27.12. Kolejna sztuczka statystyczna tym razem trafia w… zaszczepionych
27 grudnia, dzień 665.
Wpis nr 654
zakażeń/zgonów
4.054.865/94.365
Miałem już kilka wpisów jak się robi fale statystykami. Fale są obecnie potrzebne, by wzmóc procesy szczepienne, a do tego należy postraszyć towarzystwo i to coraz bardziej, bo nawet trzeba przymusić tych co maja drugą dawkę, a więc akcja musi się rozszerzać na nowe targety niezaszczepionych, bo te rosną wraz z kolejnymi dawkami, zamiast maleć. Ostatnio pokazywałem technikę, która nie zagrała, bo miały być (karnie) obostrzone regiony o najniższym zaszczepieniu, a wyszło, że wirus sroży się głównie wśród liderów zaszczepień. Była to chytra sztuczka, ale wirus zawiódł. Pokazałem też jakie to może mieć skutki, nieciekawe.
Dziś pora na drugą sztuczkę, tyle, że o jeszcze bardziej doniosłych skutkach. Oto trafiłem na rozporządzenie ministra zdrowia z 6 maja 2021. Właściwie niewielu je komentowało, a jeszcze mniej ludzi wie o nim, zaś skutków jego stosowania domyślili się nieliczni. To rozporządzenie legło u podstaw nowych procedur, polegających na preselekcji pacjentów. Stąd pierwsze pytanie u lekarza – czy był pan/pani szczepiony/szczepiona? I według tego rozporządzenia jeśliś był szczepiony i nawet jak miałeś objawy kowida, to nie wolno cię było wysłać na test. W związku z tym zaszczepieni szli do domu, bez konieczności kwarantanny, bo tylko kontakt z wirusem do tego uprawniał. Mogli więc mieć wirusa, zakażać, bagatelizować własne objawy z całym „dobrodziejstwem” inwentarza.
Za to każdy nieszczepiony, nawet jak przyszedł z bolącą kostką – na testy. W dodatku postał sobie taki jeszcze w godzinnej kolejce w marznącym deszczu i jak jeszcze nic nie miał, to zaraz dostał. Miało to wykazać wyższość szczepień, bo przy takich procedurach rzeczywiście kowida mieli tylko niezaszczepieni. Po prostu zaszczepionym rząd stłukł termometr i ci nie mieli wirusa (wykrytego). Miało to wykazać nie tylko połączenie fali zakażeń z faktem niezaszczepienia, ale wskazać jednoznacznie na źródło czwartej fali. To folilarskie nieszczepy są temu winne, bo tak przecież stoi w statystykach.
To samo działo się w szpitalach. Na salach kowidowych zaczęli lądować wyłącznie niezaszczepieni, co było samospełniającą się przepowiednią, że to foliarze giną na własne życzenie, co wypominać zaczęła nawet kadra lekarska. Z kolei jeśliś był zaszczepiony, to bez testu, ale często z wirusem, lądowałeś na oddziale niekowidowym i mogłeś spokojnie pozakażać jeszcze zdrowych. Taki to był mechanizm. Pompował korzystne statystyki, leciało to w telewizji (i wciąż leci), że wszyscy w szpitalach to niezaszczepieni, potem zaczęto kombinować jak koń pod górę, bo wyszło na jaw, że szczepionka nie powstrzymuje transmisji i osmatycznie zaczęto oswajać publikę, że tak, w szpitalach 70% chorych to osoby NIE W PEŁNI zaszczepione. Potem pisano, że wszystkich chorych niezaszczepionych to było z 99%, ale okazało się, że to tylko tymczasowa prawda taktyczna, bo wliczono do tej liczby wszystkich chorych, nawet tych – większość przecież – z czasów kiedy szczepionki jeszcze nie było. Formalnie się zgadza, ale tak to jest ze statystką, że można się nią posługiwać, by udowodnić nawet sprzeczne tezy.
Ten proceder uderzył… w zaszczepionych. Ci, po wyjściu od lekarza, szli w miasto albo pod kołderkę, wedle własnego uznania. I jak się zakowidzili porządnie, nie będąc przetestowanymi, to przenaszali chorobę i zbyt późno dzwonili po kosmitów, by ci zawieźli ich do szpitala. Stąd, z tej procedury, która miała nadąć odpowiednio statystyki, bierze się w dużej mierze ta rosnąca szybciej niż wolniej fala napływu hospitalizowanych zaszczepionych i to ciężko chorych. Tak to statystyka w służbie propagandy ma całkiem inne, nieoczekiwane skutki, uderzające w dodatku w tych, którzy zachowali się dokładnie wedle procedur i oficjalnej narracji.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Do czego doszło: przestępcze ewidentnie procedury ministerstwa zarazy, za które w normalnych czasach i w normalnym kraju ich zleceniodawcy byliby oskarżani, sądzeni, skazywani i wsadzani na długie lata, dziś sobie hulają, zabijają ludzi i… są absolutnie bezkarne.
Do czasu, bo zaszczepieni też zdaje się zaczynają zauważać, że robią za krowy dojne.
Sznur już zatem przez społeczeństwo związany w gustowną pętlę, nawoskowany i czeka. To już tylko kwestia czasu. ..
Raczej krótszego niż dłuższego . Wszyscy myślący logicznie i łapiący nastroje społeczne chyba już widzą, że to rąbnie. I to rąbnie bez uprzedzenia!
Oczywiście, że rąbnie ale gdy rąbnie nie będzie się już komu buntować.
„Pandemia” pozostanie z nami do czasu: likwidacji klasy średniej, wprowadzenia powszechnego kodu QR, likwidacji papierowego pieniądza.
Z przerażeniem patrzę na Austrię. Ludzie się buntują, owszem i co? I nic.
Teraz jest grany równolegle wprowadzany w „krajach rozwiniętych” (no u nas też!) obowiązek świętej komunii szczypawkowej. Bo tak było w scenariuszu. To nic, że to trzeszczy, pęka i przecieka. Scenariusz został naszkicowany, zobowiązania przyjęte i być może zapłata wzięta, więc trzeba zgodnie ze scenariuszem iść. O czym ostatnio wypowiedzieli się zarówno prezes, jak i prezydent.
A tymczasem w Singapurze:
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/singapur-niezaszczepieni-przeciw-covid-19-nie-b%C4%99d%C4%85-mogli-chodzi%C4%87-do-pracy-nawet-z-ujemnym-testem/ar-AASbrDY?ocid=msedgntp
Kolejna odsłona faszyzmu sanitarnego. Ciekawe czy dotrze to do Europy?
Kiedyż wreszcie zobaczymy jakieś niezafałszowane statystyki
Przypomnę jeno, z historii.
Skoro rząd, jaki by nie był i kto go nie reprezentował, stoi po stronie OBCEJ „IMPERIALISTYCZNEJ” STRUKTURY, w tym wypadku- obcych firm farmaceutycznych, to wynika z tego, że RZĄD NIE STOI PO STRONIE WŁASNEGO OBYWATELA. A skoro taki rząd nie stoi po stronie Obywatela, to takiemu rządowi mówi się:- DZIĘKUJĘ, NASTĘPNY PROSZĘ…
„Norynbergę 2.0” należy potraktować jako „wartość dodaną” .
Jak to mawiała moja prof. od rachunku prawdopodobieństwa i statystyki ” małe kłamstwo, duże kłamstwo, statystyka”
Już wiecie dlaczego „zdrowiem” narodu zarządza ekonomista.
Jak słyszę, że rząd/polityk/sejm chce mi zrobić dobrze to od razu rodzi mi się pytanie ” Ile mnie będzie to kosztować?”
Jak słyszę, że rząd/polityk/sejm będzie reformował służbę zdrowia to razu rodzi mi się pytanie „Ile więcej wydam na prywatne wizyty?”
Jak słyszę, że ekonomista/historyko-bankier/historyko-harcerzo-piroman mówią, że coś jest dobre to rodzi mi się pytanie „Ile oni będą z tego mieć”
Statystyka statystyką, ale można sobie odpowiedzieć na pytanie: ile osób z mojego grona zachorowało na kowidło? Faktycznie zachorowało, z objawami a nie „testowo”.
Ile osób zmarło na kowidło?
Ole osób z mojego kręgu, które są zaszczypane nagle zacząło chorować, lub zmarło?
Próbki może małe: jeden ma 5-10 znajomych, inny 100 i więcej…
Ale pogląd jakiś jest…
Chyba pan nie bierze pod uwagę faktu, ze grypa zniknęła, a to co pan nazywa kowidem, uprzednio ludożerka nazywała grypą.
Brak konsekwencji jest zmorą wydawałoby się inteligentnych ludzi.