9.09. Odgrzewane kotlety na grobach ciężarnych matek

3
kotlety okładka

9 września, dzień 921.

Wpis nr 910

zakażeń/zgonów

4.556/14

Robiłem w mediach od przed stanu wojennego. Naoglądałem się wiele. Za Jaruzela wszystko było proste, waliło się prawdę na odlew, no bo jak można było pójść siedzieć to chociaż za sprawę, a nie za manipulacje. Potem, w czasach III RP poszedłem pracować do prasy kolorowej, a więc raczej zabawowo-lifestyle’owej. Nie natrafiały się większe naciski, no, chyba, że czasami szło ku kryptoreklamie, ale dało się co cięższe przypadki bocznikować.

Kiedy przeszedłem do Axla i zająłem się m.in. Newsweekiem to była jeszcze inna gazeta. Taki środkowy tygodnik, z zapędem bardziej gospodarczym niż politycznym. Potem (już kiedy odszedłem, a więc diabeł nie doświadczył mnie kuszeniem) praktycznie wszystkie gazety społeczno-polityczne, czy newsowe zapisały się do któregoś z plemion, zaś naczelni stali się chorążymi, trzymającymi wysoko partyjne sztandary, ba – napominający na łamach swych opieszałych politycznych idoli.

A teraz jazda już jest po bandzie. Tu nie chodzi już nawet o stronnicze komentowanie. Chodzi o wywoływanie zjawisk społeczno-politycznych, wygodnych dla ulubionego plemienia. Media ze swego marzenia, by być zawsze na żywo jak coś się dzieje, przebiły sufit hipokryzji i przeszły na kreowanie rzeczywistości. A jak się ją kreuje, to się zawsze jest na miejscu. Ba – ma się exclusive, materiał, którego nie mają inni. Przykładem może być akcja z wafelkami w wodzisławskim lesie, na urodziny Hitlera. Przygotowania medialne trwały długo, trzeba było znaleźć i namówić autentyków, nawet pouczestniczyć. Potem wyszedł z tego zaplanowany serial, bo – trzeba wiedzieć czytelnikom – jak się robi materiał na eksclusiva, to trzeba mieć rozpisany ciąg dalszy, najlepiej z góry, tak na parę odcinków. Inaczej konkurencja przejmie temat. A więc wafelki miały swój serial, który – jak zwykle – kończy się relacją reakcji różnych środowisk. Temat staje się kamieniem wrzuconym na spokojną powierzchnię społecznej uwagi (wygrywa ten, kto ją zakłóci, pozyskując uwagę publiki), po pierwszym chlup! trzeba relacjonować jak się rozchodzą fale.

Wafelkowy wsad był moim zdaniem dobrze zorkiestrowaną prowokacją skoordynowaną z apogeum polskiej polityki wstydu, które rozegrało się na obchodach rocznicy zbrodni w Jedwabnem. Mieliśmy się przyznać ustami swych przedstawicieli do współsprawstwa, a więc potrzebne było kontynuowanie wykazania, żeśmy naród Hitlerowi sprzyjający. Tak bardzo, że nawet ci z Polaków, którzy nie tylko nie mieli pojęcia o polskich pogromach, ale mocno z innymi nacjami brzydzili się antysemityzmem poczuli się winni. A więc przeprosiny w Jedwabnem – wraz deklaracją, że wszysyśmy winni, dopóki nie wyznamy swej winy i grzechów – trafiła na podatny grunt. 

Tu się udało w pełni. Tak samo jak w kwestii tego okropnego zakazu aborcji, kiedy Trybunał Konstytucyjny de facto jeszcze raz na głos przeczytał narodowi co jest w tej sprawie napisane w Konstytucji. Też hasło poszło z mediów, wybrano ofiarę systemu z Pszczyny, poszły w ruch (spontaniczne rzecz jasna) błyskawice, ataki na Bogu ducha winny Kościół, marsze w czas kowidowy, nie pałowane, zaś bacznie obserwowane przez władze, jak sobie obywatelska samoobrona poradzi z motłochem bezczeszczącym kościoły. Też tą akcją zawiadywały media, umawiały tłumy na manify, relacjonowały profrekwencyjnie ich przebieg. A Pani Izabela, która zmarła na oddziale ginekologicznym, bo prowadzący lekarz nie przyjechał na oddział a reszta czekała na „lekarza prowadzącego”, nikogo już nie interesowała. (Właśnie mija rocznica tej tragedii i pierwsze zarzuty zostały już postawione – lekarzom, nie PiS-owi. Ale przecież wiadomo, że Ziobro będzie bronił Kaczyńskiego, który wszystkiemu zawinił…).

I tu trafiamy na sedno sprawy. Jak już pójdą w ruch medialne cepy – prawda nie ma żadnego znaczenia. Żyjemy wtedy w świecie dowodu społecznej słuszności, czyli jak wiele osób zwariuje, da się zmanipulować, to lud o słabej woli bierze tłumy za dowód racji. Tak – nawóz to musi być smakowita sprawa, bo miliony much nie mogą się mylić. Ale trzeba mocno uważać, by znaleźć właściwy dowód na manipulacyjny charakter mediów. Jest to dowód nie wprost, bo polega na wyłowieniu z tego szumu podrzuconych tematów, które miały pyknąć i… nie pykły.

Ale moje oko, może nie wprawne, ale może przewrażliwione, wyłowiło taką próbę. W sumie to próba kotleta odgrzanego, bo miał to być powrót do strasznego orzeczenia TK, który wraz z KK morduje matki obumarłymi płodami w łonie. My tu sobie wyrywaliśmy włosy z głowy i medialnie z czupryny rządzących z tematem śniętych ryb odrzańskich, a tu w Onecie – buch! relacja z tragedii kobiety, której znowu przetrzymano płód, zamiast ją ratować i ta umarła. Wiadomo kto winien – ten straszny Kaczor, bo teraz lekarze się boją. To nic, że mają jasne procedury, nawet potwierdzone w orzeczeniu TK, że ratujemy matkę. Lekarze po prostu boją się „dusznej atmosfery” serwowanej przez PiS, że jak tylko ktoś coś tam zrobi zamiast siłami natury, to pójdzie do więzienia. Ale tak straszą media… proaborcyjne. Władza ma jasne procedury, zaś argumentem podejrzeń straszą media opozycyjne. Bo przecież nie Kurski.

Problem z tą wieścią polega na tym, że zdarzenie miało miejsce ponad dwa lata temu, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o orzeczeniu TK i obowiązywało prawo uchwalone również za PO i Lewicy.  Na takie coś nabrała się tylko posłanka Lewicy Nowacka, która popełniła oburzony wpis, że znowu kolejna ofiara, wiadomo kogo, i że PiS morduje. Niesmaczku w tym wypadku dodaje fakt, że rzeczona posłanka straciła w katastrofie smoleńskiej swoją matkę i powinna uważać na przyłączanie się do ewidentnego tańca na grobach, które w wydaniu Onetu jej nie przeszkadzają, zaś w wydaniu PiS-u, który, jak wie lewica, wybudował się politycznie na tańcu na grobach smoleńskich – to akurat posłance przeszkadza.

Będziemy jeszcze świadkami wielu takich medialnych akcji. Niektóre się udadzą i baranki popędzą w rozhisteryzowanym pędzie, nadawać po ulicach, szkołach i własnych domach. Myśląc, że to naprawdę. Inne podejścia nie pykną. I nikt nie zauważy takich prób. Taki to los. Ale jak mówią Rosjanie: wsiech nie pieriejebiosz, no striemitsa nada. W końcu media kupiły sztandarowe hasło Marksa o filozofii zaangażowanej: kiedyś media były od opisywania rzeczywistości, pora by zaczęły ją kształtować. A chętnych do zapłacenia za to jest wielu możnych, więcej i możniejszych od tych, co to chcieliby dać łapówkę, by się medialnie lepiej zapromował ich najnowszy baton.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”. 

About Author

3 thoughts on “9.09. Odgrzewane kotlety na grobach ciężarnych matek

  1. Dziennikarstwa już w Polsce nie ma. I prawda: są już tylko plemiona i bezmózgie, pozbawione jakiegokolwiek fundamentu zawodowego i kulturowego, udające dziennikarzy stojaki pod mikrofony. Pani Szczuka to tylko jeden z ostatnich przykładów tego upadku.
    Dlatego lat temu kilka świadomie wyszedłem z tego zawodu, po prawie 25 latach aktywnej w nim pracy. Czasy obecne, a z pewnością w większym jeszcze stopniu nadchodzące, czasy w których cenzorzy z partyjnych nadań masowo zasiedli w Polsce na fotelach naczelnych, zakończyły na razie historię profesji dziennikarskiej w Polsce.
    Dziś przyznawanie się do wykonywania tego zawodu ma podobną konotację społeczną jak bycie politykiem, lekarzem pandemicznym czy muuu!-nauczycielem.

  2. W przypadku zakazu aborcji ustawa z 1993 roku była niekonstytucyjna bo inaczej być nie mogło. Skoro konstytucja została uchwalona w 1997, a przez 24 lata nic z tym nie zrobiono, co zakrawa o paranoje, to PIS wykorzystał ten wytrych, zresztą nie pierwszy raz , by móc coś podważyć i przesunąć na swoją stronę. Dlatego z tej sprawie po tyłku powinni dostać wszyscy poprzednicy. Bo przez 2 dekady nie zrobiono ani kroku by ustawa była zgodna z konstytucją . Zresztą tych ustaw będzie więcej, a o następnych dowiemy się już niebawem.

    Co do tej kobiety zmarłej w Wodzisławiu, to tutaj ciężko jest stwierdzić gdzie i kto popełnił błąd. Z sepsą ciężko jest walczyć, a jak juz była w tak zaawansowanym stadium, że nawet dziecka nie udał się uratować, to ciśnie się tylko pytanie. Jak to było, że lekarze na kontrolach nie widzieli nic złego? Czy stało się to tak szybko, czy jednak zawinił brak podejścia do pacjenta. Bo skoro już były plamienia, już coś się działo, nawet były jakieś reakcję, choć nie wiem czy właściwe, to pytanie czy kroki podjęto słuszne? Właśnie do takich rzeczy powinna być prokuratura. Nie ganiać za kobietami, ale sprawdzać czy kobieta, która straciła płód w szpitalu, lub też sama zmarła, zmarła bo nie dało się nic zrobić? W Pszczynie się dało, ale akurat i to już pisałem, słyszałem wiele złego o umieralni w Pszczynie. To nie jest dobry szpital, nawet z powodu problemów z administrowaniem i chyba sanitarnych był zamknięty jakiś czas. Więc mnie ten przypadek nie zdziwił. Jak znam ludzi mieszkających w pobliżu Pszczyny, to wolą być w szpitalu w Bielsku-Białej, w Tychach czy w Oświęcimiu. To o czymś świadczy.
    Co do medialnej nagonki znam osobiście z przypadku ze swojego osiedla. TVN w Uwadze popełnił kiedyś program, w którym skrytykowano spółdzielnie mieszkaniową, że nie pomogła osobie, która mieszka w kamienicy obok nie należącej do niej, w budowie chodnika. Była osoba niepełnosprawną , a załatwiła sobie windę, którą wózek mógł zjeżdżać na dół(mieszkała na I piętrze). Potem dobudowano chodnik do bramki. Problem polegał na tym, ze bramka od strony osiedla była 1 metr od drogi osiedlowej i parkingu. By można było udostępnić jej wyjście musieliby przebudować wąską drogę, zwężyć ją o metr bo chodnik musiałby być taki by wózek mógł swobodnie się poruszać, zlikwidować parking(a wiadomo jak ciężko jest o miejsca) bo ten był częścią drogi i auta stały na poboczu, a po wybudowaniu chodnika już by tam, nie mogły stać. Materiał był tak zrobiony, że wszystko jest winą spółdzielni i niecni urzędnicy sa bezduszni. Ale jak gadałem z prezesem to mi powiedział, że koszty wybudowania, uzyskania pozwoleń na przebudowę drogi sa spore, a spółdzielni nikt tego nie pokryje, nawet PFRON. O zwężeniu drogi (nomen omen osiedlowej, gdzie jest to droga pożarowa) byłby niemożliwy. Napisałem wiec list do TVN, konkretnie do Pana Cebuli, który to prowadzi, z wyjaśnieniem by jak coś piszą pokazywali to tak jak jest(nawet materiał video był zmanipulowany bo nie pokazano tej drogi i potrzebnych zmian, które utrudniły by mieszkańcom komunikacje. Myślicie, ze dostałem jakąś odpowiedz, choćby krótkie „spier..alaj”. Nic. Zresztą kobieta po pół roku zmarła (też się dowiedziałem to przypadkiem). Od tego czasu też przestałem oglądać ten program. Wiem już, ze program jest manipulacyjny. Ile jest takich w innych kanałach?

  3. Od dwóch lat obserwuję z nadzieją, że podobnie jak z lekarzami, dziennikarze na całym świecie łączą swe siły w nowych projektach. Odchodzą od korporacyjnej kowidozy medialnej, czy artykułów sponsorowanych przez polityków. Odchodzą od „presstytucji”. Media i ich siła słabnie z roku na rok,
    a jako że poczucie przyzwoitości jest niezależne od stanu konta, wystarczy poczekać na koniec procesu przegrupowywania sił. Czas na nas. To MY musimy odejść mentalnie od TVP1, TVN, Polsatu, BBC, CNN czy Gazety Wyborczej itp…Czego serdecznie państwu życzę z głębi mojego nowego DOMOWEGO internetu! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *