11.12. Cud niepamięci.
11 grudnia, dzień 649.
Wpis nr 638
zakażeń/zgonów
3.878.798/88.414
Gdy pracowałem w niemieckim holdingu prasowym zajmującym się komputerami (byłem m.in. wydawcą CHIP-a i Easy PC), to mieliśmy całą strukturę międzynarodowych filii. Odwiedzaliśmy się co pół roku, w każdej ze stolic, by wymienić się doświadczeniami, częściej, by pogadać i pozacieśniać. Było tam całe panoptikum osobowości. Od selfmademanów, którzy dobrze pociągnęli interes, wzięli licencję, a potem dorobili się udziałów w odsprzedanej holdingowi firmie, aż po ludzi najętych jako menago do przygotowanych już przez Niemców przedsiębiorstw.
Jeden z nich, Pavel z czeskiej Pragi, był jednym z moich ulubieńców (i vice versa). Miałem z nim kiedyś ostrą przygodę, bo szefowie holdingu szukali nowego szefa na placówkę w Moskwie i ja, jako rusycysta, byłem w pierwszej kolejności do zsyłki, ale udało się namówić Pavla, by wziął placówkę. (Rosyjski znał prawie tak dobrze jak ja, bo nauczył się go w centrali handlu zagranicznego, gdzie pracował za starego reżymu. I tak, jak w obecności niemieckich szefów chcieliśmy coś uzgodnić bez ich wiedzy, to przechodziliśmy na rosyjski). I na pożegnalnej kolacji, gdy już wiedziałem, że jedzie TAM, pogadaliśmy pa duszam i opowiedział mi pouczającą historię.
Otóż zanim do nas przystał, Pavel pracował w innym niemieckim prasowym holdingu. Takim od yellow press, czyli prasa kolorowa, głównie dla pań. I opowiedział mi on wtedy dziś kompletnie niepoprawną politycznie historię jak tam to działało. Oni się też zbierali, co prawda co roku, na takie narady i wyszła sprawa, że mają za małe zbiory zdjęć do obskoczenia ilustrowania tylu tytułów. I zrobili im całe szkolenie z tego jak tym zarządzać i czemu nie trzeba więcej zdjęć. Wyszedł psycholog-behawiorysta i zasunął, uwaga – o paniach – następującą historię. Panie mają inaczej skonstruowaną pamięć i scenki obyczajowe trzymają w pamięci nie dłużej niż 2-3 tygodnie. A więc wystarczy mieć ograniczony zasób zdjęć, czasami je obracać, zamieniać kolory, kadrować i odbiorczynie nie zorientują się, że są zapętlone w kółeczko powtarzanych zdjęć. Faceci to w postrzeganiu szczególarze, z wyjątkiem biżuterii i innych akcesoriów, gdzie kobiety wiodą, nie wiadomo dlaczego, prym. W związku z tym trzeba było mieć, i miano, dobrze zorganizowane narzędzie do rotowania bazy zdjęć, a wcale nie dużą bazę. Tyle kolega.
Czemu wspominam takie seksistowskie obrzydliwości? No bo, tym razem, bez podziału na płcie, jesteśmy świadkiem tego samego procederu. Pamiętacie państwo zapewnienia o szczepionkach? Po pierwsze, że są super przebadane, po drugie, co wynika z pierwszego, że to koniec pandemii, bo będziemy mieli skuteczność aż do 100%? A… nie pamiętacie? No właśnie – wracamy więc do naszego kolegi. I sprawdza się ta jego uprawiana z powodzeniem komercyjna teoria. Zapominamy. Pomaga nam w tym zalew informacji, jej relatywizowanie, szum pozwalający przyjmować sprzeczne prawdy, bo decyduje o tym nie nasz przeciążony umysł, tylko eliminator rzeczy „ważnych”, czyli sito mediów. I one nam fundują dwójmyślenie, kiedy jesteśmy w stanie wierzyć w dwie sprzeczne prawdy na raz. No, ci lżejsi w przypadkach wierzą w jedną prawdę, ale wtedy kiedy porzucili tę poprzednią sprzeczną na rzecz nowej, wypierając z siebie w niepamięć tę pomyłkę, bo niewielu stać na przyznanie się wobec siebie, że się dał zrobić w balona.
Rozmawiam z siostrą, zaszczepioną po kokardę, ale ja ją rozumiem – ze względu na swoje choroby mogłaby nie wytrzymać kowida. Pytam czy weźmie trzecią dawkę, okazuje się, że tylko na to czeka i przebiera nogami, kiedy będzie już mogła. Na pytanie czy nie wydaje się, że mówiono, że będzie bezpieczna po tych dwóch odpowiada, że jak to, że od razu było wiadomo, że to nie zabezpiecza i trzeba będzie powtarzać. Przeszedłem z nią drogę, że najpierw mówili, że nie zachorujesz, potem spuścili, ze nie zachorujesz ciężko, potem, że nie trafisz do szpitala, potem, że… umrzesz godnie, bo odpowiedzialnie. I nic, nie pamięta, że to osmatycznie poszło, bez przerywania snu. A co mówili? A no to, co grzebaluchy internetowe odkrywają, że teraz władze wymazują ze swoich kont. Popatrzmy co pisali i czego się teraz wstydzą:
Pamięć ludzka krótka jest, właściwie to jest obciążeniem dzisiejszego człowieka. Tak to jest, gdy się żyje dniem doczesnym i – jak Czubaszek – nie lubi się dwóch dni: wczorajszego i jutrzejszego. Po co komu w tej sytuacji pamięć? Zwłaszcza jak przeszkadza, podszczypuje, podpowiada, że to wszystko nie tak jak miało być. Jezu, jakbym tak chciał. Zapomnieć. Ale nie, ta Kasandra pamięci siedzi mi wciąż na ramieniu, ciągnie za ucho, przypomina, nie tak się umówiliśmy. Psuje dobry nastrój, błogostan, w który chciałby się zanurzyć człek znużony codziennością. Jak w narkotyk, w malignę. Zapomnieć, zasnąć w ułudzie rzeczywistości. Zamknąć się w sobie, być poza racją i wartościowaniem.
W sumie to nie wiem, czy zazdrościć tej niepamięci, bo cóż w końcu mi zostanie oprócz tego przeklętego zapisu wspomnień, zwłaszcza nie najlepszych i uczynków często nie najszlachetniejszych? I tak spaceruję przez życie pod rękę z moją Kasandrą, nie lubimy się, ale jesteśmy na siebie skazani.
Na szczęście.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Przecież wystarczy dziś mowić że od początku było wiadomo i że eksperci mówili to samo co dziś. I ludzie to łykną. Zaraz dojdziemy do tego że przecież na grypę też szczepimy się co roku i nikt nie robi z tego problemu. Że dzięki szczypawkom nie chorujemy (tak bardzo), co prawda przez to straciliśmy własną odporność i teraz już MUSIMY się szczypać co pól roku no ale dzięki temu chorujemy lżej i umieramy trochę rzadziej. Aż wreszcie szczypawki staną się niezbedne do życia (przynajmniej dla tych co uwierzą) i ludzie bedą pokornie prosić o kolejne dawki żeby móc przeżyć oraz mieć jakieś prawa obywatelskie.
…ludzie nie pamiętają tego co było rok temu, a co dopiero pamiętać czego uczyli na lekcjach historii o latach 30-tych w Europie…
dejavu
A propos pamięci. Kilka dni temu ukazał się artykuł, którego głowne motto, to: Amantadyna działa przy leczeniu objawów Covid 19. Dzis pojawiło się to:
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/autorzy-badania-o-amantadynie-wprowadzaj%C4%85-korekt%C4%99-tytu%C5%82-wprowadza%C5%82-w-b%C5%82%C4%85d/ar-AARJP1g?ocid=msedgntp
I jak potem ludzie mogą ufać naukowcom, i jak mają nie tworzyć kolejnych teorii spiskowych. Bo ktoś napisał tak, a za kilka dni nagle zwrot o 180 stopni./ Naukowcy zaczynają chyba mieć jakieś problemy ze swoimi działaniami, skoro te same badania nagle okazują sie zupełnie niewarte…
Ktoś przeprowadził z nimi odpowiednią rozmowę i załatwione.
Pamiętam, że dokładnie tak samo było w dużo mniejszej skali, w czasach gdy Tusk chciał wprowadzać u nas euro – ukazywał się w prasie tekst ekonomisty punktujący bezsens i szkodliwość takiego kroku, a po kilku dniach gorliwa samokrytyka i zwrot o 180 stopni.
To zawsze działa tak samo.
Czasami marzy mi się mieć krótką pamięć i żyć dniem codziennym. Nie rozmyślać o debilizmach i nielogicznych informacjach/przekazach, którzy płyną z mediów i polityków.
Ale na to już za późno, geny i wychowanie na człowieka myślącego samodzielnie nie da się wymazać!