20.10. Z ziemi włoskiej do Polski?

12

20 października, dzień 597.

Wpis nr 586

zakażeń/zgonów

2.950.616/76.254

W różnych stronach świata eksperymentują z eskalacją obostrzeń. Wedle komunistycznej zasady (Stalin bodajże) w miarę zwycięskiego pochodu komunizmu walka klasowa zaostrza się. Tak i teraz – kowid w odwrocie, zaś obostrzenia rosną. Właściwie sprowadzają się do jednego, teraz nie walczymy już z kowidem, ale z niezaszczepionymi. Pomijając kwestię, że to odwraca uwagę od tego, że szczepionki nie powstrzymują zakażenia, ba – wysyłają do szpitali coraz więcej ludzi (o czym wkrótce), to dzięki tej narracji mamy winnego, przez którego nam się nie udaje: to niezaszczepieni. W dodatku cel jest nieskończony, jak w komunizmie, walka ustanie kiedy ostatni obszarnik, tfu, niezaszczepiony zniknie wraz z wirusem z powierzchni planety. To wiara w religię Covid-ZERO. Minęła już faza perswazji, teraz pora na represje. I w różnych krajach jest różnie, ostatnio zaeskalowały Włochy. I trzeba się przyglądać, jak Australii, bo tam eksperymentuje się lokalnie i jak pójdzie, że wejdzie, to i ta fala szczepiennego przymusu, bo już nie wirusa – dotrze także do nas.

A więc nie popracujesz we Włoszech bez Zielonego Paszportu wolności. Rząd podjął decyzję, że nawet nie popracujesz… zdalnie. Czyli maski (nie maseczki) już opadły – to nie ma żadnego znaczenia epidemiologicznego, bo przecież przez ekran kompa nie zakazisz, chyba, że ominąłem jakąś kolejną rewelację z konfy profesora Horbana. Czyli – przymus w czystej postaci.

I Włosi się ruszyli. W większość miast mamy ludzi na ulicach, nawet wtargnięcie zdesperowanego tłumu na uczelnię w Turynie, oczywiście tylko dla zaszczepionych. Największe manifestacje mieliśmy w Trieście, gdy pracownicy z portu, których pracę uzależniono od kowidowych paszportów, zablokowali przeładunek i port stanął. Dołączyli do tego ludzie i zrobiła się skala nie do pominięcia. A więc tłum ostro zagazowano, jednak Triest się wciąż broni. W internecie emocjonalna deklaracja ojca trójki dzieci, że nie zejdzie z zagazowanej barykady, bo to dla nich. A więc we Włoskim Bucie decydują się nasze losy. I od razu dwie refleksje.

Pierwsza to taka, która pojawia się coraz częściej. Czemu Polacy się nie burzą? No, bo my to podobno (kiedyś) „first to fight”, wielbiciele wolności nie tylko naszej, ale i Waszej. A tu nic. Czemu? Pierwsza odpowiedź, którą pomijam, że nie ma co się burzyć, wszystko w porządku, rząd reaguje, i to nie najbardziej ostro, bo są – jak widać – przykłady ostrzejszych taktyk. A więc Polacy nie dymią, bo jest ok. Druga opcja tłumacząca to taka, że jesteśmy już spsiali i potulni, zaś o niegdysiejszym polskim oporze to możemy tylko pomarzyć. To dość okrutna diagnoza, obawiam się, że coraz słuszniejsza – o czym napiszę trochę jutro.

Jest też trzecia teza, autorstwa redaktora Warzechy, która jest pośrednia i jakoś tam bardziej… optymistyczna. Zasadza się ona na pragmatyzmie ludu polskiego, dla którego znajomość poruszeń duszy narodowej to chleb powszedni. Mają podobno nie dymić, bo wiedzą, że i tak zwycięży polska bylejakość, że największe obostrzenia da się obejść sposobem, jak już było od wieków. I nie protestują, bo wiedzą, że to i tak nie naprawdę. Co prawda dla wielu branż „obejść” już się nie dało, ale pamiętajmy, że polski przedsiębiorca społecznie (ale i politycznie – tu na własne życzenie) zawsze był samotnym ryzykantem. W dodatku umoczonym (ostatnio) w oparach cwaniactwa, a więc jak mu się, pazernemu, noga powinie, to sam był sobie winien. Czego szukał w pojedynkę, kiedy w kupie (socjalnej) raźniej? A więc mamy spokój społeczny zagwarantowany stałą dominantą polskiej organizacji – bylejakością.

Sceny z Triestu przypominają mi… film Wajdy o Polskim Grudniu, „Człowieka z marmuru”. Dwa obrazy – studenci w akademiku biernie obserwujący robotników, którzy do nich krzyczą „chodźcie z nami”. Czyli – nie ich kolej, nie ich interes, nie patrzymy daleko. W dodatku jakeśmy my szli w 1968 roku, to wy – robotnicy, też się nie przyłączyliście. I druga sprawa – takie demonstracje jak w Trieście i wielu innych miastach świata, to impuls, po którym, jeśli nie wyłoni się przywódców, postulatów i programu co robić dalej jak się w końcu rozejdziemy, to taki protest sam zamiera. To była nauczka z lat 1968 i 1970, a właściwie nauka, z której wyciągnięto wnioski w Sierpniu 1980. Włosi, i szerzej – społeczeństwa zachodnie – muszą się tego elementarza uczyć od początku. Że władza, a właściwie system jej wyłaniania i wola suwerena się rozchodzą. I po pierwszym impulsie protestu trzeba się politycznie zorganizować.

Tylko z kim tu gadać, jak nikt się nie zgłasza po drugiej stronie, zaś media zagłuszają sprawę? Z kim pogadać jak Włoch z Włochem?

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

12 thoughts on “20.10. Z ziemi włoskiej do Polski?

  1. Czy chcemy takiej przyszłości dla swoich rodzin jak poniżej . Znalezione w sieci
    Bodajże Stefan Kisielewski pisał już dawno :Francjo ty stara k…wo ,tyle razy nas zdradzałaś ,dalej nie pamiętam ,ale było mocno.

    Jacques Attali był doradcą François Mitterranda (byłego prezydenta Francji) i napisał to w 1981 roku (fragment pochodzi z jego książki „Krótka historia przyszłości”, wydanej we Francji w 2006 roku). ———————————–

    „W przyszłości, będzie to kwestia znalezienia sposobu na zmniejszenie populacji. Zaczniemy od starca, bo kiedy ma ponad 60-65 lat, człowiek taki żyje dłużej niż produkuje, a to drogo kosztuje społeczeństwo. Potem będą słabi, a potem bezużyteczni, którzy nic nie wnoszą do społeczeństwa, bo będzie ich coraz więcej; a w końcu dobierzemy się do głupich.

    Eutanazja będzie skierowana do tych grup. We wszystkich przypadkach eutanazja musi być podstawowym narzędziem naszych przyszłych społeczeństw. Oczywiście nie będziemy mogli rozstrzelać ludzi ani zorganizować obozów. Pozbędziemy się ich każąc im wierzyć, że to dla ich własnego dobra.

    Zbyt duża populacja, w większości niepotrzebna, jest ekonomicznie zbyt kosztowna. Ze społecznego punktu widzenia znacznie lepiej jest zatrzymać „maszynę” ludzką nagle, niż pozwolić stopniowo się jej pogarszać.

    Nie będziemy w stanie zrobić testów inteligencji na milionach ludzi, możesz to sobie wyobrazić! Znajdziemy coś, lub sprawimy, że to nastąpi – pandemia, która będzie wymierzona w niektórych ludzi, prawdziwy kryzys gospodarczy lub wirus, który dotknie ludzi starszych, to nie ma znaczenia, słabi i bojaźliwi ulegną….

    Głupi uwierzy w to i poprosi o leczenie. Zadbaliśmy o zaplanowanie „zabiegu”, który będzie rozwiązaniem. Selekcja idiotów będzie zatem dokonywana sama – pójdą sami do rzeźni.”

    Jacques Attali ———————————–

    Czy chcemy jeszcze nad tym dyskutować ,czy działać .Plan jest realizowany. Do jakiego systemu to zakwalifikować .Pod jakie trybunały i sądy.

    1. Eeee, fejk jak złoto…
      A tak na poważnie – o wszystkim i tak zdecyduje pieniądz, czyli realna gospodarka. W Polsce w roku 1980 też zaczęło się od podwyżki cen kotletów w lubelskiej fabryce.
      Segregacja covidowa to będzie wówczas tylko jednym z punktów wokół których skonsoliduje się powszechny protest. Nowa wiosna ludów, tyle że już głównie w Europie zachodniej. Nie wiadomo, która kostka domina poleci pierwsza, ale wiadomo już, to wręcz pewne, że za nią poleci reszta.
      Powtarzam po raz kolejny: lud ma w d… obostrzenia. Lud patrzy na cenę kotletów. A dopiero potem wchodzą… „społeczni doradcy”…
      Jak uczy historia Europy, tzw. elity wymieniały się w niej gruntownie mniej więcej co dwa-trzy pokolenia. Teraz od mniej więcej 1-1,5 pokolenia rządzą lewackie „elity” które wyłoniły się po 1968 roku.
      Ale… wahadło dziejów nie zamrze jak u Orwella… A „kotlety” – tym razem energetyczno-inflacyjne – właśnie drożeją…

      1. …ale że co niby jest fejkiem? Cytat, czy to co wymyślił Attali?
        https://chrzescijanka.wordpress.com/2019/01/20/krotka-historia-przyszlosci-jacques-attali-ksiazka-futurystyczna-czy-spelniany-plan-dla-ludzkosci/

        Czytam o takim świecie od czasu gdy powstał internet. Wrzucałem wszystko do szufladki z napisem „spiski internetowe” i traktowałem jak sajęsfikszyn. Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatniej dekady mogę dodać jedynie, że pomylono się w tych „spiskach” o 9 lat.

      2. Re: „W Polsce w roku 1980 też zaczęło się od podwyżki cen kotletów w lubelskiej fabryce.”

        O ile dobrze pamiętam, to zaczęło się od otwarcia sieci „sklepów komercyjnych”.
        Nie podobało się „ludowi” – taki „socjalizm w głowach” pełny – że można kupować nie kiełbasę zwyczajną a 44 zł w każdym sklepie, ale w „peweksie” za 60-80 zł. Co prawda, lepszą o niebo gatunkowo wędlinę. Schozofrenia i zakłamanie (hipokryzja turbo), polegała na tym, że i tak wszyscy kupowali „kiełbasę swojską” i szyneczki fikuśne „od chłopa”, za 100-120 zł za kg.

        Pamiętam pierwszy strajk w WSK Mielec. Akurat miałem rozpocząć tam praktykę studencką. Przyjechałem ze wspinaczki w górach, a tu Tato w domu, zamiast w pracy. Pytam: co się stało? Tata mówi że mamy strajk i paru oszołomów siedzi na którejś z hal, a resztę wysłano do domów. Byłem totalnie zdumiony, że w tak „komunistyczno-robotniczym” miasteczku, gdzie i tak 80% pracowników zakładu to dojeżdżający ze wsi „chłoporobotnicy”, jakby „niezależni żywnościowo” od sklepów „miejskich”, zdarzył się „strajk”, i to przeciwko sklepom komercyjnym…

        Ten pierwszy „strajk”, robiły zwykłe szumowiny i pijaczki, których trzymano na siłę w Zakładzie…

        PS
        Wstepniak. To chyba nie Stalina zdanie ale Lenina? Ale nie mam pewności…

        1. Sklepy komercyjne w Polsce wprowadzono niedługo po radomskim Czerwcu, czyli w roku 1976 albo 1977. I bynajmniej zwyczajnej w nich raczej nie było (głównie szynka, schab, polędwica, baleron, karkówka itd. czyli tzw. lepsze mięso). Zwyczajna, serwolatka, chabanina (wołowe z kością typu szponder) , kurczak itd. były w normalnych mięsnych dość powszechne aż do roku 1978. Szlag je trafił dopiero po zimie stulecia.
          A Sierpień 80 zaczął się na Lubelszczyźnie na początku lipca, bodajże w WSC i w Świdniku. I zaczął się właśnie od kotleta. A konkretnie podwyżki jego ceny w bufecie z bodajże 12 do 18 zł (o ile dobrze pamiętam).

      3. Wszystkie bunty w Polsce miały podłoże ekonomiczne, nikt nie mówił o wolności czy niepodległości. Dla większości ludzi nie ma nawet znaczenia, czy rząd jest polski, niemiecki czy żydowski, ważne że jest co zjeść i wypić. To niestety też źle wróży naszej przyszłości w UE, bo unia jawi się jako ten co daje.

  2. Obstawiam, że na Marszu Niepodległości będą w tym roku ciekawe sceny. Ale czy ludzie wtedy się ockną. Pewnie nie. Tylko jeszcze bardziej pogłębi się podział na wyznawców szczepionkizmu i zwolenników wolnego wyboru (obecnie zwanych antyszczepionkowcami). A na marszu spodziewam się, że mimo obecności 10tyś policjantów jakimś dziwnym trafem „narodowcy” i inni „faszyści” i foliarze podpalą szpital. Tak żeby społeczeństwo nie miało wątpliwości, że to zdeprawowane i niebezpieczne głupki. Podpalacze następnie nie niepokojeni przez policję schowają się gdzieś za radiowozem. Kto chciałby iść w protestach ulicznych z głupkami podpalającymi szpitale, co nie? Więc pewnie żadnych masowych nie będzie. Aż dziwne że we Włoszech władze na to nie wpadły.

  3. Karol Marks, Adolf Hitler, Klaus Schwab- wielcy myśliciele wielkiego narodu. Jak oprzeć się ich urokowi? Zacytuję polskiego przedstawiciela narodu z filmu Miś. „chłop to u nas ciemny jest, a choiną co, nie można palić? ” Tyle w temacie.
    Trudno pogodzić się z myślą, że jako gatunek w 90% jesteśmy po prostu GŁUPI.
    Historia ani cudze doświadczenia (nie mówiąc o własnych) nie są w stanie nas przekonać żeby czegoś NIE ROBIĆ- może tym razem ogień nas nie poparzy? Spróbujmy!

    1. re:
      Prorocznia pisze:
      21 października, 2021 o 8:12 am

      Karol Marks, Adolf Hitler, Klaus Schwab- wielcy myśliciele wielkiego narodu. Jak oprzeć się ich urokowi?

      Co do Marksa, to przypomnę że jak się próbuję zapoznawać z jego pracami – wbrew pozorom trudno dotrzeć do źródeł, mam wrażenie że to są instrukcje dotyczące działania kapitalizmu, który jak już chyba udowodniłem, mógł się pojawić po rozwiązaniu matematycznego „paradoksu petersburskiego” przez jednego z Bernoullich, około roku 1830 i zastosowaniu systemu dziesiątkowego – jakieś 20 lat wcześniej.
      https://kodluch.wordpress.com/2020/08/11/%e2%99%ab-off-topic-katastrofa-wedlug-andrieja-stiepanienki-w-swietle-xix-wiecznych-informacji-zrodlowych-dodatek-kto-i-kiedy-wymyslil-kapitalizm/

      A w latach 90-tych ubiegłego wieku, u nas też pojawiały się masowo w prasie takie „instrukcje” zapoznające nieświadomy lud z pojęciami kapitalistycznymi, takimi jak giełda, spółka, akcje, weksel itd…
      Wydaje się że największą zasługą Marksa – potem te prace kontynuowała Róża Luksemburg – było prognozowanie przyszłości, czyli zastanawianie się „co dalej”, po tym jak „skończy się kapitalizm”. I to się teraz dzieje na naszych oczach.
      Wydaje się, że w zachodnim świecie nikt nie ma pomysłu „co dalej”, bo żyją w paradygmacie trockistowsko-liberalistycznego pojmowania rzeczywistości.
      Dlatego też, chyba jedyną naszą nadzieją są wypracowywane od ponad 20 lat koncepcje ekonomiczne Michaiła Chazina i kręgu jego współpracowników…

      O czym piszę i linkuję z uporem maniaka od wielu lat…

  4. Dodam z dziś: W sanatorium w Ustroniu mają zakażonych pacjentów i UWAGA: 6 jest zakażonych z czego 1 niezaszczepiony. Czyli ergo 5 jest zaszczepionych a i tak zachorowali. Dziś informacja w Tok FM, a wiec nie w mediach antyszczepionkowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *