22.04. Nowy wspaniały (?) świat?
22 kwietnia, dzień 50.
zakażeń/zgonów/ozdrowień
10169/426/1513
Dzisiaj będzie dłużej niż zwyczajowe 2,5k znaków (ze spacjami), bo temat złożony i ciaśniej się nie dało.
Widmo końca globalizmu krąży nad światem. Mamy wysyp wizji „nowego wspaniałego świata”, ale większość z nich przenosi dawne spory i podziały na nową, nieznaną i kompletnie do nich nieprzystającą rzeczywistość. Ale w gruncie rzeczy mamy do czynienia z dwoma poważnymi podejściami. Jedno to ucieczka do przodu – w czasach, gdy globalizacja się kruszy zwolennicy podejścia NWO (New World Order) chcą jej jeszcze więcej. Drugie podejście godzi się ze skutkami zachwiania globalizacji i proponuje nowe, pragmatyczne otwarcie.
Aby zobaczyć jak to może wyglądać musimy wrócić do podstaw, czyli opisu jak był urządzony przedwirusowy świat. Oczywiście nie jestem taki mądry, żeby serwować swoje własne diagnozy, opieram się głównie na dorobku dr Jacka Bartosiaka, którego – jak sobie obiecałem na początku kwarantanny – mocno przeorałem. Otóż nasz świat globalizmu polega (-ł?) na tym, że jego funkcjonowanie w skali globu gwarantowały USA. Hegemon światowy zawsze jest zainteresowany wolnym handlem, bo jest jego głównym beneficjentem. Armia USA rozlokowana w kluczowych punktach globu, tak by zabezpieczać przepływ towarów oraz światowy prymat dolara, jako waluty międzynarodowej wymiany były dwoma filarami tego porządku.
Ale globalizm miał (ma?) jedną poważną wadę – kapitał zaczął szukać w skali globu miejsc najtańszej produkcji. I ta przeniosła się głównie do Chin. Chińczycy produkowali dla całego świata, ale już i przed wirusem ta sytuacja przestała im pasować. Pandemia tylko przyspieszyła ten proces. Jak już pisałem Zachód pił sobie kawkę na swoich ryneczkach, zaś chińskie rączki pakowały produkt światowy w sreberka. W dodatku ta sytuacja „wypłukała” pracę i klasę średnią z tzw. Zachodu, co jak się wyjawi poniżej – nie jest bez znaczenia.
Teraz mamy taką sytuację: Chiny wyjdą z tego najszybciej (prognozy na 2020 to dla nich +1,2%, gdy cały świat to -6,1%, a Europa -7,5% wzrostu), podczas gdy Zachód będzie jeszcze w którejś z faz izolacji. Obecna Wielka Blokada przerwała łańcuchy dostaw, które będzie trudno odtworzyć. Ba, wiele państw zobaczyło swoje wręcz narkotyczne uzależnienie od Chin i zmienia priorytety z kosztowych na bezpieczeństwo. Przenosi i będzie przenosić produkcję do siebie. Poziom życia spadnie, bo globalizacja oparta na filarze minimalizacji kosztów się skończy i wszystko podrożeje. W dodatku Zachód będzie musiał się przesiąść z „zakładów robiących dobrze” (kosmetyczki, fryzjerzy, fitnessy, studia tatoo czy restauracje) na realną produkcję, której już nie potrafi robić, bo ją wcześniej odwalali Chińczycy. Niemcy zaprosili 80.000 Rumunów do zbiorów, a więc jeszcze się „bronią” przed tą pracą, poza tym – mało kto już z Niemców pamięta jak się zbiera szparagi… Jak długo dadzą radę się tak bronić przed robotą? Dla nas najlepiej by jak najdłużej – wtedy nie przeniosą do siebie produkcji z Polski, a ta dla nas stanowiła podstawę eksportu.
I z tym ścierają się dwa wymienione wyżej światowe stronnictwa. Jedno chce wręcz wzmocnienia globalizmu, by uratować poziom życia (i międzynarodowe interesy korporacji, wiadomo), posuwając się wręcz do postulatów rządu światowego. Drugie podejście zakłada pogodzenie się z fragmentyzacją świata i powrót do źródeł. W obu przypadkach pytanie jest jedno – czy przez to wzmocnią się egoizmy państwowe, w związku z tym i kierunek na konflikty? Te wcześniej łagodził globalny ład, bo kapitalizm ekonomiczny zamiast konfliktu podstawiał pokojową rywalizację handlową o ustalonych na poziomie światowym regułach. A rola państw wzrośnie, bo społeczeństwa w momencie zapaści będą się zwracały do rządów po wszelkiego rodzaju „tarcze”, co może zabić kapitalistyczną inicjatywę i oddać nieograniczoną władzę państwu, podaną mu przez zastrachane społeczeństwa na poduszce ułudy bezpieczeństwa.
W związku z tym z naszej perspektywy nie tylko jest ważne ile i jakie polskie firmy ocaleją. Chodzi o to, w jaki świat wejdą te co przetrwają. A wiele z tych co się utrzymają nie będą miały racji bytu, bo zmieni się, w opisany powyżej sposób, model funkcjonowania światowej gospodarki i nasze w nim miejsce. Po raz kolejny będziemy musieli zaczynać wiele spraw od nowa, w świecie, który urządza się bez naszego udziału. Pytanie czy uda się nam do tego podłączyć, tak jak nam się udało po 1989 roku? Ale to, jak w tym wszystkim znajdzie się Polska to już opowieść na inną okazję…
Teraz stare reguły upadają. To będzie na pewno „nowy”, ale czy „wspaniały świat”?
Więcej zapisków na moim blogu.