22.03. Reklama wirusowa
Dzień 19.
zakażonych/zgonów/ozdrowień 649/7/1
Ciągnie na dwór. Nie tylko dlatego, że pogoda, choć jest coraz ładniej. Widzę po sobie, że szukam pretekstu, aby wyjść. Kiedyś to dniami człowiek mógł siedzieć w domu, a teraz – ciągnie. Myślę, że to dlatego, że kiedyś wyjście na zewnątrz (zabawna dyskusja na FB; „na pole”? „na dwór”?) to było niezauważalne nic. Teraz to akt – jeśli już nie odwagi, to chociaż kalkulacji. Trzeba mieć dobry powód, zaplanować trasę, przećwiczyć wszelkie dobre rady i sekwencje mycia rąk. Ja przyjmuję zasadę – jak wychodzę to zachowuję się nie tak żeby się nie zarazić, ale JAKBYM SAM ZARAŻAŁ.
Ciśnienie na wyjście jest tak duże, że wymyślam powód z poświęceniem – idę na nordic walking. Na Kabaty. Przy okazji przećwiczę metro. Tam spoko, luzik jak nigdy, a jak już, to ludzie w przyzwoitej odległości. Ale głównie młodzi. Ci się boją mniej, ale to trochę nie fair. Oni nie umrą, ale przenoszą i mogą narazić starszych na ostrą jazdę. Dzwoni siostra, okazuje się właśnie, że we Wrocławiu studenci zrobili sobie na Wyspie Słodowej „Koronalia”, zamiast odwołanych „Juwenaliów”.
W Lesie Kabackim luźnawo. Jak już naruszyłem kwarantannę, to trzeba pocisnąć. Robię 12 km, ale gubię się. W dodatku wyczerpuje mi się bateria w smartfonie i tracę zapis całości. Zanim znajdę wyjście dorabiam jeszcze ze 3 km, ale telefon nie zapisał mi mojego rekordu.
W domu włączam tv i skupiam się na… reklamach. Ciągnie komunikacyjnego wilka do medialnego lasu. Z reklam będę wiedział jakie biznesy idą w czasie zarazy, co da mi pojęcie jakie branże padają, a jakie zyskują. To znów da pewien wgląd w przyszłość po wirusie. Co więc mamy?
Po kilku reklamach samochodów, które stają się bezpieczną alternatywą dla publicznej komunikacji, królują chwilówki, jedzenie (ludzkość przeszła na domowe gotowanie), suplementy (głównie atydepresanty i nadwaga rules), czipsy (oczywista oczywistość) oraz reklamy zabawek dla dzieci (wcześniej szły przed południem, ale teraz lecą cały czas: reklama bezpośrednia – oddziaływanie na kupca-rodzica, za pomocą wwymuszania przez dziecko-influencera: model „decision screamer”), no i moje ulubione – wspomaganie erekcji (wiadomo, nowe wymagania, ciekawe czy przybędzie nam wirusowy trzeci wyż demograficzny po powojennym i stanowojennym). No i wszelkiego rodzaju kanały TV wraz z ofertami na przegrzewający się w starym planie internet.
Brakuje reklam firm rozwożących jedzenie, ale w czasie obfitych żniw nie reklamuje się przecież kos.