12.03. Dwa lata „Dziennika zarazy”, czyli wieczorek poezji kowidowej.

8

12 marca, dzień 740.

Wpis nr 729

Mijają dwa lata pisania przeze mnie „Dziennika zarazy”. Gdy spoglądam na te wszystkie rocznice i okrąglice, to widać, że nic się nie sprawdzało z wróżb w dniach okrągłych. Już się szykowałem, by powspominać jak to dwa lata temu siadłem do pisania pamiętników na 3-4 tygodnie, bo na tyle świat usiadł na kwarantannie. Tak się przynajmniej umówiliśmy. Ja już myślałem, że swoje przeżyłem, że teraz będzie nuda „końca historii”, bo czegóż można się było jeszcze spodziewać po jazdach w PRL, podziemiu w stanie wojennym, wreszcie po +30 latach transformacji ustrojowo-społecznej. Życie jednak w tej części świata nie daje się nudzić, a człowiek by już tak bardzo chciał…

I nie będzie, że ponad siedemset wpisów, że tak z 2.500 stron, z 10.000 źródeł. Że to kawał życia mi zszedł, bo to w sumie ze trzy bite miesiące pisania. Że może coś z tego będzie, może książka, a może nie, bo teraz wszyscy patrzą w mapy i nikt nie chce pamiętać przez co przeszliśmy i że to nie koniec, bo za dobrze poszło. Zarzuciłem już od czasu wojny podawanie zakażonych i zgonów, źle zrobiłem, bo dałem się ponieść całej fali, że to już koniec, i że wojna ważniejsza. Jestem jak strażnik miasta na wieży, który trąbił, że idą zagony, a teraz, gdy tylko zmieniły się mundury i kierunki wydaje się, że można zejść wreszcie z warty. Ale niepokój nie daje spokoju. Głównie dlatego, że szturm pandemiczny nie ustał, tylko porusza się po cichu, bo wszystko przytłumił gwar wojny. Z drugiej strony moja zaraza, która mnie zmusiła do pisania Dziennika, to nie sprawa epidemiologicznej pandemii. To zapiski zmieniającego się świata: zgonu starych reguł rzeczywistości i mrok nieznanej, trwożnej przyszłości. Taka to jest ta zaraza, o której piszę. I ta się tak szybko nie skończy.  

Nie będzie podsumowań, bilansów, retrospekcji. To znaczy – nie będzie prozą. Bo byłem w weekend z Krystyną u jej rodziny w Białymstoku i u cioci spotkałem jej (cioci) syna. Wydawało się, że będzie to ot taka wizytka grzecznościowa, a tu facet bez żadnego wstępu wyciąga swoje wiersze. I czyta. No czad. Widać, że poeta. I wiersze super niezłe. Nieświadom, że ma do czynienia z kowidowym ultrasem czyta wiersze o pandemii. I myślę, że nie moja proza, ale właśnie poezja będzie najlepszym sposobem na podsumowanie tych dwóch już lat śledzenia tej przemiany, którą zwę zarazą.

Marek Dobrowolski

*** 

nie dość

że jest brzydka

i chodzi z kosą

to jeszcze założyła sobie maskę na łeb

i mamrocze coś

jakby wyliczankę

na kogo wypadnie na tego bęc

dotyka chłodem i znika

              rodzinie zostanie

              tylko pomodlić się

              i wybrać urnę lub trumnę

tyle mogą zrobić

***

zaszczepiłem się

od wścieklizny

              chciałem sprawdzić

              czy działa

              ugryzłem psa

              podkulił ogon i uciekł

              kota nie ugryzłem

              nie zdążyłem

              czmychnął

              a na odchodne

              pokazał mi gdzie mieszka szczur

i z kim przyjdzie mi się

przyjaźnić

ŚWIAT

przez tego wirusa

stracił wszystko

dobry smak

węch

słuch i wzrok

              zapomniał

że na swych garbach

dźwiga życie

NI TO KORONA NI TO WIRUS

świat ukląkł

na jedno kolano

i nie wiadomo

czy mu ciężko

czy modlić się będzie

              zasłonił twarz maseczką

              i nie wiadomo

              czy wargi zagryza

              czy uśmiecha się szyderczo

oczy czerwone

opuchnięte wytrzeszcza

i nie wiadomo

od płaczu

czy z braku łez bardziej

              prycha już jednym płucem

              i cały jakby w gorączce

              prosto z

              piekła

***

nie wiem

kogo

              ale przepraszam

wiję się w strachu

potem wstydu

i uprzejmie

przepraszam

              za przekroczenie

              limitu zgonów

              bez względu na restrykcje

podpisane

/nieczytelnie/

SPOŁECZEŃSTWO

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

8 thoughts on “12.03. Dwa lata „Dziennika zarazy”, czyli wieczorek poezji kowidowej.

  1. wiersze świetne. Czyste, wydestylowane emocje. Ci co przeżyli, kołysani kolejnymi falami medialnej grozy tak to będą pamiętać. Tam gdzie mieszka szczur

  2. Właśnie pozapominali wszyscy o pandemii, a mnie 2 dni temu babcia w sklepie goniła za brak maseczki. Czy ktoś ma pomysł na maseczkowe gestapo i uniknięcie mandatów?

    1. Słyszałem że działa na nagabującego o założenie namordnika taka gadka:

      „Nie widzisz że jestem Ukrainką pochodzenia żydowskiego, której dwójkę dzieci zżarł na śniadanie Putin? Więc „idi na ch…”!!!”

      Podobno pomaga dodanie na końcu „ty agencie Putina!”, lub „ty ruski kacapie”. Choć jak wiemy ze jak to masło maślane…

    2. Maseczkowe gestapo, to niestety wynik szeregu zjawisk i procesów, do których samo zagrożenie – dziś ograniczone do potencjalnie dotkliwej w skutkach deregulacji układu krążenia – wirusowe stanowi jedynie niewielki dodatek. Uważam, że doskonaly pomysł kryje się w ostatnim wideoblogu red. Warzechy – poświęconym głównie tematowi, który – jak widać nie do końca – przesłania pandemię, ale wprawny słuch i umysł znajdą tam coś niezwykle inspirującego i przewrotnego zarazem.

    3. NIedziele jak zwykle pie.doli w temacie: „Mówię przede wszystkim o liczbie infekcji. Teraz już te spadki z tygodnia na tydzień są rzędu 3-5 proc. Napływ zakażeń z zagranicy nie jedyną absolutnie jedyną przyczyną (wyhamowania dynamiki spadku liczby zakażeń – przyp. red.),bo przypomnę, że w zasadzie od dwóch tygodni dzieciaki wróciły do szkoły, co też jednak wzmaga ewentualne ryzyko transmisji” https://bit.ly/3I84nSK
      Jakiś milion niezaszczepionych, mieszają się już dwa tygodnie, powinien być pomór jak zapowiadał niezawodny MOCOS i reszta zgrai. Bo przecież sezon na grypa w pełni. A my tu tylko wyhamowane spadki. To nie człowiek on, pasiony obcą karmą.

    1. Każdy Polak powinien obowiązkowo obejrzeć to, a potem zdać egzamin z rozumienia.
      W moim przypadku, obejrzenie tego spowodowało dużo życzliwsze spojrzenie na tego człowieka.
      Do tej pory uważałem go za oszołoma.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *