8.02. III RP Julek?
8 lutego, dzień 343.
Wpis nr 332
zakażeń/zgonów
1.552.686/39.132
Ostatnio wypłynęły dwa ciekawe badania dotyczące młodzieży i to z wynikami pokazującymi, w którą stronę nie tyle idzie młodzież, co może pójść cała Polska. Sprawa stała się tematem z powodu dość sensacyjnych badań CBOS dotyczący zmian w preferencjach wyborczych wśród obywateli w wieku 18-24, ale dobrze wrócić do wcześniejszych badań, bo ich zestawienie pokazuje interesującą dynamikę.
Dzięki panu Piotrowi Drzewińskiemu natrafiłem na badania z października 2019 roku, które opracował dla Fundacji Konrada Adenauera pan Adam Kądziela. Pokazują one stan z września 2019 wśród badanych w wieku 18-30 lat. Pokazuje się obraz młodzieży jeszcze przedstrajkowej. Mamy tu ponad 90% mało interesujących się polityką, a ponad 60% z nich nie ma sprecyzowanych poglądów politycznych.
Za to, gdy się spytano młodych jakie zadania stawiają przed rządem, to ta „nieinteresująca się polityką” większość okazało się, że ma zdecydowane oczekiwania od rządu i są one, zarówno w sferze społecznej, jak i gospodarczej… lewicowe.
Popatrzmy na oczekiwania w sferze społecznej:
A teraz gospodarka:
To oznacza, że większość niezdecydowanej, a właściwie mówiącej tak o sobie młodzieży jakoś tam jednak pójdzie do urn (77% według najnowszych badań CBOS) z oczekiwaniami, które mogłyby skręcić w lewo. To był stan na wrzesień 2019.
Niedawne badania CBOS pokazują już, że w ciągu okresu wrzesień 2019-styczeń 2021 niezdecydowani posadowili swoje przekonania po lewej stronie. Czyli z wahających się przeszli na lewicowe deklaracje poparcia. Odbyło się to kosztem wszystkich sił politycznych, ale dość dużo straciła u młodych prawica, bo „minęła” się z lewicą idąc w dół. Oczywiście można te wzrosty tłumaczyć błędami PiS-u, ale wątpię, żeby młodzi pokoleniowo wykonali gremialnie skok od konserwatyzmu do lewicy w jeden rok i kwartał, raczej biorą też z centrum.
Wypłynął też skopiowany z lipca 2020 roku długi wpis Patryka Jakiego, który antycypując opisane trendy wskazywał na ich powody. W jego dość celnej analizie wskazuje autor na 7 „fortec” środowisk i ideologii lewicowo-liberalnych, które stymulują trend przechodzenia młodzieży w lewo. Otóż Jaki najpierw wymienia statystyczne sukcesy PiS-u od 2015 roku: PKB +20%, średnia płaca +30%, dochody z budżetu +34%, ściągalność alimentów +389%, bezrobocie -50%, luka podatkowa -75%, dług publiczny – spadek z 52% do 48% PKB. Jednak Jaki ostrzega, że to mogą być dla młodzieży niewystraczające argumenty, gdyż Zjednoczona Prawica może przegrać na polu ideowym, nie materialnym.
Według Jakiego powodem tego niebezpieczeństwa jest szeroka socjalizacja ideowa młodzieży, rozmontowanie ładu moralnego opartego na dwóch filarach – aksjologii cywilizacji zachodniej wynikającej z etyki chrześcijańskiej oraz wspólnotach państw narodowych. Zwycięski pochód ideologii alternatywnej jest mniej wymagający – w kwestii etyki promuje permisywizm typu „róbta co chceta”, zaś wspólnotom państw narodowych przeciwstawia ich wirtualne zamienniki w postaci społeczności na poziomie mediów społecznościowych, co najwyżej rozmytych w międzynarodowym oceanie społecznym. Jaki później punkt po punkcie pokazuje jak prawica może (powinna?) walczyć z każdą z tych fortec, ale tu już odsyłam ciekawskich do oryginału. Ciekawe, choć wydaje się beznadziejne.
Ale Jaki ma w jednym słuszność. Dobre wyniki makroekonomiczne mogą nie uratujować obecnej władzy. Do wyborów idzie nowa fala o małym rozeznaniu politycznym, uwiedziona radykalizmem lewicowych haseł. I demograficznie będzie wypierała tradycyjny elektorat PiS-u. Ale chodzi o to, iż mamy takie czasy, że to raczej nie byt kształtuje świadomość, ale to kształtowana ideologicznie świadomość rzutuje na postrzeganie bytu. (Czyli, jak pisałem Gramsci przed Marksem). Szczególnie dzieje się tak wśród młodzieży, która słabo siebie widzi w przyszłości, więc ma zakłócone związki przyczynowo-skutkowe, czyli nie kojarzy długoterminowych konsekwencji swoich ideologicznych zawierzeń. Takie przestawienie, kliknięcie w priorytetach ostatnio wysadziło z siodła idącego jak burza w wynikach ekonomicznych Trumpa. Przegrał z niepragmatycznym, krótkowzrocznym postrzeganiem tłumów, wspomaganym przez zideologizowane „fortece” Jakiego.
No chyba się gibnie w następnych wyborach. I tak szliśmy ostatnio o włos od osunięcia się w lewo, zaś połączenie demografii i demokracji jest bezlitosne. Proces wyrastania mlecznych zębów młodzieżowych lewackich preferencji może być bolesny, zwłaszcza dla depozytariuszy takich zawierzeń. Będzie dużo bólu, pisków i zawiedzionych nadziei zanim wyrosną po tej lekcji pragmatyzmu te drugi zęby – te na stałe. Możemy mieć, tak jak w USA, okres dłuższej niż krótszej rekonkwisty, powrotu lewactwa zza grobu dziejowej kompromitacji i ofiar. Widać pokolenie, które to przeżyło nie było w stanie przekazać tej szczepionki następnym pokoleniom. Ale trzeba dodać, że wszyscy pracowali, by młodzieżowy układ odpornościowy nie zafunkcjonował.
Wielu lewaków mi w życiu przypominało, że jest takie powiedzenie (Bismarcka), że „Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sk…..nem , ale zapominało dodać (nie wiedziało?), że to powiedzenie ma też swoją drugą część: „ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi”. Ciekawe jak długo upłynie i czy Polska to wytrzyma, kiedy ta prawda dotrze do młodego pokolenia, które właśnie wchodzi do polityki ze swoją nieuświadomioną sprawczością.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Przerażające…
Moim zdaniem wskaźniki ekonomiczne czy błędy PiSu mają dla młodzieży znaczenie zupełnie trzeciorzędne. Niewiele z tego dotyka ich bezpośrednio, a nawet jeśli dotyka, to ośmielę się stwierdzić, że słabo to rejestrują (piszę to mając w pamięci mój własny aparat poznawczy w wieku 18-24).
Kluczowy moim zdaniem jest dyktat popkultury; dyktat, któremu starsi nie potrafią się przeciwstawić albo go w ogóle nie dostrzegają — kiedy nauczycielkom w szkole mojego syna (paniom skądinąd zacnym i bardzo konserwatywnym) opowiadałem, że Disney idzie w awangardzie lewicowego postępu, to patrzyły na mnie jak na dziwowisko, bo kiedy one słyszą „Disney” to myślą „Gumisie”. Sądzę, że tak zwany strajk tak zwanych kobiet jest w tym kontekście również zjawiskiem przede wszystkim popkulturowym a dopiero potem społecznym czy etycznym (jeśli w ogóle). Na Netfliksie leci „Opowieść podręcznej” a w TVN „Opowieść Lempart”. To już zresztą było, pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków śmiało się z krzyża pod Pałacem Prezydenckim nie dlatego, żeby gardzili ofiarami katastrofy smoleńskiej, tylko dlatego, że oglądali „Kapitana Bombę”.
Zgadzam się. Napisałem o tym w kilku miejscach. Proszę w wyszukiwarce bloga wpisać „Gramsci”.
O, dziękuję za trop!