9.09. Zwierzęta w służbie ściemy
9 sierpnia, dzień 890.
Wpis nr 879
zakażeń/zgonów
599/0
Cały czas drążę temat tego co nam tak naprawdę wszczepiono. Nazbierałem materiałów ponad pół setki, głównie na Pfizera. Ale takie rozmiary zapowiadają jakieś duże dzieło, nie na dziennikowy wpis. Może więc będę puszczał po kawałku i zrobi się z tego nieciekawy serial. Może nudny dla zmęczonych, może stresujący dla tych nadmiernie już przestraszonych. Pierwsze, co mi wypadło na osobny wpis, to (znowu) znalezisko nieocenionego Mariusza Jagóry dotyczące efektów niewiedzy co do działania szczepionek w wyniku rekordowego skrócenia czasu ich przygotowania. Nie bez przyczyny był on zawsze dość długi, po to by wszelkie niepożądane efekty pojawiły się. Teraz zbieramy efekty nadzwyczajnego przyspieszenia. Już o tym pisałem co to może oznaczać w naszym przypadku, kiedy miliardy ludzi wzięło szczepionkę przygotowaną na kolanie, a sprzedawaną jako „najlepiej przebadana szczepionka w historii świata”. Dziś, na podstawie zacytowanego tekstu możemy wiedzieć czego po części NIE WIEMY o szczepionce, która została przebadana w opisany sposób:
„Typowy czas opracowywania szczepionki wynosi od 5 do 10 lat (może nawet trwać dłużej). Jest to konieczne, aby właściwie ocenić bezpieczeństwo i skuteczność danego leku biologicznego w badaniach klinicznych, potrzebny także jest czas na zatwierdzenie leku przez organy regulacyjne, żeby w efekcie móc wyprodukować odpowiednią ilość leku do dystrybucji.
Zwykle ten czas – od badań na zwierzętach do monitorowania bezpieczeństwa – wynosi około 5-10 lat. Badania na zwierzętach mogą trwać lata, mogą też trwać miesiące – zależy to od tego, jak rozwijają się dane laboratoryjne. Badania I fazy, w których bierze udział niewielka liczba osób, trwają zazwyczaj kilka miesięcy, a po ich zakończeniu – jeśli w ogóle je przeprowadzono – przechodzi się do badań II fazy, w których bierze udział większa liczba osób. Jeśli jednak badania II fazy przebiegną prawidłowo i nie wystąpi zbyt wiele zdarzeń niepożądanych, można przejść do badań III fazy, w których bierze udział znacznie większa grupa osób. Trwa to zwykle kilka lat. Po zakończeniu badań III fazy, jeśli zakończą się one sukcesem, przechodzi się do procesu produkcji i zatwierdzania, a te dwa etapy są ze sobą ściśle powiązane. Następnie produkty są monitorowane przez wiele lat za pomocą narzędzi nadzoru nad bezpieczeństwem farmakoterapii, takich jak VAERS.
Obecnie mamy do czynienia z tak zwaną “przyspieszoną linią czasu” (Accelerated Timeline). Jest to nowa koncepcja, a stworzono ją, ponieważ w marcu 2020 WHO ogłosiła, że świat stoi w obliczu kryzysu i ogłoszono globalną pandemię. Łączny czas trwania badania III fazy prowadzonego przez firmę Pfizer BioNTech wynosił sześć miesięcy (!). Nie były przeprowadzane badania na zwierzętach przed badaniami fazy I, badania fazy II i I były mieszane. Badania fazy II trwały tylko trzy miesiące, co jest możliwe, ale niedopuszczalne jest mieszanie faz badania, nie bez powodu są one uporządkowane sekwencyjnie. Zatem łączny czas trwania badania III fazy firmy Pfizer BioNTech wyniósł sześć miesięcy…
W sieci pojawiały się informacje, że próby na zwierzętach zostały porzucone, gdyż zwierzęta umierały. W trakcie przesłuchania w teksańskim senacie Senator Bob Hall przesłuchując pediatrę Angelinę Farell twierdzi, że “pominięte zostały próby na zwierzętach z powodu śmierci zwierząt” – tu w 44:22 minucie . USA Today, Reuters i Twitter zgodnie twierdzą, „że pojawiające się w sieci informacje, że producenci szczepionki COVID-19 pominęli próby na zwierzętach z powodu ich śmierci są FAŁSZYWE. Pfizer-BioNTech, Moderna oraz Johnson & Johnson przeprowadziły te badania i nie miały żadnych istotnych zastrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa, które należałoby zgłosić. Wszystkie szczepionki COVID-19 były testowane na zwierzętach i nie było żadnych zastrzeżeń co do bezpieczeństwa” – mówią eksperci medyczni.
Fact Checking wspomina o trzech badaniach na zwierzętach – po jednym dla każdej szczepionki COVID. Jak się jednak okazało, we wszystkich trzech badaniach eksperymentatorzy zabili zwierzęta testowe krótko po szczepieniu zwierząt szczepionką Sars-Cov-2. Czyzabijano je, aby uniemożliwić znalezienie „sygnałów bezpieczeństwa” pojawiających się po szczepieniu w dłuższym okresie czasu?
Oznacza to, że podczas badań, naukowcy nie mogli znaleźć odpowiedzi na kluczowe pytania:
– czy szczepionki nie wpłynęły negatywnie na rozmnażanie się zwierząt?
– czy szczepionki skróciły długość życia zwierząt?
– co się stanie z testowanymi zwierzętami po ponownym zakażeniu COVID?
– czy zwierzęta testowane byłyby bardziej narażone na nowotwory lub inne choroby o podłożu immunologicznym?
– czy zwierzęta testowane były bardziej narażone na inne choroby charakterystyczne dla danego gatunku?
Zabijanie zwierząt jest wygodne, ponieważ w ten sposób firmy produkujące szczepionki mogą szybko poinformować, że „nie zidentyfikowały żadnych problemów związanych z bezpieczeństwem” – i jest to w pewnym sensie prawda! Nie ma obaw o bezpieczeństwo w przypadku martwych zwierząt!
Pfizer prowadził badanie „Ocena szczepionki mRNA-1273 przeciwko SARS-CoV-2 u zwierząt z rzędu naczelnych”. Jak się okazuje trzy zaszczepione makaki kontrolne, zostały zabite niedługo po ponownym podaniu wirusa, wkrótce po zakończeniu badania.
Niewątpliwie na wiarygodność badań cieniem rzuca się obecność Deepak Kaushal’a, który przyznał się do fałszowania danych we wnioskach o granty federalne. Deepak Kaushal jest dyrektorem teksańskiego centrum biomedycznego, w którym prowadzono badania na małpach dla Pfizera.
Moderna wyszczepiła 16 makaków w badaniu „Szczepionki BNT162b chronią makaki rhesus przed SARS-CoV-2”, zabijając wszystkie po ponownym zakażeniu pod pretekstem przeanalizowania próbek płuc. To na pewno istotne – ale równie istotne są informacje dotyczące jakości życia makaków po szczepieniu w dłuższej perspektywie.
Ten sam los spotkał chomiki z badania „Szczepionka Ad26 chroni przed ciężką chorobą kliniczną SARS-CoV-2 u chomików” prowadzonego przez AstraZeneca. Dowodzi tego Rys. 7C na którym analizowane są pobrane próbki serca, śledzion, płuc, nerek.
Wszystkie zwierzęta testowe zostały zabite wkrótce po szczepieniu. Zamiast obserwować bezpieczeństwo i skuteczność szczepień u zwierząt, śledzić ich losy i sprawdzać, czy się rozmnażają, czy zdrowo żyją itp. – zwierzęta laboratoryjne natychmiast eksterminowano – być może właśnie po to, aby nie pojawił się ŻADEN SYGNAŁ BEZPIECZEŃSTWA.
Mały rozmiar próbek i zuchwała decyzja regulatorów do podawania nowatorskiej terapii miliardom ludzi po przetestowaniu jej na kilku chomikach lub tuzinie makaków – to inna kwestia… no właśnie – jak to nazwać?”
Zacytował Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Ale przecież faza II i III właśnie miała lub ma miejsce. Podaje sie ludziom preparat na szeroka skalę, zapisując, jeśli się zapisuje, odczyny poszczepienne. Więc po prostu te 2 fazy przeniosło się bezpośrednio na ludzi. To mi trochę przypomina działania firm produkujących różne urządzenia. Firma daje je za niską cenę lub za darmo, ale klient jest królikiem doświadczalnym. Kto pamięta jak w 2015 roku Microsoft poinformował, że Windows 10 będzie dostępny do uaktualnienia za darmo? Ale to była wersja rozwojowa, pełna błędów, a stabilna wersja pojawiała się dopiero w 2017-2018 roku. Kto pamięta, jak w 2009 roku Boeing poinformował, że wprowadza do sprzedaży swój samolot Dreamliner. Ale.. i znów to była wersja testowa. Kto pamięta, że np. zapalały się w nich akumulatory wspomagania zasilania? Dziś, by skrócić czas wprowadzania towaru, omija się testowanie. Testerami są ludzie, a potem płacz. I o ile tam to nie stanowiło aż takiego problemu globalnego, to w przypadku medycznego aspektu badań nad Covid19, pośpiech był/jest niewskazany. Z jednej strony rozumiem pospiech bo wirus był niepewny, a los ludzkości nie do końca jasny. Ale teraz widać, ze pośpiech jest najgorszym doradca. Wszelkie te działania przy I fazie jak i wcześniejszych baniach nad zwierzętami każe zastanowić się nad tym czy wybrano właściwą drogę?
Dopiero niedawno została zlikwidowana mordownia psów rasy Beagle w stanie Virginia w USA. Co tam wyprawiali z tymi psiakami skur*ysyn Fauczi i spółka, przechodzi ludzkie pojęcie, nawet dla mnie. Nie wiem czy tam też testowali wirusa celebrytę, ale wstrzyknięcie go i zabicie zwierzaka, można nazwać gestem humanitarnym, w porównaniu z tym co oni tam „badali”.