28.09. Костя, летучая Боевая мышь

9

28 września, dzień 940.

Wpis nr 929

zakażeń/zgonów

4.879/28

No, mamy to! Nowość, choć chciało by się ziewnąć: znowuuuuu… Mamy kolejnego wirusa. Ja wiem, nawet ja – skryba kowidowy – przestałem liczyć te warianty, bo takie nowinki towarzyszą nam od początku pandemii. Zwłaszcza, o dziwo!, od kiedy zaczęliśmy gonić koronawirusa szczepieniami. Ile tego już nie było? Kiedyś jak byłem młodszy, to w Dzienniku tak skakałem z czytelnikami, ruchem konika szachowego – po globusie. Za wariantami.

Ale ten nowy, jest bardziej funkcjonalny niż terytorialny. Najpierw o nim samym. Odkryty przez amerykańskiego naukowca Michael’a Letko został szczegółowo opisany. Jest rosyjski z pochodzenia (nie lekarz, a wirus), pochodzi z okolic Soczi i został odnaleziony (a jakże) na nietoperzu typu podkowiec… w 2020 roku. No tak, badanie czekało i dojrzewało tak ze dwa lata, wyraźnie odkryte teraz przez jakiegoś dłubka, co to szuka takich rzeczy, by emocjonować coraz bardziej znudzoną publiczność. A że to stary proceder to człowiek już ziewa, a lud paniczny obchodzi to z nudów. No bo kiedyś to byłby szał…

Ale mamy wojnę i wirus rosyjski nabrał charakteru funkcjonalnego. Od dawna świat (i ja – dłubek) szuka połączenia wirusa z innymi plagami. A to klimat, a to znowu long-covid, a to tamto i śwamto. Teraz pora na kombo wojenne. No, bo – jak martwi się redaktor Sakiewicz – taki toto pozakaża ruskich sołdatów, powłazi im w onuce, ci się na zbiórkach rekrutów tym podzielą i… zaniosą na stepy ukraińskie. Czyżby to była poważna sprawa i swego rodzaju broń  biologiczna?

No, bo nasz naukowiec dowodzi, że taki wirus to niespecjalnie tak zaraz przeskoczy z nietoperza na człowieka. Ale o tym z Wuhan też tak mówili i co? Przeskoczył. Zwłaszcza, że jak okazuje się z badań, przeskoczyć może tylko w jeden sposób. Standardowa koronka skacze na latającego ssaka odwróconego, tam rekombinuje się z Kostha-1 (bo tak się zowie nowy bohater. Kostha to tak jak… Kostia, a więc wciąż jesteś w domu) i tak, trzymając się pod ramię, stare z nowym, wraca do człowieka. I taka bomba w ruskich onucach pójdzie w bój. Pod warunkiem, że punkty zborne rekruta są w Soczijskim Parku Narodowym. Można też gadzinę wyłapać i poobsadzać punkty mobilizacyjne. Trzeba zaznaczyć, że nowy wirus (jak zwykle) opiera się wszystkim znanym szczepionkom, ale to i tak w przypadku ludów kałmuckich zaludniających drugą armię świata nie ma znaczenia, bo ci to się nigdy nie zaszczepili i tylko Fauci jeden wie, dlaczego jeszcze żyją.

Z drugiej strony też będzie stała armia nietknięta szczypawką i może być pandemiczny armagedon. Wojna kinetyczna przerodzi się w wojnę biologiczną. Swoją drogą ciekawe jak to może wyglądać? Testowanie w okopach, kwarantanna po ataku, maseczki i distancing w czołgu. To mogą być niezapomniane widoki. Zwłaszcza, że każda z przegrywających stron może się poddać z honorem, mówiąc, ze to nie kapitulacja, tylko wojenny lockdown.

Ale na poważnie. Albo jeszcze na chwilkę nie. W Argentynie wytropiono 3 (słownie trzy) śmiertelne przypadki nieznanego wirusa powodującego zapalenie płuc. W mediach panika, bo nie dość, że zapala, to jeszcze nie wiadomo kto. Przechodzimy więc, w próbowaną wcześniej, wersję, że jest jakieś zakażenie, ale nie wiemy czym. Taki wirus byłby idealnym wirusem, bo nie tylko nieznanym, ale i niewidocznym. Nie do wykrycia. A więc mógłby być wszędzie i w każdym. To bajki dla postrachanych, kolejna, po Kostii, próba wciśnięcia tematu nowego wirusa, znowu odpornego na dotychczasowe szczepionki.  

Kłopot z tym, że ponad 60% zapaleń płuc ma nieznane powody. Po prostu wiadomo, że jest tam jakieś zakażenie, ale nie wiadomo od czego. Kiedyś tym się medycyna nie zajmowała: dawała antybiotyk szerokiego spektrum oddziaływania i patrzyła czy zadziałało. Dzisiaj – gdzie tam. To przyczynek do nowych, alarmistycznych newsów, naciąganych jak gumka od majtek zawodnika sumo. Ale byłoby to śmieszne, gdyby nie było tragiczne. Bo mamy za sobą ponad dwa lata takiego leczenia. Zamiast leczyć zapalenia płuc, to albo się je przeciągało „diagnozując” przez telefon, a potem było za późno, albo leczono „na kowida” jakimiś remdesivirami, co bardziej szkodziły niż pomagały.

Widać po odgrzewanych kotletach, że wirus umiera śmiercią medialną. Kiedyś to byłby hit – takie połączenie wojny i kowida. Taki booster. Dziś to kombo chyba nikogo nie zainteresuje. Widać, że nadchodzące zimno wybija z głowy wszelkie pierdoły. I żadne akcje medialne nic tu nie pomogą. Widać, że po straszeniu kowidem media bagatelizują (na razie) problemy nadchodzącej zimy. Wiadomo – od dawna nie zajmują się one prawdziwymi i ważnymi faktami. Ale jestem ciekaw, czy będziemy teraz tropić nietoperze, by je eliminować z ciągu transmisji wirusa, czy je… zjadać w zimowym głodzie? I tak zatoczyliśmy koło – wróciliśmy na mokry targ w Wuhan. Z tym, że teraz – w środku Europy.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

9 thoughts on “28.09. Костя, летучая Боевая мышь

  1. Toż już ruski nomen omen miesiąc temu mówiłem tu, że inter arma silent virusae.
    I że pandemiczna narracja nikogo już u nas nie rusza, bo idzie megakryzys gospodarczy. I że już jesienią i zimą bieda zapiszczy w Polsce pod niebiosa i to tak, że zlecimy w płacach realnych do poziomu grubo przed wejściem do Mumii Europejskiej (tyle że wtedy mimo wszystko było lepiej, bo wsciekłe maoistowskie lewactwo żadnych fitfor55 i innych tego typu kambodżańskich Pol Pota pomysłów, realizowanych dziś w Polsce na wyprzódki przez kompradorów z popisu jeszcze nie zapodawało, więc szło ku lepszemu, a nie dużo gorszemu jak dziś.
    Kuniec, szlus, finito! Nawet nasz krajowy covidowy mengele z kamarylą nie poradzi, gdy większość rodzin w prl+ ma dziś jedyny prosty ekologiczny wybór: płacimy ratę kredytu/czynsz i kupujemy najtańsze żarcie więc… zamarzamy. Czy też może grzejemy do +16 i… zdychamy z głodu a wczesniej lądujemy pod mostem…
    Skończyły się definitywnie pisowskie rumakowanie+ i po-wska letnia woda z d. . Angeli.
    Przyszło biedne polskie życie w nowej niewoli, tym razem berlina i brukseli.
    Więc historia Polski znów grzebie niecierpliwie kopytem, bo lud lokalny znów osiąga właściwy późnemu prlowi poziom megawk…rwu.
    I arogancka waaadzuchna o tym doskonale wie.

  2. Szczerze mówiąc sam jestem trochę zdziwiony bo obstawiałem, że z początkiem października to już będzie konkretny powrót do obostrzeń, paszporty, kwarantanny, maseczki. Tymczasem wszystko idzie na razie normalnie. Czyli że pandemia jest trzymana jako już stały element układanki do której teraz wprowadzono nowe elementy: wojnę i kryzys energetyczny, za chwilę po zimię wejdzie pewnie prawdziwy kryzys gospodarczy. A pandemia zostaje już tylko jako tło do dalszych wydarzeń. Musi być stale podgrzewana na malutkim ogniu żeby się całkiem nie wychłodziła i do tej zupy wpadają teraz kolejne warzywa. Taka moja teoria gotowania zupy, którą jesteśmy i będziemy karmieni. Ale przedziwna to zupa, bo będziemy od niej coraz bardziej wychudzeni.

    PS. Do tej pory nie wiem dlaczego targ w Wuhan nazywany jest mokrym.

      1. He he na naszych targowiskach pety mieszają się z łupinami słonecznika i liśćmi kapusty czyli mamy na szczęście suchy targ 😉

  3. Ten argentyński wirus (niewykrywalny) wcale nie jest idealny. Bo jak nieznany, to nie da się zrobić szczepionki i nikt nie zarobi. Chyba, że dystrybutor paniki, też niewykrywalny.

  4. Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta zdjęcie dwóch zmarłych lekarzy z oddziału kowidowego z Wuhan?
    Pokazywali je we wszystkich mediach. Ta straszna choroba zmieniała ludziom kolor skóry na fioletowo-niebieski… No i słynne masowe groby z Nowego Jorku. One istnieją naprawdę tyle, że grzebie się tam, kilka razy do roku, osoby bezdomne. Dzisiaj trafiłem na zapis wywiadu pani Kopacz z
    czasów szczepionki na ptasią grypę, och jak ona ładnie wtedy mówiła o obowiązkach państwa i odpowiedzialności firmy farmaceutycznej. Ciekawe co by powiedziała dzisiaj?

    …my tu gadu gadu a na Bałtyku gaz wojenny syczy…

    1. Ale to lewactwo mógłby sobie darować. Bo to nie lewacy wprowadzali ten zamordyzm covidowy i szaleństwa covidowe, ale władza narodowo-socjalistyczna. Oni z lewakami, czyli ekstremistami lewicowymi, nie mają nic wspólnego. Lewactwo ostatni raz rządziło w Polsce w latach 50-60 XX wieku. Co do reszty zgoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *