16.12. Kowid dialektyczny

7

16 grudnia, dzień 1019.

Wpis 1008

zakażeń/zgonów

604/7

Proszę o wsparcie mojego bloga

Wersja audio wpisu

Człowiek tak się zblazował, że myśli, że wszystko już widział, że nic go nie zaskoczy, a tu… Nie ma się co pogrążać w starczą mądrość, a właściwie, w nudę, że co prawda coś tam się zawsze dzieje, ale żeby się ekscytować, to nie ma podniet nadziei. Ja jednak wychodzę sobie z tego w kolekcjonowanie papierków lakmusowych, czy kamieni padających w toń co prawda wzburzonych fal wojny polsko-polskiej. Takie rzeczy pozwalają dojrzeć dość złożone zjawiska w jednoznacznym skrócie, ukazują ukryte konstrukcje dna, papierek barwi się tak albo śwak i wszystko wiadomo. Rolą pisarczyka jest wtedy ujrzeć taki snapshot, wydobyć z niego co się da, by razem z czytelnikami po raz któryś dojść do którejś z prawd, a właściwie tej samej, tylko z różnych kątów oświetlonych.

A więc kamień wpadający, czyli zdarzenie inicjujące: poseł Rosati z partii opozycyjnej umieszcza 14 grudnia na SoMe zdjęcie, że ma pozytywny wynik testu i do roboty, czyli do Sejmu nie przyjdzie. Oczywiście w imię odpowiedzialności:

Ros 1

Ale nie ma tak. Ktoś tam do posła dzwoni i tłumaczy, że chory-nie chory, wyrzucamy Ziobrę i liczy się każda szabelka. I poseł zjawia się w sejmie, w maseczce, bierze udział w głosowaniu, unika kontaktu, ale chyba nie z maszynką do głosowania. Dał z siebie wszystko, tak jak obóz rządzący z premierem Morawieckim na czele, który staje się rasowym politykiem – tak się poznaje męża stanu, że przełyka żabę w imię wyższych celów i broni znienawidzonego przez siebie, ryjącego pod nim ministra Ziobrę, bo (również) na nim wisi rządząca większość.

Wiadomo – role się obsadziły. Pisowscy (minister Niedzielski, ale czy to pisowiec?) wyklęli go za nieodpowiedzialność, jego szef klubu – pan Budka – przeciwnie, bronił, że suweren (ja nie) Rosatiemu płaci za robotę, więc chciał nie chciał do roboty trzeba iść. Ale to już rytuał.

My popatrzmy się co to za znak czasu. Po pierwsze – systemowa hipokryzja. Do tej pory jesteśmy w takim samym stanie prawnym, w którym niedawno takiego posła Brauna to się wywalało z obrad za niemanie maseczki, nakładało karę, obśmiewano. Dodajmy kompletnie zdrowego posła Brauna, a tu ewidentnie zakażony (w świetle kowidowych definicji – pozytywny znaczy się chory) paraduje sobie po Sejmie i nic. Nawet tak wyrywna w przypadku posła Brauna marszałek Witek jakoś nie wykazała się w przypadku posła opozycji swą kowidową pryncypialnością.

Zmienił się jak widać także stosunek samego posła kowidowo obecnego. Z jego wcześniejszych wpisów czytamy: „Wolność kończy się tam, gdzie chory na Covid nieświadomie zaraża innych, bo się nie szczepi i nie izoluje”. No, panie pośle, a gdzie się kończy, kiedy jak Pan, świadomy, że jest chory robi to, co Pan niedawno uważał za niedpuszczalne?

Czyli jak to tam jest? Przecież to ten sam wirus. Raz tak, a raz tak? Czy poseł sam nie podpada pod zasady, które głosi? Ba, domaga się sankcji wobec nie podzielających jego nakazów obywateli. Media nawet się nie zająknęły o jednym. Przecież poseł jest zaszczepiony po kokardę i jakoś dla wszystkich jest oczywiste, że taki osobnik może zachorować. A czemuż? Po co się więc szczepił? A…, żeby ciężko nie przejść kowida, się okazało ostatnio, kiedy narracja szczepionkowa złagodniała. Ale dlaczego więc i po co, skoro to głównie zaszczepieni zaludniają dzisiaj oddziały zakaźne? Jakoś nie ma tu dyskusji, widać wszyscy się przyzwyczaili, że szczepieni jest jakimś aktem zawierzenia, gestem przynależności, nie obliczonym na doczesne skutki. Religia, znaczy się panie.

Sprawę dosadnie wyklarował doktor Basiukiewicz, jeden z Lekarzy Niezłomnych, przywracając proporcje. Doktor stwierdził, że poseł postąpił… racjonalnie. Tak jak się powinno postąpić. Bośmy zapomnieli jak to drzewiej, czyli przed kowidem bywało. Ilu z nas chodziło zakatarzonych do roboty? Kiedyś normalka, dziś to już wyczyn po bandzie. Po dwóch latach zamykania klas po kichnięciu malca z trzeciej ławki mamy już ten odruch. A tu przyszedł w maseczce taki i wszyscy dostali naprzemiennego, dwuwektorowego szału. Ależ to przecież akt powrotu do (starej) normalności.

To był dla posła trudny dzień, gdyż w tym samym dniu PAP opublikował swe nowinki o… maseczkach, czyli środku ochronnym, który Rosati zastosował. Okazało się – ludzie, ludzie -, że maseczki ograniczając dopływ tlenu (no, rewelacja po trzech latach), uwaga – upośledzają zdolności intelektualne. No, to wiele wyjaśnia. Choćby zbiorową mgłę mózgową zamaseczkowanego Sejmu i świeżość umysłu niemaseczkowego Brauna, który był i jest sekowany za mówienie oczywistości epidemiologicznych.

Całość pokazuje kowidową ściemę. Prawo to samo, raz stosowane, raz niestosowane, różne, sprzeczne argumentacje płynące z tych samych ust. Ja rozumiem, że dialektyka w myśleniu i postępowaniu to domena lewicy. Że raz tak, a raz tak. Ale żeby tak okazało się, że cały świat tak sobie poczyna? Widać, że odbyło się teatrum, przeszło kilka aktów tragedii i teraz te same postaci wypowiadają krańcowo różne kwestie, zaś cała sztuka dąży do tragikomedii.

Komedii, ani happy endu nie będzie.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.       

About Author

7 thoughts on “16.12. Kowid dialektyczny

  1. Eeee… Te maseczki takie złe nie były. Informacja PAP i naukowców z Australii wygląda zupełnie inaczej niż to przedstawił autor wątku na TW(rozumiem, że żartobliwie)
    https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1507018%2Cbadanie-maseczki-na-twarzy-pogarszaja-myslenie-w-tym-zdolnosc-do

    Warto poczytać, bo PAP nie napisał nic ponad to, co wbija się do głowy ludziom od 2 lat. Maseczki to samo dobro. A mała niedogodność trwa tylko ok. 6 godzin.
    Także z tym maseczkami jeszcze nie raz i nie dwa będziemy się przepraszać. Lub nam każą się przepraszać.

  2. Wszystko racja.
    A tymczasem diagnoza z wczoraj pogłebia się. Megaidiota który odpalił granatnik w kg policji jest publicznie tłumaczony z tego przez innego megaidiotę z PiS, że ” mógł myśleć, że ten granatnik to opakowanie dużej butelki wódki”.
    Dlaczego przez innego megaidiotę z PiS?
    1) Rozumiem, że wg tegoż kretyna, to normalna praktyka oberpolicmajstra w pisowej GG+, obalać o 7,50 rano w swoim gabinecie na dobry początek dnia pracy dla IV RP kilka litrów wódki?
    2) Jednak dobrze, że nie mamy w IV RP broni atomowej w silosach, bo by jeszcze inny jakiś funkcjonariusz PiSu czy PO rozpruł je rano multitoolem przed pracą myśląc, że to zbiorniki z Wyborową. Albo nacisnął czerwony guzik myśląc, że to taki duży dystrubutor drinków.
    A my się dziś jeszcze dziwimy, że zabili tylko 200 tysięcy Polaków w czas covida, na skutek swych chorych decyzji. (Ten debil grenadier z Kg policji wsławil się wtedy bezwzględnym ściganiem niezamaskowanych za pomocą swych krawężników).
    Dobrze, że wówczas nie zabili nas wszystkich, na co rosnącą szansę mają niestety, na skutek tego, o czym pisałem tu wczoraj, właśnie teraz. Idiota idiotę idiotą u nich jak widać pogania…

    1. Idioci udający naszych władców tymczasem brną coraz głębiej. Aktualna wersja szefa KG policji brzmi, że myślał ze DWA granatniki, które otrzymał był od Ukraińców to były głosniki hi fi i właśnie podłączal i ustawiał je sobie w gabinecie, kiedy dupnęło. POWAŻNIE! To nie fejk.
      Ja pie… Oto, kto nami rządzi i decyduje np. o posiadaniu przez Polaków reglamentowanych pozwoleń na broń! Oraz łapie za brak maseczek.
      GŁOŚNIKI! Dobrze że nie dostał miny przeciwczołgowej, bo by zechciał dać zonie pd choinkę jako odkurzacz.
      Do dymisji tych idiotów, natychmiast!!!
      Oni są naprawdę meganiebezpieczni dla otoczenia. 200 tysięcy wykonczyli swymi decyzjami w czasie covida? To aż cud, że TYLKO 200 tysiecy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *