14.07. Obyczajki wakacyjne, czyli meandry globalizmu
14 lipca, dzień 864.
Wpis nr 853
zakażeń/zgonów
1.840/4
Mamy już pierwsze kowidki obyczajowe. Otwieram serię, bo sam jestem na wakacjach i Was też nie chcę dołować tematami ciężkimi. Obyczajki są jednocześnie lekkie, bo pokazują odlot świata, ale jak się zastanowić, to nie ma tu nic śmiesznego. Pędzimy w jakąś przepaść i albo nas czeka jakieś ostre hamowanie, albo widowiskowy lot w dół. Z tym, że dla spadającego to żaden piękny widok. Pytanie tylko, kto będzie obserwował upadek ludzkości? Dziś pierwsza porcja z gromadzonych od dawna odlotów.
Australia. W sumie przodownik eksperymentów postępowych. Ponieważ lud tam wciąż chce jeść mięso, a perswazja nie działa, to przechodzi się do działań zawstydzających. Końcowym etapem będzie pewnie przymus – od finansowego do zakazu konsumpcji wprost. Otóż w sklepach na wyrobach mięsnych pojawiają się rozczulające zdjęcia zwierzęcych ofiar, które mówią (?) jak się w swoim życiu nazywały, zanim konsument je skonsumował. Wiadomo – pierwszą zasadą postępowego weganizmu jest to, że nie jemy czegoś co ma imię. Wtedy bowiem staje się „kimś” i trudno takie coś spożyć. Ta akcja odwołuje się do tego resentymentu, nadaje imiona schabowym i jeść się odechciewa. Odechciewa?
Kanada, też w szpicy. Tam armia ma ciekawe rozwiązania: „Zgodnie z ustawą ministerstwa obrony żołnierze będą mogli farbować i zapuszczać włosy, mieć tatuaże także na twarzy, a możliwość zakładania spódnic jako części munduru nie będzie ograniczona do kobiet”. No wszyscy chcielibyśmy to zobaczyć, szczególnie w wydaniu ukraińskiego pola walki. Ciekawe, bo moim zdaniem wzmocniłoby to motywacje do walki strony kałmucko-rosyjskiej. Nie dość, że można zwyciężyć armię, to można ją także zgwałcić. Wszystko w jednym, tzw. rape & go.
Skoro już jesteśmy przy militariach to pojawił się wątek ukraiński. Niedobre wieści z tego frontu. Jak donosi bułgarska agencja Bulgarian Military grupa ukraińskich wojskowych sprzedała 2 z 24 armatohaubic Caesar, darowanych przez Francję Ukrainie. Uzbrojenie znalazło się w rękach Rosjan za 120.000$ za sztukę, podczas gdy jedna armatohaubica kosztuje około 7 milionów dolarów. Jeżeli to prawda, a potwierdziły to także źródła francuskie, to Kijów, mamy problem.
A pamiętacie Państwo jeszcze ruch BLM w USA? Że tam gnębią czarnoskórych i jest strukturalny, systemowy rasizm. Dla większości ludu tamtejszego ten problem był kluczowy. Teraz, po wyborze sprzyjającego ruchowi Bidena, całość towarzystwa wyszła już na świat ze schronów, gdzie się ukrywała przed rasistą Trumpem i jego siepaczami z MAGA. I proszę – okazuje się, znowu, a raczej jeszcze bardziej niż przedtem, że głównym problemem jest przestępczość. Coś tak ze 12 razy więcej niż kłopoty dręczonych Murzynów. Może być tak dlatego, że za nowych rządów przestano ich dręczyć, za co z wdzięcznością odpowiedziano wzrostem przestępczości.
Szwecja, też cymes. No, na to wpaść, to trzeba mieć łeb jak sklep, z wejściem tylko z lewej strony. Okazało się, że znaki wskazujące na ścieżkę rowerową to jest seksizm i wykluczenie. Bo te znaki na ścieżkach mają wyłącznie ramę dla męskiego typu roweru, a to przecież dyskryminacja. A gdzie damki? No to pójdźmy dalej – czemu tylko dwie pcie. I od razu pora się zwrócić do przemysłu rowerowego. Gdzie są modele dla cis jednorożców? Czy rower dla biseksualisty ma mieć damską czy męską ramę? Składaną, bo to przecież zmienne jest? Czy też płynną ramę jak cała koncepcja kulturowej pci? I wtedy dopiero zabierać się za malowanie znaków…
Skoro jesteśmy przy temacie to fajne rozwinięcie proponuje Austria. Marcin Palade pyta: „MSW Austrii: ‘Obywatele Austrii wypełniając pisma urzędowe będą mogli zaznaczyć jedną z sześciu płci: kobieta, mężczyzna, różna, inter, otwarta lub nieokreślona’. Ale dlaczego tylko sześć?”. No i co wtedy z rowerami?
Nowa Zelandia. Ja wiedziałem, że kiedyś dojdziemy do regulacji wymuszających od nas zdrowotne zachowanie we własnym interesie. W końcu ile można płacić z publicznej kasy na tych, co się zabijają fajkami a potem za nasze czezną pod respiratorami zajmując łóżka dla optymistycznych zaszczepionych kowidowców? Dość tego. Co prawda jakoś nie słyszę podobnych jęków w interesie przeżerających się grubasów, ale są przecież wyjątki, nie? Śmieciowego jedzenia w bród, fajki opodatkowane jak luksus, ale palący cherlawcy wont, zaś grubasy – voila. Właśnie zaproponowano w Nowej Zelandii prawo, które skutkuje tym, że urodzeni po 2008 roku nie będą mogli kupić fajek. Oczywiście dopisane jest do tego ekoideolo, bo w przypadku światowego zakazu palenia pozbylibyśmy się ze środowiska 4,5 tryliona kiepów.
Mamy postęp w dziedzinie kontroli społecznych zachowań. Jak wiadomo Chińczyki trzymają się w temacie mocno i przy okazji kowida odpalili system, który daje punkty „powrotu do nowej normalności” w zamian za pożyteczne dla władz zachowania. W związku z tym jest potrzeba ciągłego monitorowania jak się lud zachowuje, w dodatku podrasowanego tak, że cię rozpoznają nawet z obowiązkową maseczką na twarzy. Budujący filmik z Hong Kongu, gdzie tłum ukrywający swe twarze pod parasolkami (ha, są sposoby, uczta się na zapas) demolują jedną z wież takiego monitoringu. Co w celach instruktarzowych dla przyszłych pokoleń obywateli w mocy New World Order – zamieszczam.
Ale są i optymistyczne wieści, przywracające wiarę w ludzkość. Tym razem USA, Las Vegas (my favorite). „Pracownik Burger Kinga w Las Vegas przez 27 lat nie opuścił żadnej zmiany i nie był na żadnym chorobowym. BK nagrodził go dając mu kubek firmowy, smycz oraz bilet do kina. Internauci wqurwieni zrobili zrzutkę i zebrali ponad 300.000 USD dla sumiennego pracownika.”
Skoro jesteśmy już przy pracownikach, to zapraszam do wątku polskiego. Wiemy wszyscy jak bardzo nam zależy na budowaniu strategii dla Polski. Pochylają się nad tym najtęższe umysły, tak co cztery lata i zawsze od nowa. Jest to praca nie do przecenienia, ale ostatnio pojawiły się próby wyceny tak ważnego zadania:
No i na końcu zwyczajowy cytacik na dobry dzień, tym razem od Chłopa Antoniego:
„Wg najnowszych informacji rząd planuje wprowadzić godziny dla seniora w lasach. Między 10:00 a 12:00 tylko seniorzy będą mogli zbierać chrust.”
A teraz idę pływać namiętnie, gdyż konsekwentnie uważam, że to ostatnie takie wakacje.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Te godziny dla seniorów to bardzo dobry pomysł. Bo lasy będą tylko dla nich. Będą mogli hasać po otwartych przestrzeniach, może nawet coś nazbierają. Kto wie…?
Ja tylko zaznaczę swą obecność i zniknę w odmęcie bezinternetowym na miesiąc a może i na wżdy?
Kto to wi? Kto to wi?
СЛАВА ПАЛЕСТИНE!
A ja się nie zgodzę z Panem w kwestii steków i powtórzę za śp. Prof. Wolniewiczem „gdy chodzi o to, w jaki sposób prowadzi się tak zwaną przemysłową hodowlę zwierząt: drobiu, trzody chlewnej, bydła – to jest coś, co urąga poczuciu człowieczeństwa. Jeżeli w ludzkość uderzy jakiś grom, będzie to zasłużoną karą za morze cierpień, jakie człowiek zadaje innym istotom żywym, czującym tak samo jak on”. I to, że coraz więcej ludzi tak myśli, jest jedynym promykiem światła dla tych wszystkich nieszczęść, które nas czekają.
Co do zasady OK, niemniej manipulacja jest manipulacją, nawet w tzw. słusznym celu.
Idąc za pomysłem nalepki: „Znasz mnie i niektóre moje imiona, pośrednio pracujesz dla mnie i mi służysz, Sprawiam, że płaczesz z powodu wojen, chorób, głodu, nędzy i śmierci, które tobie i twoim bliskim czynię. Ale nigdy nie posiądziesz pełni wiedzy o moich uczynkach ani nie znajdziesz dla nich sądu, bo sprawię że nikt nie pozostanie bez winy.”