10.10. Ordo Ukrainica

4
Przemyśl okł

10 października, dzień 952.

Wpis nr 941

zakażeń/zgonów

386/0

Bomba wybuchła pod koniec września. Prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun, opublikował na fejsie wpis, w którym wskazał na pewien mechanizm:

„Nie da się nie zauważyć procederu, który dzieje się od pewnego czasu, a który okresowo przybiera na sile. Nie da się nie zauważyć zorganizowanych transportów kobiet z dziećmi, które na kartkach mają zapisane procedury jakim muszą się poddać żeby otrzymać pomoc materialną i finansową. Osoby te codziennie formują kolejkę przed Urzędem Miejskim, następnie udają się do MOPSu i ZUSu celem złożenia wniosków o świadczenia. Następnie zorganizowanym transportem wracają na Ukrainę. Organizacje udzielające pomocy humanitarnej zdążyły już się zorientować i wstrzymały udzielanie pomocy takim osobom. Pytanie dlaczego jeszcze nasze prawodawstwo nie zauważyło problemu drenowania polskiego systemu pomocy socjalnej?”

Prezydent zwracał uwagę, że system jest dziurawy i mogą wypływać, oraz, że wypływają tędy spore pieniądze, które są po prostu wyłudzane. Ale nic to – zaraz się odezwały głosy sprzeciwu i to rzecz jasna ze strony „aktywistów”:

„Rzeczywiście, obserwujemy ruch, jeśli chodzi o matki, które w maju jechały do Ukrainy, by odwieźć rzeczy zimowe i przywieźć sobie i dzieciom rzeczy letnie. Teraz z kolei jadą, by odwieźć rzeczy letnie, a przywieźć zimowe. I to jest logiczne. Natomiast nie zaobserwowaliśmy żadnego wyłudzania zasiłków czy innych świadczeń”.

Czyli ruch owszem, jest, ale po to by wymienić rzeczy na letnie. Nie wiadomo tylko po co w tej sprawie ustawiać się w kolejce w MOPSie? Kolejni aktywiści mają konkretne zarzuty:

 „Nie widzimy wyłudzania świadczeń na masową skalę”, powiadają działacze organizacji pozarządowych, którzy oczywiście lepiej od prezydenta miasta wiedzą jak wygląda korzystanie z pomocy miejskiego w końcu ośrodka.

No, to, że się skończyło na zarzutach o rasizm w stosunku do prezydenta, to już chyba oczywistość. Płciowo się nie dało, z faszyzmem też nie teges, no to – rasizm. Powodem do ujawnienia niecnych poglądów prezydenta było to, że w swym poście zamieścił zdjęcie ilustrujące sprawę i na nim ponoć – tu trzeba mieć wzrok zaangażowany – można odkryć osoby pochodzenia romskiego. No, ale – przyjąwszy nawet rasizm prezydenta za pewnik – co zrobić skoro, jak mówią w ośrodkach pomocy, 90% zorganizowanego najazdu na zasiłki to Romowie?

No mamy więc skandal nad skandale, nietolerancję, rasizm i… ruskie onuce, co jest pewne, a zaraz wyjaśnię. Najpierw jednak kontekst – jechać po Bakunie za nietolerancję i sprzyjanie wrogom Ukrainy to już kompletny odjazd. Tak prezydent opisuje zaangażowanie miasta, któremu przewodzi:

„Przez Przemyśl od początku wojny przeszło blisko 1,5 mln uchodźców i do tej pory jesteśmy jedynym punktem recepcyjnym na granicy polsko-ukraińskiej. Jako jedyny samorząd w Polsce zorganizowaliśmy również Centrum Pomocy Humanitarnej, które bez żadnego rządowego wsparcia do tej pory obsłużyło blisko 300 tys. uchodźców. Do tej pory codziennie korzysta z niego od kilkudziesięciu do kilkuset osób przekraczających granicę. Na Ukrainę wysłaliśmy ponad 350 tirów z pomocą humanitarną. Dalej działamy i dalej pomagamy.”

No i mamy pasztet. Facet mówi, żeby załatać system, bo wycieka kasa, która może pójść na naprawdę potrzebujących. A jest odsądzany od czci i wiary przez pięknoduchów. Ja już o tym pisałem, żeby pomagać mądrze, a nie na pałę. To co mamy teraz, może wzmóc animozje pomiędzy Polakami a Ukraińcami, co może być jedynie na rękę Moskwy. Pomagający nie może pomagać ponad stan, zwłaszcza kiedy w swojej masie obdarowany nie domaga się aż takiej dobroczynności. Wystarczy tylko traktować Ukraińców jak samych Polaków. Tylko tyle. A tu widać te nierówności, które do niczego nie prowadzą, są zaś jedynie naruszeniem zasady ordo caritatis. Tak jak pisałem – w czasie katastrofy samolotowej matka zakłada maseczkę najpierw sobie, a potem dziecku, którym się opiekuje. Inaczej sczeźnie i ona, i dziecko.

System w tej sprawie mamy dziurawy jak rzeszoto. Takie historie, jak opisane przez prezydenta Przemyśla to i tak drobnica w porównaniu z tym jaka mogłaby być skala wyłudzeń wręcz systemowych. A to dobrze świadczy o Ukraińcach, bo nie wiem jak by postępowali Polacy, gdyby mogli się bujnąć do Berlina, zapisać w urzędach, założyć konto na spływ eurasów i pojechać damoj. Pewnie, jak znam naszą zdolność do czytania i omijania przepisów, to byśmy zrobili z tego niezły proceder. Ale infamia jaka padła na prezydenta oraz jej główny ton – nie wolno o tym mówić, nawet gdyby to była prawda, to spory przyczynek do tego, by takim traktowaniem zrobić z Ukraińców goszczonych święte krowy, których każde zachowanie ma być tolerowane, bo inaczej zostaniesz wyzwany od ruskich onuc i od zwolennika tego, by to na nas, a nie na nich, spadały rosyjskie bomby.

Mnie się zawsze w takich wypadkach zapala czerwona lampka. Zawsze wtedy analizuję te meandry okoliczności tłumaczących, że nie wolno mówić prawdy. Te tłumaczenia nigdy nie są wprost, zawsze są zakłamane, bo żeby próbować oszukać prawdę to przecież nie można się posłużyć nią samą. Ale co ma sprzyjanie Ukrainie w wojnie do tego, że mamy proceder dojenia socialu i że nie można o tym mówić? Nie rozumiem. Ukrywanie tego, nie rozwiazywanie sprawy na poziomie systemowym będzie tylko tworzyło między naszymi narodami poszerzającą się przepaść. A komu to jest na rękę? A?

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

4 thoughts on “10.10. Ordo Ukrainica

  1. Nie rozumiem. To to jest o Ukraińcach czy o ukraińskich Romach, a to przecież nie to samo?
    Ten polski socjal wyłudzają wiec głównie jedni, drudzy czy też obie te grupy? Bo z tekstu raczej by wynikało, że głównie jedna?

  2. Problem (możliwe że niepoprawny politycznie i wówczas to byłaby pierwsza przeszkoda w próbach jego rozwiązania) z Cyganami/Romami czy jak tam nazwać tę grupę etniczną jest taki, że nie mają poczucia wspólnoty z resztą społeczeństwa. Pojęcie „Ludzie” ogranicza się do współplemieńców, jak we wspólnotach pierwotnych (to nie obrażanie, tylko próba zdefiniowania problemu). Silne więzi wewnątrzplemienne i bardzo luźne z resztą ludzkości. To nie hańba buchnąć kurę gospodarzowi, nawet jeżeli pozwolił zatrzymać się taborowi na polu gdzieś za stodołą (oszukać innego Cygana to zupełnie co innego). Jedyną metodą rozwiązania jest socjalizacja Cyganów (zresztą podobne próby są czynione, przynajmniej w Polsce, od dziesięcioleci, często nawet udane), danie im możliwości poczucia się fragmentem większej wspólnoty. Dopóki to się nie stanie, łojenie frajerów gdzie się tylko da, nawet metodami zorganizowanymi, będzie ich sposobem na życie, bez żadnych oporów czy wyrzutów sumienia. Kwestia wewnętrznego systemu wartości.

    Ale jeżeli komuś ideologia i poprawność polityczna zabrania wyciągać prawdziwe ale „niesłuszne” wnioski (niezgodne z rewolucyjną definicją humanitaryzmu czy człowieczeństwa), to nigdy nie rozwiąże problemu. Chyba że przez likwidację całego społeczeństwa Cyganów (podobnie zresztą jak wszelkich pozostałych społeczności, jak Marks z Leninem przykazali).

    PS: Książki Ficowskiego przy okazji polecam ;-).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *