01.05. Kto korzysta z okazji?
1 maja. Dzień 59.
Wpis nr 50
zakażeń/zgonów/ozdrowień
13105/651/3491
Dziś 1 maja, Święto Pracy. Czego życzyć pracującym. Ano teraz… pracy. Ale do dzieła.
Temat pandemii wsysa wszystko jak medialna Czarna Dziura, ale przecież to nie cały kosmos. Kiedy świat wraz z opinią publiczną skupiają się na jednym temacie chciałem sprawdzić czy pod tą „przykrywką” ktoś przypadkiem nie załatwia swoich, odłożonych spraw. Po to by skorzystać z okazji odwróconej uwagi. I wyszło nieciekawie – możemy się zdziwić jak wyjdziemy.
Zacznijmy od naszego podwórka. Wątku pt. że na wszystkim korzysta krwiożerczy dyktator, który przez lata przebierał łapkami by dojść do swej dyktatury z dykty, a teraz dał mu ją na tacy koronawirus – nie będę kontynuował jako paranoidalnej. Ale już w to, że parę samorządów po cichutku wycina drzewostan, kiedy ekolodzy siedzą po domach, to uwierzę, zwłaszcza, że są na to dowody. W Polsce dwa ciekawe, acz smutne przykłady zredukowania biznesu, który i tak nie szedł, czyli Empik i tytuły Bauera. Kiedyś takie ruchy to byłby temat o upadku kondycji tych firm – dzisiaj można zwalić wszystko na wirusa, za ruchy, które i tak czekały te firmy w przyszłości.
W skali europejskiej patrząc na Unię nie widzę wiele rzeczy do „ugrania”, co pokazuje jawnie, że ta instytucja nie miała większych dalekosiężnych planów do zrealizowania, a które teraz miałby przyspieszyć. No może z wyjątkiem „Zielonego Ładu”, ale i na ten temat nie ma jasności. Za to zapadają terminy poprzednich decyzji, np. wykoszenia wszelkich smakowych papierosów, na co „czekaliśmy” od 2014 roku. Europa, a szerzej większość krajów liberalnej demokracji ma skłonność do traktowania swoich obywateli jak dzieci, które nie odpowiadają za swoje czyny, więc trzeba im zabraniać. Akurat trafiło to pechowo na doniesienia z Paryża, że nikotyna pomaga w walce z wirusem – dlatego Francuzi jarają w pandemii jak smoki. Nie wiem co z Japończykami, którzy myśleli to samo o polskiej wódce. Wzrosły nam obroty na tym kierunku eksportowym, czy tylko ilość alkoholików ze skośnymi oczami?
Jeśli chodzi o kontekst europejski to raczej warto spojrzeć na Niemcy i ruinę europejskiej solidarności w polityce energetycznej. Otóż Niemcy wykorzystując zamieszanie z koronawirusem zabiegają o wyłączenie kwestii Nordstream 2 spod jurysdykcji unijnej, która jej przeszkadzała. Teraz to będzie projekt biznesowy pomiędzy kilkoma krajami. Co wolno wojewodzie…
Chiny nie próżnują. W zamieszaniu biorą się za przykręcenie śruby Hong Kongowi, coś co by wcześniej na sucho nie uszło przed światem. Na razie udają, że siedzą cicho, bo świat się zbiera na horrendalny TRYLIONOWY pozew, ale już na Morzu Południowochińskim robią swoje porządki, podczas, gdy amerykańskie lotniskowce są zajęte walką z koronawirusem na swoich pokładach. Przez Morze Południowochińskie przechodzi gross eksportu z Chin, mają one chrapkę na hegemonię nad tym terenem, ale grozi to konfliktem z sąsiadami: Filipinami, Malezją, Brunei, Tajwanem (!), Wietnamem czy Indonezją. A większość z tych państw jest od tego by pilnować interesów USA w tym rejonie. Będzie dym…
W kwestii ekspansji Chin pojawił się kontekst turecki. Chiny rozszerzając swoją przyszłą ekspansję powinny zapewnić sobie dotarcie do rynków i jeśli wciąż będą szachowani (a przez jakiś czas będą) na Oceanie Światowym przez Amerykanów, to muszą zbudować Jedwabny Szlak lądem. I wtedy mają do wyboru dwie drogi – albo „górą” przez niepewną i skonfliktowaną ze sobą koniec końców Rosję, albo „dołem”, gdzie ważnym elementem łączącym Azję z Europą staje się Turcja. Ta też się rozpycha nie tylko flirtując z Chinami, ale jeszcze przed pandemią rozszerzając swoje wpływy na większą część Morza Śródziemnego wysyłając (po ropę?) swoje wojska do Libii.
Popatrzmy się na drugiego militarystę czy czegoś tam nie wyszywa pod płaszczykiem pandemii – na Rosję. Mają przed sobą Rosjanie wiele kłopotów wynikających ze spadku cen ropy, ale u nich takie zamieszanie zawsze można wykorzystać do rozszerzenia swoich wpływów. Pół biedy, jeśli chodzi o ofensywę propagandową (ciekawy wątek – widać co Moskalików boli: sankcje), ale już Rosja odgraża się nie tylko dyplomatycznie w kwestii rozszerzenia NATO o Macedonię Północną.
Na końcu pozostali „bezpaństwowcy”, czyli narkotykowe kartele, które ponoć nasiliły przemyt na Morzu Karaibskim, kiedy zajęta wirusem Ameryka na chwilę odwróciła oczy.
Świat zapatrzony w walkę z pandemią przestał się rozglądać dookoła, a zwłaszcza zaś przestały zajęte USA. Myślę, że jeszcze zatęsknimy za Wujem Samem, policjantem świata, który pilnował tamtego porządku. Oczywiście w swoim interesie, ale wtedy (jeszcze?) zbieżnym z interesem świata, przynajmniej w kwestii wolnego handlu, opartym o wolnościowe wartości. Czy ludzkość po epidemii przehandluje w jednym wielkim dealu swoją wolność za bezpieczeństwo w stylu chińskim? A w więzieniach jest najbezpieczniej, pamiętam. I teraz wystarczy tylko wyłożyć ściany celi ledowymi ekranami i już nie widać, że to cela, zaś strażnik wygląda na stewarda statku, który zabrał nas w wyjątkową przygodę.
Parę narodów będzie się na bank przed tym broniło. Ciekawe czy będziemy w tym gronie…
Więcej zapisków na moim blogu.
PS. To mój 50. tekst „Dziennika Zarazy”. Mały jubileusz. Winko. Jaki tam jest, taki jest, ale przynajmniej pozwala nie zwariować…