5.11. Cmentarny hienizm aborcyjny
5 listopada, dzień 613.
Wpis nr 602
zakażeń/zgonów
3.076.518/77.547
No i mamy kolejną aferę. Jak zwykle taktycznie w „Dzienniku” odczekuję, by fala emocji przeszła, aby mieć czas na wyrobienie sobie rozumnego zdania. Teraz fala zapowiada się na dłużej, ale jest tak intensywna, że nie ma co czekać. Chodzi o śmierć ciężarnej matki, która zmarła z powodu sepsy. Miała ona problemy z dzieckiem o nieusuwalnych wadach, powodujących niezdolność do życia i małe szanse na donoszenie płodu. Brak terminacji ciąży miał spowodować nieodwracalne zakażenie organizmu matki.
I się zaczęło. Ten niewątpliwie tragiczny przypadek wzniósł falę ideologicznego wzmożenia. Odezwały się uśpione błyskawice – miało się okazać, że zmarła matka jest ofiarą „trybunału Przyłębskiej”, Kaczyńskiego i Kai Godek. Bo ten tragiczny przypadek zbiegł się z przedłożeniem Sejmowi obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającej zakaz aborcji. No – tu pierwsza wątpliwość – czy się zbiegł, czy został zbiegnięty? Do nieszczęścia doszło 22 września i akurat media to odkryły ponad miesiąc później, w trakcie debatowania nad ustawą Godek. Czyli jest tu dziwna, bo odłożona koincydencja. No, bo przecież sprawa jest tak spektakularna, że wystrzeliłaby na dzień po ujawnieniu. Tu trzeba było medialnie poczekać.
Ale jak już, to ruszyło z kopyta. Wszędzie, jak na komendę, powtórka z poprzednich błyskawicowych tez plus dowód z rzeczywistości – mamy niewinną ofiarę orzeczenia Trybunału i, szerzej, antyaborcyjnego szaleństwa ekstremistów z PiS-u. Doszło już do argumentów granicznych. Ale ta jednobrzmiąca, histeryczna nawet już nie argumentacja, ale raczej emocjonalna szczujnia zaostrzyła mój podejrzliwość w mym umyśle i pozwoliłem sobie wrócić do meritum. Czyli jak to z tym prawem jest?
Kiedy oglądałem medialny lincz dwie na jednego, jaki w programie „Kropka nad i” urządzono zaproszonemu tam posłowi PiS-u zastanawiałem się, czy w ogóle ktoś mówi o jakimś prawie, czy tylko o emocjonalnych poruszeniach wzmożonych pań. Otóż to wszystko nie jest prawdą. Trybunał Konstytucyjny w zeszłym roku zlikwidował jedynie aborcję eugeniczną dopuszczającą tę przesłankę do tego czasu w ustawie, a sprzeczną z Konstytucją. Co było oczywiste. Tak samo co do zakresu orzeczenia TK, jak i jego zgodności z zapisami Konstytucji.
Dzisiaj sugeruje się, że lekarze nie podjęli działań, bo ich do tego zmuszała interpretacja TK z zeszłego roku, choć ona nie dotyczyła naszej tragicznej sprawy. Ta obecna tragedia wydarzyła się najprawdopodobniej z powodu błędu lekarskiego. W prawie do dziś, nie zmienionym przez TK w tej mierze, bo tego zeszłoroczne orzeczenie nie dotyczyło, lekarze, w przypadku zagrożenia życia i zdrowia matki, mają ratować jej życie, nawet dokonując aborcji płodu, który jest powodem takiego stanu rzeczy. Tym bardziej wtedy, kiedy stan dziecka nie wymagał wyboru pomiędzy życiami dziecka i matki, bo dziecko nie miało szans na przeżycie. I tak było i w tym przypadku. Żaden Trybunał do niczego lekarzy nie zmuszał, zaś ustawa mówi jasno – ratujemy matkę.
Strona politycznie ubolewająca wie o tym doskonale, ale akolici już niekoniecznie. No, bo ich główne źródło jak nie powie, że coś istnieje, to tego nie ma. Dlatego pojawiają się ostatnio inne wątki. Że może i tak tam w tym prawie literalnie nie ma, że zmusza ono lekarzy do szafowania życiem matki. Ale jest duch, ogólna atmosfera, tu cytuję: „która zmroziła lekarzy”. To znaczy, że co prawda prawo nie zmusza do haniebnych zachowań, ale atmosfera ścigania za aborcję do ostatniego stetoskopu powoduje, że lekarze się obawiają interwencji i niech to się rozwiąże siłami natury, nawet z ryzykiem dla pary dziecko-matka.
No, tak to można bez końca, bo na duchu atmosfery, domniemaniu emocjonalnych motywacji braku reakcji lekarzy to można jechać bez końca. Ale tu był moim zdaniem ewidentny błąd i nie było na co czekać. Nie wiem czy w diagnozie, czy w czasie reakcji czy nie podjęciu – na czas – działań. Nie ma to nic wspólnego z „trybunałem Przyłębskiej”. Ale mleko histerii się rozlało. Szkoda tylko tej kobiety, jej rodziny i nienarodzonego dziecka, którzy nagle znaleźli się bez swej woli w centrum politycznej zadymy, która jak widać nie bierze jeńców, nawet jeśli miały to być same ofiary.
No dobra, niech będzie, że niepisana atmosfera prześladowania „zmroziła” lekarzy. No to spytajmy się skąd się ona wzięła? Czy odpowiadają za nią, jasne przecież, sprzeczne z atmosferą, przepisy? Czy może za te nieznośną atmosferę odpowiada strona strasząca ponad miarę, byleby tylko uzyskać takie emocjonalne poruszenie na skalę, którą można wyborczo zdyskontować? No, bo skoro jak widać nie przepisy a „klimat zmrożenia” doprowadził do tej tragicznej śmierci, to warto poszukać jego źródła, czyli… walnąć się we własne piersi? Ale nie, my walimy w bębny stereotypów i taktycznych okazji, tak mocno, żeby usłyszeli nas nawet w Brukseli.
Sprawa jest dla prokuratora, ale już czytam, że nie ma co się spodziewać sprawiedliwego śledztwa, bo to przecież Ziobro będzie robił, a wiadomo jaki on jest. A to oznacza nowy front – bez względu na ustalenia i tak będzie winien Kaczyński. Będziemy więc świadkami zażartej obrony lekarzy, nawet gdyby wyszło, że zamiast interweniować – grali w cymbergaja.
Ja już mam powoli dość tej medialnej zbieraniny, tych pistoletów naładowanych zawczasu, czekających tylko na klepsydrę jako hasło do palby, tych panienek graficzek, które już pichcą loga akcji i wynajdują hasztagi. Zebrały już się redakcje „w temacie”, przydzielono już zadania i różnicujące wątki. Co im tam tragedia rodziny, trumna, nad którą – chociażby do zakończenia śledztwa – trzeba by jednak pomilczeć? Tu mamy jazdę bez trzymanki, zaraz będą się dobijać do wywiadów z małżonkiem, by się określił jak trzeba. SMSy ofiary już mają.
Jesteśmy stadem baranów, których przed wilkami bronią nie pasterze, ale hieny. Ale czy hieny bronią przed wilkami, czy są jedynie ich przebranymi za pasterzy pomocnikami? Dziś doszła nowa kategoria – hien cmentarnej obłudy.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Trybunał Julii Przyłębskiej akurat nie ma takiego znaczenia. Jest na pasku naczelnika. Więc to nie on decyduje o tym co i jak się dzieje. Dowództwo jest zupełnie w innym miejscu. Ale tu problem jest inny. Naczelnik podjął ważna decyzje. Zlikwidował jeden wyjątek w bardzo ostrym prawie aborcyjnym całkowicie zakazującym dokonywania tych zabiegów. Te 3 wyjątki były taką droga, która nie pozwalałą na przedkładanie istnienia płodu ponad życie matki. Tu stało się to o czym wielu wspominało już lata temu. Wskutek majstrowania przy prawie, zerwania przez stronę kościelno-rządową rozejmu z 1993 roku, dziś mamy polityczną wojną. JA rozumiem ,ze naczelnik na wojnie czuje sie najlepiej, bo czasy pokoju to nie dla niego życie. Ale jego decyzje mają mniejsze lub większe konsekwencje dla życia zwykłych obywateli .Wystarczy, że szpitalu będzie bardziej wystraszony lekarz, który będzie się bał podjąć decyzję, a ordynator będzie również miał skrzywienie religijne, i droga do takich śmierci jest otwarta. Pszczyński szpital jest o tyle ciekawy, że to nie pierwszy taki przypadek „błędów lekarskich”. Wiem bo mieszka po sąsiedzku i kobiety mieszkające w okolicy Pszczyny wolą rodzić i leczy się w szpitalach w Bielsku. Na tamtejszy szpital mówią złośliwcy „umieralnia”. Szpital ten był już zamknięty z powodu złego zarządzania, kilka lat temu. Zatem cyrki się tam odbywały od dawna. Ale to wcale nie oznacza, że to tylko jedno takie miejsce i że władza może zrywać rozejm w sprawie aborcji. Bo, że rozejm był to tylko przypomnę jakie cyrki ludzie z ZCHN, dziś z PIS, robili pod Sejmem. My nie wiemy pewnie o całej masie kobiet, które zmarły w ten sposób. Od 23 miesięcy mam stan epidemiczny. Obywatele sa traktowani jak worki z ziemniakami. Rzuca się nimi jak nigdy wcześniej. Ten przypadek był po prostu zbiegiem okoliczności, że wydostał się po za szpital, do opinii publicznej. Ile się nie wydostało? Nie wiemy. Władza pewnie teraz da przykaz szpitalom by nie ujawniały takowych danych i znów będziemy żyli w błogiej rzeczywistości, że aborcja nie istnieje.
Plemienna interpretacja nawet TU?
Bez sensu, to spłycanie problemu. Równie dobrze można by mówić o „Trybunale Rzeplińskiego i Tuska”, który przyklepał z pozycji rządzącej partii kradzież połowy prywatnych OFE.
A przecież OBA te partyjne trybunały to dwie strony jednego i tego samego medalu – czyli letalnego kryzysu PAŃSTWA POLSKIEGO, a dokładniej – III RP. Cały czas tej samej postkomunistycznej i skażonek kwaśniewską Konstytutą III RP! Kraju w pełni rządzonego przez kolejnych partyjnych fuhrerków! Nie zaś trzy niezależne od siebie władze!
Racja. Może nie święta, ale racja
Uuuu… radio Kosmos znowu nadaje! Hahahahahahaa!!!! Szkoda nawet komentować taki komentarz – wykazanie ilości bzdur zajęło by mi z godzinę.
Wykaż kilka udokumentowanych, ja będę wtedy usatysfakcjonowany.
Dziennikarze? Dziś ten zawód już nie istnieje! Skończył się w Polsce ostatecznie jakąś dekadę temu.
Byłem, to wiem.
Ale… Zawód lekarza też już się w Polsce kończy. Pacjent bez grubego kija albo grubego zwitka banknotów ma z nimi coraz mniejsze szanse. Weźmy mordercze respiratory przy covid. Niby wszyscy medycy wiedzą, że przy WZP to śmierć, a mimo to…
Ale to po prostu kolejne symptomy rozpadu struktur, w tym społecznych, Państwa. Wyradzania się Polski w kraj bedący nieludzkim rozbójnikiem dla WŁASNYCH obywateli! I to niezależnie od rządzącej opcji.
Ludzie to przecież widzą i czują. Nie bez powodu znów jesteśmy MY, wybierający już powszechnie nieformalne sieci współpracy, i ONI – nasi prześladowcy. Dokładnie jak w latach 80. XX wieku.
A przypadek tej nieszczęsnej zmarłej kobiety po prostu to potwierdza. Bo przyczyna jej śmierci jest ZNACZNIE głębsza niż tylko taka a nie inna ustawa antyaborcyjna.
W jej przypadku może po prostu zabrakło kogoś, kto by na czas wdarł się do gabinetu ordynatora z zapowiedzią, że osobiście połamie mu łapy, a potem łeb ukręci, jeśli przez jego bezczynność pacjentce włos z głowy spadnie! Bo jak kiedyś pisałem- w kraju, w którym NIC poza opresją wobec obywatela nie działa jak powinno, ci, co mają władzę MUSZĄ się bać zwykłych ludzi!
Wychodzi że trzeba nagrywać rozmowy z personelem szpitala i raportować czynności medyków oraz stan zdrowia?
Tu jest podstawowy problem: żeby nie chodziło o łamanie łap komukolwiek! Ma być możliwość wyboru i kierowanie się względami zdrowotnymi (nie napiszę medycznymi bo to już nie znaczy to samo) a nie z oddechem prokuratora na karku. To ta sama podstawa co w temacie „szczepionek” i lekarstw wyklętych – ma być możliwość wyboru. I tak samo skręcanie rzeczywistości w stronę stosowanej teorii bezaborcyjnej powoduje turystykę aborcyjną, tragedie śmierci przez zaniechanie ratowania życia matki i realny spadek urodzin, tak samo skręcanie w stronę jedynego „pacaneum” szczepionkowego powoduje kolejne wzmożenie zgonów. Władza nie chce dać ludziom wolności wyboru, Polska tu się niczym nie różni.
Znowu dałem się nabrać. Dzięki za wyjaśnienia.
Pamięta ktoś jeszcze sprzed lat ” Sprawę Madzi?” Zabiła dziecko- nie zabiła? Pomógł jej ktoś- nie pomógł? Żyli tym wszyscy całymi miesiącami. A teraz wyobraźcie sobie, że w tamtym czasie takich „Spraw Madzi” w niemal każdym europejskim kraju było na pęczki. Każdy kraj posiada też swojego Ojca Rydzyka. Czyli idziemy według szablonu, po raz kolejny. W JAKIM CELU?
Sugeruje pan, ze przeciętny człowiek jest filozofem i ma wiedzę ogólną na wysokim poziomie. Lekarz jest przeciętnym człowiekiem, ze swoimi wadami i… chciałem napisać zaletami, ale nie znajduję takich.
Lekarze po skończeniu studiów porzucają wszelką aktywność intelektualną, jak każdy były student i nie interesują ich zmiany prawa. Skąd oni mieli wiedzieć, ze ustawa nie zabrania im przeprowadzenia aborcji? Tak zorganizowano nam świat, że dopiero po fakcie dowiadujemy się, ze popełniliśmy przestępstwo, bo prawo się zmieniło. Nie usprawiedliwia to lekarzy, tak jak nie usprawiedliwia to świata.
Ale prawo w tym względzie sie nie zmieniło. Chyba że lekarze operują wedle mediów.
Medycyna to nie jest matematyka. Sepsa zabija czasem w 6h. I teraz mamy sytuację żywego płodu, wiedzę o tym, co Ziobro zrobił z kardiochirurgami, możliwość donosu, żeś abortwał żywy płód przez kolegę, bo mu cukier rozsypałeś. Jeden lekarz rozważy tak, ale ekspert medyczny od Kai Godek na sali sądowej będzie rozważał inaczej. Ktoś z bajkopisarzy o błędach lekarskich i braku wpływu wyroku Trybunału Kucharki chętny do podjęcia ryzyka do 8 lat więzienia?