22.11. Klęska wciągającej narracji
22 listopada, dzień 630.
Wpis nr 619.
zakażeń/zgonów
3.357.763/80.830
Wali się. Głównie narracja. Bowiem oprócz długu zdrowotnego mamy dług logiczny, gromadzący się praktycznie od początku pandemii informacyjnej. A nawis ten jest potężny, bo ilość nielogiczności jakie trzeba tłumaczyć prowadzi do odkładania się złogów, a właściwie do syndromu krótkiej kołdry kłamstwa. Tu nam nogi lockdownowe wystają, to trzeba je pokryć, a wtedy nie starcza na przykrycie szczepionkowej ściemy. A ciało kowidowego kłamstwa się rozrasta i kołderkowe możliwości mediów czynią z niego ręczniczek wielkości lista figowego. A najgorsze jest wtedy jak się okazuje, że pod takim listkiem jest… figa.
Z drugiej strony tyle jest tego, że nie upilnujesz. Władzuchna suto płaci za takie „narracje” i tam przekaz jest dokładnie odzwierciedlony (choć jak widać przykład redaktor Gozdyry, poniżej, czasami obliczone na durnowatość odbiorcy). Ale tych kanałów jest tyle, że nie ogarniesz. Zwłaszcza, że można zauważyć w wielu mediach własne starania, by tak wystawić nóżkę dla klienta: chłopaki weźcie mnie, ja też potrafię – proszę. Przykłady – barabardzo.
Jaki mamy problem? No główny to taki, że się dziady nie chcą szczepić. Nakupiliśmy po 6 na głowę, głupio to wygląda, trzeba to jakoś zużyć, bo się zaczną pytać jakieś szumowiny – po kiego było tyle, skoro miały być dwa strzały? A więc trzeba przejść z fazy perswazji do etapu przemocy, czyli opracować pulę segregacyjnych wykluczeni dla nieszczepów, w płonnej nadziei, ze te przestraszą się (wide casus Australii, program „NO jab, NO job”, czyli zdechniesz z godu)) i – uwaga! – dobrowolnie przecież się zaszczepią. Aby to zrobić to trzeba się dobrze przygotować, a więc i zbadać pacjenta jak to przyjmie i napuścić Szczepanów na foliarzy. Jednym z takich mechanizmów jest przeprowadzanie „badań społecznych” jak jedni oceniają tę „dobroć” dla drugich. Po pierwsze ma to ich jeszcze bardziej skonfliktować, głównie po to by następowała „samoobsługa” pilnowania obostrzeń w wykonaniu spanikowanego społeczeństwa. Po drugie badania mają pokazać nieszczepom, że ich szeregi topnieją i że wkrótce zostaną z tym swoim dziewiczym ramieniem jak Himilsbach z angielskim.
Właśnie IBRiS przygotował badania dla Polsatu w tej sprawie. Ten Polsat to się do tej pory jakoś starał zachować parasymetrystycznie w tematach kowidowych. Ale teraz jest raczej na czele, ze swoimi ultrasami: Jankowskim i Gozdyrą. A więc sondaż pasuje jak ulał. My go rozbierzemy na czynniki pierwsze, by pokazać absurdalność jego „rezultatów”, obecnie promowanych na okrągło. Ale uwaga: tak to bywa, że sponsorom czasami się odwidzi (tak jak PiS-owi ostatnio z obostrzeniami) i taki Polsat nagle okazuje się być ostrzejszy w sprawach obostrzeń niż rządowa TVP. Tak to jest, kiedy nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. A więc co tam jest w wynikach? No cuda-wianki.
54% ludzi chce by były obostrzenia zadedykowane wyłącznie dla niezaszczepionych, to znaczy, żeby ich pozbawić prawa do obecności w miejscach publicznych. Przeciw było 42%. No to mamy pierwszą zagwozdkę – wiedząc, że nie zaszczepiło się 47% Polaków, to mamy do czynienia z 5%, które trzeba leczyć z powodu postępującego masochizmu, bo to osoby, które nie zaszczepiły się a są jednocześnie za tym by je represjonować. W dodatku jeszcze jedna rzecz – ciekawe ile wśród tych będących za wykluczeniem nieszczepów z sfery publicznej jest np. restauratorów? Przecież byliby wtedy za wywaleniem ze swoich knajp prawie połowy potencjalnych klientów. No i końcowa sprawa – spośród tych, którzy zaszczepili się dwa razy tylko 67% chce to powtórzyć po raz trzeci, co oznacza, że do progu ważności kowidowego paszportu dojedzie za chwilę tylko 36% zaszczepionych Polaków. I co, chcecie mi powiedzieć, że już nie 5, ale 19% Polaków jest za tym by ich nie wpuszczać do kin? No taaak… No, bo ja zakładam, że jak ktoś wziął dwie dawki, a trzeciej nie chce to raczej zwątpił w sens swoich poprzednich działań, a to oznacza poprzez indukcję – że nie jest za to za bardzo wdzięczny władzy, która zrobiła z niego balona. Czemu więc miałby chcieć obostrzeń dla… siebie samego?
To samo z kwestią pracodawcy, który miałby dostęp do wiedzy o szczepieniach pracownika i móc go przerzucać (wyrzucać?), gdzie mu się podoba. Znowu – zakładając, że 47% się nie zaszczepiło, to dlaczego tylko 37% jest temu przeciwne? Czyli 10% się nie zaszczepiło i jest za tym, by pracodawca mógł o tym wiedzieć i na tej podstawie rozporządzać nim jak chce, często degradując go funkcyjnie i zarobkowo. No, gdzie tu logika?
Ciekawe są też wyniki badań co do tego czy niezaszczepieni mają płacić za leczenie. 35% Polaków ma być na tak. I tu mamy dwa ciekawe wnioski. Po pierwsze mamy więc do czynienia z zaszczepionymi, którzy jednak są świadomi, że mogą wylądować jako chorzy w szpitalu, z podejrzeniem, że sfałszowali dokumentację szczepienną, i będą musieli zapłacić za leczenie. Po drugie – istnieje grupa 35% Polaków (podejrzewam, że zaszczepionych, bo tu poziom masochizmu nieszczepów byłby już kosmiczny), którzy wierzą, że nie załapią się do tej drugiej grupy – zaszczepionych chorych oskarżonych o fałszywe szczepienie, bo przecież to niemożliwe przecież, żeby szczepionki nie działały.
No właśnie – niemożliwe? Niedzielski miał problem. Ostatnia prosta przerodziła się w szczepionkowe rondo, zaś kampania, że zaszczepieni nie chorują padła jak długa. W kowidowych szpitalach zaczęli pojawiać się coraz częściej zaszczepieni, co było pewne, gdyż kowid jest międzynarodowy, zaś tylko narracje o nim – lokalne. A więc znowu coś zaczęło wyglądać spod kusej kołderki. I, jak Dyzma, siedzieli, siedzieli i wymyślili (no geniusze, tam ktoś ciekawy pracuje i albo za dużo bierze, albo bierze nas za durniów). Główna kowidowa ekstremistka, pani redaktor Gozdyra (druga po Olejnik mistrzyni w przerywaniu interlokutorowi, jak jej wątki nie idą) ogłosiła ostatnio, że fenomen chorych zaszczepionych dało się wyjaśnić. Otóż jakaś nieszczęśniczka w Bolesławcu, przed zakuciem w respirator, zeznała, że wbrew dokumentacji nie jest zaszczepiona, bo sobie to załatwiła. Od razu pojechały tam kamery wszystkich telewizji i – oczywiście – tłumek lekarzy od razu przyznał, że z nią było coś nie tak, bo ci zaszczepieni to tak ostro nie chorują (i jakoś „inaczej” umierają). Terefere…
Czyli mamy już wytłumaczenie, które ratuje zbawczy wizerunek skuteczności szczepionek. Chorują fałszerze. A jak takiemu udowodnić fałszerstwo? No, bo kto wie co mu tam wstrzyknęli? Jak umarł, to znaczy, że kłamał i niech ma za swoje. Przypadkiem Niedzielski, który w tym samym dniu przechodził obok konferencji z tragarzami zeznał, że służby będą tropiły takie podziemie szczepionkowe i mamy już na takich sposoby. Ale czemu się tak szczypać? Uznajmy po prostu, że każdy chorujący na kowida zaszczepiony to fałszerz – łatwo dojść do tego KTO go NIE zaszczepił. Proszę bardzo – droga jest otwarta. Pewnie jest jakieś podziemie w tym względzie, teraz ma się tylko bardziej bać, co oznacza, że będzie… drożej.
Podejrzewam, że śledztwo (-a?) skończy się tak samo jak poszukiwania rowerzysty, który spalił punkt szczepień. To znaczy – wybryk akurat wtedy kiedy trzeba, ofensywa medialna, przykład do istnienia podziemia antyszczepionkowców i podejście do obostrzeń, bo winni sami płaskoziemcy, a potem tiszyna i gościa z monitoringu na 3 kamerach nie znaleziono do dziś. I jak ktoś chce popilnować władzuchny to proszę śledzić losy oszustki z Bolesławca – przecież wiadomo kto ją szczepił i oczekuję informacji jakie są teraz sankcje wobec medycznego przeniewiercy.
No i media. Dobrze zorkiestrowane, choć grające fałszującą melodię, jasną dla wszystkich. I ta pani Gozdyra, pewna siebie ignorantka kowidowa, która zaprasza tylko tych co trzeba, bo ją i w prywatnej tv może dosięgnąć syndrom redaktora Pospieszalskiego. Ale dla nich wygodniej wierzyć w te bzdury, bo wtedy ma się poczucie misji a nie zeszmacenia za pieniądze. Odzywają się we mnie ciągotki sadystyczne w takich sytuacjach, jakie prokuruje Gozdyra, zastawiając pułapki, w które sama wpada. W dzisiejszym dziennikarstwie jest (niestety) taka zasada, jak u adwokatów na rozprawie – nie zadaje się pytania jak nie wiesz jaka padnie odpowiedź. I Gozdyra zapytała posła Dziambora ile to osób zaszczepionych jest hospitalizowanych, ten, że jakieś ze 25%, ta go wyśmiała z ulotką PAP-u w ręku, że 98% w szpitalach to nieszczepy, zaś zebrane (dobrane?) w studiu eksperty przytaknęły. No tak, 2% i spada… Zresztą, dodała pani Gozdyra, zaraz będziemy mieli łączenie z lekarzem ze szpitala, czyli z frontu i on nam powie. Lekarz z frontu – no, mamy tak z 1/3 chorych zaszczepionych. Szkoda, że kamera nie pokazywała wtedy twarzy pani reaktor z Warszawy, bo widok jedzącej własną żabę tupeciary to musi być coś niezwykłego. Za resztę można zapłacić kartą Visa.
PS. Popatrzmy do jakiej bezczelności dochodzi oficjalna narracja, pragnąc wytłumaczyć niewytłumaczalne. Oto doktor Sutkowski: „Zaszczepieni umierają wtedy, kiedy są między pierwszą a drugą dawką i jeszcze nie złapali odporności albo są między drugą a trzecią dawką, kiedy tę odporność stracili”.
A prawda o kowidowych zgonach w szpitalach jest taka, pani redaktor (i udawana niewiedza w niczym Pani nie usprawiedliwia):
„Seniorka po kilku udarach, od wielu lat leżąca. Stan się pogorszył, wymagała hospitalizacji. Wymazano bezobjawowy PCR+, zatem oddział covidowy. Tam nie mieli wstępu lekarze specjaliści, którzy mogliby jej pomóc. Zgon. Tak wyglądają niezaszczepione <ofiary Covid> w Polsce”.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Litości chłopie. Czytam bo widać że Pan myśli i prowadzi kwerendę, a nie wymyśla faktów przy porannej kawie. Jednak piętnując medialne bzdury, androny celebrytów ( także naukowych) z rozpędu wytwarza Pan w czytelniku przekonanie że te całe szczepienia to bzdura, a wirusy i bakterie nie istnieją tylko je Big Pharma wymyśliła żeby dutków z nas nadusić.Tyle się dzieje dookoła. Dżuma nie jedno ma oblicze – poprosimy o nieco odmiany. I może o jasną deklarację czy wirki istnieją czy nie. Czy caryca Katarzyna Wielka szczepiąc się przeciw ospie miała rację czy było to jedynie bezrozumne małpowanie zachodnich głupków.
Narracja o nieistnieniu wirusa, jest rozpowszechniana celowo, przez zadaniowanych ludzi. Ma to ośmieszyć przeciwników w oczach niezdecydowanych.
Autor nigdy nie zanegował istnienia wirusa.
Wystarczy poczytać wczorajszy i przedwczorajszy wpis. Ale, ale.
Dziś podano do informacji, że zmarł pewien medyk ze szpitala w Ostrowi Mazowieckiej:
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/ceniony-medyk-zmar%C5%82-na-covid-19-odszed%C5%82-za-wcze%C5%9Bnie/ar-AAR0Dp6?ocid=msedgdhp&pc=U531
Ciekawym jest sama informacja. Przekaz bez ani jednego zdania czy był zaszczepiony czy nie? Rozumiem, że skoro umarł, to albo nie był, co powinno być napiętnowane, albo, jak tutaj napisano, była to fałszywka, co już ociera się o absurd.
Narracja MZ czy dziennikarzy ociera się o absurd od dawna. Słucham Tok FM i mam wrażenie, ze żyjemy w jakimś Matriksie. Jak lubiłem np. pana Żakowskiego, tak w sprawie Covid19 zaczyna odwalać mu kita. Ja wiem, to dziaders, boi się bo jest w grupie ryzyka (70+). Niemniej narracja jest widoczna od dawna, a logika ucieka jak wodór z atmosfery.
Czytamy jak za PRL – między wierszami. Jak nie piszą że policja strzelała gumowymi kulami do antyobostrzeniowych demonstrantów, to znaczy że strzelała ostrą amunicją, jak nie podadzą że sprawca zamachu był białym mężczyzną o imieniu John, Pierre albo Steven to znaczy że był to Ahmed, Rashid lub Muhamad, Jak nie podają czy zmarły lekarz był szczepiony to znaczy że na 100% był.
re: Retro pisze:
23 listopada, 2021 o 7:04 am
Dla nas – ludzi którzy żyli w PRL, jest rzeczą zupełnie naturalną „czytanie ze zrozumieniem”, czyli szukaniem podtekstu i drugiego dna…
Dla mnie doskonałym przykładem na „wojnę informacyjną” która była zawsze, ale przybrała jakieś koszmarne oblicze, jest zapis Krzysztofa Baranowskiego z jego książki „Droga na Horn”. W jednym miejscu pisze on o znanej w czasie trwania regat sprawie „uratowania francuskiego żeglarza przez radziecki trawler”.
Tak pisała nasza prasa – chwaląc pod niebiosa bohaterskich radzieckich rybaków, którzy w sztormowych warunkach uratowali życie francuskiemu, niezwykle popularnemu żeglarzowi. A jak pisze Baranowski, zachodnia prasa w tym czasie pisała ze szczegółami, jak to „radziecki trawler celowo rozwalił łódkę francuskiego żeglarza i omal go nie zabił”. Baranowski pisze jak było. W sztormie i mgle, Francuz wrąbał się nocą w radziecką łajbę. Ale ktoś tam na łajbie jednak czuwał, bo udało się uratować życie Francuzowi…
Dla mnie ten fragment książki jest kwintesencją dziennikarstwa… 🙂
prawie dokładnie,
Tindalo drogie…
https://www.salon24.pl/u/srr-88/1183335,wczoraj-w-slowenii-wybuchl-wielki-skandal-a-dzis-cala-slowenia-mowi-o-szczypawkach
preparaty nr 1, nr 2, nr 3 – jak to przy każdym eksperymencie medycznym. Musi być placebo
i musi być nocebo.
Covid jest! Pandemii nie ma. Jeszcze jakieś pytania?
Przede mną 8. pogrzeb w ciągu roku. 3 osoby zmarły od preparatów, 5 od Narodowego Funduszu Zaniechania. W ub. roku nadmiarowych śmierci (nie na kowid) było 40 tys. Ogółem jest już ponad MILION. Co zbiera większe żniwo Covid czy zbrodnicza działalność NFZ ?
Prorocznio, proszę używać rozumu w takich sytuacjach i sugeruję mniejszą łatwowierność.
Ja obejrzałem to nagranie.
ZERO dowodów. Nie ma ani nazwy producenta, ani ZDJĘĆ, choćby komórką (a to przecież precyzyjne aparaty są, z zoomami), tych niby kodów, ani czarno na białym wyników analiz biochemicznych tych próbek. Ani opinii toksykologów . Nie zobaczyłem tam NIC poza wypaszczeniem się osoby. Może źle patrzyłem, ale – NIC!
Po mojemu zatem – na dziś – to ordynarna prowokacja.
Jako wieloletni redaktor poważnych redakcji, osobiście wyrzucałem za drzwi autorów, którzy odważyli się zaproponować do publikacji/emisji taki, pożal się Boże, „śledczy” materiał (hi, hi niektórzy z nich dziś przy PiSie to prawdziwie grube misie;). Bo po publikacji ich nieudokumentowanych niestarannych wypocin wydawnictwo mogłoby się od razu zamykać, nie wypłaciłoby się z milionowych odszkodowań…
Pan, chłopie chce mnie wrzucić do worka gotowanego przez trolle. Szczepionki są jednym z lepszych wynalazków. Obecne preparaty nie są szczepionkami. Wirusy istnieją, chyba nawet zanim pojawił się człowiek. Jest ich kilka milionów sztuk w m3. I dalej uważam jak w Dzienniku, bo to nie ma nic do rzeczy.
racja 🙂 ale mam pytanie? czemu moje wpisy czekają na opinie Pana moderatora i się nie ukazują czy to jest rodzaj cenzury ?
Nie wiem o co chodzi. Wpisy ukazują się z automatu i na nic nie czekają. Ja zaglądam od czasu do czasu tutaj i widzę, że dyskusja się toczy wartko i beze mnie.
No dobra, wyjaśniam: najprawdopodobniej niektórzy dyskutanci albo mają po kilka nicków (patrząc na styl i język wpisów, typuję tu dwóch panów), albo mają po kilka kont pocztowych. A w tym okienku system raz użyty, potem loguje bez przeszkód prawdopodobnie już tylko do pierwszego adresu maila, wybranego przez dany nick.
Ja mam np, dwie skrzynki pocztowe na dwóch różnych portalach. Jedną nieformalną -osobistą, drugą taką bardziej formalną. Kiedyś zapomniałem się i wpisałem tę drugą (przy tym samym nicku). I system nie łyknął wpisu. Ale to szybko rozkminiłem i potem już nigdy nie miałem problemów z zamieszczeniem tu posta.
Tak więc to nie Gospodarz jest ewentualną przyczyną, ale pewien Niemiec… 😛
Witam i dziękując za codzienny trud, zastanawiam się nad swoim zdrowiem psychicznym. Bo surrealizm wieści napływających zbija mnie z pantałyku.
Dziś czytałem i słuchałem, jak to w Bawarii wycofano „waciki do testowania” kowidła. Okazało się że zawierają niebezpieczne bakterie. Nie jest to mój wymysł, ale tak pisze tamtejsza prasa. Na 190 tysięcy wycofanych „wacików”, ponad 120 tysięcy zawierało niebezpieczne bakterie…
PS1
re: tindala pisze:
23 listopada, 2021 o 12:39 am
Jak się w to wszystko wczytuję, to faktycznie mam wątpliwości czy te wirusy istnieją? Jest duże prawdopodobieństwo że „istnieją ogólnie”. I jest pewność nauką poparta, że „naszych wirusików” nikt do tej pory na świecie ani nie złapał, ani nie widział….
Tak jak z mityczną czy „witaminą”, której ilość przekaziory oferują nam w „jednostkach”. Jako pomiarowiec, nie mogę nigdzie znaleźć, ile wynosi „jedna jednostka – na przykład – witaminy A, lub D”.
Jeżeli mamy związek chemiczny i nazwiemy go „witaminą X125”, to ilość tego związku chemicznego podajemy w miarach „chemicznych”, lub „fizycznych”.
A tu cały czas Harry Porter i jakaś magia magiczna…
Niedługo powróci wiara w tysiące diabłów na czubku igły od strzykawki…
Ten kwik covidowy szukających za wszelką cenę dowodów na skuteczność preparatów, ta panika i brak argumentów logicznych na poparcie tej szalonej strategii prowadzą do pomysłów szalonych i przerażających. Cały czas mam w głowie sceny z niedawno oglądanego filmu z Chin. Nie sprzed 2 lat, tylko teraz. Zamaskowane służby włamują się do mieszkania, wyciągają bosą dziewczynę, na siłę wciskają jej patyczki do nosa by pobrać wymaz na test, na siłę zakładają kaganiec maseczkowy na twarz, coś jej wstrzykują. Tego chcą u nas posłowie pokroju Zandberga, Leszczyny, Nowackiej, i całej PO? NAPRAWDĘ?!. Nie wiem jak inni ale choćbym miał do końca życia mieszkać w szałasie w lesie, nie poddam się temu wariactwo, a gdy będzie trzeba przeciwstawię się radykalnie. Link do filmu z Chin. https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=4913942685293590&id=100000337202916&sfnsn=mo
Do mnie będą musieli przyjechać z AT.
To już praktyka na Terytoriach Północnych Australii.
Zaczęli od Aborygenów licząc na to że da się to ukryć
https://www.zerohedge.com/covid-19/australian-army-begins-transferring-covid-positive-cases-contacts-quarantine-camps?fbclid=IwAR0YCa1IsIW59teFOgISjpU1-VIRww_o9cmtCTEZArSJuRJz3fSNWa07Hgg
Lewactwo trzeba bezwzględnie tępić!
Jeszcze niedawno nie byłbym w stanie czegoś takiego sformułować…
A ja dziś z upodobaniem, ale i zażenowaniem patrzyłem, jak rządowa pycha galopuje przed upadkiem.
Otóż wypaszczył się był pan doradca-akwizytor Szułdrzyński (czy jakoś tak, ten od rady bigpharmy przy Mateuszu „pół miski ryżu” Morawieckim.
I wyraził był pogardę dla niezaszczepionych Polaków, że się im nawet nie chce testować!.
Więc należy im się (jak to pozbirałem do kupy) czyste getto. Prawie jak za okupacji dla Żydów (tyle że na razie bez wywózek, ale już z zakazem wychodzenia i robienia zakupów – bo te nur fur geimpften).
Dlaczego PYCHA? Ano pan doradca „zapomniał”, że testy na własne zyczenie są w Polsce PŁATNE. PCR-y tak do 500 zł. A że pełne wytestowanie to na osobę 15 podejść w miesiącu (co 48 godzin) – to oznacza wydatek circa SIEDEM TYSIĘCY ZŁOTYCH MIESIĘCZNIE. A na bezpłatne testy tego państwa NIE STAĆ. Po prostu. Nie i już.
Ale cóż to te 7 tysi dla Polaka pracującego już niebawem (patrząc na inflację) za „pół miski ryżu”?
Skoro ich nie robi, to wg pana doradcy Szułdrzyńskiego (czy jakoś tak) – sam sobie, untermensch jeden – winien!
Stąd jasne mi się stało, że dr Niedziele wypuszcza to panopticum „doradcze” , ten gabinet osobliwości szczepiennych stosunkowo nieczęsto, tylko wtedy, gdy musi zleceniodawcom pokazać, że przecież się stara rozprowadzić te ich niedorobione produkty…
Podobnie jak fakt, że pani marszałek Witek stara się wciągnąć opozycję w pułapkę „poparcia dla cennej inicjatywy poselskiej” – czyli czysto faszystowskich i niekonstytucyjnych ustaw segragacyjnych PiS.
Opozycja nie głupia – w wiekszości już skumała,o co kaman (z wyjątkiem Zandberga, ale to poseł szczególnej troski jest, którego cwany Czarzasty wypuszcza w kanał jak i kiedy tylko chce).
A że w samym PiS przeciwników tego rasistowskiego ustawowego pier…da jest kilkudziesięciu, plus kukizowcy, plus znacząca część kumatych z opozycji (wiem, że ona niekumata, ale trochę kumatych jesli chodzi o taktykę tamm jeszcze zostało), to teraz czekam tylko, aż to żałosne nazistowskie g…no trafi do sejmowego kosza, czyli albo do komisji na wieczne nieodgrzanie, albo zostanie po prostu odrzucone po pierwszym czytaniu, po dzikiej awanturze na sali plenarnej.
Bo jesli nie, to ten Sejm może hmmm…. w każdym razie – jak Bastylia…. c’nie?
Albo jeszcze lepiej – to g…fffniane segregacyjne faszystowskie „prawo” dyktatyry ciemniaków po prostu zostanie przez WSZYSTKICH Polaków – tych normalnych, niezależnie czy zaszczepionych czy nie – solidarnie OLANE. Razem z tymi covidonaziolami politykami…
Tym bardziej, że zdaje się już jesteśmy na górce tej fali… A ona szybko i ostro spada w krajach, do których przyszła wcześniej…
Takie OT przy dzisiejszym temacie i informacji „zakażonych wacikach” przyszło mi do głowy…
Parę tygodni temu spędziłem kilka dni w szpitalu. Zabieg pod pełną narkozą. W szpitalu nakaz namordnikowy. Połowa personelu – szczególnie „technicznego”, całkiem bez namordników, albo z namordnikami na brodzie. Ja jak zawsze „zgodnie z przepisami”, z namordnikiem moim, czyli taką flizeliną luźną, ale przepisowo zasłaniającą nos i usta. „Moje namordniki” to tzw. „nabrodniki”, które są wykonane a „bezpiecznego plastiku”.
Na oddziale zamkniętym dla postronnych, pacjenci wszyscy bez namordników, personel lekarsko-pielęgniarski w 20% bez namordników, reszta w namordnikach na brodzie. Personel „pomocowy”, np. panie roznoszące posiłki i sprzątające – w 100% bez namordników.
Personel bardziej przepisowo wdziewał namordniki w czasie „wizyt”. Boss wtedy chodził w namordniku.
Dzień „zabiegu”. Wchodzę na salę operacyjną w moim namordniku. Lekarz który miał mnie za chwilę operować pod pełną narkozą dziwi się mojemu namordnikowi i każe ubrać „szpitalny”, który mi podaje. Wykazałem się wyjątkową głupotą, bo zacząłem z lekarzem który miał za moment w moim wnętrzu dłubać, zacząłem dyskusję, twierdząc że szpitalny namordnik jest rakotwórczy, a pan lekarz nie powinien mnie do tego zmuszać. Zaczęła się dysputa, podczas której wytłumaczyłem lekarzowi, że pracowałem kilka miesięcy w firmie „handlującej plastikami”, w tym namordnikami „szpitalnymi”, więc wiem z pierwszej ręki iż te namordniki są wykonane z poliwęglanu, który jak wiadomo jest niezwykle rakotwórczy. Bardziej niż azbest. Pan doktor jednak „zmusił mnie” do ubrania „szpitalnego namordnika” na czas operacji. Co było i tak absurdalne, bo mnie połozyli, nałożyli maseczkę specjalną przez którą podawano środek znieczulająco-odlotowy i tlen, a na to jeszcze założyli maskę szpitalną. Kosmos taki!
Ażeby było śmieszniej, ledwo się wybudziłem, jeszcze na sali operacyjno-zabiegowej, a tu pan doktor trzyma w ręku pudełko z ich maskami i pokazuje wydrukowaną na pudełku jakąś normę. I przekonuje mnie – chyba temat męczył go podczas zabiegu? – że jak jest na pudełku numer jakiejś normy, to maski nie są rakotwórcze.
Nie za bardzo byłem w stanie dyskutować, bo przetaczali mnie z łóżkiem na salę gdzie mnie podłączyli do monitorów. Pokiwałem lekarzowi głową że zrozumiałem co do mnie mówi…
Bo gdybym był przytomny i „zdolny do dyskusji”, zadał bym mu dwa pytania. Jedno to to: czego dotyczy pokazana na pudełku norma? Czy dotyczy materiału, czy może normuje wielkość maseczki? A może to norma przepuszczalności powierza?
A drugie pytanie jakie się od razu narzuca jest takie. Jeżeli „maseczki lekarskie” są wykonane z tak dobrego i bezpiecznego materiału, są tak tanie, to czemu producenci masek „przeciwpyłowych” nie stosują tego materiału w swoich maskach? A maski „przeciwpyłowe” są wykonywane w dwóch normach przepuszczania / zatrzymywania pyłu. Te najczęściej spotykane i najtańsze, zatrzymują cząsteczki większe niż 10 mikrometrów. Te dużo droższe, zatrzymują cząsteczki większe od 2,5 mikrometra (mikrona). Nawet te „dokładnej filtrujące” dymu papierosowego nie zatrzymają – cząsteczki mają akurat 2-2,5 mikrona najczęściej.
Jeżeli by „maski chirurgiczne „zatrzymywały wirusy które mają wielkość mniejszą niż 250 nanometra – czyli byłyby dziesięć razy „gęstsze” niż najlepsza maska przeciwpyłowa, to producenci takich masek budowlanych zaraz by się ta takie cudo przerzucili! Do tego taki tani materiał!
A dlaczego tak się nie dzieje? Ano dlatego, że „maski przemysłowe – filtrujące”, podlegają bardzo ścisłej certyfikacji i normom! Przede wszystkim bada się a raczej sprawdza materiał – czy nie jest rakotwórczy, nie powoduje alergii, podrażnień itd.
Po prostu, maski przeciwpyłowe, wykonane z materiału z jakiego wykonuje się „maski chirurgiczne” nie przeszły by pierwszego etapu certyfikacji. Ba! Żadnemu producentowi takich wyrobów nie przyszło by do głowy narażać swojej reputacji podsuwając do testowania wyrób z załączoną kartą charakterystyki MSDS, gdzie jak wół jest napisane że materiał z którego wykonano wyrób jest rakotwórczy!
CBDO, albo CBDU – zależy kto jaką szkołę kończył 🙂
Mógłby Pan podać w jaki sposób oznaczone są te maski które zawierają poliwęglan?
Dodatkowo chciałbym prosić o jakieś konkretne materiały dotyczące rakotwórczości poliwęglanu.
Z góry dziekuję.
Polecam bliżej przyjrzeć się cudowi w Japonii:
Sierpień 2021:
„Iwermektyna dostaje rekomendację japońskich lekarzy do leczenia covid”
https://www.world-today-news.com/ivermectin-becomes-the-recommendation-of-japanese-doctors-to-cure-corona-disease/
Listopad 2021:
„Wariant Delta sam się unicestwił, nie był w stanie się skopiować”
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-11-22/japonia-wariant-delta-sam-sie-unicestwil-nie-byl-w-stanie-sie-skopiowac/?ref=slider
A w międzyczasie, 31 sierpnia (2 tygodnie po dopuszczeniu leczenia iwermektyną) pik wyzdrowień – jednego dnia ponad 40 tyś osób!
Do obejrzenia na worldometers.info.
Tak, widziałem, napisze o tym
Tak oczywiście sam się unicestwił. Nie był projektowany dla Japończyków, w innych krajach ma się nadzwyczaj dobrze. Zwłaszcza tam, gdzie pomysł dopuszczenia iwermektyny czy innego skutecznego lekarstwa nie może się, z przyczyn obumarcia rozumu, skopiować. 🙂
Dla mnie hitem dzisiejszego dnia jest informacja, że w Niemczech od grudnia eutanazja będzie dostępna tylko dla zaszczepionych 😂 no Mrożek i Kafka pozielenieli z zazdrości 🤣
No, też pękłem. Napisze o tym.
Ludobójstwo to już praktyka na Terytoriach Północnych Australii.
Zaczęli od Aborygenów licząc na to że da się to ukryć.
Wojskowi, no cóż, potrafią się załamywać, PTSD etc… zbuntować się i rozstrzelać swych zdemoralizowanych zbrodniczych dowódców nie potrafią…
https://www.zerohedge.com/covid-19/australian-army-begins-transferring-covid-positive-cases-contacts-quarantine-camps?fbclid=IwAR0YCa1IsIW59teFOgISjpU1-VIRww_o9cmtCTEZArSJuRJz3fSNWa07Hgg