9.02. Media bez wyboru

4

9 lutego, dzień 344.

Wpis 333

zakażeń/zgonów

1.563.645/39721

Pierwszy raz od 333 dni nie dałem rady na rano z tekstem. Robiłem wywiad o kowidowej Francji (ale tam się dzieje…) z przyjacielem i trochę się zasiedzieliśmy. Jednocześnie Facebook zablokował mi możliwość przesyłania wpisów na zaprzyjaźnione grupy, tak, że wszystko się skumulowało. Dostałem zaniepokojone wpisy czy przypadkiem nie przyłączyłem się do dzisiejszego „strajku mediów”. A więc nie, dziś od rana nie było wpisu z powyższych prozaicznych przyczyn. Ale sam temat strajku w mediach jest na tyle ciekawy, że przesunął na jutro mój planowany wpis o Nowym Polskim Ładzie premiera Morawieckiego. Tak czy siak jak Wam zniknąłem z grupy to pamiętajcie o mnie i zróbcie sobie suba ze strony www to będziecie mieli mnie na mialu codziennie, chyba że kumpel znowu wpadnie…

Huknęło, że władza chce zamknąć wolne media. Okazało się, że jest planowany nowy podatek od reklam w mediach. Najpierw o samym podatku, potem o reakcji jaką wywołał. Jego konstrukcja – podatek od przychodów a nie dochodów – pokazuje, że ustawodawca chciał opodatkować firmy medialne w strumieniu, który nie uwzględnia kosztów. Z opowieści władz wynika, że wiele koncernów nie płaci CIT, unika podatków i żeby temu zapobiec opodatkowuje się same przychody.

Myślę, że w intencji chodziło również o opodatkowanie Big Tech, które w Polsce nie płacą podatków, bo centrale mają poza naszym krajem. Teraz przy opodatkowaniu przychodów będą płaciły. Tyle, że symulacje wykazały, że Big Tech zapłaci około 50 milionów podatku, zaś pozostałe media zlokalizowane w Polsce i z centralami w Polsce zapłacą tak z 800 milionów. Trochę się więc wylało dziecko z kąpielą.

Opodatkowanie Big Tech jest również krokiem politycznym. Od dawna unikano tego jak ognia, bo to mogło drażnić naszego amerykańskiego sojusznika, gdyż te firmy są głownie z USA. Oznacza to, że jest to pewna formuła „podatku cyfrowego”, o którym się mówi od dawna w Europie (prace w UE trwają i trwają). Co będzie jak Unia uchwali, czy też zarekomenduje jakiś inny podatek? Myślę, że i wtedy haracz za reklamy w Polsce zostanie. (Zresztą jak analizowałem kwestię wielkiej kowidowej europejskiej pożyczki, to wyszło tam, że część jej spłaty będzie z „dochodów własnych” Unii, i był tam wymieniony przyszły podatek cyfrowy. A więc podatek ten może mieć charakter ogólny z wpływami do unijnej kasy). Czyli wychodzi, że się Polacy postawili Amerykanom. Ciekawe czy wynika to z chwilowego bezkrólewia w ambasadzie USA i czy za pani Mosbacher taki numer by przeszedł?

Niestety jak widać z powyższego porównania strumienia podatków z reklam traci na tym rodzimy biznes. I zaczęła się wrzawa, że PiS chce dowalić nieprzychylnym mu mediom, czyli tym, których (jeszcze?) nie spolonozował. Pociemniały ekrany telewizorów, ucichły stacje i oniemiały gazety. W internecie zwyczajowy klangor na władzę, która chce zamknąć usta wolnym mediom. Odniesienia do stanu wojennego i informacje, że zaraz PiS wyłączy internet. Ale ta forma ma znowu konteksty histeryczne. No bo to jest jak ze Strajkiem Kobiet. Wychodzimy z własnej woli na ulice, a potem krzyczymy, że nas Kaczor naraża na wirusa, bo nas „zmusił” do wyjścia i się przez niego zakażamy. To samo – media się wyłączyły w ramach protestu i narzekamy, że to je Kaczyński wyłączył i że stan wojenny, i nie ma Teleranka (przypominam – od dawna). PiS oczywiście kalkulował osłabienie swoich medialnych nieprzyjaciół i będzie mówił, że to przy okazji walki z unikaniem podatków i dowalenia facebookom i twitterom, które wkurzają swoją cenzurą wszystkich, no chyba poza lewackimi trollami.

Myślę, że forma protestu jest ryzykowna. No bo – głównie opozycyjna – część społeczeństwa pozostała sama bez codziennej dostawy informacji, a właściwie emocji. Kto to zniesie? Taką ciszę i czerń? Czy ta część społeczeństwa wytrzyma jeden dzień bez codziennego pobudzania, od którego się uzależniła jak narkoman? Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że po takich dziennych rekolekcjach wielu zobaczy, że nic się nie dzieje, da się żyć. Pogada z dzieckiem, przeczyta książkę, wyhamuje. No i jak się spodoba i nie wróci do codziennego zestawu mediów „ulubionych”? Ja bym zrobił (i to dziś) szybko jakieś badania o tym co czują ludzie odłączeni od kroplówki wzmożeń i płuco-serca dyrygowanych emocji.

To może być pouczające. Ale i dołujące, gdybyśmy się dowiedzieli, że bez tej codziennej huśtawki to już nie dajemy sobie rady a te dzienne rekolekcje spowodowały tylko panikę, bo stanęliśmy na chwilę sami przed sobą z własnymi emocjami i myślami. I nie wiedzieliśmy co z nimi zrobić w słońcu prawdy i z niecierpliwością czekamy na powrót „szklanej pogody”.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

4 thoughts on “9.02. Media bez wyboru

  1. Ponadnarodowe korpo zawsze znajdzie sposób aby uniknąc płacenia podatku. Słynne opłaty licencyjne na rzecz firm matek. Dlatego też podatek od przychodu to jedyny sposób żeby wogóle coś płacili.

  2. I , jak to do tej pory bywało, po wstaniu naszych bohaterskich polityków z kolan ,zaraz odezwą z braterskim pouczeniem bracia znad Jarkonu i Potomaku . I , jak to do tej pory bywało, znowu cztery litery i placek . A sam pomysł całkiem całkiem . Niestety trzeba mieć, jak to mawiają Hiszpanie , cojones.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *