15.09. Wychodzą maile…
15 września, dzień 927.
Wpis nr 916
zakażeń/zgonów
5.861/17
Dużo tu pisałem o wycinaniu przez cały okres pandemii jakichkolwiek prób leczenia kowida. To jedna z ciemniejszych stron globalnego podejścia do koronawirusa. Wszędzie, w każdym kraju takie próby były torpedowane w zarodku, lekarze, którzy próbowali leczyć byli wszędzie namierzani i ścigani wszelkimi sposobami, a zwłaszcza instytucjami samorządu lekarskiego. Wskazywało to na jedno, podobne traktowanie takich prób, co skłania do wielu refleksji.
Ja skupiłem się na polskich próbach, których źródłem był doktor Bodnar i jego terapia amantadyną. Modus operandi był zawsze taki sam. Gdy okazało się, że istniejący lek, tani i dostępny może leczyć kowida lub co najmniej osłabiać jego skutki, nagle ruszała cała machina i to bez względu na to jaki to był lek. Widać było, że nie można leczyć tej choroby, tak jak z amantadyną – nagle okazało się, że lek znany i stosowany od dawna ma straszliwe skutki uboczne, szkodzi i zagraża zdrowiu ludzkiemu. Tak było wszędzie i ze wszystkim. Lekarze byli wzywani i ciągani po branżowych sądach, w mediach odsądzani od czci i wiary jako mordercy i szarlatani.
Przeczyło to podstawowej zasadzie, że lekarz wedle swej wiedzy ma stosować wszelkie środki, by leczyć pacjenta. Zaczęto stosować jednorodny młot rekomendacji, który stał się nie sugestią, zaleceniem, jaką rekomendacja jest z zasady, ale obowiązującym prawem. Na początku myślałem, że tu chodzi o kasę do zarabiania przez Big Farmę. Wszelkie tego rodzaju działania dotyczyły bowiem środków medycznych, na których wygasły już patenty i zdawać się mogło, że chodzi tu o uwalanie lekarstw tylko dlatego, że Big Farma nie może już na nich zarobić, bo każdy maluch może sobie takie coś produkować u siebie. Dlatego trzeba było stopować w zarodku wszelkie takie próby, oraz wprowadzać „nowe” leki, by móc zarobić na próbach leczenia kowida.
Stąd się pojawi remdesivir, nowy, kontrowersyjny lek, który jako praktycznie jedyny był wprowadzony do szpitali, by leczyć chorych na koronawirusa. Miał wszelkie pozytywne cechy. Nowy, porządnie opatentowany, no i diabelnie drogi. Nawet WHO odradzała jego stosowania, ale tu wyjątek – jak się wszyscy słuchali WHO jak świnia grzmotu, to tu akurat nie. I remdesivir wjechał do standardowych terapii, choć mamy dziś wiele dowodów, że nie tylko nie pomagał, ale szkodził.
Teraz wyszły kwity tego procederu. Z Kanady. Okazało się, że było od dawna wiadomo, że iwermektyna ma pozytywne wyniki w działaniu przeciwko koronawirusowi. Wiedziały o tym od dawna organy odpowiedzialne za zdrowie publiczne. Właśnie wyszły maile, które między sobą oficjele wymieniali w tej sprawie. Pisze się tam o badaniach, które potwierdzają redukcję od 53 do 62% przypadków ciężkich i hospitalizacji w wyniku stosowania tego leku. Czyli wiedzieli praktycznie od początku. Wiedzieli, ale nie dopuszczali do stosowania, ba – lekarzy przepisujących iwermektynę ścigano, zaś dostępność do leku ograniczano, nawet w przypadku jego stosowania w terapiach niekowidowych. Tak jak u nas z amantadyną.
I tu natknąłem się na ciekawy wątek, który mi wiele wyjaśnił. Mamy do czynienia z dopuszczeniem szczepionek kowidowych do obrotu na zasadach procedury awaryjnej zgody. Uchyla ona konieczność długotrwałego i skrupulatnego badania preparatu pod pewnymi warunkami. Że mamy pandemię (no, WHO ogłosiła ją w marcu 2020, czyli wymóg jest spełniony) oraz, – uwaga! – nie ma na rynku żadnego innego lekarstwa, które leczyło by daną chorobę.
A więc staje się dopiero teraz jasne, dlaczego wycinano w zarodku wszelkie pojawiające się terapie. Miało to dać miejsce do możliwości szybkiego wejścia szczepionek na zasadach nadzwyczajnych. Po prostu – ludzie umierają, mamy preparat, który może temu zapobiec, nie ma żadnej alternatywy medycznej, więc jedziemy bez trzymanki. Nawet same organa mające kontrolować dopuszczanie szczepionek pośpieszały Big Farmę, by dała co tam ma, bez żadnych ceregieli.
Ale jak to się stało, że wycinanie wszelkich innych, niż szczepionkowe środków leczniczych było powszechne, jakby się dane kraje umówiły, by dać miejsce i uzasadnienie do ekspresowego wprowadzenia szczepionki? Wszędzie, w każdym kraju cały system dbał o to, by przed szczepionkami nie leczyć. Zadziwiająca koordynacja i zawsze w imieniu przyszłych interesów Big Farmy.
No dobrze. To jak to jest? Mamy bowiem dwa wyjścia i oba słabe. Albo szczepionki można było wprowadzać awaryjnie bo nie było niczego na koronę, ale co wtedy zrobić z mailami państwowych instytucji, że wiedziały, że taki lek jest. Albo dopuszczony remdesivir działa, jak przekonują te same instytucje, dopuszczając go do stosowania, ale wtedy zaprzecza to podstawowemu kryterium, jakim jest brak na rynku jakiejkolwiek alternatywnej terapii w stosunku do szczepionek dopuszczonych awaryjnie.
Widać powoli, że wychodzą skrywane dotąd mechanizmy, działające pod powierzchnią zjawisk, gdy ukrywa się przed publiką rzeczy, które nagle okazują się być sprzeczne nie z interesami zdrowia publicznego, ale będące niekorzystnymi dla Big Farmy. I okazuje się, że w tym procederze zamieszane są instytucje mające stać na straży zdrowia publicznego. I dzieje się to w każdym z krajów, co napawa dużymi podejrzeniami co do tego, czy państwowe instytucje działają w interesie obywateli, czy wielkich firm farmaceutycznych. Wszelkie poszlaki wskazują na to, że nasz interes nie jest obsługiwany.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Podstawowe pytania. Fundamentalne.
Dlatego pozostaną bez odgórnej odpowiedzi. Bo inaczej… Parę osób w kieszeni bigfarmy , np ten nasz macher jak mengele, od zgody na testowanie na polskich maluchach koronaszczypionek, na pewno już by nie utonęło.
W biznesie jest ZAWSZE tak, że klient końcowy ponosi wszystkie koszty działania firmy, także jego straty. Ostatnio to napisałem w BEZprawniku, w komentarzu i szczepionkach, to mnie zablokowano. Ale to by potwierdzało, ze coś jest na rzeczy. Przypominam, że bógfarma, sporo utopiła dekadę temu przy świńskiej grypie .Miały być szczepionki, ale jakoś nikt nie chciał kupować tego cuda. Nawet nasz MZ pokręciła nosem. I raptem nie mija nawet 10 lat i mamy powtórkę z rozrywki, ale tym razem dobrze przemyślaną. Stama się być daleki od teorii spiskowych, ale to się ładnie układa w całość. Straty, sądzę, że nawiązką, zostały odbite w ostatnich 2 latach.
Ale jak się im udało skorumpować ludzi w tylu rajach?
To proste. Jak się należy do ONZ , WHO, NATO i ma się długi w banku światowym… to obowiązuje kolejność dziobania i wypełniania poleceń i nie ma to tamto…No chyba, że się któryś kraik postawi…jak Syria…
Po wielokroć Gates: twitter.com /MariuszJagora/status/1570445499077099520
Melinda chyba zrozumiała, z jakim jaszczurem ma do czynienia.
Pamiętam doniesienia z Francji- rząd skupował iwermektynę z aptek.
A potem jej na rynku nigdzie nie było a chętnych nie brakowało. O amantadynie już pisałem. W corocznych zaleceniach
„komisji-do-walki-z-grypą-deprechą-i-kokluszem”na rok 2019, wydawanych dla polskich lekarzy internistów na początku września, amantadyna była na drugim miejscu leków rekomendowanych do walki z wirusami. Nawet wysłałem Bodnarowi znaleziony dokument.
Polecam lekturę badań nad remdesivirem, w Afryce. Sprzed pandemonium (40 procent zgonów).
Zgadnijcie kto stal na czele tych badać?
Czyżby nasz niezawodny człon Rady Medycznej Robert Flisiak? zgadłem góglem? http://www.pteilchz.org.pl /informacje/sarster/