14.03. Niemcy – zwrot o 360 stopni.

19

14 marca, dzień 742.

Wpis nr 731

Wracam do kowidków, ale ze zrozumiałych względów są to kowidki wojenne. Mam już więc trzy rodzaje, bo oprócz tych obyczajowych i stricte kowidowych doszły te związane z atakiem Rosji na Ukrainę. Do kowidowych i obyczajowych jeszcze wrócę niedługo, bo tam nawet przyspiesza, ale samych wojennych nazbierało się tyle, że trzeba będzie je również podzielić. Dzisiaj będzie o Niemcach, co to werbalnie powiedziały to i owo i posypały sobie głowę popiołem z bombardowanych miast, ale nie bardzo. Pod powierzchnią wzniosłych deklaracji trwa lecenie w trąbę, które tutaj pozbierałem sobie w jeden zestaw.

„Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nakazało Polsce wstrzymanie pociągów dla uchodźców, które zaczęły kursować do Niemiec. Niemcy uzasadnili odmowę przyjmowania kolejnych uchodźców „wąskim gardłem”. Polska polecenie wykonała”.  No, chłopaki się zatkały przy jakichś 10 tysiącach. A tak to to zapraszało miliony w 2015 roku, głównie na koszt i kłopot krajów tranzytowych. Wtedy wystarczyło, że Orban wsadził paru egzotycznych gości do pociągu na Wiedeń i państwa zachodnie zaraz nabrały rozumu i zaczęły „pomagać na miejscu”, czyli płacić Turcji. Teraz już się nauczyli i od razu nie wpuszczają pociągów. Od kilku dni Berlin sygnalizuje, że się zatkał. Nie wyrabiają się tam instytucje przeznaczone do absorbcji uciekinierów. Widać, że Niemcom nie przychodzi do głowy, by, wzorem Polaków, przyjąć ich po domach.

Przypomnieć wypada, że: „w 2016 Unia Europejska zawarła porozumienie z Ankarą przekazując jej 6 mld na utrzymanie 1,5 miliona uchodźców z Syrii. Wszystkim krajom przyjmującym Ukraińców oraz samej Ukrainie zaproponowano łącznie 500 mln”. Warto dodać, że obecnie Zachód płaci Putinowi za surowce ok. 600 milionów euro DZIENNIE. Tak, że widać jakie są priorytety. Chodzi głównie o to, żeby Niemcom nie pomarzły pupy.

To samo wyszło ze SWIFTem. Mieli odłączyć Rosjan, ale porobiono parę wyjątków. Belgowie sobie załatwili sprzedaż brylantów, Włosi dóbr luksusowych, zaś Niemcy transfer pieniędzy za surowce. Co prawda ratuje ten układ to, że rubel spadł tak mocno, że ci tam w Rosji to nie będą mieli na fajki, ale skoro Zachód płaci twardymi za energię, to jak zostanie coś z wydatków na armię to się wróci do Belgów i Włochów. Dziś blokada na SWFT jest omijana przez to, że banki rosyjskie miał czas przenieść swe operacje do banków niemieckich i te obsługują wymianę z Rosją, zaś używają do tego nie SWIFTa tylko systemu SEPA, w którym w euro rozliczają się Niemcy z Kremlem.

Czyli handel kwitnie, ale to my dostaliśmy sankcjami. Nałożonymi przez Unię i przyklepanymi również głosami „naszych” (?) europosłów. Do tego jeszcze wrócę kiedyś. Ale to pokazuje, że wojna wojną, ale zorkiestrowana walka z Polską, by ją przyłamać do posłuszeństwa jest kontynuowana. Nie dość, że przyjmując uchodźców sami płacimy za romanse Berlina z Moskwą, to ten pierwszy wstrzymuje nam nie tylko środki zapewnione w KPO, ale nawet wpłaty regularnych środków wynikających z funduszy spójności. Nie ma zmiłuj. A jak o tym zapomnicie Państwo, to Wam przypomną nasi jurgieltnicy.

Tak, bo to za praworządność, panie. Tak? Właśnie Europejski Trybunał Praw Człowieka, to kolejne narzędzie tarzania Polski w rękach Rady Europy liderowanej przez Niemcy, która odrzuciła kandydatury polskich sędziów, zaś przyjęło do tego szacownego grona… sędziego rosyjskiego. Czy trzeba coś dodawać? Europejski Trybunał Praw Człowieka. I opozycja się cieszy, bo wypadamy gorzej od Putina. Tylko jak tu pogodzić to z jej postulatami deputynizacji Polski, skoro widać, że wzorcem łamania praw człowieka nie jest Putin atakujący cywilów za pomocą bomb i rakiet, tylko straszny Kaczor, co to… nawet wieżowca sobie w Warszawie nie mógł załatwić.

Profesor Legutko, eurodeputowany z ramienia PiS-u mówi, że Unia idzie w zaparte i nie wyciąga żadnych wniosków, co wygląda na to, że lekcje z historii będziemy powtarzać co dekadę. Wojna wcale nie skasowała pomysłów na federalizację Europy, czy Zielone Łady, które się właśnie wywaliły o ruską onucę. Wprost przeciwnie – jest nie tylko więcej tego samego, ale i szybciej tego samego. Kolejne załatwianie swoich spraw przyspieszone w przerwie na wojnę.

Do tego mamy do czynienia z nachalną propagandą w niemieckich mediach. Tak, było na początku nawet to, że bito się w (cudze) piersi, ale zaraz to uległo usubtelnieniu. „Niemieckie media pisząc o zbrodniach rosyjskich prawie w ogóle nie używają trybu orzekającego. Piszą – „Rosjanie mieli zbombardować szpital położniczy”, „Najprawdopodobniej zbombardowano bloki mieszkalne”, „podobno zginęły dzieci” „Ukraińcy twierdzą, że…” etc.”. Dochodzi już do absurdów, wierzę, że wynikających z głupoty: „Niemieckie media opublikowały szereg materiałów na temat obozu szkoleniowego dla legii cudzoziemskiej pod Lwowem. Na niektórych było widać charakterystyczną kopułę cerkwi w Jaworowie. Kosztowało to życie ponad trzydziestu ludzi.” Po prostu ichni mediaworkerzy tak się spisali, że dali namiary rosyjskiej artylerii do ostrzału i skończyło się tragedią.

A gaz płynie i to w rekordowym tempie. I kasa płynie rekordowa.

Niemcy ściągają dużo, bo chcą zgromadzić zapasy w magazynach, na wypadek, gdyby Putin ich odciął, albo wypadałoby go odciąć od dostaw. Ale tu, ta bardziej świadoma, część niemieckiej opinii publicznej dowiedziała się nagle, że magazyny gazu na niemieckiej ziemi należą do… Rosjan. No, ja już nie wiem jak można tej nachalności nie widzieć i nie wyciągać z tego wniosków. Pal licho politycy niemieccy, ale naród? Chyba, że tam czegoś takiego nie ma, a więc o rację stanu czego walczą tak zajadle i ramię w ramię z Putinem niemieckie władze?

W sensie pomocy dla walczącej Ukrainy mamy przebicie (nie)sławnych hełmów. Te, nota bene dojechały już parę dni temu autobusem, co z dumą relacjonowały niemieckie media, nie widząc w ogóle absurdalności tej sytuacji. Teraz posłano Ukraińcom trzy karetki… z lat 80-tych. To i tak nic w porównaniu z „bronią”, zezłomowanymi w 2021 roku wyrzutniami, jeszcze z czasów NRD, które Berlin posłał na Ukrainę. Powiem tak: lepiej już nic nie wysyłać, bo to wygląda na demonstracyjną pogardę.

Z tych wszystkich zwrotów to wyszło tak, że „po wszystkich tych ochach i achach okazało się, że ten epokowy zwrot Scholza w polityce niemieckiej był nie o 180 stopni a o 360”. W końcu, jak pisze Stanisław Janecki: „Rząd Niemiec: można płacić Putinowi, żeby miał za co finansować niszczenie Ukrainy i zabijanie Ukraińców, bo Niemcom dupy zmarzną. Logiczne”.

Ideologicznie chodzi o nową doktrynę: „Doktryna cynicznego pacyfizmu pozwala na robienie z rządami mającymi na koncie zbrodnie i gwałcące prawo międzynarodowe podboje interesów, ale zabrania już, w imię pokoju, czynnego bronienia ich ofiar”.

Po to, by skończyć na takiej oto ewolucji hipokryzji Zachodu:

„Pierwszy dzień wojny: Ukraina zostanie pokonana w 2-3 dni

Dzień trzeci: Ukraina wciąż walczy, bo Rosja nie wysłała tam jeszcze prawdziwych wojsk

Dzień piąty: To beznadziejne, Ukraińcy przegrają i tak, nawet jeśli podejmą jakieś walki tu i tam

Dzień siódmy: Rosjanie mają logistyczne i komunikacyjne problemy. Przegrupują się i zdobędą Kijów

Dzień dziesiąty: Ukraina dobrze walczy ale Rosja osiągnie wkrótce panowanie w powietrzu i będzie po wszystkim

Dzień dwunasty: Nie rozumiemy co się tam dzieje

Dzień szesnasty: Ukraina walczy tak dobrze, bośmy ich wyuczyli”.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim bloguDziennik zarazy”.

About Author

19 thoughts on “14.03. Niemcy – zwrot o 360 stopni.

  1. Dobre i mocne. Klarowniej tego wyłożyć na przykładach chyba nie można. Jakiś nasz europoseł powinien oprzeć na tym artykule przemówienie w UE, inni politycy czy celebryci posługiwać się tym gotowcem podczas wywiadów dla mediów zachodnich (inna sprawa, że w tym jesteśmy dobrzy: uważamy że wystarczy „dać świadectwo prawdzie” i cały świat, każdy uczciwy niepozbawiony honoru człowiek, zawstydzi się wobec wymowy faktów, będąc w ten sposób zmuszonym do zmiany postępowania – a mówienie to powinien być tylko pierwszym krokiem, tworzeniem klimatu do działania).

    Jedna uwaga: nie żebym bronił Niemców twardo pilnujących swoich interesów, ale takie zdania, że lepiej aby Ukraińcy ginęli niż Niemcy marzli wyglądają efektownie w skrótowych i upraszczających ze swej natury świat felietonach (szczegóły w wielostronicowych analizach, których nikt poza ekspertami nie czyta – gdzież, ach gdzież się podziały dawne grube gazety ery przedinternetowej…) ale prawda jest taka, że tu nie chodzi tylko o zmarznięte tyłki, ale o być albo nie być niemieckiej gospodarki. Jak pisałem kilka dni temu, Putim sprzedał Niemcom rurę, na której chciał ich powiesić (a najpierw Ukraińców, co właśnie próbuje zrobić, potem państwa bałtyckie i nas). Niemcy właśnie się zorientowali, że stoją na stołku ze sznurkiem na szyi i nie bardzo jest jak ten stołek kopnąć, nawet gdyby wypadało… Wiszą na rurze z syberyjskim gazem, pod stopami mając fundament tej konstrukcji – kanał ze zwrotnymi przepływami gotówki, mówiąc obrazowo.
    Uwierzyli, że ich przyjacielowi Putinowi chodzi tylko o odzyskanie wpływów w Europie Wschodniej, zaczęli oszczędzać nawet na czołgach, i obudzili się z ręką w… wisząc na ruskiej rurze. Okazało się, że Amerykanie nie odpuszczą nawet Europy Wschodniej (niespodzianka dla obu stron – na nasze, ale i Niemców szczęście – czyżby wierzyli że z kolejnej, „polskiej” awantury Putina wyjdą bogatsi o Szczecin, Wrocław i Opole, „Imperium Zła” jest mistrzem w dzieleniu łupu na plasterki i wmawianiu przyszłym ofiarom, że teraz to był ostatni raz, ba, nawet proponowaniu udziału w łupach – jak opowiadał kiedyś „Radek” Sikorski o propozycji ofiarowania nam swego czasu przez Putina Lwowa, notabene widać jak dawno temu planował już obecną wojnę, to jest, sorry, „operację pokojową” – Ministerstwo Prawdy w natarciu).

    Mówiąc krótko – Amerykanie wyrwali Niemców z „ruskiego snu”, kiedy ci ostatni próbowali wyrwać (krwawo) „swym braciom” Ukraińcom sen amerykański. I niemiaszki stoją teraz z głupią miną w samej koszuli, bez gaci, nie bardzo wiedząc co dalej. Co im nie przeszkadza odruchowo kłuć rytualnie Polski, żeby nie podskakiwała przeciw nowemu (już staremu, miejmy nadzieję) podziałowi Europy, zanim czegoś nie postanowią.

    1. Poprawka: Amerykanie nie odpuszczą nawet Europy CENTRALNEJ, nie wschodniej (sam powtarzam szkodliwe memy i schematy, próbując wczuć się w niemiecki sposób myślenia).

      Zastanawiam się, jaka byłaby niemiecka odpowiedź propagandowa na ujawnienie przed szeroką opinią publiczną faktów z powyższego felietonu (trzeba umieć jak szachista przewidywać ruchy przeciwnika – uczcie dzieci szachów!). Pewnie „eksport problemu” i próba obciążenia nim innych (kłania się sposób PR-owego rozegrania po wojnie – naszym kosztem – hańby realizacji w czasie jej trwania niemieckich planów państwowych „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”).

      Zresztą prawdopodobnie „na niemieckiej licencji” rozwiązano prawdopodobnie problem kompromitacji PO, kiedy zaczęły wychodzić na jaw coraz grubsze wałki „elit” tej partii – wyjściem było rozwodnienie afer w memach „wszyscy politycy kradną”, jakiś usłużny reżyser wypłynął nawet na szerokie wody „demaskatorskim” filmem atakującym wszystkie partie, zarzutami odwrotnie proporcjonalnymi do rzeczywistych win zresztą (ze sławną nieudaną „próbą ucieczki” Tuska przed dziennikarzami, zainscenizowaną, jak to ktoś potem zdołał zdemaskować, na schodach w budynku TVN-u).

      Ale poglądowe przykłady podobnych strategii to tak na marginesie. Rozwiązaniem niemieckiego problemu byłoby odwrócenie uwagi społecznej na jakieś mało istotne w porównaniu z ich działaniem michałki, rozdmuchanie ich do rangi równorzędnych faktów . Na przykład to (wczorajszy artykuł w „Do Rzeczy”, polecam porównanie wielkości przepływów gotówki):

      „Rosja używa na wojnie francuskiego sprzętu. Wykorzystano kruczek prawny.

      W latach 2015-2020 Francja dostarczała Rosji najnowocześniejszy sprzęt wojskowy, który umożliwił Władimirowi Putinowi modernizację czołgów, samolotów i śmigłowców. Dziś może je wykorzystywać w wojnie z Ukrainą.

      Z niejawnych dokumentów uzyskanych przez dziennikarzy śledczych portalu Disclose, które zostały potwierdzone danymi znajdującymi się w domenie publicznej, wynika, że od 2015 roku Francja wydała Rosji 76 licencji eksportowych na sprzęt wojskowy o łącznej wartości 152 mln euro. Liczba ta pojawia się w najnowszym raporcie francuskiego parlamentu na temat eksportu broni, chociaż jej rodzaje nie są w nim wyszczególnione.

      Dziennikarskie śledztwo wykazało, że głównymi beneficjentami tych kontraktów były francuskie firmy z branży lotniczej i obronnej Thales i Safran, w których państwo ma duże udziały. Umowy dotyczą głównie kamer termowizyjnych do czołgów oraz systemów nawigacyjnych i detektorów podczerwieni dla rosyjskich myśliwców i śmigłowców szturmowych.

      Unijne embargo nic nie dało
      Jednak 1 sierpnia 2014 r. Unia Europejska nałożyła embargo na eksport broni do Rosji. Decyzja nastąpiła po tym, jak Rosja zaanektowała Półwysep Krymski. Wcześniej rosyjskie siły pojawiły się w Donbasie, wspierając prorosyjskich separatystów. W lipcu 2014 r. samolot pasażerski Boeing 777 z 298 cywilami na pokładzie został zestrzelony nad Donbasem rosyjską rakietą.

      Pod naciskiem Stanów Zjednoczonych i kilku państw europejskich prezydent Francji Francois Hollande odwołał planowaną na 2015 r. sprzedaż Rosji dwóch okrętów desantowych typu Mistral. Ale kolejne francuskie rządy miały wykorzystać lukę w europejskim embargu: nie działało ono wstecz. Tak więc wszelkie umowy podpisane przed decyzją o nałożeniu embarga mogły być kontynuowane – podaje Disclose.

      Co więcej, sprzęt był eksportowany na gwarancji, czyli francuscy producenci zobowiązali się do przeprowadzenia ewentualnych napraw przez kilka lat po dostawie. „Ten francuski sprzęt wojskowy pomógł rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi przez lata modernizować siły zbrojne i dziś może być używany podczas wojny na Ukrainie” – podkreślono w materiale.”

      Francuzi nie dość, że dotrzymywali starszych kontraktów (w czasach kiedy wszyscy to robili), to jeszcze wysyłali sprzęt na gwarancji, skandal! Nie żebym lubił żabojadów – do dziś nie mogą nam darować, że rząd Kaczyńskiego odmówił opłacenia „wziątki” (zerwał kontrakt na francuskie śmigłowce, średnio pasujące, delikatnie mówiąc, do potrzeb naszego, a nawet jakiegokolwiek wojska) za francuskie przyzwolenie na umieszczenie „człowieka Merkel”, czyli Tuska, na stanowisku w Brukseli; przy okazji zamiast realnych wpływów, mieliśmy („my”!) zadowolić się stanowiskiem „reprezentacyjnym” – ale styl tego artykułu, rozdmuchującego do rangi afery oczywiste fakty, sprawia wrażenie „pracy zleconej”.

      Na koniec bardziej optymistycznie – Niemcy przyznają się do winy i chcieliby zrezygnować z „Nord Stream 1”. Albo „przynajmniej rozważyć”. Zaczyna do nich docierać, że w grze w „dzielenie Europy” z Putinem mogliby zostać potraktowani równie instrumentalnie, jak Tusk przy grze w „rozdzielanie wizyt” polskich delegacji w Katyniu. Potraktowani instrumentalnie, przeżuci i wypluci (albo wręcz połknięci). Może naprawdę stracą ochotę na traktowanie Putina (albo nawet wszystkich spadkobierców KGB) jako partnera?

      Również wczorajszy artykuł z „DoRzeczy”:

      „Szef niemieckiej CDU Friedrich Merz przyznał, że jego partia, która przez 16 lat rządziła krajem, popełniła błąd uzależniając Niemcy od rosyjskiego gazu.

      „Merz udzieli wywiadu niemieckiej stacji telewizyjnej ZDF, gdzie tłumaczył politykę jego partii, która na przestrzeni lat doprowadziła do uzależnienia niemieckiej gospodarki od dostaw gazu z Rosji. Szef CDU wskazał, że jego partia nie wypiera się odpowiedzialności za błędy z przeszłości.

      – Angela Merkel nie był jednak odosobniona [stawiając na rosyjski gaz – przyp. red.] – powiedział Merz dodając, że podobny pogląd podzielała „duża część niemieckiego biznesu” oraz inne partie.

      – Dziś faktycznie stoimy przed stertą gruzów tej polityki energetycznej. Lamentowanie nic nam jednak nie pomoże. Musimy patrzeć w przyszłość i starać się nie powtórzyć tych samych błędów, jakie popełniliśmy w przeszłości. Trzeba razem zastanowić się nad tym, jak wyjść z tego wielkiego dylematu – powiedział Merz na antenie stacji.

      Niemiecki dylemat

      Podczas wywiadu Merz stwierdził, że Niemcy mają obecnie „ogromny dylemat”. Z jednej bowiem strony chcą, aby wojna na Ukrainie zakończyła się jak najszybciej. Z drugiej jednak, nie mogą sobie pozwolić na całkowite odcięcie się od rosyjskich surowców.

      – Skutki byłyby trudne do przewidzenia. Prawdopodobnie od razu mielibyśmy przestoje w wielu częściach niemieckiej gospodarki, mielibyśmy poważne konsekwencje na rynku pracy, doświadczylibyśmy w naszym kraju skutków społecznych, które są bardzo poważne – powiedział.

      – Mamy potworny dylemat. Niczego nie życzymy sobie bardziej niż szybkiego zakończenia tej wojny. Chcemy zrobić wszystko, co możliwe, aby ją zakończyć możliwie najszybciej, ale nie możemy dodatkowo zaszkodzić sobie tak poważnie, wprowadzając takie embargo – dodał.

      Lider CDU przyznał, że jeszcze w tym tygodniu zaproponuje klubowi parlamentarnemu by „przynajmniej rozważyć rezygnację z Nord Stream 1”.

      – Według naszych szacunków nie prowadziłoby to do takich trudności w zapatrzeniu [w gaz- przyp. red.], że od razu nastąpiłyby przestoje w gospodarce i zabrakłoby ogrzewania w mieszkaniach. Ale byłoby to znaczące ograniczenie – powiedział.

      Nord Stream 1 to w tej chwili jedyny gazociąg, który prowadzi bezpośrednio z Rosji do Niemiec.”

      1. re: W lipcu 2014 r. samolot pasażerski Boeing 777 z 298 cywilami na pokładzie został zestrzelony nad Donbasem rosyjską rakietą.

        Szanowny Panie! Samolot rejsu MH17 został zestrzelony RADZIECKĄ rakietą, wystrzeloną przez banderowców!
        Druga wersja głosi że zestrzelił MH17 ukraiński pilot Wołoszyn, który już nic nie zezna bo dopadł go nieznany samobójca. Według naszych dochodzeń prowadzonych po tej zbrodni, najprawdopodobniej Wołoszyn asystował w zestrzeleniu MH17 i dobijał trafiony rakietą samolot.

        1. B. Rusek ty putlerowski trollu, co zasmradzasz permanentnie to zacne miejsce.
          Wg WASZYCH, czyli (znów się wygadałeś) kacapskich dochodzeń to może być najwyżej Lenin wiecznie żywy .
          Won ciulu moskiewski! Idi na….!

  2. Z tej smutnej historii, celnie streszczonej powyżej, pozytywne jest to, że Ukraińcy obudzili się ze swojego snu o dobrym wujku Helmucie. I kilka innych krajów regionów również. To dobry punkt wyjścia do konsolidacji państw naszego regionu i do stworzenia prawdziwego zalążka Trójmorza. Na razie na małą skalę, ale jednak. Bo na Zachód oczywiście nie mamy co liczyć, co najwyżej można spróbować do pewnego stopnia zaangażować USA, które być może w Europie będą chciały tą drogą odbudować wpływy… Ale najbardziej realną siłą (na razie potencjalną, trzeba dokończyć jej przekuwanie w realną) jest sojusz krajów pomiędzy brzegami trzech mórz. Jak sami tego nie dźwigniemy, to będziemy kolonią bez szans dla naszych dzieci (chyba, że w roli nadzorcy, albo donosiciela)… i tylko pozostaje wówczas pytanie: czyją kolonią?
    A Rosja czy Niemcy są do pokonania w ten czy inny sposób. Wszystkie imperia kiedyś upadały, głównie pod własnym ciężarem, w ostatniej fazie z „pomocą” ludów teoretycznie dużo słabszych.

    1. Zgadzam się, ale musimy jednocześnie pamiętać, że dopóki nie stworzymy wspólnie realnej siły (a to zadanie conajmniej na dziesięciolecia, nawet przy założeniu, że Amerykanie zainwestują w nas, jako w lokalnego sojusznika, jak swego czasu w Japonię, Izrael czy Turcję) to jesteśmy skazani na sojusz z jednym z dwu wielkich sąsiadów przeciw drugiemu. Albo ich przeciwko nam, innych scenariuszy dla tej części Europy nie ma, przynajmniej od czasów upadku potęgi Rzeczpospolitej (wielu narodów) i rozbiorów.

      Albo Polska będzie wielka, albo nie będzie jej wcale. Nie stać nas na uprawianie wyłącznie własnego ogródka, nasza chata nie stoi „z kraja”, tylko pośrodku wsi. Jesteśmy na początku długiej gry (oby!). A miało być tak pięknie, koniec Historii, takie tam…

      Podobno człowiek znieczula się i zwierzęceje, kiedy jest mu zbyt źle albo zbyt dobrze. Ale wtedy (kiedy jednym jest zbyt źle, a innym – najczęściej kosztem tych pierwszych – zbyt dobrze) Miłosierny Pan zmienia reguły gry, a Historia bierze zakręt…

  3. Mała korekta, niemieckie marzenia to nie federalna UE, przynajmniej nie cała. W ramach unii widzą swoje imperium, z Niemcami jako centrum i prowincjami wschodnimi. Prowincje są w federacji tylko na papierze.
    Nie mogę pozbyć się wrażenia, że tak jak kiedyś Putin zaproponował Tuskowi podział Ukrainy, ofertą dla Merkel był większy deal: Ukraina dla Rosji, Polska dla Niemiec, na razie; gaz jako narzędzie dominacji w regionie. I Niemcy tą ofertę przyjęli, teraz modyfikują plany, ale cel pozostał bez zmian.

    1. Ich cel jest niezmienny od stulecia conajmniej. Ale miejmy nadzieję, że przynajmniej otrzeźwieli na tyle, żeby zrozumieć, że interesy prowadzone z Putinem (a może nawet całą ekipą spadkobierców KGB, nieważne kogo posadzi ona na tronie) niewiele różnią się od interesów ze Stalinem (planującym „wyzwolenie” całej Europy).

      Pamiętajmy jednocześnie, że dopóki nie będziemy potęgą z którą trzeba się liczyć, będziemy dla Zachodu (od Napoleona zaczynając, poprzez Anglosasów i historię II Wojny Światowej przykładowo) partnerem zastępczym, liczącym się tylko tak długo, jak długo sama Rosja uniemożliwia traktowanie siebie jako partnera). Taki Napoleon nawet w układach z przegraną Rosją, w Tylży, zgodził się na utworzenie wyłącznie Księstwa Warszawskiego, a nie odrodzenie żadnego „Królestwa Polskiego”, żeby Rosjan nie urazić…

      1. Na otrzeźwienie Niemców nie liczę. Tym bardziej, że rząd jest raczej marionetką niemieckiego kapitału, a ten liczy straty i kombinuje, jak się odkuć.
        Niemcy są karni, pójdą ślepo za swoją władzą, nie pierwszy raz. DNA narodu jest trwałe, ekspansja militarna przyhamowana po II WŚ poszła w gospodarczą, z jakimś kompleksem i poczuciem chorej misji. W latach 90-tych byłem dłużej w Niemczech (tereny dawnego RFN), w centrali firmy wisiała mapa III Rzeszy z 1939 roku, a dyrektor patrzył na mnie z lekkim zażenowaniem, że Polak go na tym przyłapał. Putin na tych niemieckich kompleksach zagrał, dobrze je zresztą zna (planując agresję na Ukrainę zabezpieczył się jednak pozbawiając Niemców zapasów gazu). Jeżeli historia jest nauczycielką życia, to „Mein Kampf” powinna być lekturą obowiązkową, jako obraz ciemnej strony duszy narodu niemieckiego i ostrzeżenie, że narody szybko się nie zmieniają, nawet po takiej traumie jak przegrana wojna,

        1. Misją niemieckiego kapitału jest „od zawsze” połączenie niemieckiej gospodarki z zasobami Syberii, za wszelką cenę. Jeżeli nie metodą Adolfa, to metodą Bismarcka, podboju gospodarczego. Misją narodu (w świadomości lub podświadomości przeciętnego Niemca) jest zdobycie przestrzeni życiowej dla nadludzi. Albo, ujmując nieco łagodniej, urządzenie świata po niemiecku, bo „pośledniejsze” narody marnują zasoby, jakimi obdarzył ich Bóg lub geografia (mają niezmierzone bogactwa pod tundrą, a siedzą niemal w chatach krytych mchem przykładowo, Niemcy urządzili by to lepiej, dlatego zasoby we władaniu podludzi im się należą).

          Misją państwa rosyjskiego jest odtworzenie strefy wpływów, odzyskanie na początek Rusi, potem państw słowiańskich, na koniec reszty Europy. A jeszcze potem świata, jak się da. W oczach przeciętnego Rosjanina celem Rosji jest nie pozwalać poniżać świętej matki Rosji (czyli poniżać innych). Nieważne, że nie ma co do garnka włożyć (zawsze tak było i będzie), ważne żeby się Rosji bali (bo na tym polega w systemie wartości tamtej cywilizacji „szacunek”.

          (O celach Chin nie będę się rozpisywał, bo nie one są tu tematem, są takie same jak pozostałych imperiów, dominacja).

          To jest elementarz, od którego poznania powinny zaczynać urzędowanie wszystkie Buzki, Tuski i Morawieckie (o prezydentach nie wspominając). A nie chrzanić głupot o „pozostawaniu w głównym nurcie polityki europejskiej”, jak obecna opozycja (czyli o niekonfliktowaniu się za wszelką cenę z Niemcami w ich twardym kursie na realizację własnych, nieraz jawnie sprzecznych z naszymi, celów) albo o „niepopadaniu w antyrosyjskie fobie” jak głosili to dawniej, zanim Putin ich z tego nie wyleczył, jak dzisiaj reszty Europy i świata. Co do kierujących naszą 5 kolum… znaczy opozycją, nie mam większych wątpliwości, na czyim garnuszku siedzą i w czyim interesie głoszą to, co głoszą, ale większość szeregowych członków tych partii wydaje się autentycznie wierzyć w te hasła, podobnie jak pozostali odbiorcy „Lisweeków”, „Wyborczych” i dotychczasowych TVN-ów.

          Bez polityków świadomych w jakich grach interesów uczestniczą i znających prawdziwe motywacje partnerów, za to z wierzącymi w oficjalnie głoszone hasła dyplomatołkami zginiemy. Może Bartosiak im oczy otworzy (jeżeli przeczytają).

          A pisząc o otrzeźwieniu Niemców miałem na myśli to, że przynajmniej oni może w końcu zrozumieją z kim grają…

    1. Czytałem to i o ile Cejrowski wyłożył racje Putina, o tyle racje Putina to nie racje Ukrainy. Ukraina neutralna nie jest możliwa. I Putin już to wie Choćby ze względu na swoje miejsce, ale także na wielkość. To nie Szwajcaria z bogaczami, którym ulewa się na każdym zakręcie po 100 franków. Po za tym problemem Ukrainy jest to, ze skoro jest państwem niezależnym. to jej obywatele mogą wstąpić do dowolnego ośrodka politycznego. Z tego co pamiętam to układ nie był w żaden sposób wiążący prawnie, a zatem był i teraz, to widać, tylko próba przesunięcia nieuniknionego na później. I to później się stało, w 2014 roku Ukraińcy chcieli przesunąć się na zachód. Mieli do tego prawo. Zwłaszcza, że są PAŃSTWEM NIEZALEŻNYM. I to było także powodem tak ostrej reakcji Rosji, do której Rosja NIE MA PRAWA. Bo Ukraina to państwa NIEZALEŻNE. Po 30 latach od podpisania tego porozumienia, pokolenie, które tak to sobie wymyśliło nie żyje, a pogrobowcy ZSRR nadal uważają Ukrainę za swoją strefę wpływów, choć Ukraina jest NIEZALEZNA a ludzie nie chcą żyć jak na wschodzie. I moim zdaniem póki Rosjanie nie wybiją to sobie z głowy nadal będą mieszać na Ukrainie. A nie mają prawa bo Ukraina to państwo NIEZALEŻNE. Dla mnie ich tłumaczenie jest nieakceptowalne i nielogiczne. Przypominam, że Rosja swoją strefę wpływu ma już na Białorusi, a zatem graniczy z NATO, tak jak graniczy z Łotwą Litwą, Polską i Estonią. I to jej nie przeszkadza, a gdy Ukraina jako PAŃSTWO NIEZALEZNE, chce iść swoją drogą, to nagle im odwala. Do mnie rosyjska wizja świata jest nieakceptowalna.

  4. kolejny wpis nie ogarniający sytuacji, za to pisiorski skrzywienie aż kopie po oczach.
    A Niemcy jak zwykle przytomni.
    Dlatego, w przeciwieństwie do Polski, przetrwają.
    I wyjdą z tego wzmocnieni.

  5. Oczywista oczywistość, nie wiem, dlaczego to jeszcze kogoś dziwi. Na poziomie ludzkim cała sytuacja wzrusza co niektórych mieszkańców Europy Zachodniej, na poziomie kraju i korpo liczy się zysk i przetrwanie, dlatego słowo wojna nie jest nawet w komunikatach używane (conflict, crisis ?), a niektórzy korzystają pełną parą ze spadku rubla. Zamknięcie zakładów w Rosji to redukcja etatów gdzieś w Portugalii. My byśmy chętnie zginęli za Ukrainę, bo taką mamy słowiańską naturę i położenie na mapie a oni co? Jak jeden Niemiec nam powiedział, niech ta Ukraina się w końcu podda. A ofiary ? Wiadomo straszne, ale dla kalkulującego człowieka – w czasie pandemii umierało więcej ludzi dziennie.

    1. Dokładnie. W dodatku mordowanych z zimna krwią, zostawianych bez żadnej pomocy gdzieś w pomieszczeniach magazynowych szpitali, nawet bez wody do picia. Dla dodatków covidowych.

  6. Z podziękowaniem dla RedNacza, pozwolę się nie zgodzić i dodać swoją trzygroszówkę…

    Po pierwsze: „Niemcy się nie zatkali” – oni po prostu zacierają ręce widząc jak się na lata korkujemy „uchodźcami”.

    Ze SWIFTEM i sankcjami to jest ogólny cyrk. W ślad za Amerykanami, którzy nie zezwolą na eksport do Rosji futer, biżuterii, odzieży i garniturów o wartości wyższej niż 5000 dolców, Jewropejcy-Gejopejcy wymyślili sankcję motoryzacyjną: nie można eksportować do Rosji samochodów o wartości jednostkowej większej niż 50 tysięcy ojro. Oligarchowie zgrzytają zębami a lud rosyjski wyszedł na ulice i wiwatuje niosąc wysoko niebieskie flagi Jewrosojuza!

    Co to tego że „Zachód płaci Putinowi”, trzeba wyjaśnić, że co trzy miesiące dzięki Polsce płaci więcej, bo Gazprom zgodnie z wyrokiem z powództwa PGNiG musi indeksować ceny zgodnie z tym co europejscy handlarze gazem wymyślą. Handlarze kupują powiedzmy za 300 a odsprzedają europejskiemu społeczeństwu i przemysłowi za 1500, a może 3000 a może za 5000? A jako że udziałowcami Gazpromu i pól gazowych w Rosji są firmy niemieckie, austriackie czy holenderskie, to te firmy bogaca się tak jak Gazprom. Ciekawi mnie ile wzięli w PGNiG łapówy by wymyślić taką zagrywkę?
    Żeby było śmieszniej, w zamian za akcje Gazpromu dla firm europejskich, Gazprom stał się współwłaścicielem 70% europejskich „chraniliszcz gazu”. Inaczej mówiąc, posiada prawa do 70% objętości gazu jakie na terenie Europy można zgromadzić.

    Dalej Naczelny ubolewa że „handel kwitnie”. Ależ na tym to miało polegać! „Europa od Lizbony do Władywostoku”. Rosja miała dostarczać Europie prócz tablicy Mendelejewa, przede wszystkim tanie „energoresursy”, po to by przemysł europejski był konkurencyjny, a Europa syta i wypłacalna.
    Ale Wujowi Samowi taki układ się nie podoba, bo nadchodzący mega kryzys powinien w większej mierze dobić Europę niż USA.
    Widzimy więc działania ku temu zmierzające, plus to co się wydawało bajką jak to opisywałem lat temu już wiele: szybki podział na strefy ekonomiczno-walutowe związane z dedolaryzacją świata. Najwyraźniej na Jewropie kładzie się kreskę. A w USA nie będzie lepiej jak się okazuje.

    Co ostatnich zdań, to ci idioci „kondotierzy” robili sobie w instagramach selfi na tle bazy w Jaworowie, więc można było namierzać kalibrami konkretne pokoje gdzie spali. I żadna „rosyjska artyleria”, ale „Kalibry” – wypróbowane nw wielką skalę w Syrii.
    Dziś wieści ze Lwowa głoszą że kostnice przepełnione „najemnikami”. A wszyscy się dziwili że w „Jaworowie spokojnie”. A widać trzeba że należało poczekać aż dowiozą z Rzeszowa te hałdy uzbrojenia i dowiozą ekspresem Przemyśl – Lwów tych jełopów…

    1. Nie czepiaj się Pan już Naczelnego, jego procesory nie nadążają, wyraźnie potrzebuje dużo więcej czasu aby ogarnąć co się dzieje.
      A wiadomość o „kondotierach” super!
      Oby jeszcze Krzywogęby i Kartofel Większy nie wrócili z południowego wschodu w stanie nie zdezintegrowanym…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *