17.06. Kowidowa reguła Lejzorka Rojtszwańca
na zdjęciu: Szanghaj, kolejka do testów
17 czerwca, dzień 837,
Wpis nr 826
zakażeń/zgonów
48/0
Dziś będzie trochę wykresów, dawno nie było, a słyszę, że tęsknicie…
Ja już kiedyś pisałem, że działamy w przeciwfazie. Wedle kowidowej reguły Lejzorka Rojtszwańca – jak wzrastają zakażenia, to będą luzować obostrzenia. I tak już się dzieje praktycznie od początku. Mało tego, z pewną taką nieśmiałością warto wrócić do liderów szczepień i popatrzeć co tam słychać kowidowo u prymusów. Generalnie – słabiutko. I piszę to bez satysfakcji, choć wołałem z paroma takimi jak ja na puszczy i łatwo popaść w triumfalizm. Ja zaprawdę chciałbym, by to zadziałało i by dać wszystkim już spokój.
Tak na przykład Australia. 92-98% zaszczepionych. Na przełomie roku, a więc po zaszczepieniu praktycznie wszystkich – dramatyczne wzrosty zakażeń,
trochę mniejsze zgonów,
ale większość zmarłych na kowid to zaszczepieni. Do tego fala ogólnych zachorowań dramatycznie wzrosła. Szpitale pozatykane, wysyp zawałów serca.
Wielka Brytania. Patrząc na statystyki dotyczące COVID-19 można poczuć dezorientację. W Wielkiej Brytanii, gdzie 80 proc. osób otrzymało dwie dawki szczepionki, a 90 proc. – jedną, obecnie notuje się ponad 4 razy więcej zakażeń, ponad 4 razy więcej hospitalizacji i ponad 3 razy więcej zgonów, niż rok temu o tej samej porze. 92,4% zmarłych na kowida to w pełni zaszczepieni.
Nieciekawie w Portugalii. To kraj-ewenement na świecie. W zasadzie trudno znaleźć kogoś niezaszczepionego, tak to poszło. A jakie wyniki?
Media oczywiście tłumaczą, że to nie tylko zaszczepieni chorują, ale nawet gdyby chorowało 2 z 6 pozostałych niezaszczepionych, to wyszło by, że 1/3 niezaszczepionych choruje i można byłoby porównywać z procentami chorych zaszczepionych. To taka sztuczka w liczby/procencik. Jak nie pasują liczby bezwzględne to się podaje procent i odwrotnie.
No, jak już jesteśmy na Półwyspie Iberyjskim to posiedźmy tu chwilkę. Hiszpania szykuje się na siódmą falę. Tyle chłopakom, w ponad 90% zaszczepionym, wzrosło. I oczywiście znowu te szaleńcze pomysły: klina-klinem. Czyli od jesieni ruszają obowiązkowe szczepienia czwartą dawką. Zaczynamy od najstarszych i ciekawe gdzie się zatrzymamy? Pragnę przypomnieć, że dotychczas żadne państwo skutecznie nie wprowadziło obowiązku szczepień, choć taka Austria to się zatrzymała na krawędzi, ale się jak widać nie dało innymi środkami niż wymuszona dobrowolność. Jakoś ciężko, coraz ciężej, ponieść odpowiedzialność za nakaz szczepień.
No i hopla do naszych sąsiadów, Niemców. Tu bardzo ciekawie, bo ten sam problem. Głównie chłopaki mieli kłopot, bo się testowali, my przestaliśmy i od razu u nas spadło, bo stłukliśmy termometr. U Niemców – wzrosty, ale luzują z testami i od razu wirus odpuszcza. Bo przy powszechnych testach groziła im szósta fala, którą przecież mieli dużą jak żadne poprzednie, tylko piątej nie ogłosili.
Warto popatrzeć na ten wykres. Fale poszczepienne zakażeń w pierwszym kwartale 2022 roku to kilkukrotnie więcej niż w „falach” poprzednich. Zwłaszcza można (?) zobaczyć to na fali pierwszej. To ten mały garbik, przed którym ratowaliśmy się lockdownami i kwarantannami. A teraz jak mamy kilkanaście więcej zakażeń to, wedle reguły Lejzorka, znosimy obostrzenia. A więc to jakaś dziwna zabawa, raczej polegająca na masowej panice i medialnym straszeniu, bo wyniki sobie, zaś działania sobie.
Nie piszę, broń Boże, by wracać do obostrzeń, ale by zobaczyć jak działa ten bezsensowny lejek, zanim w niego wejdziemy ponownie. A to, że się szykuje – vide Hiszpania – na jesień, to już jasne, nawet z wykresów. Z tym, że jest to fiasko akcji szczepiennej, która – jak widać z wykresów – wzmogła znacznie zakażenia w stosunku do „ataku” na bezbronną ludzkość kowida, sprzed okresu wynalezienia szczepionki. Ale nie, nie łudźmy się – paszporty kowidowe, choć jak widać nie są dowodem jakiejś szczególnej odporności, przeciwnie – będą wprowadzane. I nich mi ktoś teraz powie, że to chodzi o wirusa, a nie o kontrolę ludzkości.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Ja to manipulowanie procentami widzę codziennie w TVPInfo. Jak im nie pasuje podają liczby bezwzględne, a jak pasuje to procenty. Ostatnio był taki artykuł na temat wypadków na polskich autostradach.
https://moto.pl/MotoPL/7,88389,28585083,polskie-autostrady-sa-coraz-bardziej-niebezpieczne-a-zwlaszcza.html
Oczywiście manipulacja statystkami, bo podają wzrost liczb nie do ogólnej liczby wypadków, ale do liczby na autostradach, bez uwzględniani, ze w okresie 2020-2021 był spadek ilość poruszających się aut, z wiadomych powodów. Więc jak ludzie wrócili do samochodów w 2022, to mamy wzrost. I tak to wygląda. Nieważne sa dane ogólne, ilość ogólna, jakiś przelicznik i zachowanie proporcji. Najważniejszy jest emocyjny tekst poparty jeszcze bardziej emocjonalnym, nagłówkiem.
Więc z covidem podobnie. Mnie to przypomina ten żart, jak nauczyciel matematyki mówi o procentach i mówi, że nie ma w matematyce większej połówki mniejszej połówki. Połowa to połowa, po równo. Dzieci zdziwione i zaskoczone, a na to nauczyciel: „..Ale widzę, że większa połowa mnie nie zrozumiała”.
To dotyczy nie tylko procentów. 500 brzmi słabo przy pół tysiąca. A już pół miliona znacznie lepiej niż 500 tys. Ćwierć miliarda działa na psychikę bardziej niż 250 mln.