19.10. Komuniści przekraczają granice.
19 października, dzień 596.
Wpis nr 585
zakażeń/zgonów
2.945.056/76.179
Dzisiaj zbiegły się dwie rzeczy. Wystąpienie premiera Morawieckiego w Unii Europejskiej oraz kolejna rocznica porwania księdza Jerzego Popiełuszki, który został bestialsko zamordowany. Ja w tę rocznicę chcę zacytować to, co już pisałem o moim Patronie. Ale kontekst jest dziś inny – polscy postkomuniści zainstalowani w Europejskim Parlamencie przez Schetynę z PO poważyli się użyć argumentu księdza Jerzego w debacie. Chcę więc przypomnieć nie-kolegom, jak to było z księdzem Jerzym, by jednak zamilkli nad tą trumną, skoro odwołują się do dziedzictwa Błogosławionego Jerzego, którego ich ideowi towarzysze zamordowali ze szczególnym okrucieństwem.
Napisane w dziesiątą rocznicę beatyfikacji bł. ks. Jerzego Popiełuszki 6 czerwca 2010.
Swoje imię dostałem po dziadku – Jerzym. Tu podobno też mogło zaważyć to, że urodziłem się niedługo po pierwszym (a mówiło się – pierwszym udanym) locie człowieka w kosmos – Gagarina, Jurija. (Miałem szczęście – rezerwowym Gagarina był kosmonauta German Titiow. Jakby Jurij dostał kataru i nie poleciał, to mogłem się nazywać… Herman Karwelis, ale moi rodzice nie mieli chyba takiego pułapu odjazdu). Mój katolicki patron – Jerzy – był zacny, ale okazało się, że nie wiadomo czy istniał a papież Jan XXIII nawet miał go wykreślić ze specjalnego spisu. Nie tylko ja, ale i kilka krajów, z Goleniowem włącznie, straciliśmy swego patrona.
Aż przyszedł czas księdza Jerzego. Człowiek ma rzadko szansę obcować z kimś kto został świętym. Mi to nie było dane, choć w stanie wojennym mogłem przecież pojechać do św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie ksiądz Jerzy miał swoje słynne kazania. Zgapiłem się. Jak zwykle…
Wtedy, w czasie Wojny Jaruzelskiej wszędzie było pełno walczących (słowem) kapłanów. O Popiełuszce było jednak najgłośniej, bo komunistyczne media obsadziły go w roli „Czarnego Luda”. Niestety tę narrację kupił polski kościół, który traktował księdza Jerzego tak, że ten miał chyba więcej udręk ze strony tzw. kościoła hierarchicznego niż od przyszłych oprawców. Wiadomo, czasem bardziej boli niezrozumienie wśród najbliższych niż oczywiste ciosy wroga.
Męczeńska śmierć księdza Jerzego była dla mojego pokolenia szokiem. Jego porwanie i dni oczekiwania na wieści mnożyły wersje wypadków – ja uważałem, że ksiądz Jerzy jest tak zanany, że komuniści nie ważą się go tknąć. Myliłem się. Właśnie dlatego go zgładzili. Myślę, że tak jak w kilku ważnych momentach życia (np. Smoleńsk, śmierć Jana Pawła II, 11 września) moje pokolenie dokładnie pamięta kto i w jakich okolicznościach dowiedział się o jego męczeńskiej śmierci.
Teraz, z perspektywy czasu widać, że cały ten sądowy proces morderców Popiełuszki był jedną wielką farsą, „pokazuchą”, do której prowadziło „skręcane” śledztwo. Do dziś wiele spraw nie zostało wyjaśnionych, zaś oficjalna wersja porwania i morderstwa nie trzyma się kupy. Mówiła ona, że oprawcy porwali i zamordowali księdza w ciągu kilku godzin 19 października 1984 roku i związanego wrzucili tego samego dnia do zalewu wiślanego koło Włocławka, gdzie wyłowiono go po 11 dniach. Ale ta wersja dziś się nie utrzymuje. Przede wszystkim ksiądz Jerzy był torturowany i tak zmasakrowany, że nie jest możliwe, by takie rany można było mu zadać w trakcie dwóch postojów na samochodowych parkingach. Antropolog rozpoznał na ciele zamordowanego częściowo zabliźnione rany sprzed kilku dni. Zeznania nurków potwierdzają tezę, że ciało księdza było wyłowione dwa razy. Oficjalnie 30 października i cztery dni wcześniej. Sama data śmierci księdza nie była potwierdzona sekcyjnie a jedynie przez… oprawców, których aresztowano dzień… przed prawdopodoną datą śmierci księdza. To oznaczało, że księdza nie zabito w dniu porwania, tylko torturowano od co najmniej od 19 do 26 października. Siedem dni.
Jaka jest więc dzisiejsza wersja tamtych zdarzeń? Otóż miało chodzić o intrygę w łonie samych władz komunistycznych. W stanie wojennym służba bezpieczeństwa została pozbawiona swojej wszechwładnej pozycji na rzecz wojskowych. Ta rywalizacja tliła się cały czas, zaś bezpieczniacy i tak ciągle kręcili swoje lody. Rywalizacja ta wzmocniła się w okolicach właśnie roku 1984, kiedy to główny esbek PRL, minister Mirosław Milewski popadł w tarapaty z powodu przewalackiej afery pod nazwą „Żelazo„, polegającej na tym, że polskie służby działały na Zachodzie jak gang, rabując pieniądze na działalność wywiadu PRL. Robiono tak od lat 70-tych, ale dopiero w okolicach 1984 roku wyszło na jaw, że gros zdobyczy z rabunku nie szło na żaden wywiad, tylko do kieszeni gangsterów z bezpieki. I Milewski miał chcieć uciec do przodu i przykryć aferę mordując księdza Jerzego. Czyli uderzyć w najwyższy narodowy autorytet, by wzniecić poważną rewoltę w kraju, która pójdzie na rachunek wojskowych.
Istnieje też druga wersja, a właściwie kontynuacja tej pierwszej, mówiąca o tym, że wojskowi o wszystkim wiedzieli i po cichu pilotowali tak sprawę, by się „odbyła”, zaś wina padła na bezpieczniaków. Wojskowi mieli przejąć księdza od bezpieczniaków, co miało być dla nich przykrą niespodzianką. Prokurator Witkowski, dwa razy odsuwany od śledztwa, kiedy zbliżał się do powyższej wersji ustalił, że ksiądz żył jeszcze 25 października, czyli 6 dni po tym, jak go niby zabili esbecy. Tropy prowadzą do starych bunkrów koło Kazunia, gdzie była ekspozytura KGB. To tam miał być całymi dniami torturowany ksiądz Jerzy. Są zeznania esbeka, który dowoził tam jedzenie, są zeznania lekarki Popiełuszki, którą w dniu 26 października nawiedziło dwóch panów z pytaniami o to jakich leków używa ksiądz. Ksiądz Jerzy mógł żyć jeszcze w dzień po aresztowaniu domniemanych sprawców. A więc jeśli to nie oni zabili, to kto to zrobił?
W ten sposób wojskowi mieli załatwić za jednym zamachem dwie sprawy – zamordować znienawidzonego księdza oraz oskarżyć o tę zbrodnię esbeków, pozbywając się całej konkurencyjnej formacji. Minister Milewski został osądzony na posiedzeniu KC jeszcze w październiku 1984 roku i pozbawiony wszelkich funkcji w roku 1985. Wojna esbecja vs. wojsko została już trwale rozstrzygnięta aż do Okrągłego Stołu, przy którym zasiedli wojskowi a nie esbecy. I to oni dzielili władzę.
Pozostaje kwestia zwierzęcego bestialstwa i tortur dokonanych na kapłanie. To był czysty wyrachowany sadyzm, bo tortury nie miały przecież na celu wydobycia jakichś informacji od księdza Jerzego. Komuniści zawsze tak mieli – torturowali, nawet jak to nie miało żadnego dochodzeniowego sensu. Po co? Z trzech powodów: żeby brutalność zbrodni cementowała oprawców, żeby się rozniosło i żeby się wyżyć ze swoim sadyzmem. A jak jeszcze można było zrobić to na koszt esbeckich kozłów ofiarnych to zwierzętom puściły już jakiekolwiek hamulce. Oto szczegóły sekcji zwłok księdza Jerzego:
– wybite 3 zęby
-połamanych 6 żeber
-wyrwane 3 palce ręki
-61 ran kłutych szerokości 6 cm, na całym ciele
-połamany nos
-wyrwane ucho
-powyrywane włosy
-przypalany
-wyrwany język
-duszony
-zmiażdżone kolano
-wyrwane paznokcie
-siniaki od uderzeń pałką
-utopiony
No i jak? Jak się nazywał ten pułkownik, co to na manifestacjach KOD-u przypominał, że stan wojenny był „kulturalnym wydarzeniem„? Mazguła, czy jakoś tak? A obrońcy demokracji stali pod sceną i bili brawo, a TVN kręcił. Ja zawsze tej listy używam w dyskusjach z młodymi kontynuatorami „tamtej” lewicy. Oni mają nagraną na szkoleniach jedną-jedyną piosenkę, którą odtwarzają do znudzenia: polski socjalizm był w wersji soft, co zawdzięczamy ich protoplastom, były pewne błędy i wypaczenia, ale w tej XXI-wiecznej lewicy się już nie powtórzą – jak Boga kocham, mówią. Wtedy trzeba mieć tylko zapamiętane tych kilka powyższych wersów i powoli wymieniać: wyrwany język, 61 ran kłutych, wyrwane 3 palce ręki, wyrwane paznokcie. Żaden towarzysz jeszcze nie wytrzymał do końca tej listy.
Ja już od paździenika 1984 roku mam swojego nowego patrona. Nie jest to ten bohater co zabił smoka w III wieku n.e.. Jest nim skromny ksiądz, którego zmógł czerwony smok. Ale, który będzie z nami już na zawsze, dłużej niż ta ziemia będzie jeszcze nosić jego oprawców a piekło pozostałych „ludzi honoru”.
Bo jest tak jak pisał Jerzy Narbutt, o nas i o Polsce:
Którzy bezprawiu mówią nie
to choćby nawet słabi byli
to choćby nie najmądrzej żyli
solą tej ziemi są
tak Bóg
prosto po liniach pisze krzywych.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy„.
Pamiętam tę zbrodnię i wiele wiedziałem ,ale lista sekcyjna robi wrażenie i nóż w kieszeni się sam otwiera . Zdeprawowana od stuleci organizacja kościelna porzuciła księdza jak wór kamieni do rzeki ,podobnie jak Wyszyńskiego i wielu ,wielu innych mających w sobie Boga .
Jest też chyba jeden pozytywny skutek tej Plandemii ,obnażyła do kości tą całą podłość światowej części elit ,władzy ,polityków ,aktorów, celebrytów , mediów, dziennikarzy, urzędników ,lekarzy, sędziów, księży i ich hierarchów . Całe to g…..no wypłynęło na wierzch i każdy niedowiarek może to zobaczyć na własne oczy . To co było zakryte poprawnością jest rzucone przed oczy .Nie muszą się układać z systemem . Ludzie odczuli obecny ludobójczy system na własnej skórze . Czy chcą się przebudzić i walczyć o przyszłość dla dzieci ?
Dzisiaj można już chyba sklamrować nazwy : faszyzm i komunizm w jeden uzupełniający się system . To były te Nowe Łady . To już było.
Najlepiej przemawiają fakty : komunista Mao zagłodził dosłownie od 30-55 milionów chińczyków .do dziś nie chcą podać danych .
Stalin ,3-6 milionów . Po upadku ZSRR na Kubie z dnia na dzień głód . Lista światowa długa.
To wszystko robiono w imię szatańskich idei , mając na transparentach idyllę i dobro ludzkości .
Polska lista nadmiarowych zgonów już wskazała małego szalonego satrapę, jako winnego ludobójstwa i dopiero idących skutków Nowego Ładu .
Kościuszko pytał : kim jesteście ,Polakami ,czy Moskalami ? Kim my obecni jesteśmy, Polakami czy ,globalistami ,brukselczykami , wielonarodowcami ,różnymi odmianami płciowymi .Menażeria Spórkowa i wściekłe macice nie reprezentują narodu . Może brakuje im po prostu chłopa ,najlepiej jurnego bolszewika ,ale nic poza tym :).
re: „Najlepiej przemawiają fakty : komunista Mao zagłodził dosłownie od 30-55 milionów chińczyków .do dziś nie chcą podać danych .
Stalin ,3-6 milionów . Po upadku ZSRR na Kubie z dnia na dzień głód . Lista światowa długa.
To wszystko robiono w imię szatańskich idei , mając na transparentach idyllę i dobro ludzkości .”
Przepraszam, że zadam intymne pytanie. Pan jest ofiarą wykształcenia gimnazjalnego czy jakieś szkolenia z „gebbelsizmu” odprawia?
Może by trochę doczytać i bzdur nie pisać? I publicznie się nie ośmieszać?
Witam! Dałem „polub”, choć nie zgadzam się z Naczelnym. Śmierć Popiełuszki nigdy chyba nie zostanie wyjaśniona, chyba że zostaną za 100 lat otwarte archiwa CIA. Przede wszystkim trzeba – jak podczas każdego dochodzenia – zapytać: kto na tym zyskał?
Warto przekopać się przez Ustawy Sejmowe z lat 1983 – 1990. Ja to zrobiłem pracowicie i szczegółowo. Znałem lepszych mówców i mądrzejszych księży, ale nagłaśniano jedynie Popiełuszkę. Słuchałem jego – nie wszystkich – wystąpień, i wtedy się publicznie się dziwiłem czemu ludzi „to bierze”? Swoje robiło nagłośnienie, otoczka, tworzący się mit, teatralność całej hucpy. Ważny jest kontekst – rozmów pomiędzy „stroną rządową” a chyba przyszłymi beneficjantami okradzenia Polski z cirka 200 mld dolców (ówczesnych) – za pośrednictwem Kościoła.
Proszę zauważyć, że prace nad ustawami które były podstawą „transformacji” polskiego „kapitalizmu socjalnego”, do „kapitalizmu imperialistycznego” (inny podział wartości dodanej), wyraźnie przyspieszyły po śmierci Popiełuszki.
Proszę zauważyć, że żadna kolejna władza nie próbowała wyjaśnić sprawy tej ohydnej zbrodni. Widocznie przesłanie zleceniodawców było jasne: „możemy zrobić wszystko, i nic nam nikt nigdy nic nie zrobi. Mamy agentów wśród Was, i jak widać zdolnych do wykonania naszych wszystkich rozkazów.”
Pewnie dlatego była to zbrodnia tak okrutna i wykonana „na pokaz”.
PS
Jak pamiętam, Popiełuszko mówił dużo o „sprawiedliwości społecznej, solidarności ludzkiej” itd
A tworzono prawo, które miało za kilka, kilkanaście lat zbudować kraj niesolidarności ludzkiej i niesprawiedliwości społecznej…