13.06. Testujemy narrację czwartej fali
13 czerwca, dzień 468.
Wpis nr 457
zakażeń/zgonów
2.877.469/74.573
To, że będzie czwarta fala i kolejny lockdown, to prawie pewne. Można to poznać po przygotowaniach propagandy. Pojawiły się już wątki i są badane. Ja zobaczyłem dwa testowane tłumaczenia konieczności powrotu i jeden zawijas na przyszłość. Pierwsze co jest testowane, to opowieść o kolejnych wariantach wirusa, które mają być odporne na szczepionki. Zniknęła narracja, że Fizery pokonają wszystko co się rusza. Na początku pod tę legendę kładli swoje główki wszyscy eksperci, dziś – ci sami, ale kto tam ma głowę pamiętać takie rzeczy – przekonują, że kolejny wariant zagoni nas znowu do domów i pozamyka otwarte na krótko firmy i knajpy. Będzie to wina niczyja, tak to już jest. Teraz jest w testowym obiegu wariant Delta, który chyba nie dojedzie do Lockownu Trzeciego. A kolejne warianty czekają za rogiem i mają coraz bardziej pokraczne właściwości.
Drugi motyw to trenowanie na płaskoziemcach. No wiadomo, jak wrócą zakażenia to przez nich, bo się nie zaszczepili. Najgorzej, że się okaże, że zakazili zaszczepionych, choć to niezbyt logiczne. Bo nie da się jednocześnie przekonywać o zbawczej roli szczepionek i utyskiwać na foliarzy, że – jako potencjalni seryjni mordercy – zakazili zaszczepionych. Ale tu nie chodzi o logikę, ta już dawno odjechała w mrok zabobonnych autorytetów. W mediach, zwłaszcza społecznościowych, są trenowane całe sabaty, gdzie w laleczkę woodoo polskiego płaskoziemcy wbijane sa szpilki ogólnego ostracyzmu.
Ale jest też wspomniany zawijas. Cyniczny, głupi, ale chyba wejdzie. Jest nim sprzężenie zwrotne samouzasadnienia. Idzie to mniej więcej tak: to przez was płaskoziemscy foliarze rząd będzie znowu zmuszony zamknąć gospodarkę i świat. Spowodujecie swym uporem kolejną falę i znowu będziemy musieli się zachować jak zwykle. Najbardziej jaskrawą formą tego uzasadnienia jest figura taka: przez was gnoje znowu trzeba będzie ujednoimiennić szpitale i – uwaga! – przez was umrą ludzie nie na kowid, ale z powodu nieleczonych chorób. Tak jak w trakcie czwartego kwartału. Tak, bo to foliarze zabili te ponad 100.000 ponadnormatywnych.
Takie podejście jest traktowaniem bądź co bądź decyzji władz jak jakiegoś żywiołu obiektywnego, tak jak jakiś deszcz czy wichurę. Po prostu przychodzi i nic nie zrobisz. Wiadomo (komu?) – będzie wzrost fali i reakcje są automatyczne. I to jest jasne dla społeczeństwa. Nikt się nawet nie zająknie nad sensem ujednoimienniania szpitali, nad tym, że wycięto szpitalne łóżka w proporcjach 1:100, gdzie 1 to kowidowe łożko, a 100 to nieprzyjęci inni. Nikt się nawet nie zająknie nad sensownością lockdownów, o których już wszyscy napisali, że nie miały żadnego znaczenia w zbożnym dziele powstrzymania wirusa o promilowej śmiertelności.
Jak się zacznie kolejna fala, to będzie jasne i nikt się nie będzie tłumaczył, bo przed kim, skoro większość podziela ten automatyzm. Ci, którzy się nie zaszczepią nie tylko zakażą zaszczepionych, ale wpędzą do grobu bogu ducha winnych rakowców. Jak już pisałem, mamy dług zdrowotny zaciągany od marca 2020, w dodatku w nie najlepiej zarządzanej służbie zdrowia jeszcze przed kowidem. Teraz przychodzi ten dług spłacać. Widocznie ta górka na kredyt staje już powoli pod oknami naszych domów i trzeba będzie się jakoś wytłumaczyć. Kozły ofiarne są już dawno gotowe i zapędzone do medialnej zagrody. Mało tego, te zaszczepione same już dopilnują winnego, przejdziemy z samouzasadnienia władz na samopilnowanie się społeczeństwa w egzekwowaniu oczywistych przecież obostrzeń. Władza już się nie będzie musiała starać.
Mamy nową wersję rzymskiego powiedzenia – szczep i rządź.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
To już przestaje być interesujące do obserwowania, ten brak logiki w poczynaniach rządu i jego fachowców od zdrowia.
To już zaczyna przerażać, ale nie to, że rząd, bo oni to wiadomo, że o kontrolę chodzi, ale, że ludzie zostali tak ogłupieni.
Teraz pytanie:
czy to są efekty prania mózgów poprzez propagandę medialną czy może dopiero teraz widzimy prawdziwy obraz poziomu świadomości kolektywnej, a cała ta plandemia obnażyła stan ludzkich umysłów?
Obstawiam to drugie
Jako komentarz:
https://sun9-23.userapi.com/impg/WRJLnU182bww8ZydxRBftLFDkhBJjs8LEuLXrg/2_Z16QYjBRo.jpg?size=1280×960&quality=96&sign=dcdf123203a6e2666ad58d9bd80d1768&type=album
Bardzo ładny obrazek. A oznacza tylko jedno – stare przysłowie jest aktualne: „tonący brzytwy się chwyta”.
Widocznie komary (tzn. komarzyce) nie są takie głupie jak się wydaje …
A poza tym – spoko, spoko. Nie taki cowid straszny ja go malują. Coraz większe grono przeciwników polityki cowidowej i szczepień. Coraz więcej głosów o konieczności 3 dawki. Następnie będzie 4 itd. Czyli będzie jak z grypą: „zaszczep się, bo umrzesz na grypę!”, a ja się już zaszczepiłeś, to musisz co roku, bo ja nie to cię zabije nowy wariant, a więc kup sobie szczepionkę. Ta zapewne będzie i teraz, tyle że szczepionki na grypę kosztowały 30 – 40 zł, a te na kowida na pewno przekroczą 100. Ta przy okazji: że nagle temat grypy przestał istnieć, zauważyli prawie wszyscy. Czy również prawie wszyscy zauważyli, że dostępność szczepione na grypę była bardzo ograniczona, wprowadzono nawet reglamentację, więc większość tych co rzekomo powinni, nie zaszczepili się, a grypa jakoś nikogo nie zabiła? Osobiście mam złe przeczucia: napuszczanie przez władze ludzi na siebie nawzajem zawsze kończyło się fatalnie.
Każdy sposób na utrzymanie władzy jest dobry
Tak, sytuacja wokół szczepienna odsłania u niektórych plugawą tchórzliwą naturę.
I mam nadzieję że jednak są w mniejszości. Niektórzy szczepieni (podkreślam, niektórzy) gdyby mogli to by niechcących się zaszczepić, a raczej po prostu niezaszczepionych wytępili ogniem, DDT a może cyklonem B. Wiem to obserwując reakcje, powodowane w mojej ocenie zwierzęcym strachem przed zarażeniem, osób które znam osobiście, a które po takich doświadczeniach usuwam z grona moich znajomych, w realu.
Może raczej trzeba by in współczuć. Oni pierwsi przybiegną skamleć pomocy, kiedy im te wszczepione obce geny bokiem wyjdą, I dziwi mnie ogólna ciemnota, a może głupota (?) – większość boi się tzw. GMO, a przecież to taka sama inżynieria genetyczna, polegająca na wprowadzaniu obcego genu do zdrowego organizmu, tyle że rośliny (a może to już ten poziom?) A więc czyżby długotrwałe zabiegi socjotechniczne władz już zaczęły dawać efekty?
WlaBi genetyczna modyfikacja u roślin nie polega na tym że są większe zdrowsze smaczniejsze i prostsze w uprawie, tylko na tym że przestają być całkowicie wrażliwe na glifosat inaczej roundup którym są spryskiwane. Jak nietrudno się domyśleć środek wyniszcza wszystko: grzyby pleśnie stonkę inne robale drobne zwierzęta i każdą inną konkurencję z grupy roślin, natomiast rośliny genetycznie zmodyfikowane (tak by nie reagowały z tym preparat) pozostają nietknięte. Problem polega na tym, że potem zjadamy roślinki które zostały spryskane tym szkodliwym środkiem. Dlatego warto jeść w miarę organicznie.
Ależ to nie ma najmniejszego znaczenia jak żyją rośliny gmo. Chodzi o to, że każde manipulowanie przy organizmach (czy to z DNA, czy po prostu hormonami) ZAWSZE przynosi jakieś efekty, najczęściej nieznane bez długotrwałych badań. Może ktoś jeszcze pamięta lata 70 XXw. kiedy w sklepach trudno było o mięso, za to w bród kurczaków. Takich wielkich, wyrośniętych i bladych, a rosół z takiego wyglądał jak wywar ze zmywaka. Ale jakie miały być, jeśli po 6 tygodniach osiągały ponad kilogram, bo były pędzone hormonami. Efekt: 8 letnim dziewczynkom rosły piersi, a 9, 10 latki dostawały okresu. (tymi zjawiskami jakoś nit się nie interesował: czy w następnych latach trawiły je jakieś związane z tym choroby, czy rodziły zdrowe dzieci itp.). A jeżeli chodzi o GMO, Bob, to właśnie głównym celem jest „więcej, łatwiej, taniej” – definicji, opisów, przyładów itd. w internecie jest pod dostatkiem.
Jest jeszcze jeden cel GMO > raz w to wejdziesz np. jako farmer, stajesz się całkowicie zależny od dostawcy.
WlaBi, rozbawiłeś (aś) mnie tym „czyżby” z Twojego ostatniego zdania.
Proponuję zmodyfikować je jakoś w tym stylu:
„A więc długotrwałe zabiegi socjotechniczne władz dają efekty.”
Polityka to głównie socjotechnika realizowana mniej lub bardziej wyszukanymi metodami..
A w Polsce to polega chyba tylko na tym.
Aha! zwłaszcza, gdy socjotechniki podstawą staje się permanentne łgarstwo. Toż to już Goebbels wymyślił.
Przeceniasz Goebellsa, ha,ha, ha… Socjotechniki są starsze niż cywilizacja ludzka.