przyzwolenie do politycznego hasła z rewolucji 1917 – „grabi nagrabliennoje”. Polacy z gospodarczym czy finansowym sukcesem nigdy nie mieli w III RP dobrej prasy. Pomijając oczywiste przypadki kombinacji na tym gruncie, polski biznesmen ma społeczny image na poziomie oszusta w białych skarpetkach na mokasynach, nad czym pracowały i pracują media oraz przemysł rozrywkowy od początku 1989 roku. Trudno znaleźć pozytywne przykłady etosu przedsiębiorcy w kulturze masowej, która kształtuje przecież takie wyniki jak na załączonym grafie.

A więc mamy państwo jako Janosika i schlebiające temu 45% społeczeństwa, czyli prosta jazda w dół na wspomnianej krzywej. Czyli politycznie będzie huzia na bogatego Juzia, poklask mniej zarabiających i zerowe wpływy do budżetu, czyli finansowo – bilans na zero. Po drodze przemieli się tylko resztki klasy średniej. Ba, gdybyśmy my tu tylko mówili o bogaczach. Ale co to za krezusy z 7.000 na rękę. Ja wiem, że dla wielu to i tak kosmos zarobków. Ale za tyle to nie są żadni bogacze, to nawet żadna klasa średnia. To ledwie jej zalążek, bo to starcza na troszkę wyższy standard dla kogoś, kto musi zapłacić za wynajmowane mieszkanie, jedzenie przy kompie i niewyszukane rozrywki. To żadna klasa średnia, bo ta pochodzi ze żmudnego inwestowania swoich środków, a co zostaje w kieszenie mieszkańcowi miasta, który płaci +2.000 za mieszkanie, +1.000 za opłaty itd? Góra parę tysiączków na inwestycje. Z tym nie poinwestujesz. A kto taki dziś wyrywny do inwestycji, jak w wieczorek z czwartku na wtorek jedną konferencją prasową może ci to rząd zamknąć. O finansowaniu przez banki też możesz zapomnieć.

Ja tylko jestem ciekaw jak by to było gdybyśmy, tak jak Szwajcarzy, przeprowadzili u nas referendum czy Polacy chcieliby „dochód gwarantowany”, czyli kasę po równo dla każdego, czy się stoi czy się leży. Szwajcarzy odrzucili w 2016 roku pomysł by dostawać za nic 9.000 zł miesięcznie, przeciwko było 76,9%, reszta – jak to w referendum – za. Ja obstawiam, że za takie cudo, nawet przełamane przez przeliczenie tego na polskie realia, no powiedzmy, tak z 1.500 dla każdego za friko to wyniki byłyby odwrotne.

I tak tu sobie żyjemy. Coraz więcej na cudzy koszt.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

6 thoughts on “6.04. Państwo jako Janosik

  1. WCzc. Redaktorze,

    „Czyli jak? Zarabiający 7 koła na rękę dostanie 50% w łeb, czyli… zostanie mu 5.000. Brutto. No to witaj w domu, czyli zostanie mu na rękę czasem mniej niż jego koledze spod widełek 32%. ”

    Z 7k netto, dostaje 50% i zostaje mu 5k brutto? Co?

    Nie, zupełnie nie tak.

    Możę jak redaktotor chce pisać o ekonomii, to powinien się skonsultować, no, może choćby z jakimś dziwnnikarzem ekonimcznym? Żeby sprawdzić, czy dobrze rozumie, jak działają progi podatkowe?

    Dochód do 7k/mc będzie opodatkowany 32%.
    Dopiero każda następna złotówka będzie opodatkowana 50%.

    Jak kto dostaje 8k, to tylko od 1k zapłaci wyższy próg.

    Jest taka fajna lista, pt „Co niektórzy myślą, że jest inaczej”, dział „Economics”:

    https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_common_misconceptions

    „*An increase in gross income (such as a promotion at a salaried job) will never reduce one’s post-tax earnings (net income) due to putting one in a higher tax bracket*. In every country with tax brackets, they only indicate the marginal tax rate, as opposed to the total income tax rate. *Only the additional income earned in the higher tax bracket is taxed at the elevated rate*, and the income received before is taxed at lower rates. Relatedly, the existence of a tax bracket with 100% tax rate only imposes a ceiling on net income, and does not reduce net income to zero.”

    Pierwsze i trzecie zdanie.

  2. Badanie SE daje bardzo racjonalne wyniki. W przeciwieństwie do średnich zarobków, co dw lata GUS publikuje mediany. Ostatnio układała się na poziomie ok. 80% średniej, można przyjąć, że ta proporcja się utrzymuje. Dla połowy społeczeństwa 10 tys. zł miesięcznie to kosmos, zarabiają poniżej połowy tego. Są więc za opodatkowaniem, ale nie swoich dochodów. 33% jest powyżej testowanego limitu albo mają go w zasięgu – dla nich nowy próg to pomysł zły albo bardzo zły. Szkoda tylko, że władza, każda, nie widzi długofalowych skutków fiskalizmu; to hamulec, a nie motywacja do rozwoju i przedsiębiorczości.
    Na marginesie, zarabiający 10 tys. zł brutto dodatkowego podatku nie zapłaci, bo 50% zamiast dzisiejszych 32% byłoby od nadwyżki.

      1. Obawiam się, że jednak nie. Żeby na tym poziomie podejmować dobre decyzje, trzeba być otwartym na inne zdanie, umieć dobierać ludzi, mieć podstawową wiedzę prawną i o funkcjonowaniu państwa, a przede wszystkim inteligencję i dążenie do tego, aby było lepiej niż jest.
        Przykładów mnóstwo, pierwsze z brzegu:
        – amantadyna, lek znany, więc tylko rozszerzenie zakresu stosowania: po roku pandemii i trzech miesiącach podejmowania decyzji, dopuszczony do testów; a tyle jest o innowacyjnej gospodarce,
        – 447 i ogólnie problem odszkodowań: przez pięć lat punktowe działania, głównie w kraju, które łatwo zbić (że wyjątki), praktycznie żadnych systemowych. Dziś łatwo zrobić internetową bazę ofiar, sprawców, miejsc, dokumentów, w kilku językach, ładnie zapakować, generujących przekroje, puścić w świat. Połączyć z pracami Mularczyka do reparacji. Nic.
        – administracja państwowa: ignorancja i lekceważenie prawa (nas wybrano, my rządzimy) dalej rosną, jak entropia. Służba cywilna już chyba całkowicie rozmontowana, a przecież można byłoby zacząć z tymi, co po prawdziwych egzaminach, dać kompetencje, trochę zaufać.
        Ech, pomarzyć…

        1. Dzisiaj już w pełnej krasie widać, jaki azymut obrały sprzedajne świnie lub nieco bardziej pochlebnie przygłupy które dzierżą w dłoni legislacyjną moc sprawczą nad nami. W subtelny sposób mogą kreować lub dewastować nasz dobrobyt i szczęście oczywiście nie bezpośrednio (a może odwrotnie). Ta tak zwana służba to nic innego niż budowanie swojego żerowiska na bandzie spreparowanych baranów, innymi słowy wojny wytacza się dzisiaj klasie średniej, swoim własnym obywatelom, nie obcymi. Władza dziś bezwzględnie odcina kupony od możliwości jakie rodzi spreparowane ogłupione bydło ludzkie. To całe kłamstwo może doskonale funkcjonować wtedy i tylko wtedy gdy obywatel kupił te kłamstwa złudzenia i fantasmagorie. Nie rozumie mechanizmu nakładania kajdan. Na wierzch wypływa oczywisty morał głównym polem walki jest sfera ludzkiej świadomości rozumu można by rzec duszy. Jak bardzo ludzie muszą być zagubieni oszukani ogłupieni i nieszczęśliwi, tak po ludzku boją się, że zagłuszyli cichy szept intuicji który z łatwością potrafi odróżnić osoby sine nobilitate zdemoralizowanych demagogów fałszywej dobrej nowiny od tych autentycznie szlachetnych ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *