9.04. Uchodźstwo. Polskie drogi Ukrainy.

15
nowak

9 kwietnia, dzień 768.

Wpis nr 757

zakażeń/zgonów

1.414/41

Ola, ode mnie z pracy, musiała wziąć wolne. Jej córeczka ciągle choruje na infekcje, w tym wypadku lało jej się z ucha, dziecko płakało, miało temperaturę. W końcu trzeba było pojechać do szpitala. Nawet prywatnie nie dało rady, bo się – zaznaczam – po kowidzie już wszystko zatkało. A więc szpital – poczekalnia na ostrym dyżurze, odbębnione trzy godziny z drącym się w niebogłosy dzieciakiem. Po trzech godzinach przyjeżdża… ukraińska rodzina, dzieciak z gorączką, w dobrej formie, gra sobie na telefonie. Wchodzi bez kolejki. Ola z córeczką czeka. Po godzinie robi awanturę, w końcu ją dopuszczają do lekarza, ale raczej dlatego, że córeczka daje od wielu godzin ostro wokalnie i wszyscy są zmęczeni.

Jedno pytanie, a właściwie dwa. Co my robimy i po co my to robimy? Weźmy ten oto przypadek. Dlaczego dziecko z rodziną w gościach ma mieć lepsze prawa niż to z rodziny goszczącej? Czy są na to jakieś procedury? Jeśli są, to znaczy, że mamy segregację rasistowską, bo pochodzenie decyduje o innej ścieżce traktowania. Jeśli nie, to co stało się w poczekalni tego ostrego dyżuru? Ano odbyło się to „na miękko” bez procedur, czyli albo zwyczajowo (dość nowy zwyczaj), albo na zasadzie jakiejś niepisanej umowy społecznej, gdzie takie zachowania podrozumiewa się.

No to weźmy tę wersję i poobracajmy ją pod światło. Najbardziej szlachetna wersja wytłumaczenia tego zdarzenia, to ta, że my tu będziemy specjalnie traktować uchodźców bo oni tam, a właściwie ich ojcowie, bracia walczą również o naszą sprawę. No ok, ale tu chyba i tak już z naddatkiem samo traktowanie na równi z goszczącymi jest (przynajmniej na świecie) dowodem na wielką solidarność. Ale żeby uprzywilejowywać w ten sposób? Od razu zaznaczam – mam wielu znajomych i przyjaciół spośród Ukraińców I ONI TEGO OD NAS NIE OCZEKUJĄ. To my sami się z tym pchamy.

Ja wiem, że jestem foliarzem i to foliarzem zdemaskowanym, czyli takim, który się w służbie Putinowi przerzucił z kowida na wspieranie Rosjan, tu w postaci „atakowania” Ukraińców. A więc naturalnie mogę pociągnąć tu kowidowe analogie. Mamy bowiem w tym przypadku do czynienia z podobnym mechanizmem „licytacji na wzmożenie”. Za kowida coraz to któryś, by udowodnić swoje wyjątkowe zaangażowanie, wyskakiwał z kolejną zaostrzającą się wersją obostrzeń. Spacer? Won! Do lasu? Gdzież tam! Szkoły i firmy pozamykać, bo zabijecie dziesięć babć nieświeżym oddechem. Tu to samo – kto da więcej. Musimy pokazać światu. Ale świat ani na to nie patrzy a, a jak widzi, to puka się w czoło.

I tak pomagamy wyjątkowo. Robią to głównie sami ludzie, z potrzeby serca. Ale działania organizacyjne wprowadzają taką eskalację. Mimo deklaracji jednak różnicującą uchodźców uprzywilejowaniem w stosunku do goszczących. I uwaga – nie można o tym zjawisku porozmawiać. Każda skala takiej nierównowagi, wskazana w obiegu publicznym skazuje cię na miano putinowego trolla. Nie możesz zwrócić uwagi na to czemu taki Oleg wchodzi bez kolejki przed tobą, bo inaczej plujesz na ofiary Mariupola. Ja to już widziałem, właśnie w kowidzie i widzę właśnie, jak to wszystko upadło, jak okazało się niepotrzebne, jak ci co na to zwracali uwagę byli wyklinani a dziś nie usłyszeli nawet żadnego przepraszam.

Nie wiadomo jak potoczy się ta wojna i jak długo będzie trwała. Fala uchodźców spada, co dowodzi, że Ukraińcy mają poczucie zbliżającego się zwycięstwa, niektórzy wracają.  Z drugiej strony armia Putina specjalnie eskaluje ludobójstwo wobec cywilów, by wywołać panikę migracyjną i spiętrzyć falę uchodźczą, bo migracja jest w dzisiejszych czasach narzędziem wojny. W zależności od tego czekają nas różne scenariusze. Jeden to taki, że Ukraina wygrywa i wszyscy wracamy do domów. Moim zdaniem – nierealny. W takim razie mamy do czynienia z kilkoma wariantami. W skrócie wybór pomiędzy integracją a asymilacją. Do tej pory, przed wojną, mieliśmy tak ze 2 miliony Ukraińców w Polsce, w modelu raczej asymilacyjnym. To znaczy Ukraińcy raczej wchodzili w model polskiej kultury, stanowili jej integralną część, bez zapędów do samoizolacji.

Teraz mamy napływ już przekraczający przedwojenne stany. I model polski, który proponujemy jest modelem nastawionym na integrację, nie na asymilację. Co to oznacza? Ano to, że gramy na to, że Ukraińcy będą (zgodnie mam nadzieję) żyli obok Polaków, ale w swoich enklawach. Nie będą się np. uczyli polskiego. To my, nasi nauczyciele i dzieciaki będą się uczyli ukraińskiego. Będziemy mieli skupiska, dzielnice żyjące swoim rytmem, niezasymilowane kulturowo z otoczeniem. Są kraje, które sobie z tym dobrze radzą, ale dla Polaków model integracyjny może być wyzwaniem, bo od 1945 roku byliśmy etnicznie i kulturowo raczej fenomenem jednorodności w tym względzie. Na razie przeginamy w drugą stronę, tak jak nauczycielki cytowane przez OKO.press, które uważają, że nauczanie Ukraińców polskiego to zachowanie zaborcze wobec przyjezdnych.

Taka nadreakcja ma same wady. Wpycha bowiem naszych gości w getto. Od razu. Inny język, inne procedury – to prosta droga do podziału, nieporozumień, niechęci. To właśnie sianie ziarna przyszłych konfliktów. A wyjście jest proste: takie same prawa, obowiązki, uczymy się języka narodu goszczącego. by można się właśnie było porozumieć. Inaczej to samoizolacja, dwa różne i równoległe obiegi, pole do osądzania kto ma lepiej. I kompletnie niezrozumienie, jak w przypadku tych Ukraińców, którzy byli zdziwieni, że naładowawszy pełne wózki w hipermarkecie zostali przy kasie zatrzymani, że jednak trzeba za towary zapłacić.

Powtarzam, Ukraińcy tego nie chcą. Im wystarczy, że będą traktowani jak Polacy. Naprawdę. Oni niczego więcej nie oczekują i w tym względzie i tak uważają, że jesteśmy niesamowici. Nie psujmy tego. W internetach wiele budujących świadectw. Ukrainiec „przedwojenny” apeluje do swoich krajan, by ci, którzy tu są od dawna nie korzystali z faktu, że ich rodacy nie muszą płacić np. za przejazdy. Że to dla uchodźców, nie dla tych, którzy tu są od dawna i się urządzili. Mogą więc zapłacić za siebie, skoro to robili dotychczas, a nie chowali się za ulgami dla uchodźców. Żołnierz z Ukrainy apeluje „do pana Jareczka kochanego”, że jak się w Polsce trafi jakiś Ukrainiec, czy Ukrainka, co mu oferowana forma pomocy nie pasuje – to wysłać z powrotem na Ukrainę: roboty jest dużo i oni tam w wojsku walczącym szybko nauczą doceniać inne niż wojenne warunki. Nie psujmy tego nadgorliwością.

I nie zakazujmy mówienia o tym, dyskusji. Bo ten ostracyzm to kolejna łopata pogłębiająca niepotrzebne podziały pomiędzy naszymi narodami. Czynienia z uchodźców świętych krów, czyli przyjmowania za dobrą monetę każdej decyzji wobec nich ze strony naszych władz. Choćby i najgłupszej. Oleg z poczekalni mógłby być przyjęty wedle kolejności. Nikomu by korona z głowy nie spadła. Sami ją nakładamy. I nic by  się nie stało, a tak mamy kolejny przyczynek do niesmaku, który ma tendencję do pozostawania i odkładania się w formach rosnących. Po co?

Podsumowując – uważam, że każdy kto wprowadza takie rozróżnienia, inne procedury, wpycha Ukraińców w izolacjonizm, w końcu zabrania o tym mówić inaczej niż entuzjastycznie… gra właśnie dla Putina. Buduje bowiem to, na czym zależy Kremlowi – bariery i przepaści dzielące nasze narody i to na naszej ziemi. Nie ma lepszego kapitału inwestycji rosyjskich niż problemy integracyjne pomiędzy uchodźcami i gospodarzami. A więc jeśli zobaczycie jakieś (kolejne?) próby różnicowania naszych dwóch nacji ze strony regulatorów czy mediów, zaprzeczania logice i oczywistościom, to wiedzcie, że to właśnie tam wali ruską onucą. Choćby zapach ten miał być niwelowany przez perfumy szczytnych deklaracji w wykonaniu pożytecznych depozytariuszy wielkoduszności na pokaz. Często na cudzy rachunek.

I od razu uprzedzam krytykantów. Ostatnio przelała się fala krytyki wobec takich opinii, jak ta moja, pt. nie narzekać, że mają tu goście za dużo, czy chciałbyś wrócić tam skąd oni uciekli? oni tego nie zrobili z własnej woli, jak ci nie pasuje to karabin w dłoń Polaku i walcz tam, skąd oni uciekli. To Himalaje demagogii. W ten sposób można z taką argumentacją darowywać i Jaguary każdemu na wjeździe, bo przecież i tak nic nie zrównoważy traumy wojennego uchodźstwa. Takie zarzuty mogą się i pojawić wobec mojego tekstu. A więc odpowiadam – nie dam się szantażować taką manipulacją, która używa traum innych ludzi, zwłaszcza tych pozostałych NA Ukrainie, do uzasadniania błędnych decyzji władz i oszalałej licytacji mediów na fajność. Pomagajmy jak możemy, ale wrócę to do pojawiającej się ostatnio metafory – w samolocie zagrożonym katastrofą matka nakłada maskę najpierw sobie, potem dziecku, które jest pod jej opieką. Musimy być silni jako państwo i zintegrowani jako społeczeństwo, dopiero wtedy możemy skutecznie pomóc innym.  

Mnie już wystarczy, że nasz słynny towar eksportowy, obywatel Ukrainy przecież, Sławomir Nowak, może jeździć sobie tramwajem czy pociągiem za darmo. Ciekawe czy z tego korzysta? Z drugiej strony słyszy się, że należy mu się pokojowa Nagroda Nobla, za to, że tak przygotował inwestycje w ukraińską infrastrukturę, że dziś ruskie tanki nie tylko grzęzną w błocie, ale nawet nie mogą przedrzeć się przez zbudowane przez niego drogi.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.         

About Author

15 thoughts on “9.04. Uchodźstwo. Polskie drogi Ukrainy.

  1. Przypominam, ze PIS jest partią prokremlowską. Wiec ich działanie, choć wydaje się Panu redaktorowi absurdalne, ma swoje uzasadnienie. Że rząd, który działa w naszym kraju, jest antypolski właśnie ze względu na próbę skłócenia Ukraińców z Polakami w ten sposób. Tak więc Pana wnioski nie tu powinny być wylewane, ale tam gdzie ich miejsce. Media gdzie Pan pracuje są bowiem „zakumplowane” z obecną władza. Zatem może oni Pana posłuchają i Pana wnioski i przemyślenia ktoś weźmie sobie do serca?.

    1. Tak, PIS jest prokremlowski, BMX. I z tego powodu zrywa wszelkie kontakty gospodarcze, z rosją. I z tego powodu pomaga UKR przeciwko rosji na niespotykaną skalę.
      Jakim trzeba być debilem, żeby o PIS napisać, że jest prokremlowski. Wg tej BMXowej debilnej logiki najbardziej antykremlowski był Tusku co piątki z putinem przybijał.

      1. Tak, tak. Zerwało…. Węgiel dalej importują, ropa, gaz, nadal płyną. Tiry nadal jeżdżą do i z Rosji. Więc gdzie Ty tu widzisz zerwanie kontaktów gospodarczych? Ja piszę przede wszystkim o politycznych decyzjach, a nie o gospodarczych. Bo polityka jest decydująca o opisie danej partii i danej władzy. O podejmowaniu decyzji dotyczących działania państwa na arenie międzynarodowej, o skłóceniu się z UE, z członkami NATO, o spotykaniu się z partiami jawnie prorosyjskimi (jak Orbanem, Le Pen, itd). Jak tego nie widzisz to polecam wizytę u okulisty, a jak nie chcesz dostrzegać to cóż… można to opisac jednym sformułowanie… ruski troll.

        1. Chłopino. Zerwał to czas przeszły (dokonany), zrywa to inny czas. Ruskie trolle podobnie jak pewien „mądry i przyzwoity” tego nie wiedzą bo polski to ich drugi lub trzeci język i nigdy się go porządnie nie nauczą.
          Węgiel nie Pl importuje tylko prywatne firmy. Pl jako państwo ruskiego węgla już nie sprowadza.
          Gaz i ropa płyną nie do Pl tylko przez Pl. Znasz jakieś podstawy prawne międzynarodowe, żeby Pl ot tak sobie zablokowała transfer towarów które trafiają do krajów zachodnich Europy? Pl ma wojnę niemcom i Francji wypowiedzieć, żeby BMXy i Szcześniak uwierzyli, że ktoś jest antykremlowski? Mosty, tory i rurociągi powysadzać, żeby wam dogodzić?

        2. Da Pan sobie spokój z dyskusjami z rozwielitką, to coś się zarzekało, że już więcej się tu nie pojawi, ale to tylko pobożne życzenia, nie ma sensu dyskutować z idiotą, bo sprowadzi Pana do swojego poziomu i pokona doświadczeniem, dla tego typu indywiduów najgorszą potwarzą jest ignorowanie owych, co widać na moim przykładzie; olałem toto i nie może tego przeżyć, praktycznie w każdym wpisie(co widać w aktualnym) próbuje mnie szarpać za nogawki(i kto, tu kogo miał szarpać) i nie ma co wymagać od jednokomórkowca zrozumienia wpisu(niezmiennie mieszkam w kurnej chacie), także ignorować, bo to woda na młyn rozwielitkom, że ktoś w ogóle chce z takowymi dyskutować, a jak już nie ma „argumentów”, to czepia się pisowni, a sam nie potrafi sklecić prostego zdania.

          1. No widzisz, Szcześniak, tak się zarzekałeś, że nigdy więcej na mnie nie zaszczekasz i długo wytrzymałeś? Swojej kundlowatej natury nigdy nie zmienisz.
            Podobnie nigdy po polsku pisać się nie nauczysz co udowadniasz swoim wpisem po raz kolejny. Jedno poszarpane logicznie zdanie-rzyg na 12 linijek tekstu. Rekord. Brawo!

  2. Z podziękowaniem tradycyjnym obserwacje osobiste…
    W ubiegłym tygodniu zdarzyło mi się być u lekarza i za parę dni w Wydziale Komunikacji Urzędu Miejskiego.

    Scenka z przychodni.

    Lekarz kazał się zapisać na kolejną wizytę kontrolną „za miesiąc”, więc w dwustanowiskowej „recepcji” pani mi szuka odpowiedniego terminu.
    W tym czasie obok podchodzą dwie panie w wieku – na oko 35-40 lat i próbują się dogadać gwarą ukraińską. Pani w okienku nie rozumie, więc jedna zaczyna dukać takim „pidżin” – łamane słowa polsko-angielskie.
    Damy były z dziewczynką – na oko 6-7 lat, i zażyczyły sobie – miały to wszystko na kartce, więc punkt po punkcie „zlecały”: zapisać na jak najszybszą wizytę dziecka u endokrynologa, a przed wizytą trzeba dziecku zrobić takie, takie, taki i takie badania!
    Gdybym ja chciał trafić do specjalisty, musiał bym mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, a dopiero specjalista na pierwszej wizycie mógłby zlecić jakieś badania…
    W tym – uwaga – badanie tomografem!

    A tu pani z okienka tylko kazała sobie pokazać na komórce jednej z dam „pesela” i w podskokach zapisała dziewczynkę do endokrynologa i „zlecała badania” zgodnie z podanym przez damy wykazem!
    Pierwszy raz widziałem że jest możliwe zlecenie badania krwi przez panią w rejestracji…
    Ponieważ zostałem obsłużony, nie byłem świadkiem czy pani z rejestracji dała skierowanie na tomograf a jeżeli to czy „na cito” za darmochę, czy też za kasę?

    Obserwacja nr 2
    Wydział komunikacji. Obok w sąsiednim okienku staje para. On wygląda jak niegramotny robotnik co właśnie wyskoczył z remontu czyjegoś mieszkania, dama (jakieś 25-30 lat), w odlotowych ciuchach, upierścieniona na modłę wschodnią w stylu „biznes łumen”. On nawet rosyjskiego nie zna – debil. Ona nawet dobrze mówiła po polsku, z braku słów takim rosyjsko-angielskim pidżinem się posługiwała. Sprawę mieli taką. Przyjechali z Krainy na U. Kupili w Przemyślu autko. Potrzebują przerejestrować na miejscowe tablice i polskie dokumenty. Dodatkowo potrzebują „unijne prawa jazdy”. I co? Obsługa w podskokach wszystko tłumaczy, pomaga wypełnić formularze, wskazuje gdzie się „załatwia europejskie prawa jazdy”. Tylko na początku zapytali o to czy wynajmują mieszkanie w moim mieście, bo z założenia chyba nie pytali o pesela…
    Mnie obok nikt nie pomagał wypełniać formularzy, tylko wcześniej dało stosowny zestaw i wygoniło na korytarz bym sobie powypełniał….

    PS
    Z każdym dniem ilość niewyobrażalnych przestępstw banderowców wobec obywateli Krainy rośnie w sposób geometryczny. Kolejny raz nie udało się wyciągnąć NATO-wców z Mariupola, ale wszyscy trzymamy kciuki że ich tam szybko i boleśnie zutylizują, tak jak resztę ścierw co strzelają GRADami i Toczkami po mieszkańcach miast…

    1. No pewnie, jak nie zna rosyjskiego to musi być debil, nie to co bRUSEK.
      Po raz kolejny szczujesz ruski śmieciu wypisując wymyślone historie.
      Osoby z Ukr miały „wypisane na kartce „… To „wypisane na kartce” to skierowania z kodem kreskowym które wydał lekarz. Na tej podstawie dokonuje się rejestracji na badanie i ustalenie terminów. Jak bRUSEK podlega tej procedurze to ok. jak ludzie z Ukr którzy nie są tu dla swojej przyjemności to bee..
      W wydz. komunikacji to widać gołym okiem jaka krzywda bRUSKOWI się dzieje. „DAŁO” i nie chcą mu wniosku wypełnić tylko sam musi. Zagadaj do urzędników po rusku. W Pl ludzie uprzejmi i gościnni więc może i bRUSKOWI analfabecie co wniosku samodzielnie wypelnić nie potrafi, pomogą.

  3. Mnie nieodmiennie poraża fakt, że 85% naszych rodaków ochoczo przystaje na podwyżki, aby zaszkodzić Putinowi. Wg Guardiana entuzjaści proponują całkowity zakaz lotów nad Europą, zakaz używania aut w centrum miast, racjonowanie energii, obniżenie temperatury w mieszkaniach zimą do 18C. No dobrze, niech sobie marzną jeśli chcą, ale straszny jest brak wyobraźni, czym się to skończy, wszędzie tylko histeria i emocje. A kto nie pomoże uchodźcy to ruski troll – ogłoszenie na lokalnym forum „szukam modemu dla pracującego zdalnie uchodźcy”, „modem to nie dobro podstawowe, nie może sobie kupić?”, „Jeśli Pan skąpi modemu dla uchodźcy, to niech Pan sam tam pojedzie walczyć! ruski troll” EOT.

    1. Człowieku, ceny będą wysokie i jeszcze wyższe nie dlatego, że ktoś ochoczo się na to zgadza, albo nie zgadza. Idź kupić cokolwiek i powiedź, że się nie zgadzasz na taką wysoką cenę. Jak się dobrze potargujesz to za darmo dostaniesz i jeszcze jakiś prezencik za wytrwałość.
      Zanim putin wybrał się na UKR walczyć o „pokój dla Eu i świata” już ceny za gaz skoczyły kilka razy. Ceny gazu dla przemysłu wzrosły 400 %. Pewnie wtedy jakby ktoś się wygłupił z badaniami to 100 % byłoby przeciwko, a ceny i tak by się nie zmieniły.
      Szczujecie używając argumentów z zadu. Jak niby ktokolwiek miałby wyegzekwować te 18 stopni w mieszkaniu? Napisz jeszcze, że barszcz ukraiński będzie obowiązkowy w każdą niedzielę.
      Nie wstyd takie bzdury wypisywać?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *