19.03. Wojna polsko-polska
Dzień 16.
zakażonych/zgonów 355/5
Dzwoniła M. i, jako komuś kto przespał na Słowacji początki medialnej obsługi wirusa a obecnie unika mediów – zostałem przez nią uświadomiony jak jest. A więc jest podobno dobrze, bo zamiast polityków pokazali się eksperci i wreszcie można posłuchać, jak ktoś mówi ludzkim głosem o sprawach, na których się akurat zna. Może to kolejna z rzeczy, które zostaną po wirusie? Choć wątpię. Coś mój mediowy instynkt mi mówi, że tu cudów nie ma. Pewnie wyszło w badaniach, że ludzie przy wirusie mają dość nawalanki politycznej i politycy oraz basujące im plemienne media się tego trzymają.
Wpadłem we młyny wojny polsko-polskiej w wersji wirusowej. W., który okazało się, że mnie śledzi w internecie, wytropił mnie i dał znać (dyskretnie via sms), że się awanturuję. A ja tylko walczyłem z okołowirusowymi mitami o wyraźnie w politycznych intencjach. Tak w ogóle uważam, że w momencie kryzysu jesteśmy skazani na taką władzę jaką mamy. Nadzwyczajne okoliczności nie dają, i tak małej w okresie spokoju, szansy oddziaływania na władzę. Tym bardziej w przypadku, gdy na efekty jej działań trzeba sporo poczekać. Dlatego dość krytycznie odnosiłem się do wszystkich panikarskich enuncjacji, najpierw o ukrywaniu wirusa, potem o wszelkich możliwych zaniedbaniach.
W swej niewinności symetrysty nie mogłem przeczuć, że przecież w czasie zarazy polska wojenka w ogóle nie ustała, tylko skrupulatnie nanizuje na polityczny sznurek paciorki wątpliwości. Najpierw poszło, że za mało testujemy. Jak wytłumaczyłem o niecelowości testów dla każdego (patrz prof. Gut), to W. zmienił narożnik. Jak go nawaliłem, że kto jak nie Niemcy mają się opiekować kolejką po niemieckiej stronie granicy – W. zmienił dyscyplinę. W końcu, gdy się próbowałem posługiwać apolityczną logiką zbijając ewidentnie stronnicze argumenty, to okazało się, że jestem z PiSu i wyparłem się własnej książki („Trzeci sort”). Oj, ta wojna polsko-polska… Jak skrytykujesz jednego, albo co gorzej nie przyjmiesz jego argumentów, to cię zaraz zapisze do tego drugiego. Nie masz nadziei. To ci dopiero wirus.
Pod wieczór starcie wagi ciężkiej. Odniosłem się na FB do artykułu, że Unia ma podobno za mało narzędzi, dlatego nie działa. I trzeba jej je dać. Napisałem, że Unia się tym brakiem nie krępowała w przypadku polskich spraw i dostałem w łeb od uczonej. Zasypała mnie kazuistyką, ale dzięki tej konwersacji wreszcie zrozumiałem o co chodzi z tym pozatraktatowym wtrącaniem. Mętne to i naciągane, ale wysiłki będą kontynuowane.