10.12. Czyżby uratował nas… koronawirus?

12

10 grudnia, dzień 648.

Wpis nr 637

zakażeń/zgonów

3.785.036/87.928

Niedawno popełniłem prześmiewczy wpis o nowej mutacji koronawirusa – omikronie. Że bez sensu, że znowu panika, że medialne chłopaki go grzeją jak poprzednie warianty. I że to będzie never ending kolejka, bo wirus mutuje jak każdy i pretekstów do paniki wywołanej następną wersją będzie w bród. Nawet nie zdziwiłem się, że od kiedy media nadęły omikronowy balonik, to akcje udziałowców Pfizera, w tym promującej go agencji informacyjnej, która jest jego współwłaścicielem, czyli Reutersa, podskoczyły o 10 miliardów dolarów z dnia nadzień, od kiedy ogłoszono nowego wariantowego celebrytę. Olałem temat jako nudny i oczywisty.

Nawet (chyba już jestem cyniczny albo znużony) nie chciało mi się bawić w ciuciubakę, że raz Pfizery mówiły, raz że za sto dni zrobią szczepionkę na tę wersję, żeby sprzedać trzeci, a właściwie czwarty strzał, a drugi raz, że wszystko w porządku, bo istniejące, czyli zakupione dawno, dawki działają i na tę mutację, którą przecież świat odkrył dwa tygodnie temu. A Pfizer właśnie przypadkiem przechodził obok z tragarzami niosącymi nowy wariant akurat pasującej szczepionki. Niech oni tam w końcu uzgodnią tę narrację, nie dla mnie, bo mi to egal, ale dla ludzi, którzy w to wierzą, bo się ci to się dopiero męczą.

Ale zaciekawiła mnie decyzja Norwegów. Ci uznali, na podstawie badań, w tym zeznań pierwszej odkrywczyni omikrona z RPA, że wirus szybko się przemieszcza, szczepionki na niego nie działają, a jako że ma w sumie lekki przebieg, to go… olewamy. I co ciekawsze – również w kontekście paszportowym. Bo Norwegia powiedziała rzecz logicznie prostą, która wysadziła całą akcję szczepionkową: skoro szczepionka nie powstrzymuje transmisji nowej mutacji, to segregacja sanitarna nie ma sensu. Wszyscy są równie narażeni. A to jest koniec zabawy w paszporty. Rzecz jasna tylko tam, gdzie logika jeszcze obowiązuje.  

Ale zacząłem od tego, ze zwracam honor omikronowi. Tak. Od kiedy słyszałem, że, a słyszałem to nawet przed słynną Deltą, wirusy ze swoimi mutacjami zajmują właściwą sobie niszę i tam się rozmnażają, to nabrałem optymizmu. Nawet potwierdzonego w wielu źródłach. No, bo nie ma nic dzisiaj lepszego niż wirus, który się szybko rozprzestrzenia, zdobywa, poszerza i utrzymuje swoją niszę i jednocześnie jest mało śmiertelny. No, bo wedle nauki „wypiera” inne mutacje i to te bardziej groźne.

W związku z tym wychodzi, że mamy swego rodzaju naturalną… szczepionkę na koronawirusa. Bo omikron zapobiega infekcjom innymi wariantami, nie jest śmiertelny, ale jednocześnie pobudza organizm do walki immunologicznej i produkowania przeciwciał. Bez konieczności zakłuwania się nieznanym co do skutków preparatem. W Holandii istnieje już podziemie, które zakaża się koronawirusem. Po to by mieć papiery ozdrowieńca i nie musieć się szczepić w drodze od „nowej normalności”. (Nota bene ciekawy przypadek holenderski: „Z 62 pasażerów lotów z Południowej Afryki do Amsterdamu, którzy mieli pozytywny wynik testu na koronawirusa, 90% było zaszczepionych. Wariant Omicron wykryto tylko u zaszczepionych. Było to 14 osób). Teraz wystarczy, że cię najdzie niegroźna mutacja o szybkim rozprzestrzenianiu się i jesteś uodporniony. Bez tych kolejnych „ostatnich prostych”. I jeśli się uda, tak jak prorokują liczni, to omikron wykończy koronawirusa w wersji hard. Bo to jest naturalna droga wirusów: stają się coraz szybciej transmitujące i coraz mniej śmiertelne. Szukają ścieżki przetrwania, czyli większej ilości szans do bytowania, kosztem zmniejszenia szkodliwości.

To byłby paradoks, że po tym wszystkim, po lockdownach, kwarantannach, szczepieniach, maseczkach, dezynfekcjach i dystansowaniu uratuje nas ten sam patogen, który wyzwoli w nas jedyną obronę przed wirusem jaką jest odporność zainfekowanego organizmu. On sam, a nie te wszystkie cuda, które sami sobie sprowadziliśmy na głowę, jak się okazuje po prawie dwóch latach – na własne życzenie i na własną zgubę.       

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

12 thoughts on “10.12. Czyżby uratował nas… koronawirus?

    1. Coś źle zrozumiałeś- przez 14 dni od szcze…. pacjent jest jakby jeszcze nieszcypany bo niby jeszcze nie wytworzył przeciwciał. Potem przez chyba 9 miesiecy jest „zaszczypanym” po czym jak wiemy (on jeszcze nie wie) staje się znów wrażym antyszczepionkowcem.

  1. Obrazek z życia: sąsiad wychodzi na zimową scenerię trzepać dywan. Witam się grzecznie i o zdrowie pytam.
    – Żona ma koronę – ten na to. – ale lekko przechodzi.
    – A pan na kwarantannie – ja na to.
    – A nie, ja jestem zaszczepiony – ów z dumą. – Jadę zaraz na zakupy.
    – Przecież może pan być bezobjawowy i pozarażać innych! Zaszczepieni roznoszą wirusa tak samo, a może i bardziej!
    – Minister powiedział, że zaszczepieni nie chorują- ten na to. – A w szpitalach jest ich 60 razy mniej niz nieszczepionych. Bo wie pan – ciągnie sąsiad – Ja się zaszczepilem, żeby nikt przeze mnie się nie zaraził i nie umarł.
    – Ale przecież skoro zaszczepieni jak pan mowi nie zarazają się, a szczepionki naprawdę chronią, to czego się pan boi?!
    Cisza. Wsiadł do auta i pojechał do sklepu .
    I za to właśnie, za łgarstwa i robienie ludziom sieczki z mózgów dla akwizycji, Niedzielski i cała jego mafia, powinien nie tylko siedzieć! Bo to właśnie ich łgarstwa obecnie są NAJWAŻNIEJSZYM czynnikiem napędzającym tę epidemię!

    1. Dokladnie.! Widziałem niedawno mema „powieś sobie Niedzielskiego” z podobiznami Nie, Dwo i Kra w kształcie bombek na choinkę i sznurami na szyjach. Niestety, podoba mi się pornograficznie ten koncept.

    2. Dodam tylko tyle:
      https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/tarnowskie-g%C3%B3ry-ponad-po%C5%82owa-pacjent%C3%B3w-na-oddziale-covidowym-zaszczepiona-szpital-t%C5%82umaczy/ar-AARIv3r?cvid=f426e4931ea64635933c628ea7902fd4&ocid=winp1taskbar

      I to ciekawe tłumaczenie rzecznika szpitala. JA jeszcze w listopadzie pisałem o tym, ze w pewnym momencie ilość zaszczepionych w szpitalach przeskoczy ilość niezaszczepionych w grudniu tego roku. I już są pierwsze informacje potwierdzające tę tezę.

  2. Pan Jerzy odleciał w świat iluzji. Wydaje mu się że obnażenie nielogiczności, a zasadzie po prostu bezczelnych kłamstw cokolwiek zmieni.
    Oczywiście że nic nie zmieni. Oto dzisiaj na stronie fb kancelarii premiera gnida morawiecka okupująca fotel premiera prowadzi agitację zachęcającą do przyjmowania śmiercionośnych szczepionek. Wylewa fałszywe łzy nad zgonami rzekomo z powodu covida i rzekomo niezaszczepionych nieszczęśników.
    Dziewięćdziesiąt kilka procent komentarzy jest zdecydowanie wrogich temu łajdackiemu akwizytorowi big-pharmy.
    Ktoś przytoczył bardzo wymowny i świetnie wyjaśniający taktykę zwodzenia otumanionego pospólstwa fragment filmu:
    „Szczurołap”
    https://www.youtube.com/watch?v=Bk2w893DSX4

  3. A propos „Szczurołapa”: Bankster Morawiecki , ten od zasuwania Polaków za pół miski ryżu, wyznał już wczoraj głośno i otwarcie swoje ( i reszty tych covidofaszystów) credo:
    -„Chcecie żyć, czy być wolni”?

    Czego jeszcze nie rozumiecie?

    1. Wolność jest najcenniejszą rzeczą jaką posiada człowiek. Ważniejszą niż brak cierpienia, poczucie szczęścia itp. Bóg mógł zrobić z nas szczęśliwe marionetki a jednak dał nam wolność nawet za cenę tego że będziemy sobie i innym robić krzywdę. To jest zresztą odpowiedź na pytanie dlaczego Bóg pozwala na tyle cierpienia i takie straszne zbrodnie, przecież mógł powstrzymać zbrodniarzy. Ale wolność człowieka jest najcenniejsza.

      1. Wolna wola jest dlatego, że człowiek ze swej natury jest bardziej zły niż dobry (egoistyczny, samooszukujący się, posiadający zawyżoną samoocenę, niezdolny do obiektywizmu itp., jako to kiedyś mówił każdy proboszcz z ambony, zanim nie przyszła moda na „dopieszczanie” wiernych i dalsze podnoszenie im samooceny – „pyszny” ze swej istoty; dlatego zresztą żaden komunizm czy inny patent na urządzanie nieba tu, na ziemi, skończy się jeszcze większą katastrofą, jak każde odejście od Dekalogu zresztą). Po prostu Bóg, kiedy już stworzył istoty idealne (anioły i pewnie inne istoty niebieskie), w swym niezmierzonym miłosierdziu postanowił wyciągnąć z niebytu także i te niedoskonałe, „spod kreski” na osi dobra i zła (co było powodem obrzydzenia i buntu jednego z aniołów, jak opisuje Biblia na samym początku). I dał im szansę na Zbawienie – opowiedzenia się aktami wolnej woli po stronie Dobra, mimo ceny jaką się za to płaci. Ze swej strony wyciągnął rękę do wyciągających rękę do Niego – niejako „wykupił” ich, ale to już historia z Nowego Testamentu.

        Po to Bóg stworzył Wszechświat, czas, przestrzeń i wolną wolę, abyśmy przed ponownym zanurzeniem się w niezmienną (na szczęście, przynajmniej dla niektórych) i ogarniającą wszystko Wieczność mogli zmienić aktami woli swoje położenie i sytuację. Tak można z punktu widzenia chrześcijaństwa wytłumaczyć największą zagadkę Wszechświata – cel jego istnienia. Nie ma za co ;-).

        Wolność nie jest celem samym w sobie. Najcenniejsza w niej jest możliwość zbawienia dzięki możliwości jej wykorzystania. Jak to mówią, wolność to swoboda wybrania sobie Pana (ludzi lub idei, jakim chcesz w życiu służyć – bo przykładowo zapełnianie sobie kałduna, bogacenie się za wszelką cenę czy używanie sobie kosztem innych to też są jakieś wartości, tylko chcący służyć tym wartościom wyjdą w ostateczności na frajerów, największych z możliwych wg przekazu z jakim usiłuje dotrzeć do nas Biblia).

        Alternatywą byłoby zbawienie nas wbrew naszej woli, uczynienie z nas marionetek, bezwolnych owiec patrzących w niemym zachwycie i przymusowej ekstazie na wszystko co widzą, np. mękę, ból i cierpienie innych.

        Powtórzę na koniec może truizm, ale wart powtarzania w kółko – wszystkie rewolucje, komunizm czy inne utopie obiecujące że osiągniemy jako ludzkość stan szczęścia już na Ziemi, zbawimy się sami, to mrzonki które muszą skończyć się katastrofą wcześniej czy później. „Ubogich zawsze będziecie mieć między sobą” – w takim czy innym sensie. Najlepszym sposobem na osiągnięcie szczęścia jest trzymanie się zasad Dekalogu – instrukcji obsługi Wszechświata przez człowieka, dostarczonego bezpośrednio od Producenta.

  4. Myślę o tym, gdzie się wynieść, kiedy już klepną te obozy, ale trudna decyzja, bo prawie cały świat ogarnął ten szał, a tam gdzie go nie ma, jest dyktatura albo islam, co też grozi śmiercią. Żałosne, że najgłupsze i najbardziej otępiałe okazały się społeczeństwa zachodnie, do których i my się zaliczamy. Wiem, że Bóg nie chce śmierci grzesznika, dlatego widzę, że to konsekwencja naszego wyboru życia bez Boga, z zaprzeczeniem Jego prawa, także naturalnego. Karę Bożą zawsze sami na siebie sprowadzaliśmy. Ale muszą boleć te wszystkie niewinne ofiary, zwłaszcza dzieci, które mają całe życie przed sobą w tym bagnie, o ile w ogóle przeżyją. ” Śmierć to zysk” – trudna jest ta Biblia. Czytałam kiedyś biografię św. Rity, która modliła się o to, by jej synowie raczej umarli, niż popełnili zabójstwo (chodziło o zemstę rodową), które by im zamknęło drogę do nieba. No i poumierali zanim zabili. Kto jeszcze wierzy, że miało to sens? Ja to zazdroszczę czasem nawet islamistom, że potrafią jeszcze życie oddać za coś, w co wierzą. Europa już nie, więc się nam należy… Szkoda dzieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *