11.07. Co pokaże nam Australia?

6
obraz

11 lipca, dzień 496.

Wpis nr 485

zakażeń/zgonów

2.880.821/75.160

Już kiedyś zaglądaliśmy do Australii, ale wypada jeszcze raz tam wrócić. Kiedy zbierałem sobie materiał na międzynarodowe kowidki coraz to wypadała mi Australia i to w formach ekstremalnych. Ja uważam, że koronawirus jest sezonowy, w okolicach sezonu grypowego. Za dowód mam to, że wykosił ci on całą grypę ze świata, co oznacza, że załapuje się w testach PCR jako kowid. Ale w związku z tym, by obserwować jego ruchy, trzeba latem oglądać te kraje, które u siebie mają wtedy zimę. Jednym z takich krajów jest Australia. Jest to dla mnie cudowny przykład wyizolowanej manipulacji paniką społeczną.

Zaczęło się od tego, że – nie wiadomo dlaczego – Australia wprowadziła do obiegu panikę związaną z wersją Delta. Ta miała „zdziesiątkować Indie” i spalić stosy trupów, czego bezsens wykazałem we wpisie o Indiach, upszczonym statystyką. Delta skoczyła do Australii, co zaraz wychwyciły tamtejsze Horbany. Nawet odbyła się konferencja, o tym, że jakaś rodzina w Melbourne roznosi, są namierzeni i jesteśmy na tropie. Potem była druga konfa, że mamy Deltę, nawet (uwaga, uwaga!) pokazano film z zakażenia. Nie żartuję. Ściągnięto zapisy z kilku kamer monitoringu miejskiego, gdzie widać (?) jak mężczyzna ok. 50 lat zakaził się Deltą przechodząc obok osoby zainfekowanej. Inna kamera wyczaiła, że ta sama osoba zakaziła w kawiarni inną kobietę lat ok. 70. Mamy to na filmie. Poważnie.

Potem przyszły rewelacje, że kolejna osoba zakaziła się wchodząc do toalety, z której korzystała wcześniej osoba zakażona. Wiadomo, że Delta przenosi się szybciej, za to eksperci rządowi wciskają, że jest też bardziej śmiertelna (co jest nieprawdą), zagraża bardziej dzieciom (wiadomo – trzeba mieć wreszcie argument, że dzieci trzeba „chronić” szczepieniami). Teraz nastąpiła już eskalacja: Australia wprowadza zasadę „no jab – no job”, czyli „nie ma szczepienia, nie ma zatrudnienia”. A więc doszliśmy do ściany, teraz został tylko zakaz wstępu do spożywczaków i foliarzy wezmą głodem. Wydaje się, że to przesada, ale ja widzę, że światowe pomysły eskalacyjne, im ostrzejsze, a właściwie im bardziej debilne – tym szerzej się roznoszą.

Mamy też w Australii osłonę medialno-prawną. Zadeklarowano już wprost kary więzienia dla lekarzy, którzy ośmielą się leczyć ludzi… iwermektyną. Jest to lek oficjalnie dopuszczony do sprzedaży ale wycinany z kowidowych terapii, coś jak nasza amantadyna. A więc chodzi o to, by nie leczyć ale szczepić. Jak już pisałem – widać już teraz bez osłony, że chodzi o kasę. Leczy się chorych i to tanio, zaś szczepi się wszystkich i to po kilka razy. Wybór, ekonomiczny, jest więc prosty. Świat stanął na głowie, lekarze są ganiani za leczenie. Do tego już wprowadzono obostrzenia

  1. „Zgromadzenia” – max 2 osoby
  2. Sport – max 10 km od domu
  3. Zabronione oglądanie produktów w sklepach
  4. Max 1 osoba w sklepie i zakup tylko niezbędnych produktów
  5. Pogrzeby do 10 osób

Mało tego – Australia zapowiedziała ograniczenie o 50% osób wpuszczanych spoza kontynentu. I to bez względu na ich paszporty kowidowe czy testy. Ponieważ lud powiadomiono wcześniej, grubo wcześniej, czyli jak u nas, że się kroi powrót lockdownu, ludzie ruszyli do sklepów i wykupili co się da. Jak się wie, że zaraz będziesz mógł kupić tylko chleb i podpaski to trzeba coś kupić na zapas, zwłaszcza, że znowu się zaciągnie Bóg wie na ile. Wszystkie te działania są… prewencyjne. To znaczy wirus jest śladowy, ale wiemy, że idzie (piechotą, po Oceanie, z Indii?). I to się dzieje bez żadnych zakażeń na Deltę, np. Nowa Południowa Walia, czyli Sydney nie ma przypadków zakażeń, ale zapobiegawczo wprowadza obostrzenia. Jak pisze Krystyna Raczyńska na podstawie obejrzanego programu w australijskiej telewizji: Tak więc w kampanii strachu dotarliśmy do punktu, w którym ciała zmarłych nie muszą się już „piętrzyć”, jako „dowód na to, że pandemia szaleje”. Nie potrzeba żadnych „pozytywnych przypadków” – ani tysiąc, ani jednego – aby nałożyć ograniczenia!”

A więc idą czasy, przed którymi ostrzegali krytyczni, wtedy brani za płaskoziemców. A dzisiaj, jak się sprawdza eskalacja tych scenariuszy, to większość będzie dawała się poganiać „prewencyjnie”. Wirus jest już niepotrzebny. Ostatnie dane Delty, która „zdziesiątkowała” Indie są w tym kraju szczątkowe.

Idą ciężkie czasy, bo każdy spanikowany kraj bierze od drugiego coraz gorsze praktyki. Ciekawe kto weźmie teraz z USA najnowszy pomysł: do drzwi Amerykanów zapukają specjalne zespoły Vaxx Strike Forces. Będą namawiać na progu domu do tego, by się zaszczepić. Mam nadzieję, że nie „na razie” i nie przejdą do przymusu. Biorąc pod uwagę, że po kowidzie na jednego Amerykańczyka przypadają po dwie jednostki broni i znając ich, mam nadzieję, że wciąż nie zabite, przyzwyczajenie do swej prywatności w domu – może być gorąco. W internecie instrukcje – co robić jak „przyjdą zaszczepić twój dom”, ale i tak Jankesi wiedzą co robić jak „they break in your door”.

Świat się będzie mierzył z mutacją Delta. Poniżej podaję dane śmiertelnego wirusa:

Anglia na dzień 1 lipca:

Kowid ogólnie: 152.606 zgonów na 4.053.782 pozytywnych, czyli 3,7%

Delta ogólnie: 72 zgony na 60.624, czyli lekko ponad 0,1%

Delta wśród niezaszczepionych: 34 na 35.521, czyli ok. 0,1%

Idzie śmierć, trzeba się nakryć gazetą i czołgać w kierunku cmentarza.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

PS. Italia vittorioso! Bóg istnieje..

About Author

6 thoughts on “11.07. Co pokaże nam Australia?

  1. To nie spanikowane kraje tylko kanalie u żłoba realizują pan-piramidę finansową obejmująca powoli cały świat. Na górze oczywiście warstwa pasożytnicza, na dołach otumaniony „lud”, w tym foliarze, bo przecież nas też doją mimo że się nie szczepimy. Jednak nie spodziewałem się tego po Australii…
    Afryka, ostatni bastion oporu, powoli niestety pada. Tam przywódców opornych państw po prostu się zabija. Daninę w pieniądzu i krwi musza zapłacić wszyscy, nawet ci biedacy…
    Czy uda się nam to zatrzymać?

  2. Ani jednej łzy wespół z cywilizacją bez Boga i rządami globalnych korporacji, w połączeniu z głupiejącym i zatomizowanym społeczeństwem indoktrynowanym dekadami przez lewacka agenturę wpływu robią swoje…
    Tak się kończy nasz ZACHODNI świat: nie w krzyku, a w skomleniu.
    Ale kto powiedział, że coś, co zgniło, ma trwać wiecznie?
    Ale Człowieka , ale Ludzi żadna opresywna hucpa nigdy nie zabiła, i nie zabije. Oni przetrwają, ona, ta wielogłowa Bestia, zdechnie, jak zawsze. To tylko kwestia czasu. Bo można wszystkich ludzi okłamywać przez skończony czas, można część ludzi okłamywać w nieskończoność, ale niemożliwe jest okłamywanie wszystkich ludzi w nieskończoność.
    I zazwyczaj (dla tych, którzy okłamują) okazuje się to znienacka…
    Powtórzę: Ludzie się odrodzą, Człowiek jak zawsze się podniesie. A że nie tu, między Uralem a Atlantykiem…? W obliczu Historii to mało istotne.
    Więc co robić TU? Też to samo, co zawsze w takich przypadkach:
    Twierdzą nam będzie każdy próg…
    ONI zdają sobie z tego sprawę. Spójrzcie sami, co dziś robią twardzi górale, podlasiacy, małopolanie… I jak bardzo ich sympatie polityczne NIE DOTYCZĄ faszystowskiego sanitaryzmu…

    1. Tak, tak miałem na myśli a napisałem fonetycznie jak z mojej ulubionej sztuki teatralnej. Tam było o muchach. One pszczom.

  3. re:
    Brusek pisze:
    12 lipca, 2021 o 5:15 am
    Twój komentarz oczekuje na moderację.

    A ja z kawą w ręce czekam na nowy wpis. Już jestem uzależniony?
    Pozdrowienia dla Naczelnego i Czytelników 🙂

  4. Lata temu, siedzieliśmy sobie przed telewizorem oglądając filmy SF o tzw. dystopiach – czyli chorych utopiach. Choćby nasza jak bardzo aktualna „Seksmisja”. Wydawało nam się, że „takich zwierząt nie ma” , a tu proszę – SĄ !
    Jako memento cytat z „Seksmisji” – „i oświadczam, że mężczyzn nie ma , nie było ….itd „. To już jest Albercik !!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *