8.08. Wakacje z dudami
8 sierpnia, dzień 158.
Wpis nr 147
zakażeń/zgonów/ozdrowień
51.167/1.800/36.403
Właściwie to przez tę koronę to nie wiadomo, kiedy się te wakacje zaczęły. Okres kwarantanny został potraktowany przez rodziny jako substytut urlopu i ludzkość została sam na sam z dziećmi na miesiące. W dodatku w niesprzyjających okolicznościach. Bo na wakacjach to zawsze szkraba można wykopsać na plażę, dać mu jakiegoś animatora do zabawy, albo wymęczyć tak krajoznawczą wycieczką, że padnie w pokoju kołami do góry i będzie spokój na parę godzin. Po domach było inaczej – jak na czteroosobowym jachcie albo „pod celą”, cały czas razem, w humorze i bez humoru, nieprzyzwyczajeni do siebie, wyrzuceni na brzeg kowida z morza powtarzalnych fal rutyny.
Choć jeszcze w kwietniu minister Szumowski ostrzegał, że nic już nie będzie takie samo, to latem ludzkość ruszyła odrabiać wakacyjne straty i nabrać powietrza w zatęchłe miejskimi miazmatami płuca. Zwłaszcza, że różne kowidowe i kwarantannowe podejście innych naszych popularnych zagranicznych destynacji nie ułatwiało wyruszania w podróże all inclusive. Większość i tak zawsze zostawała w kraju, teraz ten trend się tylko powiększył, skoro nasz główny kierunek – Włochy wciąż wzbudzają pandemiczny strach ze swoimi nawrotami powrotów i trzecich fal. A więc Polska. Dla wielu cudowne odkrycie, dla większości standard zatłoczonych plaż, gdzie widać jak siermiężnie ludzkość kontaktuje się z przyrodą. Zdjęcia z Władysławowa wykazują już zerowe środki ostrożności i służą za ilustrację nieodpowiedzialności rodaków i pretekst do nowych obostrzeń.
Ruszył też bon turystyczny, przetrzymywany miesiąc przez Senat, w dodatku podrasowywany do 1000 złotych zamiast 500. Tak, żeby się skąpy PiS miał z czego tłumaczyć. Fakt, branża turystyczna dostała najbardziej po głowie. No, może nie najbardziej, bo smutnym zwycięzcą jest branża artystyczna, co przez wielu jest odczytywane jako zemsta na celebrytach za ich brak poparcia dla rządzących. A może bon artystyczny?
W ogóle to wakacje mają swoje konotacje polityczne. Głównie przegrana opozycja narzeka, że patosy z 500+ zasikują dotąd eleganckie plaże i nie można – jak kiedyś – spokojnie wypić sobie schłodzonego spumante. A teraz patosy walą na plaże, robią tłok i wywołują obostrzenia. A więc opozycja narzeka, że za dużo tych Polaków, że pewnie – co widać ponoć, słychać i czuć – głosowali na Dudę i człowiek z rejonów, gdzie się wytwarza PKB musi się dzielić powietrzem i piaskiem z tymi, którzy nie dokładając się, w tym wzroście partycypują socjalem. A więc humor się psuje, bo człek widzi, że bawią się za nasze.
Kurcze, nawet wakacje psuje ta wojna polsko-polska. Bo jak nawet uciekniesz na jakieś Zakynthos to cię i tak ci „z drugiej strony” znajdą, nie dość, że zakażą, to jeszcze będzie wstyd przed Niemcem i światem, że to twoi rodacy w tych sandałach na skarpetkach, jak pisała klasyk – „w zaawansowanej piwnej ciąży”, bez języków, za to z bandą bachorów razy 500+. Jak żyć panie (były już) premierze…?
Ale tak na poważnie, to z drugiej strony ciekaw jestem jak sobie Polacy podładują te baterie na resztę roku. Bo będzie on nielekki. Kończy się bowiem strumień dotacji. Za lipiec trzeba już zapłacić ZUS, biznesy popadały, tarcze się wyszczerbiły i we wrześniu nic już nie wróci do normy. Tyle naszego, że dzieciaki (chyba?) pójdą do szkoły i nie będą blokowały starszych do opieki. Ci będą mogli pójść do pracy.
Jeśli ją jeszcze mają.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”